Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze z podróży

Łódź Kaliska – Szamotuły

Niestrudzonemu Autorowi
wierszy pod-różnych


W podróżach odkładają się wiersze,
zmęczone nieco monotonią drogi,
z odleżynami na plecach, czekają
na orzeźwiający masaż poety.

A ten przysnął, głową bezwładnie kiwa,
powtarzając miarowy rytm kół pociągu.
A Poezja cierpi, o ratunek wzywa!

Wkurwiona częstymi przestojami,
długimi, niezrozumiałymi i bez sensu,
pod zielonym światłem semafora.

O, nieszczęsna Poezjo, Sztuko Słowa!
Jakże cierpisz skulona w tej torbie
podróżnej, za zębami suwaków pół-
nocy i lipy.

Świszcze wiatr, stado drozdów leci,
jedźmy, nikt nie woła...Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 15.05.09 o godzinie 02:52

Temat: Wiersze z podróży

Dzięki Ryszard, muszę kiedyś chyba do tej Łodzi pojechać, jak dotąd mi było nie po drodze. Wprawdzie czasem wsiadam do Włókniarza Szczecin-ŁK, ale zmykam z niego po pół godzinie - w Poznaniu. :)
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze z podróży

Łukasz B.:
Dzięki Ryszard, muszę kiedyś chyba do tej Łodzi pojechać, jak dotąd mi było nie po drodze. Wprawdzie czasem wsiadam do Włókniarza Szczecin-ŁK, ale zmykam z niego po pół godzinie - w Poznaniu. :)

Łukaszu, wyczuwasz chyba i rozumiesz, że Łódź w moim wierszyku jest tylko metaforą, nie jedyną zresztą. Myślę też, że nie w uciecze do Poznania, czy innego pięknego miasta, tkwi problem. Zakończę ulubioną pointą posła Cymańskiego (to ten, który swego czasu do rejestru korzyści materialnych wpisał własną żonę): "czyż nie mam racji?" Pozdrawiam - Ryszard
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze z podróży

Blaise Cendrars

W drodze do Dakaru


Jest zimno
Morze jest stalowe
Niebo jest zimne
Moje ciało jest stalowe
Żegnaj Europo którą po raz pierwszy opuszczam od
1914 roku
Niczym teraz na statku się nie interesuję podobnie jak emigranci
na dolnym pokładzie rosyjscy Żydzi Baskowie Hiszpanie
Portugalczycy i niemieccy akrobaci który tęsknią za
Paryżem
Chcę wszystko zapomnieć i już nie mówić twoimi językami
spać z Murzynami i Murzynkami Indianami i Indiankami
zwierzętami i roślinami
Kąpać się i żyć w wodzie
Kąpać się i żyć w słońcu wraz z wielkim bananowcem
Zakochać się w jego wielkim owocu
Podzielić się na części samemu
I stać się twardy jak kamień
Spaść pionowo
Zatonąć

tłum. Kazimierz Brakoniecki

Kartki z podróży

Jesteś piękniejsza niż niebo i morze
Kiedy kochasz musisz wyjechać
Opuścić żonę opuścić dziecko
Opuścić przyjaciela opuścić przyjaciółkę
Opuścić kochankę opuścić kochanka
Kiedy kochasz musisz wyjechać
Świat jest pełen Murzynów i Murzynek
Kobiet i mężczyzn mężczyzn i kobiet
Spójrz na piękne sklepy
Na dorożkę na mężczyznę na tę kobietę
Na te wszystkie piękne towary
Jest powietrze i jest wiatr
Są góry woda niebo i ziemia
Są dzieci i zwierzęta
Są trawy i węgiel kamienny
Naucz się sprzedawać kupować handlować
Dawaj bierz dawaj bierz
Kiedy kochasz musisz się nauczyć
Śpiewać biegać jeść pić
Gwizdać
Musisz nauczyć się pracować
Kiedy kochasz musisz wyjechać
Nie uśmiechaj się przez łzy
Nie kryj twarzy na jej piersi
Odetchnij wstań odejdź
Kąpię się i patrzę
Widzę usta które znam
Rękę nogę oko
Kąpię się i patrzę
Cały świat jest nadal tutaj
Życie jest pełne dziwnych spraw
Wychodzę z apteki
Właśnie się zważyłem
Mam swoje 80 kilo
Kocham cię

tłum. Kazimierz Brakoniecki

Wiersz ten w oryginale pt. „Tu es plus belle que le ciel et la mer” na stronie
W języku Baudelaire’a, w innym przekładzie, Julii Hartwig pt. „Jesteś piękniejsza
niż niebo i morze”, na stronie Miłość.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 06.05.11 o godzinie 12:56
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze z podróży

