Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Defilady i pochody

Thomas Stearns Eliot*

Marsz tryumfalny


Kamień, spiż, kamień, stal, kamień, dębowe liście, kopyta końskie
Na bruku.
I sztandary. I trąby. I tyle orłów.
Ile? Policz. I co za ścisk.
Nie poznajemy siebie, nie poznajemy Miasta.
Tędy droga do świątyni i my wszyscy stłoczeni na drodze.
Tylu czeka, ilu czeka? Cóż to kogo obchodzi w taki dzień?
Idą już? Nie, jeszcze nie. Teraz widzę kilka orłów. Trąby słychać.
Idą. Gdzie jest on?
Naturalny czujny żywot naszej jaźni jest percepcją.
Możemy czekać z naszymi stołkami i parówkami.
Co to jest na przedzie? Widzisz? Powiedz nam. To

5 800 000 karabinów i granatników,
102 000 karabinów maszynowych,
28 000 moździerzy,
53 000 polowych i ciężkich dział,
nie mogę doliczyć się kul, min i lontów,
13 000 samolotów,
24 000 silników,
50 000 wozów amunicyjnych,
teraz 55 000 jaszczyków,
11 000 kuchni polowych,
1 150 polowych piekarń.

Ależ to długo trwało. Czy to on teraz? Nie,
To drużynowi klubów golfowych, harcerze,
A teraz la société gymnastique de Poissy,
Teraz burmistrz i ławnicy. Patrz,
To on teraz, patrz:
Nie ma w tych oczach śladu ciekawości
Ani w rękach spokojnych na końskiej szyi,
I oczy uważne, wyczekujące, badawcze, obojętne.
O, skryte pod skrzydłem gołębia, skryte w łonie turkawki,
Pod palmą w południe, pod wodą bystrą
W stałym punkcie wirującego świata. O, skryte.

Teraz idą do świątyni. Złożą ofiarę.
A teraz panny dźwigają urny, urny zawierające
Proch
Proch
Proch prochów, a teraz
Kamień, spiż, kamień, stal, kamień, dębowe liście, kopyta końskie
Na bruku.
Tyle tylko zdołaliśmy zobaczyć. A orłów ile! Ile trąb!
(Na Wielkanoc nie wyjechaliśmy na wieś,
więc wzięliśmy małego Józia do kościoła. Kiedy usłyszał dzwonek,
powiedział na głos „lody!”)
nie wyrzucaj tej parówki,
przyda się. on jest chytry. Przepraszam, czy
ma pan ogień?
Ogień
Ogień
Et les soldats faisaient la habie? ILS LA FAISAIENT.

1931

tłum. Adam Czerniawski



Obrazek


*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie Poezja anglojęzycznaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 04.12.12 o godzinie 06:47
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Defilady i pochody

Cyprian Kamil Norwid

Bema pamięci żałobny-rapsod

...Iusiurandum patri datum
usque ad hanc-diem ita servavi...


Annibal

I.

Czemu, Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz,
Przy pochodniach, co skrami grają około twych kolan? --
Miecz wawrzynem zielony i gromnic płakaniem dziś polan;
Rwie się sokół i koń twój podrywa stopę jak tancerz.
-- Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie,
Jak namioty ruchome wojsk koczujących po niebie.
Trąby długie we łkaniu aż się zanoszą i znaki
Pokłaniają się z góry opuszczonymi skrzydłami
Jak włóczniami przebite smoki, jaszczury i ptaki...
Jako wiele pomysłów, któreś dościgał włóczniami...

II.

Idą panny żałobne: jedne, podnosząc ramiona
Ze snopami wonnymi, które wiatr w górze rozrywa,
Drugie, w konchy zbierając łzę, co się z twarzy odrywa,
Inne, drogi szukając, choć przed wiekami zrobiona...
Inne, tłukąc o ziemię wielkie gliniane naczynia,
Czego klekot w pękaniu jeszcze smętności przyczynia.

III.

