Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Bruno Jasieński

Miłość na aucie


Było złote, letnie rano w szumie kolnych heksametrów.
Auto szło po równej szosie, zostawiając w tyle kurz.
Zbity licznik pokazywał 160 kilometrów.
Koło nas leciały pola rozpluskanych, żółtych zbóż.

Koło nas leciały lasy, i zagaja, i mokradła,
Jakaś łąka, jakaś rzeka, jakaś w drzewach skryta wieś.
Ja objąłem Panią ręką, żeby Pani nie wypadła.
Wicher zdarł mi czapkę z głowy i po polach poniósł gdzieś.

Pani śmiała się radośnie błyskawicznym tremolando,
Obryzgany pani śmiechem śmiał się złoty, letni dzień
I w dyskretnym cieniu ronda z żytnich kłosów ogiriandą
Nasze usta się spotkały jeszcze pełne świeżych drgnień...

Może pani chciała krzyczeć? Świat oszalał jak od wina...
Wiatr gwałtowny bił w policzki, wiatr zapierał w piersiach dech.
Auto szło wariackim tempem 160 wiorst godzina.
Koło nas leciały pola, kępy drzew i czuby strzech.

z tomu "But w butonierce", 1921


Obrazek
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 12.01.10 o godzinie 12:02
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Michał Zabłocki*

Miłość w samochodzie


Lubię robić wiele rzeczy na raz
Takie można powiedzieć hobby
Nie jestem tutaj chyba oryginalny
Chodzi o to żeby mieć świadomość
Że czas jest wykorzystany do maksimum
Czuje się wtedy jakby pełnię
Jakby się czuje człowiek trochę do przodu
No więc ja na przykład z takich rzeczy to kocham
Jadę samochodem i kocham
Idę do roboty i kocham
Siedzę przy stole i kocham
Leżę w łóżku i kocham
No po prostu ciągle kocham
I to mi daje właśnie takie poczucie
Że przynajmniej te dwie rzeczy na raz zawsze mogę zrobić
A jak już nic nie robię
To i tak robię

ze strony Przerzutka na wiersz
*Michał Zabłocki (ur. 1964) – poeta, autor tekstów piosenek, scenarzysta, reżyser
teatralny i telewizyjny, współpracuje z wieloma artystami uprawiajacymi piosenkę poetycką,
m. in. z Grzegorzem Turnauem, Anną Szałapak, Beatą Rybotycką, Agnieszką Chrzanowską, Czesławem Mozilem. Jest animatorem wielu inicjatyw artystycznych pn. „Multipoezja”, „Projekcja wierszy na murach domów”, „Wiersze chodnikowe”, „Wiersze pisane online”, „eMultipoetry”, autorem tomików wierszy: „Natężenie świadomości” (1996), „Pustka w środku” (1997), „100 krótkich wierszy /100 short poems/” (2004).
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Michel Houellebecq

Prawie zarżnąłem swego peugeota sto czwórkę...

1


Prawie zarżnąłem swego peugeota sto czwórkę;
W dwieście piątce bym robił mocniejsze wrażenie.
Miałem ciężkie warunki – lało jednym ciurkiem –
I puste, poza trzema frankami, kieszenie.

W Colmar krótkie wahanie, zanim dalej ruszę:
Może nie było warto zjeżdżać z autostrady?
Jej ostatni list mówił: „Mam powyżej uszu
Ciebie, twoich problemów i tej błazenady!”

Mówiąc krótko: powiało między nami chłodem;
Życie często kochanków od siebie oddala.
Nic to; wystukiwałem palcami melodie,
Ten motyw z „Cyganerii” powracał jak fala.

2

Świnie z Niemców, lecz wiedzą, jak się drogi kładzie,
Jak zwykł mawiać mój dziadek, do przesady cięty,
Byłem zdenerwowany, zmęczony w zasadzie,
Połykałem z radością germańskie zakręty,
Podróż z wolna ku pewnej zmierzała zagładzie,
Byłem bliski histerii w sposób niepojęty.

Benzyny miałem dosyć, drogi znów nie tyle;
We Frankfurcie bym pewnie poznał jakichś gości,
Mógłbym z nimi prowadzić dyskusje nad grillem
O sensie życia, śmierci i szczęściu ludzkości.