Michael Ondaatje

Wczesnym rankiem, z Kingston do Gananoque


Tych mil dwadzieścia do Gananoque,
gdzie sploty rdzawej trawy
spłonęły, a woń spalenizny niosła się
wzdłuż autostrady,
to kraj zbyt surowy na urządzanie majówek.
Daleko na polach
za skostniała paprocią
przyroda płodzi to, co nienaturalne.

Krowy w ucieczce cwałują na biało
potem na czarno i biało
wzdłuż grzbietu, który wyłania się z mgły.
Kruki rzucają się na zwierzęta, ofiary wypadków,
pikują by pochwycić żer –
świstaki pokryte pęcherzami, obnażone węże
wyginają się w łuk za tarczą słońca.

Gdzieś za tymi polami
powstają kobiety nowego rodzaju.

tłum. Jerzy Jarniewicz
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze z podróży

August Kleinzahler*

Cieśnina

(Juneau, 1973)

Władza twoich smutków nieprzerwana
jak niebo nad północnym wybrzeżem,
Charlotte’ami i całą cieśniną
gdzie klimat zawsze jest surowy;
tam łowią ryby Tlingici,
szczep prawie pozbawiony sztuki.
Bary otwierają się o szóstej
i wypełniają białymi mężczyznami,
którzy najedli się jajecznicy
i tłuszcz zalewają żytem.

A kiedy pogoda się załamuje
w kraju jak ten, gdzie
wiosna ani jesień nie zmienia
bodaj nic, dziwna gorycz
okrywa większość twarzy
i góry, odarte
z mgły, majaczą
nad miastem
z jakąś nierzeczywistą ostrością.
Właśnie w taki dzień
wyjechałem.

tłum. Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.02.10 o godzinie 17:26
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze z podróży

Cesare Pavese

Przyjezdni


Za dużo morza. Dość już napatrzyliśmy się morza.
Pod wieczór, gdy woda traci nie swoje kolory,
i wyparowuje w nicość, mój przyjaciel patrzy
na nią, ja na przyjaciela, nikt się nie odzywa.
Nocą lądujemy w ciemnym kącie jakiejś knajpy
i pijemy, każdy w swojej chmurze dymu. On zaczyna
opowiadać sny (cokolwiek monotonne, jak szum morza);
woda jest w nich tylko lustrem, od wyspy do wyspy,
w którym przeglądają się, pokryte kwieciem i wodospadami, góry.
Takie też to jego wino; kontempluje, gapiąc się w kieliszek, swoje
w nim odbicie, na tle zboczy, co się wznoszą nad równiną morza.
Owszem, lubię góry; niech więc sobie mówi o tym morzu,
bo tam woda jest tak czysta, że wyjawia każdy kamień.

Widzę tylko wzgórza; bliskie czy dalekie łączą,
linią ostrą niczym krawędź muru, niebo z ziemią.
Zbocza są tam strome, a na nich cierniste winnice
spalone słońcem. Podobają się przyjacielowi, ale
wolałby je widzieć w kwiatach i owocach, pośród których
kryłyby się roześmiane panny, bardziej nagie od owoców.
Mnie wystarczą moje sny surowe, nie brak w nich uśmiechu.
No więc jutro, zaraz z rana, wybierzemy się na spacer
w stronę tamtych zboczy z winnicami, tam znajdziemy
śniade, dojrzałe w słońcu dziewczyny, zagadamy...
I tak, od słowa do słowa, zjemy im trochę winogron.

tłum. Artur i Jadwiga Grabowscy

w wersji oryginalnej pt. „Gente spaesata”
w temacie W języku Dantego
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.01.10 o godzinie 15:18
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersze z podróży

