Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Jadwiga Majerówna

Cyrk*


Hej, drodzy Państwo, już za chwilę
Jednych to śmieszy, innych wzrusza
Róże, anioły i motyle
Magik wyciągnie z kapelusza
Oto nadchodzi, orkiestra tuż
Zachwyt widowni - jak nosi frak
Ktoś rzuca różę z bocznych lóż
A mistrz się kłania, daje znak
I nagle w dłoni mu zakwita
Burzą fioletu i czerwieni
Wspaniałość kwiatów rozmaita
Którą za chwilę w ptaka zmieni

Bo to jest cyrk, wesołe łzy
Od braw widowni namiot drży
Cekiny, złoto, świateł blask
Lew na huśtawce, bicza trzask
W za dużych butach ryży Bim
Niezłym aktorem kiedyś był
Romeo, Hamlet, Konrad, Cyd
Już nie pamięta tego nikt
Pod maską błazna chowa twarz
Przyjrzyj się dobrze - znasz ją, znasz
Bo to jest cyrk, muzyka gra
I gorzki uśmiech, wesoła łza


Nie ma strachu, ni ryzyka
Panowie, panie i panienki
Tygrys nie gryzie, kozły fika
Chociaż treserka jest bez ręki
Oto na koniu dyrektor sam
W ręku ma władzę i bicze dwa
Falują biusty pięknych dam
A tam, w orkiestrze, cicho gra
Za rudą małpkę dziś przebrana
Śmieszna garbuska, płacząc skrycie
Która jest właśnie zakochana
I już nie magia to, lecz życie

Bo to jest cyrk...
*Tekst piosenki do muzyki Wojciecha Głucha z repertuaru Edyty Geppert
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Agnieszka Osiecka

Cyrk nocą


Zmarłe konie w cyrku straszą, gdy zapada noc
Popatrz, jak areną biegnie cień
Byłem piękny, byłem młody, śpiewa nocny koń
Resztę mej urody zmyje dzień.

Póki macie siebie, ciebie
Szklankę nocy, kromkę dnia
To orkiestra jeszcze w sercach gra.

Póki jadą wasze wozy
Pośród czarnych łąk
To się w końcu zawsze znajdzie port.

Póki jeszcze żadna bujda
Nie zatruła wam dusz
Nie zabraknie dla was słodkich róż.

Póki świecą światła rampy
I choć został jeden widz
To do szczęścia nie potrzeba nic.


Nocą słychać w cyrku hałas pękających serc
Znowu ktoś cyrkówkę kocha mniej...
Rankiem zmiecie stare serca pracowity stróż
I przeminie echo śpiewki tej.

Póki macie siebie, ciebie...

Cyrk nocą – słowa Agnieszka Osiecka, muzyka Jacek Mikuła,
śpiewa Maryla Rodowicz, z albumu „Cyrk nocą”, 1979
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 01.09.09 o godzinie 22:04
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Wisława Szymborska

Zwierzęta cyrkowe


Przytupują do taktu niedźwiedzie,
skacze lew przez płonące obręcze,
małpa w żółtej tunice na rowerze jedzie,
trzaska bat i muzyczka brzęczy,
trzaska bat i kołysze oczy zwierząt,
słoń obnosi karafkę na głowie,
tańczą psy i ostrożnie kroki mierzą.

Wstydzę się bardzo, ja - człowiek.

Źle się bawiono tego dnia:
nie szczędzono hucznych oklasków,
chociaż ręka dłuższa o bat
cień rzucała ostry na piasku.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Mikołaj Gumilow

Pogromca zwierząt

...Pąsowa parasolka chińska,
Natarte kredą pantofelki.


Anna Achmatowa

Twardy, skupiony i czujny od rana,
Znów do fatalnej przybliżam się kraty.
Za nią tłum zwierząt hartuje pstrokaty,
Czai się, warczy i czeka na pana.