Chłopcy biją w topory pobłękitniałe od nieba,
W tarcze rude od świateł biją pachołki służebne;
Przeogromna chorągiew, co się wśród dymów koleba,
Włóczni ostrzem o łuki, rzekłbyś, oparta pod-niebne...

IV.

Wchodzą w wąwóz i toną... wychodzą w światło księżyca
I czernieją na niebie, a blask ich zimny omusnął,
I po ostrzach, jak gwiazda spaść nie mogąca, przeświéca,
Chorał ucichł był nagle i znów jak fala wyplusnął...

V.

Dalej -- dalej -- aż kiedyś stoczyć się przyjdzie do grobu
I czeluście zobaczym czarne, co czyha za drogą,
Które aby przesadzić, Ludzkość nie znajdzie sposobu,
Włócznią twego rumaka zeprzem jak starą ostrogą...

VI.

I powleczem korowód, smęcąc ujęte snem grody,
W bramy bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów,
Aż się mury Jerycha porozwalają jak kłody,
Serca zmdlałe ocucą -- pleśń z oczu zgarną narody...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Dalej -- dalej -- --

1851

Bema pamięci żałobny rapsod – słowa Cyprian Kamil Norwid,
muzyka i wykonanie Czesław Niemen, z albumu „Enigmatic”, 1970


utwór jest też w temacie Treny, epitafia i inne wiersze o tematyce żałobnejRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 04.12.12 o godzinie 06:42
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Defilady i pochody

Andrzej Bursa

Chrystus na defiladzie


Oto w mieście wielkie poruszenie
Zjechali działacze wziąć udział w naradzie
Bo ksiądz z ambony ogłosił w niedzielę
że Chrystus weźmie udział w defiladzie
Wierni w kolejce do konfesjonału
Rachują grzechy by się dobrze wyspowiadać
A działacze w miejskiej radzie
Radzą jak tu z księdzem się dogadać
Do dnia zwycięstwa już tak mało czasu
I jedni i drudzy wieszają chorągiewki
Dzieci miasto ubierają w kwiaty
Chłopcy dla wojska Chrystusowi
dziewczynki
I oto jest już dziś za chwilę
Wielka defilada z Chrystusem na czele
Słychać już marsz i płacz wzruszenia
Wielki dzwon odzywa się w kościele
Gdy przechodzą szeregi i już widać
czołgi
Działacze czują ulgę wierni nie
wierzą
Lecz nagle ksiądz zrywa się na nogi
I wrzeszczy: jest!... ale drewniany i na krzyżu!...

Chrystus na defiladzie - słowa Andrzej Bursa, muzyka Paweł Piotrowski
i Robert Materna, wykonanie zespół "Dezerter", z albumu "Wszyscy przeciw wszystkim", 1990


utwór jest też w temacie Poezja śpiewanaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.05.10 o godzinie 11:41
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Defilady i pochody

Teodor Bujnicki*

Defilada


Werblem w bęben, warczący grad.
Ulicą idzie, rozwija się w marsz
dziesięć tysięcy, dwadzieścia tysięcy,
na czołach wyniosłych natchnienie i mars.

Dwójkami, czwórkami, po pięciu, po sześć –
trzepoce się, kwitnie, kołysze się tłum.
Na skroni melonik, a w górze balonik.
Podmywa ulice ten werbel i szum

Języki chorągwi łaskoczą balkony,
loopingi wywija samolot zielony,
szybuje nad miastem jak motyl cytrynek –
orkiestra. ORKIESTRA. Gra foxtrot z „Trzech świnek”.
Melodia zespala wiersz wolny ze strofą
i spija hałasy radiowy mikrofon.

Na płytkim asfalcie wibruje krok.
Na wielkim sztandarze Pegazy i Smok.
A z okien deszcz kwiatów, deszcz kwiatów bez przerwy

A pochód prowadzi kapitan rezerwy.