Stanisław Barańczak

Lot do Seattle


Mężczyzna o wyglądzie drwala i kobieta w ciąży,
na oko piąty miesiąc, po twojej prawej stronie;
tak, ona mieszka na Wschodnim Wybrzeżu, leci
odwiedzić matkę w Seattle; tak, spędziła tam całe dzieciństwo,
owszem, lubi to miasto; nie, on leci dalej,
do Anchorage, to już jego trzeci rok na Alasce,
tak, jest tam ładnie o tej porze roku;
ich słowa są dobroduszne i obłe jak obłoki
po lewej ręce. W trzech plastikowych szklankach
topnieją jednakowe kostki lodu.
Trzy pary równoległych stóp, pod nimi wolno
przesuwa się wspólny kontynent. Tak wielka i czuła bliskość,
tak całkowicie jesteś od nich oddzielony.
Nie, ona jeszcze nie wie, że odkryją u niej raka piersi,
nie, jemu nikt nie powiedział, że po wybuchu na dworcu w Atenach
będzie na fotografii ciałem turysty, leżącym
koło przechowalni bagażu, z wystającą spod prześcieradła dłonią.
Tak bardzo chciałbyś pomóc, tak zupełnie nic
nie możesz zrobić, wpatrzony bezradnie w obłok.
Kobieta prosi, abyś zasłonił okno: razi ją słońce.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze z podróży

John Montague

Przedsiębiorczość


Pociąg pełza przez most:
Przez odstępy między wspornikami
- Koronkowa firanka w ogromnym powiększeniu -
Patrzymy z góry na rozrastające się miasto.

Szeregi samorządowych domków
Biegną wzgórzem krętą ścieżką pod kościół
Lub dołem w stronę doków,
Gdzie portowy żuraw przechyla się w pustkę.

Tu wszystko jest bez planu –
Stłoczone, tak, przypadkowe
I ordynarne jak detrytus,
Zniewaga dla umysłu i oka.

Tylko niesiony wiatrem dym
I mrówcza aktywność samochodów
Świadczą o życiu; i dziki łopot prania
Suszącego się na tysiącu podwórek.

I już pędzimy przez letnie pola,
Gdzie pracowity plewnik
Siniaczy zgrabne paski zboża
Pod głogowymi żywopłotami – zdobnymi białym płomieniem.

tłum. Andrzej Szuba
Jerzy Andrzej Masłowski

Jerzy Andrzej Masłowski poeta, autor tekstów
piosenek, prozaik

Temat: Wiersze z podróży

Dziś mija 10 lat od niezwykłego zaćmienia słońca (11.08.1999). Oglądałem je w Bretanii, gdzie pojechałem na zwykłe - jak początkowo sądziłem - wakacje. Ta podróż okazała się najbardziej magiczną podróżą w moim życiu: klify o smoczych kształtach, ocean cofający się wiele kilometrów i nagle powracający, liliowe zachody słońca, zagubione maleńkie porty pachnące skorupiakami i niemalże pozbawione turystów, wrzosowiska, których nie odważę się opisać, bo nie ma odpowiednich słów, gotyckie katedry z sobie tylko właściwą, cudowną energią i ciszą, prawdziwie stare starówki, zamczyska na skałach... Ślad starożytnych Rzymian, magia Celtów, legendy o Parsivalu i poszukiwaczach Świętego Graala... Niezwykłe... A może to owo zaćmienie sprawiło, że wszystko nagle stało się tak niecodzienne? Może...? W czasie tamtych wakacji odwiedziłem też kilka innych zakątków Francji. Z wyprawy - poza wspomnieniami - przywiozłem kilka wierszyków. To jeden z nich:

Anioł z Reims

Na katedrze w Reims przysiadł anioł
i promyczek złocisty złapał
utkał z niego najlżejszy welon
i nad panną młodą zapłakał

Strząsnął z nieba kropelki tęczy
prosto na palety malarzy,
żebrakowi do kapelusza
sypnął hojnie złotem z witraży

Z resztek światła, z okruszków dźwięków
wyczarował spektakl codzienny,
Chrystusowi frasobliwemu
dorysował uśmiech promienny

Pod pochmurnym sklepieniem rozpiął
srebrne pajęczyny gotyku
w dzwon uderzył, ot tak, dla żartu,
podroczył się z diabłem z portyku

Jeszcze tylko z niszy wypłoszy
kilka wiecznych - jak noc - nietoperzy
i opowie ludziom o Bogu,
choć i tak mu nikt nie uwierzy.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze z podróży