Biczem nad uchem im świsnę ? pogromca!...
Łeb swój ze szczerą dziś ugną pokorą
Czy wiarołomną?... Nieważne to, skoro
Krew w moich żyłach pulsuje gorąca.

Tylko... im dalej, tym częściej ją widzę ?
(Widzę i wiem, że to wszystko maligna) ?
Bestię, co nigdy z innymi nie igra,
We mnie drapieżne wbijając źrenice.

Jest sześcioskrzydła, złocista i niema,
Bicza nie słyszy i strawy nie żąda ?
Ruchy me śledząc, bez ruchu spogląda
Bestia ta, której nie było i nie ma.

Jeśli sądzona mi śmierć na arenie ?
Huczna i krwawa zagłada pogromcy ?
Kły swoje w mięsie mym pierwsze pogrąży
To niewidzialne dla innych stworzenie.

Fanny, kwiat który mi dałaś, już więdnie,
Ty zaś na linie dla wszystkich masz uśmiech.
Lecz moja bestia, jak dog, kiedy uśniesz,
Przy twym posłaniu waruje wciąż wiernie.

tłum. Wiktor Woroszylski
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Anna A. Tomaszewska *

Cyrk


Anulko, Anulko - mówił do mnie ojciec,
ale tylko w niedzielę, kiedy pachniał wodą jucht
lub przemysławką intensywniej niż pelargonie w oknach.
Pastował czerwone buciki do kościoła,
i do cyrku. Bałam się powiedzieć,
że nie cierpię cyrku, bałam się zaglądać w oczy koniom,
klaunom, a najbardziej przerażały szpary
w drewnianej podłodze między rzędami krzeseł
i że cyrkowy namiot zdmuchnie wiatr.

Zachowujesz się jak paniątko... - mówił ojciec.
Kupował bilety najbliżej areny, gdzie piach parował
zwierzęcym moczem. Jego koszula ciemniała na plecach,
kiedy wręcz tężał cały - obserwując dziewczyny
fruwające pod kopułą. Miałam lepkie ręce od waty
cukrowej, konie rżały, bat śmigał szybciej niż szminka
klauna spływała z ust, bardziej czerwona od pelargonii,
bardziej czerwona od bucików, które pokrywał pył
spod kopyt galopujących koni. Zaglądały mi w oczy co okrążenie.

z tomu "Wiersze do czytania"
(Wydawnictwo Literackie, 2005)


Wiersz znajduje się również w temacie Dzieciństwo - M.M.

* notka o Autorce w temacie StarośćMichał M. edytował(a) ten post dnia 29.10.09 o godzinie 18:19
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Eliseo Diego*

Cyrk


I ujrzeliśmy łagodnego słonia,
jak trąbę swą niepojętą unosi
aż do nieruchomych białych obłoków.
I ujrzeliśmy łagodnego słonia.

Tam – niczym koślawa i niewinna litera,
co wychyla się ze szkolnego zeszytu
- cienkiego zeszytu, przepychu nocy -
ukazał nam tajemną dal

palm wyrytych w ciszy,
która rośnie ze strużką dymu.
Tam – niczym koślawa i niewinna litera,
kochałeś nas, najprawdziwszy słoniu.

tłum. Marek Baterowicz

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska

Wiersz jest też w temacie Zwierzęta w ZOO i nie tylko tam
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 20.10.11 o godzinie 09:45
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Richard Wilbur

Żongler


Piłka skacze raz, drugi, lecz pełna niechęci
Do sztuczek spada, nie ceniąc własnej sprężystości.
Piłka lubi opadać. Tak ziemia jak pyłek
Opada w naszych sercach z świetnej wysokości,
By osiąść, zniknąć z pamięci.
Dopiero niebieski żongler i pięć czerwonych piłek

Wstrząsa naszą siłą ciężkości. Wiuuu – piłka nieskora
Do nauki lekkości, wiruje jak w walcu,
Krąży w krążących rękach, aż niebieskim ciałem
Staje się, ledwie muska końce palców,
I pędzące po własnych torach
Piłki tworzą nad głową jakby niebo małe.