Odstęp. Uwaga. Parademarsch.
Wiatr płatki kwiecia w powietrzu kręci.
W wonnym tumanie najwyższa z szarż:
Krytycy.
Recenzenci.
Chodzące wodotryski,
ssąco-tłoczące pompy.
Jest tu Jan Emil Skiwski
I Pomirowski – Pomper.
Z mydłem firmy „Elida”
szlusuje Ludwik Fryde
i drepce w takt foxtrotta
Domiński obok Kotta.
I męcząc się bez granic
wtłoczeni w jeden szereg:
Napierski i Piasecki,
Pieńkowski, Kołoniecki
i mecenas Breiterek.
Pochód grupki zamyka
zwinny Kazimierz Wyka.

Melodia wzrasta w sile,
echem tętni w ulic parowie,
bluzga miedzią waltorni i trąb.

Za krytykami w tyle
wybitni profesorowie –
wiedzy głąb.

Mickiewiczolodzy, norwidolodzy
w gęstwie parasoli poplątali krok.
Łaty i cytaty na pomiętej todze,
pot po nosach spływa jak złocisty sok.
Hejnały grają z wież,
miasto spięły tonem jak łukiem.
Anioły zstąpiły na ziemię:
idą teoretycy sztuki.
Peiper pluszową bluzę
poddał wiatru pieszczocie.
Sprężyście pcha się do czwórki
wszechstronny Maśliński Józef.

I znów magistrali aorta
w niemym zachwycie się korzy:
to idzie polski reportaż,
nasi konkwistadorzy:

W subtropikalnych kaskach
kroczą przez ziemski glob,
przez Sybir i Madagaskar,
przez Polskę B i przez COP.

Do taktu gra im basetla
i dzwonią blachy zel,
plecaki prezesa Goetla
wiezie w swym aucie pan Mel.
Przerwa.
I długo, długo nic.

Aż nagle z okien grad kwiecia leci.
W locie się kwiecie zmienia w śmiecie
i nie wiadomo? śmieć czy kwiecie?
Olbrzymi tłum – nie zliczy widz.
Poeci.
Powiewa strzęp peleryny
starożytnego barda,
do każdej wolnej szczeliny
przepycha się awangarda.
W impregnowanych skafandrach
kuleje grupka Skamandra,
brzuchy obmierzłych mieszczan
proletariackiego wieszcza
depcze but.
Barwne chorągwie rozwiały
„Promy”, „Kameny”, „Sygnały” –
hopaj, siup!

A za specjalną przegródką,
nucąc piosenkę cieniutką,
pod stosem zwiędłych bukietów
„Okolica Poetów”.

Dalej drepczą wytrwale
Słobodniki, Piechale,
Madeje, Szczawieje
i Timofiejew.

Tudzież Związek Literatów Wileńskich.

Na ciężarowym fordzie
jedzie samotny saper
i gra na klawikordzie
i kicha, bo ma katar.
Od Akademii do „Przedmieścia”
tłoczy się, toczy potok ciał:
przedstawiciele, polskiej powieści,
mątwa upiorna, ponury kształt.

A utrzymuje ordynek
wielki sekretarz Rusinek.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Werblem w bęben, warczący grad.
Minął ulice, wypłynął na plac,
rozwiązał się pochód, odjechał samochód
i więdnie rzucony z balkonów kwiat.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Więdną jaśminy, więdną bzy.
Wiatr płynie wonny. Osiada kurz.
Podejdźmy do okna. Na rzece drży
wysmukły kajak – srebrzysty nóż.

Żono. Patrz – czoło gorące do szyb,
patrz, jak mi śmiesznie drgają ramiona.
Widzisz mnie? Idę szpalerem lip
smutny, złośliwy grafoman.

”Słowo”, 1938

*notka o autorze i linki do innych jego wierszy
w temacie O przemijaniu...
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 23.06.11 o godzinie 08:41
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Defilady i pochody

Rafael Alberti*

Najświętsza Panna Cudowna


(Procesja)

Najświętsza Panna Cudowna,
jest świętą patronką Puerto.
Ósmego września wychodzi
na Swój balkon ponad rzeką.

Wody rzeki Guadalete,
marzące, na odpust biegną,
a ma moście Aleksandra
barwne latarenki świecą.