Wyprzedziwszy dwa tiry wjechałem znów w ciemność,
Porwała mnie ta wizja, aż grzmiały fanfary!
Nie wszystko się kończyło, bo życie przede mną
Kładło swoje cudowne, choć niepewne, dary.

tłum. Maciej Froński

wersja oryginalna tego wiersza pt. „J’étais seul au volant
de ma peugeot 104...“ w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 12.01.10 o godzinie 15:05
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Marian Ośniałowski

Na przystanku autobusowym


1
Wapno, cegły, pył różowy.
Wiosna miesza zapach liści młodych
z radosną wonią benzyny,
na przystanku autobusowym.
Dzień się rozlewa biało słońcem.
Cierpko, mocno pachną drzewa.
Jaskrawy, zielony szalik
dziewczyny wychodzącej z dali
też rymem moim chce zaśpiewać.

2
Wiatr jak wiatr daleki, pijany,
rymy szorstkie, rymy porwane.
O brudne mury krzesze
niepokój, sny i wiersze,
poezja, płynąc górą.
Wznosząca się do prawdy melodia
rozpłynęła się koloraturą.

z tomiku „Kontrasty”, 1958
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Charles Reznikoff*

Samochody we mgle


W gęstej mgle
pod drzewami gęstymi od liści
wszyscy wy spryciarze
na kółkach
z własnym oświetleniem
gonicie wokół swoich spraw i przyjemności:

światło waszych reflektorów
pada pod koła
tylko wam;
nie, to nie są latarnie
które mnie oświetlałyby drogę.

tłum. Piotr Sommer

wiersz jest też w temacie
Popatrz na mgłę, ileż cudów ukrywa...

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 19.05.11 o godzinie 13:31
Monika Starosz

Monika Starosz Specjalista ds.
Kredytów i
Ubezpieczeń, Multi
Agent

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

rondo

wychylony przez krawędź okna miejskiej aglomeracji
zahipnotyzowany toczonymi po rondzie kołami
zbity z tropu, na moment uśpiony tym
precyzyjnie określonym ruchem
matematycznie opisanym harmonogramem
nie bardzo ufam w celowość krążenia
wokół jednego punktu, który na dobrą sprawę
nie oferuje żadnego rozwiązania
a jedynie trzy równorzędne możliwości

i chociaż naturę mam łagodną czekam
aż któryś wjedzie za szybko, przetoczy się
przez trawnik i uderzy w stojącą tam
wielką jak San Francisko Kupę
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Louis MacNeice

Taksówki


W pierwszej taksówce był sam bim-bam,
Żadnych dopłat na liczniku. Dał dziewięć pensów napiwku.
Lecz kierowca, dziękując, patrzył krzywo,
Jakby sugerował, że kogoś przewiózł za frajer.

W drugiej taksówce był sam bim-bam,
Lecz licznik wskazał sześć pensów ekstra
I kierowca zza licznika powiedział: „Proszę się upewnić,
Że bim-bam nie zostawiliście niczego.”

W trzeciej taksówce był sam bim-bam,
Lecz strapontena była opuszczona i była dodatkowa
Opłata funt i sześć pensów i dziwny
Zapach, który przypomniał mu wycieczkę do Cannes.

Co do czwartej taksówki, był sam
Bim-bam, kiedy ją zatrzymał, ale kierowca spojrzał
Na niego i powiedział: „Nie mogę bim-bam wziąć
Tylu ludzi, nie mówiąc o psie”.

tłum. Bohdan Zadura

wersja oryginalna pt. „The Taxis” w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.02.11 o godzinie 08:30
Monika Starosz

Monika Starosz Specjalista ds.
Kredytów i
Ubezpieczeń, Multi
Agent

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

"Robotnik z fabryki samochodów"

Spod moich palców wytworne modele -
już szeleszczą po dalekich ulicach...
Ja z nimi jednak nie płynę po nawierzchniach nieznanych szos,
nie nakręcam wskazówek ich ruchu - to czyni policjant.
Odtąd już mówią pojazdy, a mnie odebrano głos.
Mam duszę otwartą.
Pragnę rozumieć.
Z kim walczę, dla kogo żyję?
Oto myśli mocniejsze niż słowa.
Brak odpowiedzi.
Takich pytań nie stawiaj zbyt głośno.
Powróć tylko jak co dzień, o szóstej godzinie rano.
Skąd wiesz, że na wadze świata przeważa człowiek?