Łatwiej z niczego niebo stworzyć w jednej chwilce
Niźli ziemię odzyskać; żongler milcząc płynie
Wśród wirujących światów, aż godnie, powoli
Pewnym ruchem niebiosa zwinie,
Na lądzie piłkę osadzi po piłce,
Zmieniając je na szczotkę, talerzyk i stolik.

Oo, na palcu u nogi obraca go, szczotką
Balansuje na nosie, a talerz się kręci
Na czubku szczotki! Co za cyrk, do licha!
Chłopcy tupią i słychać dziewczęcy
Pisk, werbel dudni, a pośrodku
Cisza – zdjął wszystko, kłania się i znika.

Choć już zmęczony żongler, chociaż w piasku
Wala się znowu szczotka, chociaż stolik
W mrok codzienny już zapadł i chociaż talerzyk
Żadnej już nie gra roli,
Dla żonglera ta burza oklasków,
Iż na moment przyciąganie ziemskie przezwyciężył.

z tomu „Ceremony and Other Poems”, 1950

tłum. Ludmiła Marjańska

w wersji oryginalnej pt. „Juggler” w temacie
Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 06.06.12 o godzinie 18:11

konto usunięte

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Włodzimierz Słobodnik*

Amazonka


Pięknie jej na cyrkowym koniu,
na białym cyrkowym koniu
o szyi przegiętej jak łuk,
o grzbiecie twardym,
jak męski rym.
Gdy staje na palcach
na grzbiecie cyrkowego konia,
widzisz w niej piękną Helenę.
Koń jej – trojański koń.

z tomu „Podróże wyimaginowane”, 1957

*notka o autorze i linki do innych jego wierszy
w temacie Modlitwa
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 10.01.12 o godzinie 09:10
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Józef Baran

Cyrk w greckim miasteczku


czy wiesz
kim są ci wędrowni cyrkowcy
którzy za rogatkami miasta
rozbili namioty?

to bogowie
wymarłej mitologii
którzy w przebraniu magików
zarabiają na kawałek chleba

rozpoczyna się występ
lecz nikt nie rozpoznaje
w sztukmistrzu
wyciągającym ludziom z nosa
chusteczki
z ucha zegarki
z włosów drobne monety
dawnego boga złodziei Hermesa

w mądrej sowie
rozwiązującej na liczydle
równania różniczkowe
bogini Ateny

w tańczącym na linie
przybranym w śmieszny pióropusz
z drewnianym mieczem w dłoni
dumnego boga wojny Aresa

jest także występ Apolla srebrnołukiego
który z dużej odległości
trafia w jabłko
na głowie
bladej ze strachu
Afrodyty

lecz gawiedź gwiżdże
gawiedź tupie
gawiedź obrzuca magików zgniłymi jajami
domagając się większych cudów

więc wypychają na środek Zeusa
który po raz enty
wyciąga z kapelusza planety
i podkasawszy rękawy
demonstruje stwarzanie wszechświatów

dopiero wtedy
bogini fortuny Tyche
obwieszona cała dzwonkami
z pustym rogiem obfitości
obchodzi dookoła salę
i wypełnia go miedziakami

nocą trupa cyrkowa odjeżdża
do innego miasteczka
smutno toczy się wóz w koleinach
smutno kiwają się na nim
zmęczeni bogowie
tak mało im zostało
z boskiej mocy

nikt nie rozpoznaje w ich wozie
dawnego powozu Heliosa

z tomu „Dopóki jeszcze”, 1976
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Anatol Stern

Na marginesie programu cyrkowego


Tajfun – to słowo nabiera życia,
kiedy płowy lew się rozsroży.
Człowiek – to Japończyk,
połykający ogień i noże.

Słoń, tańczący one-stepa,
to najlżejsza primabalerina.
Mustang, tnący sobą wiatr w zębach,
otwiera w nas nowe stronice,
które swym rżeniem rozcina.

