konto usunięte
Temat: W świecie baśni, legend i mitów
Józef CzechowiczNarodziny Gniezna
Był świt. Promyki słońca przeszywały las jak złote lance. Ptactwo
świergotało wśród liści. Rude wiewiórki skakały w koronach odwiecznych
drzew.
A dołem, po zielonym mchu, stąpały konie rycerzy. - W tej okolicy
chciałbym zbudować gród - rzekł Lech. - A gdzie? Może na tamtym
wzgórzu? - Może za tym moczarem? - Nie wiem jeszcze. Na znak
czekam. Bogowie zapewne dadzą znak jakiś... - odpowiadał książę.
Jechali dalej. Biały rumak Lecha stawiał nogi jak w tańcu. Dzwoniły
miecze i tarcze. - Może tu? - zapytał jeden z wodzów, gdy stanęli nad
brzegiem jeziora. Książę w zamyśleniu patrzył na kawał lądu,
stanowiący wyspę między trzema jeziorami. Stamtąd, spośród drzew,
dolatywał pisk jakiś i trzepot wielkich skrzydeł. Po chwili orzeł, biały jak
mleko wyfrunął pod chmury. - Tu - postanowił Lech - wyspa jest zawsze
dobra na budowę. Bo obronić ją łatwo. Orzeł to znak. Jeśli tu orły
mieszkają - i rycerze mieszkać mogą.
Na te słowa książęce rozłożyły się obozem wojska. Brzeg wody ustroił
się niezliczonymi ogniskami. Wkrótce echo poszło po lesie: stukały
siekiery, dzwoniły piły. - Na wyspie stanie zamek i gontyna bogom
na chwałę - rozkazywał Lech. - Za rzeką zbudujecie domy i wzniesiecie
wał.
Jeszcze tego samego dnia o zmierzchu ludzie księcia układali pierwsze
bierwiona przyszłych budowli.
Olbrzymy leśne, zwalone żelazem i ociosane z gałęzi, zamieniały się
z wolna w ściany wież, dworów i świątyń. - Jak nazwiemy nasz gród? -
- pytano. - Gniazdo orle znalazłem! Gniazdo! - krzyczał w zaroślach
ciemnowłosy chłopak, syn jednego z wodzów.
Książę ruszył koniem w stronę, skąd głos dochodził. Wodzowie i co
najprzedniejsi z drużyny pojechali za nim.
Chłopiec nachylony patrzył z zachwytem na białe, śnieżystobiałe
pisklęta.
Ktoś z drużyny rzekł: - Gniazdo znaleźli. Może by tak właśnie nazwać
gród: Gniazdo. - Ale nie orle to będzie gniazdo od dziś, jeno książęce.
Gniazdo. Gniazdo książąt. Gniazdo kneziów. Nazwijmy je: Kneźno -
- rzekł Lech. - Kneźno! Kneźno! Sława Lechów! Kneźno!
Długo w noc dymiły ogniska, przy których śpiewano radosne pieśni. Lał
się z dzbanów złoty miód. Konie rżały na polanach. Starzy wojownicy
bili teraz w tarcze, wołając radośnie: - Kneźno! Lech! Kneźno! Lech!
Te śpiewy, te okrzyki witały narodziny nowego grodu, sławnego miasta
Gniezna.
1936Ten post został edytowany przez Autora dnia 27.10.13 o godzinie 21:27