autor: Jan Paweł II
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

John Updike*

Duet przy niesłyszalnym akompaniamencie
bębnów hamulcowych

                        Pięćdziesiąt lat temu Rolls spotkał Royce’a
                        - Spotkanie, które otwarło Nową Erę Technologii


                                                Reklama w „New Yorkerze”

Gdzie się w koronkach cieni plączą ściegi ścieżek,
Gdzie lśni staw jak odporny na wygniecenia zderzak,
Gdzie procesję chwil zachód pożarem stu Troj sa-
Lutuje – tam pewnego dnia Rolls spotkał Royce’a.

„Halo”, rzekł Rolls. Zapadał zmierzch. Ich dwie sylwety,
w tle mające sztachety płotu i sztylety.
Posępnych tuj parkowych, szarzały. Ceglastą
Zorzą profil swój Niebu narzucało Miasto.

Bielą zębów i kantem spodni mimo zmroku
Olśniewając i intensyfikując w oku
Błękit gładki jak blacha nieb lakierowana,
Royce na to: „Szczerze jestem rad z poznania pana”.

Milczeli chwilę. Los więc dał im tego dożyć!...
Wreszcie Rolls: „Czy – czy miałby pan chęć coś otworzyć?
Uśmiech Royce’a: „Hm... Jeśli ma pan czas, mój drogi,
Dziś wieczór – może Nową Erę Technologii?...”

z tomu „The Carpentered Hen and Other Tame Creatures”, 1958

tłum. Stanisław Barańczak

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna



Obrazek
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.05.13 o godzinie 20:33
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

C. K. Williams

Szok


Cmentarzysko samochodów i dźwig,
rozwścieczony, bo z zaciśniętych szczęk
wymknął mu się samochód,
który chciał usunąć,
unosi teraz i upuszcza, unosi i upuszcza
tonę żelaza na dygocący szkielet,
który pluje odłamkami przerażonego szkła,
aż na koniec, dostatecznie zmiażdżony,
zostanie odrzucony na stos, gdzie
- jak można się domyślić -
pocięty lub przetopiony
podzieli los innych aut.

W tym samym czasie kruk,
z emocją mniej widoczną,
zanurza swój dziób w piersi martwej gołębicy,
czy może wróbla albinosa,
aż wreszcie udaje mu się dosięgnąć
skręconego jelita,
następnie zgrabnym ruchem
odwija oślizgły kawałek, pochłania,
a padlina, jedyny świadek
tego gwałtu,
podryguje
w bezwiednym wyrazie protestu.

Na brudnej szosie zmiażdżona gołębica lub wróbel:
poćwiartowany, w plątaninie własnych szczątków
szkieletu samochodu i dźwig, który
- dla osiągnięcia pełnej satysfakcji -
uderza po raz ostatni w nieomal zdematerializowany już wrak,
a potem, kolebiąc się z zadowoleniem, wycofuje się,
podczas gdy nasycony, nażarty kruk,
z bezwstydną skrupulatnością roztacza
przed naszymi oczami czarne lśnienie swoich skrzydeł,
abyśmy także i my mogli się puszyć,
że byliśmy świadkami
tak wielkich dokonań.

przeł. Maja Wodecka
w: C. K. Williams - "Czuwanie", Wydawnictwo a5, Kraków, 2002


Wiersz w oryginalnej wersji, "Shock", oraz inne wiersze Charlesa Kennetha Williamsa -
w temacie Poezja anglojęzyczna
inne wiersze C. K. Williamsa, po polsku,
linki do pozostałych tematów - tamże, str. 6 - M.M.
Michał M. edytował(a) ten post dnia 24.01.10 o godzinie 02:15
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