Najświętsza Panna Cudowna
jest Wojowniczką Najświętszą.
Gdy schodzi z nieba, Jej czoło
mur i baszty zamku wieńczą.

Brzeg Atlantyku się staje
goździków lodową czernią,
promieniem latarni morskiej
z Kadyksu w pasy pociętą.

Najświętsza Panna Cudowna
nie schodzi nigdy ku brzegom.
Święty Ferdynand wysyła
swą kanonierkę do Puerto.

1924

* * *

Procesje.
Idzie Madonna
z placu do górnych przedmieści.
Innego znowu wieczora,
w rytm bębnów i orkiestry,
schodzi w dolinę.
Wkrótce czas na Święta Rocha,
be zejść
z górnych przedmieści
na plac.
Huczą petardy, brzmią psalmy
i dźwięki
orkiestry.
Wnet znów na dół z kolei
zejdzie Madonna.
Potem Chrystusa obraz,
następnie Jan Święty,
następnie zaś, następnie...
Tu tylko proboszcz rządzi
pomiędzy młotem i sierpem,
i krzyżem wzniesionym.
Święty Jan, Madonna, Roch Święty,
Chrystus, psalmy, petardy
i dźwięki
orkiestry.

1973

tłum. Irena Kuran-Bogucka

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska

oba wiersze są też w temacie Obraz Madonny w poezji
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.03.10 o godzinie 12:24
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Defilady i pochody

Leszek A. Moczulski

W pochodzie dni i nocy


We wrzawie świata zagubić własny głos,
widzialność marzeń, w bezsenną wierzyć noc.
Zapatrzyć się w niebo, oddychać życiem
i w śpiewie ptaka, i w zgiełku dni.

Płynąć, płynąć, płynąć w pochodzie
tak podobnych do siebie dni, nocy.
Płynąć, płynąć pokoleniami
ze zdartymi od krzyku ustami.

Cyrkowym sercem uwierzyć by iść
w niepowstrzymanym pochodzie życia.
Z taneczną wiarą we własny świat,
wśród tylu zdarzeń, przez tyle lat.

Płynąć, płynąć, płynąć w pochodzie...

Zdartym sercem uwierzyć jeszcze raz,
oddać swe ciało na popiół i blask.
Cyrkowym krokiem w nieznaną dal,
w niepowstrzymanym pędzie dnia.

Płynąć, płynąć, płynąć w pochodzie...

W pochodzie dni i nocy – słowa Leszek A. Moczulski,
muzyka i wykonanie Marek Grechuta,
z albumu "Magia obłoków", 1974
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.05.10 o godzinie 05:29
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Defilady i pochody

Rainer Maria Rilke

Procesja maryjna
(Gandawa)


Ze wszystkich dzwonnic, wytop za wytopem,
wrącego brązu taki bluzga nawał
w formę zaułków, jakby tam pod stropem
dzwonem się odlew dnia jasnego stawał,

a w krąg kutego ozdobnego wieńca
widać, jak skocznie, lekki, pstrowypukły
dziewcząt i chłopców pochód się okręca,
jakby brzeg fale trybowały, tłukły,
a upaść im nie dawał ciężar zwiewny
chorągwi, a tamował opór gniewny
jak gdyby niewidzialnej ręki Boga;

a dalej nagle omal je niepewny
porwał kadzielnic siedmiu wzlot spłoszony,
co rozfruwają się na wszystkie strony,
a ich łańcuchem srebrnym targa trwoga.

Ujęte w nasyp gapiów koleiny
toczą to z trudem, a szumem i z łoskotem:
wieszcząc nadejście chryzelefantyny
wzbijają ku balkonom baldachimy,
udrapowane i kapiące złotem.

A tłum dostrzega w bieli tam wysoko
niesioną w sukni hiszpańskiego kroju
kamienną dawną a gorącooką
pannę z dzieciątkiem, w staromodnym stroju,
w koronie, co od dawna nie jest w modzie,
tłum klęka, gdy figura się przybliża,
z brokatów sztywnych jeszcze wciąż w pochodzie
niezgrabnie błogosławiąc znakiem krzyża.