(Serdeczna logika religii –
najwyższa to trampolina.
Serce tu jest akrobatą,
mózg, klnąc, próżno się wspina.

Żongler Matki Boskiej –
tylko on jest Jej miły.
Ołtarz – przyrząd cudowny,
lecz trzeba doń wprawy i siły).

II bumerangi dalekie,
jak poetów tęsknota,
trafiająca w pierś życia
i wracająca z powrotem.

Jesteś jak człowiek bez oczu i ręki,
ty, co w mieście od lat mieszkasz tylu.
Błyskiem oczu jest Colorado,
dłonią – delta Nilu.

z tomu „Bieg do bieguna”, 1927Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.02.10 o godzinie 11:55

konto usunięte

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Iwan Bunin*

W cyrku


Z zimnymi, lśniącymi oczami,
W wysokim i pustym lazurze,
Sprężyście, falując, zrywami,
Ślizgała się wolno po sznurze.

I skrzypce cichutko śpiewały,
I tłum wielogłowy wbił oko
Tam, gdzie migotały, syczały
Niebiosa, rozwarte szeroko,

Gdzie siłą sprężoną, tajemną
Wiedziona, zginała się lina,
Gdzie wolno nad próżnią sunęła
Najada, lunatyk, kruszyna.

1916

przełożyła Maria Leśniewska

*notka o poecie, inne jego wiersze i linki
w temacie Стихи – czyli w języku Puszkina
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Teodor Bujnicki*

Znajomy z cyrku


Światła u góry rozbłysły –
trociny pachniały wilgocią –
ubrany w trykot obcisły
wbiegł promieniejąc emocją.

Trąby orkiestry ryknęły
tuszem fałszywej melodii –
skoczył na środek areny,
od trampoliny się odbił.

Okręcił się! W przepaść głową!
Kaskada nadludzkich skoków!
Już spływa linią wężową
gdzieś spod skłębionych obłoków.

Znów leci! Pod stropem ginie –
rozkołysany, skrzydlaty –
po giętkiej ślizga się linie,
po białych spiralach świateł.

A teraz – a teraz cisza!
Chłodem przewiało przez salę...
Trapez się ledwo kołysze
przed wielkim Salto Mortale.

Łysnęła świateł kurzawa –
Zniknął! I znów się wynurza!
Już jest!!! Oklaski i brawa,
entuzjazm huczy jak burza.

Znowu zagrzmiały fanfary
do taktu klaszczącym dłoniom –
zginął za fałdą kotary
zgięty w ostatnim ukłonie.

... Trykotu na sobie nie ma,
strój wieczorowy włożył –
pełen wewnętrznej tremy
dyskretnie puka do loży.

Całując podane ręce
i w oczy patrząc nieśmiało
pyta w rozterce i męce:
- Czy dzisiaj mi się udało?

Sierżantowi

z tomu „Wiersze wybrane”, 1961

*notka o autorze w temacie O przemijaniu...
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.03.10 o godzinie 11:50

konto usunięte

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Michał Zabłocki

Głupi cyrk


Witam Państwa bardzo serdecznie w Naszym Głupim Cyrku
Byliście Państwo świadkami woltyżerki na kucykach blond
A po linie chodziła dla was nasza pupilka Debilka (tutaj brawa!)
Ale to była dopiero delikatna przystawka z mało trującej ryby
Czeka was jeszcze wąż boa dusiciel myśliciel przyjaciel i wróg
Lew w łóżku z dziewicą stu-licą
Szympansy całe w pąsach piekące się na mące
A na koniec moje własne salto mortale że się nie mieści w pale
Zachęcam was stokrotnie do odwiedzania toalet
Przy każdym fotelu torebka na wszelki wypadek
Zapnijcie pasy przez pociągnięcie sznurka
W każdym momencie spektaklu można powiedzieć nie
Ale to spowoduje tylko większy śmiech
Brawa prosimy składać przy wyjściu na stoliki
I prosimy wznosić jak najwyżej
Przygotowane dla Państwa specjalnie
Lekkie drewniane okrzyki
A teraz już przed Państwem to cyrkowe dziwo
Przyjmijcie je proszę z pogardą
Bo w najmniejszym stopniu nie jest czymś co by można nazwać awangardą

22 stycznia 2009

konto usunięte

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Frano Alfirević

Smutek cyrku
(fragm.)