C. K. Williams*

Stacja benzynowa


To było jeszcze zanim czytałem Nietzschego. Przed Kantem i Kierkegaardem
nawet przed Whitmanem i Yeatsem
Raczej niewiele miałem wtedy w głowie. Domyślałem się chyba, że kiedyś
będę cierpieć,
przypominam sobie, że mogłem prawie płakać z powodu błahostki, o drobiazg,
o nic ważnego.
Tak pewnie przeżywałem rozpacz, że kończy się moje dzieciństwo, ale tego
nie mogłem wówczas wiedzieć.
Świta. Stacja benzynowa. Droga numer 22. Dokładnie pamiętam: droga
numer 22 zakręcała
i tam właśnie umieszczono pasiastą, betonową wysepkę po czarnej serii
wypadków
Stacja benzynowa? Texaco, Esso - nie wiem. To były wtedy tylko słowa, tylko
nazwy z reklam.
Nie miałem jeszcze nawet bladego pojęcia o tym, co to jest monopol, albo
imperializm, czy też ucisk.
Świta. Jest strasznie późno. Nawet wtedy, gdy nie znałem zmęczenia, ledwie
trzymałem się na nogach.
Oparty o ramię kumpla patrzę na nieuchronną, milczącą zagładę nieba nad
drogą numer 22,
które jakby oklejało mi twarz oleistą powłoką, ani jej zetrzeć, ani wetrzeć
w skórę.
Dlaczego jesteśmy tutaj? Ponieważ jeden z moich przyjaciół, w męskiej toalecie,
me je zbyt pełne.
I teraz musi bić konia. Nie wiem, co znaczy “mieć je pełne”, ani co on teraz
może robić -
zapewne coś ważnego, skoro zatrzymaliśmy się tutaj po tak długiej nocy, lecz
nie pytam.
Zdaje się, że rozpaczliwie próbuję utrzymać pustkę w głowie, najdłużej jak
mogę.
Drugi z moich przyjaciół zasnął. Wygląda okropnie, otwarte usta, zwiotczałe
i wilgotne.
Trzeci - tego już nigdy nie zobaczę potem - patrzy wciąż w okno jakby bał
się czegoś.
Oto nasz wyczyn. Byliśmy na Times Square, jakiś alfons nas zauważył,
zebrał całe stadko i poprowadził gdzieś
w dół, ciemną ulicą, potem drugą, przez ciemne schody, ciemną sień do
ciemnego mieszkania,
gdzie jego kurwa, jego dziewczyna, żona, a może matka, czy ja wiem,
wyrwana ze snu,
unosząc się na łokciu, rzuciła na nas okiem i wyraziła zgodę, żeby za dwa
dolary od każdego, zaopiekować się nami.
Zaopiekować się nami. Pewne słowa zapadają mi w pamięć, jakby się
wczepiały.
Mój przyjaciel, ten w toalecie, każe na siebie czekać. Brudne niebo powinno
teraz zacząć jaśnieć.
To mi zabrało dużo czasu, mnie także, to znaczy, z kobietą. Czy powiedziałem,
że ona, ta kobieta, kurwa, czy matka -
miała okres i jedyne, co nam udostępniła, to były jej usta? Czy to powiedziałem?
Że udostępniła? Że usta
Cóż za radość to była wówczas. Ustami! A następnego dnia, jaka opowieść.
Ona tylko wyraziła zgodę, nic więcej. Była jak maszyna. Kiedy dziś
przywołuję ją we wspomnieniu,
widzę tylko skręcone włosy, ciemną głowę, poruszającą się mechanicznie
w górę i w dół, i teraz
Freud, Marks, Ojcowie, powiedzcie mi czym ja jestem, mówiąc tak o niej
o mnie,
skandując to, betonujac, grawerując, czym jestem, jeśli nie maszyną!
Dlaczego to robię?
Wciąż jeszcze nie czytałem Św. Augustyna. Nie wszystko rozumiem
u Chomsky’ego. Czy to błąd?
Mój przyjaciel w końcu wraca. A może najważniejsze słowa były przez cały czas
tuż obok. Braterstwo. Zachwyt.
Jak czyści byliśmy wówczas, przed Rimbaudem, przed Blakiem. Łasko.
Miłości. Zaopiekujcie się nami. Proszę.

tłum. Maja Wodecka



Obrazek


*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie Poezja anglojęzyczna

wiersz jest też w temacie Wspomnienia
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.11.11 o godzinie 17:33
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Brian Jones