Jerzy Andrzej Masłowski:
Dziś mija 10 lat od niezwykłego zaćmienia słońca (11.08.1999). Oglądałem je w Bretanii, gdzie pojechałem na zwykłe - jak początkowo sądziłem - wakacje. Ta podróż okazała się najbardziej magiczną podróżą w moim życiu: klify o smoczych kształtach, ocean cofający się wiele kilometrów i nagle powracający, liliowe zachody słońca, zagubione maleńkie porty pachnące skorupiakami i niemalże pozbawione turystów, wrzosowiska, których nie odważę się opisać, bo nie ma odpowiednich słów, gotyckie katedry z sobie tylko właściwą, cudowną energią i ciszą, prawdziwie stare starówki, zamczyska na skałach... Ślad starożytnych Rzymian, magia Celtów, legendy o Parsivalu i poszukiwaczach Świętego Graala... Niezwykłe... A może to owo zaćmienie sprawiło, że wszystko nagle stało się tak niecodzienne? Może...? W czasie
raz jeszcze> tamtych wakacji odwiedziłem też kilka innych zakątków Francji.
Z wyprawy - poza wspomnieniami - przywiozłem kilka wierszyków. To jeden z nich:

Anioł z Reims

Na katedrze w Reims przysiadł anioł
i promyczek złocisty złapał
/.../

Jurku, bardzo mi się podoba Twój Anioł i proponuję, abyś wpisał go raz jeszcze
między jego braci, tj. na temat Angelologia i dal..., czyli motyw anioła w poezji.

PS. Ujął mnie również Twój plastyczny opis Bretanii. Nigdy tam nie byłem, ale mamy
już teraz na forum dwa piękne obrazy tej krainy: Twój i ten, który namalował w swoich wierszach najwybitniejszy poeta z Breatnii Eugène Guillevic. Wiersze te są w temacie W języku Baudelaire'a i innych tam wskazanych. Ciekaw jestem Twojej opinii o tych wierszach, czy to właśnie tam widziałeś, co opisał Guillevic? Pozdrawiam - RyszardRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 12.08.09 o godzinie 06:59
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersze z podróży

Nancy Burke

Wioski widziane z okna pociągu


Ciemne cienie spadają
między rzędy lśniące złotym zbożem
szliśmy już przedtem tędy
przyglądając się żniwom wieśniaków
zanim w deszcz przeszły czarne chmury.

Znamy ten krajobraz dobrze,
każdy zakręt pochyłość i miedzę
świat pracy i świat podziwu
zwykła twarz ludzkiego wysiłku
i urok tej pory parnej.

Mamy siłę odwrócić twarz
odsunąć cień od zasiewów
lecz nasz zysk jest tylko chwilowy.
Ciemne cienie spadają pomiędzy
stronice życia naszego

i jak wieśniacy na polach
padamy
pod bezwzględną ulewą.

przeł. Ludmiła Marjańska
Katarzyna Wyglądała

Katarzyna Wyglądała Zaczynam rozglądać
się za nową pracą...

Temat: Wiersze z podróży

Katarzyna Wyglądała

Pocztówka z wakacji

Jest cudownie.
Gorąco, słonecznie, piaszczysto.
Raj na Ziemi…
Ale tam było dwoje ludzi…
Została sama Ziemia.
I moje pragnienia.
Abyś był.
Na piasku pisał co czujesz.
Uciekał przed cichą falą,
niezmordowaną w swej drodze,
jak Miłość.
Abym, skryta głęboko,
w przystani twoich ramion
witała
by wnet pożegnać
księżyc.
Byśmy stawali naprzeciw
wiatrom,
bałwanom morza.
Bym, trzymając twą rękę,
pokonać mogła
nadmorską skałę,
a pod nią czarne otchłanie,
głodne i czyhające
na jeden krok.
Chciałabym…
Ale ciebie tu nie ma.
Zostaje tylko,
wysłać
pocztówkę z wakacji

03.08.1997 Vieste, Włochy
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersze z podróży

Aleksander Puszkin

[Na wzgórzach Gruzji]


Na wzgórzach Gruzji leży nocna mgła,
U moich stóp Aragwa szumi pienna.
Smutno i lekko mi. Tęsknota ma
Świetlana jest i ciebie jednej pełna.