A gdy tak mija padłych na kolana,
patrzących ku niej z lękiem i z pokorą,
samym brwi ruchem zda się, zagniewana,
rządzić z wysoka tymi, co ją biorą
na swe barki, nieprzystępną, srogą:
dziwią się, stają, w łeb się któryś skrobie,
nim rusza z ociąganiem. Na nikogo

nie bacząc, rzekę kroków niosąc w sobie,
ona, samotna, jak utartą drogą
przez drzwi katedry, między dzwony grzmiące -
sunie przez ramion setki i tysiące.

przeł. Adam Pomorski

z tomu "Nowe wiersze", 1907

wiersz w wersji niemieckojęzycznej w temacie A może w języku Goethego?
tamże - notka o poecie i inne jego wiersze oraz linki
Michał M. edytował(a) ten post dnia 23.03.10 o godzinie 23:23
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Defilady i pochody

Leszek Aleksander Moczulski

Pochód


Czerwień wyprowadza się z krwi.

Tylko z największą ostrożnością
mogę sprowadzić czerwień
do płomiennych przemówień.
Do zarumienionej dziewczyny.
Do pierwszych kwiatów w ogrodzie.

Tylko z największą ostrożnością
mogę sprowadzić czerwień

do śmiechu dzieci.
Do beztroskich karnawałowych zabaw.
Do zieleni.

z tomu „Głosy powrotu”, 1981
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Defilady i pochody

Marsz

Kompania, marsz!
Ruszyli równo w szeregach.
Szereg za szeregiem, równy krok.
Wyprostowani, dumni, bez słowa.
Bez zbędnych pytań o cel.
Szli, maszerowali naprzód, krok
za krokiem, równy krok.
Posłuszni zawsze rozkazom
pomimo, że ci co je wydali uciekli
w popłochu
z krwawiącej Ojczyzny.
Szli, maszerowali, krok za krokiem
równy krok, gdy im postawiono na drodze
bydlęce wagony.
Nie było rozkazu: Bij wroga!
Oddali więc broń i pasy żołnierskie
i dalej maszerowali. Szli
przez Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk
Katyń
przez groby masowe
bezimienne
przez piaski Sahary
przez Tobruk i Monte Cassino
przez niebo nad Francją i Anglią
przez pola pod Lenino.
Szli pomni honoru swych ojców
łez i poświęcenia matek, miłości żon
tęsknoty i oczekiwania swych dziatek.
Szli przez lata pozornej wolności
upokorzenia, przekonani, że służą
tylko Ojczyźnie.
I idą wciąż naprzód, maszerują
przez Plac Czerwony, szereg za szeregiem
równy krok.


Obrazek
Moskwa, Plac Czerwony, 9 maja 2010, fot. Misha Japaridze AP

wiersz jest też w temacie Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 23.06.11 o godzinie 09:14
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Defilady i pochody

Zbigniew Bieńkowski*

Demonstracja


Do wysokich tyk przybijali sztuczne niedziele i nieśli je tak uroczyście, ze wyglądały jak prawdziwe.
Oczy umyślnie na ten dzień przez całe życie myte łzami uformowali w kolumnę, która ponad ulicą wymachiwała ogromną płachtą nieba zszytą z drobnych skrawków, jakie każdy w tajemnicy zdołał wynieść z dzieciństwa.
Gdy weszli na główny plac, wzniecili od własnych serc wielki pożar miasta i płonęli razem z nim jak stos ofiarny.
Płatna straż bezpieczeństwa otoczyła ich w obawie, by nie rozprószyli ognia w księgach praw i spisów ludności.
A oni kładłszy usta przy ustach spajali je tchem i wznieśli tak wielką halę okrzyku, ze nie mieściła się w jednej ojczyźnie. Wypróżnili doszczętnie płuco przestrzeni, ze zabrakło już tchu dla Jednego, co na tę chwilę przez cały wiek czekał na podwyższeniu z marmuru.
Wtedy położył rękę na sercu i wzniósł niemilknący okrzyk ciszy.