Blokada


Licząc od zamkniętego szlabanu –
trzynaście osób zajęło około stu
jardów. Wyłączono silniki: żałośni, lecz uparci
ekolodzy, którzy robią co mogą.
Gdy pociąg przeleciał już dziewięćdziesiątką
śmiertelnie pusty rozjarzony światłami
a dróżnik po staroświecku
dumny ze swej pracy zbiegł
po schodkach, żeby co tchu nas przepuścić,
stało się jasne, że pewna kobieta nie ruszy
razem z nami. Podejrzewając
blokadę silnika albo inny defekt
dawaliśmy sygnał, ruszaliśmy, mijaliśmy ją.
Dopiero później, gdy przypomniałem sobie
małą rękę jak biała ścierka
przy ustach i oczy wpatrzone przed siebie
przyszło mi na myśl to, co pewnie przyszło również
innym sądząc po migotaniu świateł hamulcowych,
że nie samochód się popsuł, ale kobieta.

tłum. Jarosław Anders
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Glyn Hughes*

Jadąc aż do zmroku


Jedziemy we dwoje moim samochodem.
„Popatrz tu, popatrz tam...” – mówisz,
polerując czas.

Żagle
mgły, wspaniale wybielonego płótna, wyciągają
z trawy nitki barw;
białe fale
małych mogił na pustych polach
wskakują na swoje mury. Koń
zroszony mgłą – krowa –
wpadają w okno.
Teraz śpisz. Opony szeptem
przesuwają się po szosie.

Spadamy w dół, to znów skręcamy, aż zapada zmrok,
stajemy, żeby się czegoś napić, i spływamy ze wzgórza
na rozświetloną łąkę
o powierzchni dwudziestu mil kwadratowych.
Przydrożny wrzos roztapia się
w powodzi świateł; a tam gdzie Yorkshire
wjeżdża w Lancashire,
na szczycie wzgórza, migoczą ciężarówki
załadowane wełną, papierosami, piachem i żelastwem.
Kotlina wije się, jej krawędzie
sapią i prychają. Jak ostrygi
wślizgujemy się przez przełyk do Manchesteru.

tłum. Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

August Kleinzahler

Człowiek nazwiskiem Gutierrez: sen, western


Przed tym saloonem
razem z tobą na tylnym siedzeniu rozklekotanego DeSoto –
podarta tapicerka, sparciały plastik
i to wielgachne stare radio
w którym skwierczała jak nic melodia Dixie Curpsów.
Sprawy przybrały fatalny obrót
i Slim., który wiózł nas tutaj całą drogę
przez chaparral i pył,
poszedł tam teraz do nich, do środka,
żeby domagać się pieniędzy, które mu się nie należały,
nie należały mu się nawet przed dziesięciu laty
kiedy był ten pożar, jak on utrzymuje.
Prawie go wtedy zabili,
tego głupka, pyszałka, tego Synalka Śmierci,
którego aż świerzbi, by jak za dawnych czasów
leniwym popołudniem wyprawić komuś kowbojskie pożegnanie,
z krwią, złotem, błyskiem rewolwerów,

tymczasem my ciągle w aucie, wrzuceni
na tylne siedzenie jak dwoje dzieci
czekających na ojca.
Kiedy dotknęłaś mnie,
najdelikatniej jak tylko można, najnieoczekiwaniej,
niby przypadkiem przeciągając ręką po przegubie
prawie się rozkleiłem.
No bo wiedziałem o Ramonie,
tym uroczym chłopcu – i że wy razem,
tak długo. Wciąż jestem przywiązany do tamtej fotografii –
twój biały beret z pomponem, jego czerwony pontiac.
Potem zamieniłem się w wodę.
A tam, gdzie przedtem serce miałem,
nagle świetlisty krzew ujrzałem.
Tak się zaczęła nasza przygoda, spadanie
W zwolnionym tempie przez opary i olejki.
Na widok twojego białego ciała odebrało mi mowę.
I wtedy,
Właśnie wtedy padły pierwsze strzały.

tłum. Piotr Sommer

w wersji oryginalnej pt. "Someone Named Gutierrez: A Dream, A Western"
w temacie Poezja anglojęzyczna

wiersz jest też w temacie Co się poetom śni...?
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.02.11 o godzinie 05:50
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Jonasz Kofta

Autobusy zapłakane deszczem


Łezka do łezki
Aż będę niebieski
W smutnym kolorze blue
Jak chłodny jedwab
Pustego nieba
Zaśpiewa
Kolor blue