Ciebie jedynej! Smutkiem moich snów
Już się nie dręczę więcej i nie trwożę.
I serce płonie, serce kocha znów.
Nie kochać bowiem - już nie może.

tłum. Julian Tuwim
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze z podróży

Louis MacNeice*

Rawenna


Co pamiętam z pobytu w Rawennie? Po pierwsze,
Że przyjechałem z Wenecji, dokąd przyjechałem z Grecji
Więc moje oczy zdawały się zamglone a świat płaski. Po drugie,
Że po iluzorycznej głębi i świetle Tintoretta
Powaliły mnie mozaiki. Jak na dłoni. Gęsi
Syczały, wydziobując pszenicę z pachwiny Teodory,
Jednak tu na murze San Vitale ona, tak jasna
Jak życie, lecz o niebo wyższa, zawdzięczająca sobie wszystko cesarzowa,
Która popierała monofizytyzm i Błonia
I mogła posyłać ludzi na pal. To był również i po trzecie od dawna
Nie istniejący morski port Cezarta, żyjący teraz w nazwie
W Classe: morze dzisiaj jest za kulisami
Jak liburiańskie galery. Bizancjum
Jak Rzym schodziło na psy powoli, jego sława
Też zatonęła w malarycznym bagnie. Płaską krainą
Rządzą teraz rafinerie cukru i kościół,
Sant’ Apollinaire w Classe. Co pamiętam z Rawenny?
Przykry zapach zmieszany z majestatem, i zimne
Oczy, które zadają kłam mozaikowemu złotu.

tłum. Bohdan Zadura

*notka o autorze, inne wiersze i linki w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.01.10 o godzinie 07:46
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersze z podróży

Anna A. Tomaszewska

Nie przyjechałam do ciebie,
wybrałam Sri Lankę


Wiesz, uwielbiam haszymidzkich chłopców
leniwie wałęsają się w słońcu
przez cały dzień, a wiatr zbyt
niemrawy, by choć kosmyk włosów
i nie kiwną nawet palcem oparci o białe mury
swoich domów, kiedy mijam

Przesypiają 189 dni w roku przestępnym
i nie kłócą się z kobietami, za gorąco

Powietrze tutaj jest przesycone zapachem azotu,
pełno opieszałych kwiatów na miękkich spódniczkach:
mimozy, azalie, lilie wodne
aż śpiączka w powietrzu, w napotkanych oczach

A ty, papierowy sen z placu wolności
wcinasz bażanty, sarninę, bigmaki
mam jeszcze twój uśmiech na małym obrazku:
facet bez związku, tło w tle.

z tomu "Wiersze do czytania"
(Wydawnictwo Literackie, 2005)


* notka o Autorce w temacie Starość
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersze z podróży

Anne Sexton

List napisany na promie
płynącym po Zatoce Long Island


Zdumiewa mnie,
że ocean wciąż jeszcze trwa.
Wracam.
Wyrwałam moją rękę z twojej ręki,
powiedziałam, że tego nie chcę
i zrobiłam to tak
jak powiedziałam, że zrobię.
Jestem teraz na górnym pokładzie,
mam przy sobie portmonetkę, papierosy
i klucze od samochodu,
jest godzina szósta, wtorek,
sierpień 1960.

Najdroższy,
choć zdarzyło się wszystko,
nic się nie zdarzyło.
Morze jest bardzo stare.
Morze o twarzy Marii,
bez jej cudownego szaleństwa,
bez niepowszedniej nadziei,
z biegiem nieuleczalnego czasu
stało się chropowate i pomarszczone.

Mam jednak oczy.
To są moje oczy:
pomarańczowe litery napisu
ORIENT na kole ratunkowym
wiszącym obok moich kolan;
cementowa tratwa obciągnięta
brudnym pokryciem;
i spłowiałe ostrzeżenie na jej listwie:
Nie dotykać.
Dobrze, mówię sobie,
Będę się ratować.

Na prawo ode mnie
widzę cztery zakonnice
siedzące jak klub brydżowy.
Twarze wychylające się
spod habitów,
dobre jak dobre dzieci
ułożone w głębi wózków.
Nieobyty wiatr
szarpie sukniami
na ich ramionach.
Sama ledwo ubrana
widzę jak spod ich sukien wychylają się
święte nadgarstki,
kostka,
łańcuch na szyi.