1938

z tomu „Poezje zebrane”, 1993

*notka o autorze w tematach: Warszawa w poezji
i Autoportret w lustrze wiersza
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 04.08.10 o godzinie 14:47
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Defilady i pochody

Gienrich Sapgir*

Parada idiotów


Idzie piechotą
Zastęp idiotów
Idiota brodaty
Idiota bezbrody
Idiota perkaty
Idiota szczerbaty
Idiota kwadratowy
Idiota wielogłowy
Idiota – w uszach ma kłaki waty

Idzie idiota pogodny
Idzie idiota swobodny
Idzie idiota sympatyczny
Idzie idiota apatyczny
Idzie idiota normalny
Idzie idiota nachalny
Idzie idiota genialny
Idzie idiota globalny

Idą idioci jedni są bogaci
Drudzy niemyci łachmyci bez gaci
Jedni jak w togi odziani w gazety
Inni zaś – w mapy kwity ankiety
Jedni swój wstyd zasłaniają płacą
Inni mądrością a inni pracą

Plany stuletnie
Niosą idioci
I domki letnie
Niosą idioci
Pewien idiota mówi: "Do diaska,
Ja jeden niosę tu same fiaska
Żona histeryczka,
Mój szef jest debilem
A ja, neurastenik
Sam siebie zgubiłem"

Idą idioci z kombinatami
Internatami instytutami
Cóż to za automaty rakiety
Mity sonaty i poematy
Niosą fotosy martwej planety
I nie widziane dotąd przedmioty

Idą idioci idą idioci
Ten tego grzmoci ten temu psoci
Trzeci czwartemu popędził kota
Taki liliput a też idiota

Idioci otwarci
Jako łopaty
Idioci rozdarci
Jako plakaty
Chociaż poczciwi są ci idioci
To idąc wśród nich człowiek się poci
Śpiewają idiotyczne kantaty
Cytują idiotyczne cytaty
I nie chcą wcale wiedzieć idioci
Że wymyślili ich też idioci

Idą górnicy i dyplomaci
Idą aktywy i kolektywy
Wzdłuż nieskończonych drewnianych płotów
Idą idioci idiotów roty
Orkiestra gra im „Marsza idiotów”
Trwa nieustanny pochód jołopów
A ty sam idziesz wraz z nimi po to
By identycznym czuć się idiotą.
Może to wszystko jest naturalne?
Normalne dozwolone moralne?
Któż się pod lufy pchał kulomiotów,
Które pokotem kładły idiotów?

Niech za spełnienie marzeń idioty
Umrę z uśmiechem błogim idioty.

tłum. Jerzy Czech

*notka o autorze, inne jego utwory w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie Стихи – czyli w języku Puszkina

wiersz jest też w temacie O głupkach, durniach, kretynach
i im podobnych
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.02.11 o godzinie 04:10
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Defilady i pochody

Ernesto Cardenal

Marsz triumfalny*


I oto sam Generał
i oto Generał
na swoim białym koniu, zewsząd otoczony
policją jawną i tajną, tłumem kurew i posłów skurwionych,
naprzeciw niego brama triumfalna
łuk z papieru
NIECH ŻYJE PARTIA LIBERALNA!
błyszczą na jego piersi spoconej i tłustej
medale barwy gówna. Eksplodują rakiety
ku większej chwale. Orkiestra krok równa.
NIECH ŻYJE GENERAŁ SOMOZA! Na twarzy uśmiech,
lękliwie patrzy na wszystkie strony. Ślizgają się
podkowy po bruku wygładzonym.
WIWAT LIBERAŁOWIE NACJONALISTYCZNI!

z tomu „Antología”, 1971

tłum. Andrzej Nowak

wersja oryginalna pt. „Marcha Triunfal”
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska

*Wiersz stanowiący pastisz poematu Rubena Dano
pod tym samym tytułem - przyp. tłum.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 11.11.11 o godzinie 17:29

Następna dyskusja:

Pochody 1 majowe




Wyślij zaproszenie do