Autobusy zapłakane deszczem
Wożą ludzi od siebie do siebie
Po błyszczącym mokrym asfalcie
Jak po czarnym gwiaździstym niebie
Od tygodnia leje w tym mieście
Ścieka wilgoć po sercu i palcie
Z autobusu spłakanego deszczem
Liczę gwiazdy na mokrym asfalcie

Łezka do łezki
Aż będę niebieski
W smutnym kolorze blue
Jak chłodny jedwab
Pustego nieba
Zaśpiewa
Kolor blue

Autobusy zapłakane deszczem
Jak ogromne polarne foki
Przepływają w hamulców piskach
Wydmuchują spalin obłoki
Po zmęczonych grzbietach ich dreszczem
Przelatują neonów błyski
Autobusy zapłakane deszczem
Mają takie sympatyczne pyski

Łezka do łezki
Aż będę niebieski
W smutnym kolorze blue
Jak chłodny jedwab
Pustego nieba
Zaśpiewa
Kolor blue

Do łezki łezka

(tekst piosenki w wykonaniu Maryli Rodowicz)

Autobusy zapłakane deszczem
wożą ludzi od siebie do siebie,
po błyszczącym mokrym asfalcie,
jak po czarnym gwiaździstym niebie
Od tygodnia leje w mym mieście,
ścieka wilgoć po sercu i palcie,
z autobusu spłakanego deszczem
liczę gwiazdy na mokrym asfalcie.

Do łezki łezka,
aż będę niebieska
w smutnym kolorze blue,
jak chłodny jedwab,
w kolorze nieba
zaśpiewa kolor blue.

Autobusy zapłakane deszczem
jak ogromne polarne foki,
wyszukują w deszczu swe miejsce
wydmuchując pary obłoki.
Po zmęczonych grzbietach ich dreszczem
przelatują neonów błyski,
autobusy zapłakane deszczem
mają takie sympatyczne pyski.

Do łezki łezka...

A gdy padać przestanie w mym mieście,
gdzie się ze swoim smutkiem umieszczę,
w autobusie zapłakanym deszczem
tam pojadę, gdzie pada wiecznie.

Do łezki łezka, aż będę niebieska…

Do łezki łezka – słowa Jonasz Kofta,
muzyka Andrzej Korzyński, śpiewa Maryla Rodowicz, 1977



Obrazek

piosenka jest też w temacie W czasie deszczu nudzą się dzieci...Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 03.03.10 o godzinie 09:33
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Teodor Bujnicki*

Motoryzacja


Pewien pasza cały harem
woził z sobą autokarem.

A prowadził ten autokar
pewien szofer, bej Ottokar.

W rezultacie cały harem
zdradzał paszę z Ottokarem.

Ze zdziwienia pasza ginął:
„Czemu harem czuć benzyną?”

Gdy domyślił się nareszcie –
bej Ottokar siadł w areszcie.

Na śmietnisko zaś autokar
pasza rzucił psom na pokarm.

I powiedział: „Święta racja,
gubi nas motoryzacja”.

Taki sąd nie ja wygłaszam,
ale ten turecki pasza.

z tomu „Wiersze wybrane”, 1961

*notka o autorze w temacie O przemijaniu...
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Günter Grass*

Wypadek


Jeleń krzyczy na zakręcie.
Każdy weekend był węzełkiem
w wełnie, i w zegarku.
Miedziak padał, głuche łyżki,
pieniądz brzęknął na wirażu,
że zakrzyczał chrom i nikiel
i chusteczka się pogniotła.
Szofer zżerał armaturę,
zmarzł i marznąc się owijał
w szary szal swej narzeczonej.
Czarny lakier, róża kwitła
przy kelnerze, bruki ulic
tarły miłość – pyły w proszek,
który kurwie do kanistra
co mężczyźnie za trzy wódki
swą benzynę nalewała i bez dała.
Dziesięć groszy, o starocie,
w wierszowaniu automatu
rym do staniolu i waty,
ale lekarz w białych liliach
przybył późno, ambulanse
rozpłynęły się jak sól i cukier.