O, Boże,
choć jestem taka smutna,
czy mógłbyś
uwolnić te cztery zakonnice
z ich skórzanych butów
i od ich drewnianych różańców
i unieść je
nad ten poplamiony pokład,
wysoko ponad nadburcie,
obrócić ich różowe twarze w tę samą stronę,
sprawić, by leciały ramię przy ramieniu,
staroświecko przegięte, z ustami otwartymi okrągło,
oddychając równo
jak ryby
i śpiewając bezgłośnie.

Najdroższy,
spójrz na moje panny w czerni przelatujące
nad latarnią Plum Gut.
Pokrywa latarni jest zardzewiała
jak manierka,
krucha jak pagoda osadzona na kamieniu.
Fruną nad tą niedużą morską latarnią
ostrzegającą przed groźnymi dla statków wiatrami,
które ścierają się nad jej ślepym dnem
i niebieską pokrywą
i potrafią chwycić palce u nóg
i uszy jeźdźca
albo kochanka.

Lecą moje czarne panny,
ich czarne suknie wydyma
podmuch wiatru z nawietrznej.
Są lżejsze od latających psów
i oddechu delfinów,
otwierają wdzięcznie usta
krągłe jak kubek na mleko.
Moje czarne panny śpiewają,
wznoszą się w górę.
Spójrz jak szybują
na czarnych skrzydłach
pijąc niebo, bez śladu uśmiechu,
bez rąk,
bez butów.
Wołają do nas
z mglistego brzegu raju:
Dobra nowina, dobra nowina.

przeł. Julia Hartwig
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersze z podróży

Julian Kornhauser

Origami


W pociągu z Krakowa do Oświęcimia
troje młodych Japończyków
układa origami
zabijając czas.
Mijamy wzgórza i lasy,
a papierowy łabędź
spogląda sennie na płonące
trawy.

z tomu "Origami",
Wydawnictwo Literackie, 2007
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze z podróży

Derek Mahon*

Restauracja chińska w Portrush


Przed letnikami pojawia się wiosna
Łagodząc ostre nadmorskie powietrze
W porę przed pierwszym „najazdem”.
Dzisiaj jest tak, jakby być mogło,
Łagodnie i niemal gościnnie. Jakaś dziewczyna
Szybkim krokiem mija Hotel Ziem Północnych,
Lekko i płynnie, machając torbą z książkami,
I drzwi, zamknięte przez całą zimę
Na wiatr północny i morską mgłę,
Są teraz otwarte na ulicę, po której jedna
Za drugą kroczą mewy wpatrując się w wystawy
I jakiś stary wilczur drzemie w słońcu.

Siedzę nad swoją kartką i cza-mien z krewetkami
Pod oprawionym w ramki zdjęciem Hongkongu,
Podczas gdy właściciel chińskiej restauracji
Stoi w drzwiach, jak gdyby świat był młody,
Patrząc jak pierwszy jacht podnosi żagiel –
To ideogram na obłoku morza – i na światło
Niebios nad górami Donegalu;
I gwiżdżę jakąś melodyjkę, marząc o domu.

tłum. Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna


Obrazek
Portrush – miejscowość nadmorska w Irlandii PółnocnejRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.12.09 o godzinie 21:52
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Wiersze z podróży

Krzysztof Kuczkowski

Podróżnicy


Chociaż podziwiam podróżników - Odyseusza, Kolumba,
Guliwera, to jednak ich trudy uważam za daremne.
Zawsze wracali. Zawsze w końcu przyznawali,
że wyruszyli, by powrócić.
Przywozili zabójstwo, szaleństwo i kilka nowych kresek
na mapach kontynentów. I z jaką śmieszną galanterią
składali raporty możnym tego świata,
jak klękali na jedno kolano, jakże łgali
na konferencjach prasowych.
Ich trudy były daremne. Prawdziwi zdobywcy czasu
i przestrzeni nigdy nie wracają, wzrok chowają
w cieniu kapelusza, milczą,
na ich twarzach widać łagodność przygody.

(1988)

w:"Trawa na dachu",1992r.

Następna dyskusja:

Nasze wiersze - do poczytan...




Wyślij zaproszenie do