I

Z jakiego wyszli dna idąc wzajem ku sobie?
Odpoczywając po błazenadzie gorzko jest mówić o własnym losie.
Daleko od przeszłości uciekli w tym klaunowskim wozie,
ale szminka i róż zmieniają się w śmieszność stary smutek twarzy;
oni drwią i śmieją się z własnej rozpaczy.
Wchodzących do zapadłych miast i wsi witają dzieci i psy,
gdy bębnem zapowiadają chwałę ubogich kunsztów w nudny letni wieczór;
za niedźwiedziami, małpami i ludźmi idzie gwar.
Ciało zmęczone od żaru i chłodu;
o swobodzie nieosiągalnej marzą w melancholii głodnych zim,
jak dobrze być samemu, poza światem wymyślnych grymasów, min.
Ale bez nadziei mijają obojętne dni.

V

Wczoraj zdechł stary, dobry koń,
wczoraj wszyscy byliśmy smutni.
Do łóżka przykuty od lat zapłakał po nim stary klaun.
Umrze zapomniany jak ten stary koń.
Niezbyt długo trwasz, ostatnia pantomimo.
Przyjacielu, umarłeś z głodu czy ze splinu?

przekład z chorwackiego Tadeusz Kubiak i Milivoj SlavičkMarta K. edytował(a) ten post dnia 31.03.10 o godzinie 22:56
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Jerzy Ficowski

Przyjeżdżał cyrk z bajki


Wieczorem wschodziło na niebie
żółte okienko
tancerki, ekwilibrystki
imieniem Szeherezada
z nocnego cyrku nr 1001,
okienko w wozie, pod którym
cztery koła w błocie stały
po pępki osi
i jak piąte koło u wozu -
pies na straży objazdowych czarodziejstw.
Dłonie spokojnie czesały włosy,
nie zdradzając, że są prędsze niż myśl,
nogi bez wysiłku stały na podłodze,
choć są powolne przyciąganiu gwiazd.
To było jeszcze przed początkiem.
(Tu Zespół Cyrkowy, grający
na tresowanych instrumentach,
co niejednego już słonia rozczulił,
da program urozmaicony!)

Dwóch budowało na ziemi
arenę żółtą i piaszczystą
na obraz i podobieństwo księżyca.
Szeherezada obcasami
żłobiła ślady kraterów,
ale o świcie rozpięto budę,
bo księżyc stał w górze węszący
i nie chciał odejść.

z tomu "Zwierzenia", 1952

konto usunięte

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Adam Ważyk

Cyrk


Z początku tresowano konie.
Potem maratończyk obiegał arenę,
pędził ledwie ruszając się z miejsca,
jak Achilles ścigający żółwia.
Potem tresowano konie.
Potem linoskok niebywale tłusty
połykał ognie bengalskie krzycząc:
Żar, żar, żar!
Potem tresowano konie.
Potem żongler żonglowal cyframi statystyk.
Potem tresowano konie.
Potem wyskoczył transformista mistyk
i w mgnieniu oka zmienił tuzin masek.
Potem tresowano konie.
Potem grabiono piasek.