Szczęście

Pusty autobus
runął w wygwieżdżoną noc.
Może jego kierowca śpiewa
i jest przy tym szczęśliwy.

tłum. Bolesław Fac

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.03.10 o godzinie 11:46
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Stara wiata PKS

Przez cały okrągły rok
myślał o niej
i nie mógł sobie tego
darować że jej
wtedy nie wykorzystał
wracali szarym świtem
z dyskoteki
spleceni ze sobą
spoceni
parując alkoholem i żądzą
szybkiego seksu
a tu pustka dookoła
zadupie
nie ma gdzie się schować
więc musieli stłumić swoje żądze
utopić je przy śniadaniu
w rozwodnionej owsiance
herbacie słomce i tęsknym
spojrzeniu
przez całe nudne sympozjum

A dzisiaj znów na tej samej
pustej drodze
w rozgwieżdżoną noc wracają
z dyskoteki
i znów łby parują i targają
żądze a on zachował
w pamięci tę starą pustą
wiatę PKS
więc gdy zbliżyli się do niej
bez słowa
pociągnął tam za sobą
wygłodzoną partnerkę zdjął jej
majtki i wylizał
zdjął majtki i wylizał
a ona posłusznie i sprawnie
jak na wojskową komendę
wyjęła mu ptaka
i włożyła sobie w usta
a potem
wypięła okrągły blady
tyłek
w którym jak w lustrze
przejrzał się
wiszący nad nimi księżyc
w pełni
i spełnili to co mieli kiedyś
spełnić
co tłumili w sobie i na co
czekali przez cały okrągły rok
okrągły
jak ten księżyc podglądacz
w pełni i jej wypięty
blady tyłek
w tę rozgwieżdżoną noc


Obrazek


Wiersz jest też w temacie Pożądanie, fantazje erotyczneTen post został edytowany przez Autora dnia 28.06.13 o godzinie 06:49
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Gregory Corso*

Zeszłej nocy prowadziłem samochód


Zeszłej nocy prowadziłem samochód
nie umiejąc prowadzić
nie mój samochód
Jechałem potrącając ludzi
których kochałem
...przez jakieś miasto grzałem 120 mil na godzinę
Zatrzymałem się w Hedgeville
i położyłem się spać na tylnym siedzeniu
... podniecony swoim nowym życiem.

tłum. Grzegorz Musiał

wiersz jest też w temacie Co się poetom śni...?
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

A. R. Ammons*

Stoję na rogu ulicy i oglądam przejeżdżające samochody


W czasach dużych samochodów mały samochód zwraca uwagę:
prawo to, niskiego pochodzenia, jest wysokie jak każde niebo:
pogarda, śmiech, ciekawość: lecz jeśli wszystkie samochody

stałyby się małe, prawo pozostałoby takie samo:
jest też inne prawo, starsze niż prawo Keplera: (tryliony
lilii pobieliły zbocza przecięte strumieniami,

co zauważyłem pewnego dnia przejeżdżając samochodem, tak się
złożyło, że małym): nie wiem: chcę tylko powiedzieć
parę słów: to nie jest mój świat, nie jest: choć to

jedyny świat, a więc mój czy nie, jest moim światem, i
lepiej zacznę brać jego powagę na poważnie
i wezmę odpowiedzialność za to, w co się zmienia: słusznie,

lecz to, w co się zmienia, nigdy nie będzie moje, nigdy
nie pochwali moich pochwał, nigdy nie potwierdzi mojej pierwszej
przyczyny ani marzeń, lecz, zupełnie bez związku, zatruje i

wypraży moje koronkowe wnętrze, twarde, suche, spalone brzegi
mojego dobra zbieleją dziwnie, nieziemsko: cóż, to nie jest moja ziemia,
nawet jeśli za sprawą kodów, łączenia się w pary, budowania gniazd,

przystaję i rozmyślam nad nią: zbyt stara historia, żeby
jej żałować: gdy mały samochód jest główną siłą skupiania
emocji, otóż to, gdy wszystkie duże samochody klasyfikuje się

na podstawie ich podobieństwa przez zaskoczenie małą różnicą:
więcej tu miejsca na nowe możliwości niż żal: boję się,
że zaczynam mówić bez składu, kłapać jadaczką

nadaremnie, bez materialnej podbudowy, która w innych
warunkach mogłaby rozjaskrawić inna
jaskrawość: czy można być szczęśliwym tkwiąc na krawężniku?

tłum. Paweł Marcinkiewicz

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie
Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 24.04.10 o godzinie 08:56



Wyślij zaproszenie do