Najładniejszy był finał.
Dwóch atletów z mięśniami jak sztaby
trzymało w zębach drabinę,
a na niej mały szłowieczek
grał na skrzypcach Griega.

luty, 1956

z tomu „Wiersze wybrane”, 1982

konto usunięte

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Lawrence Ferlinghetti*

Życie to nie cyrk


Życie to nie cyrk gdzie
nieśmiałe psy miłości robiąc sztuczki
patrzą
jak czas strzela
podstępnym biczem
by nas poganiać
Mimo to wesołe wozy przeciągają
ze wspaniałymi dziewczętami w trykotach
wraz ze strapionymi małpkami
fałszywymi mnichami rogatymi indianami
z pawianami na oswojonych tygrysach
z damami wewnątrz
podczas gdy rogi grają jak karuzele
a pierroci z pantomimy obezwładniają nieszczęście
dziwnie smutnym uśmiechem
krwawe goryle podrzucają dziewczęta ku niebu
a tancmistrze i przymilni złodzieje
wszyscy kompletnie pijani
przybierają pozy z afisza
i biegną za każdą
toczącą się rzeczą
Wówczas wokół areny galopują
niekształtne wielbłądy żądzy
a my wszyscy klowni z zespołu Emmett Kelly
tworzący wymyślone sceny
z maskami zamiast twarzy
jemy fałszywe Ostatnie Wieczerze
przy składanych stołach
i kpiąc żegnamy się
trocinowymi krzyżami
Na koniec pożeramy
dla zbawienia naszych dusz cyrkowych
również urojone
hostie łaski

przełożyła Teresa Truszkowska

*notka o poecie, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna

wiersz jest również w temacie Między sacrum a profanum...
Marta K. edytował(a) ten post dnia 05.01.12 o godzinie 09:53

konto usunięte

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Nicolae Labiş

Cyrk


Oto nędzarze w stroju parady
Swym piersiom wątłym dumnie przydają znaczenia,
Oto zgryzota pod warstwą pomady
I błazna twarz ból zmienia.

W ich czaszkach koziołkują myśli pijane
Bez pożytku żadnego, wśród kości trzeszczenia,
Ich usta to czeluści piekieł niezbadane
I błazna twarz ból zmienia.

z rumuńskiego przełożył Ireneusz Kania

konto usunięte

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Dariusz Dorn


CYRK HOMO HOMINI


cyrk przyjechał do miasta
jakiś zagraniczny widać
dba burmistrz o kulturę
i sztuczki przeróżne
trzeba mu oddać głosy
bo gada też zwinnie
i chodzi do kościoła
a kościół u nas o panie
na wysokościach wyższy
od tego na pocztówce z rzymu
nasz ksiądz się postarał
szczwany z niego pasterz
więc i trzodę pomieścił
pod kopułą profanum
ale namiot cyrkowy
to jednak co innego
będzie śmiech boki zrywać
bo program internacjonalny
wystąpią
żyd na pełnokrwistym arabie
w uprzęży z drutu kolczastego
rosyjska balerina
na gruzińskim misiu
z rurką gazową zamiast bata
austriacki prister
z młotem na czarownice
na samym wierzchołku
piramidy z rumuńskich cyganek
afro-germański clown
rodem z rostocku uciekający
dookoła areny przed małpką
z coctailem mołotowa
polski iluzjonista z kartami visa
magicznie znikający
w trakcie przedstawienia
i oczywiście inne cuda niewidy
kurioza i etcetera
za jedyne trzy grosze
na cele humanitarne

konto usunięte

Temat: Cyrk: tu wzlatuje się i spada...

Anna Świrszczyńska

Cyrk


Ryżowłosy olbrzym
w czerwonych trykotach
jowialnie dźwiga
ciężary.
Płowe klaczki tańczą menueta,
ekscatycznie ceremonialne
jak
rodzina młodych chińskich cesarzy.
Potem maszerują zapaśnicy.
Masywni,
kategorycznie piękni w świetle lamp.

Skoro po eleganckiej prezentacji
i ukłonach
zaczynają walkę,
rozrzewnia wszystkich czujny rytm siły,
sztuka i namiętność
poruszeń.

Ale najbardziej niespodziana
jest rumiana linoskoczka. Pod sklepieniem,
na śmiertelnie cienkiej
huśtawce,
siedzi skubiąc niedbale
rąbek napuszonej sukienki.

z tomu „Wiersze i proza”, 1936

Następna dyskusja:

Co się poetom śni ...?




Wyślij zaproszenie do