Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Marian Jachimowicz

Kantata stalinowska


Jad daleko uderza ten młot?
- Od Korei aż po Łabę

Dokąd sięga wyostrzony sierp?
- W niewolnika który się wyzwalał

Co podcina stalinowski sierp?
- Wolność której lęka się Stalin

Jakaż gwiazda miażdży ten świat?
- Krwawa gwiazda ssąca jak polip

Pięciornica pod którą padł
kraj nie jeden i nie jeden człowiek

Czyje oczy patrzą ze ścian
okrwawionych krwią twoich braci?

Czyje oczy szukają ran
wielkich jak Polska głębokich jak Katyń?

Czyje oczy wbite w twój mózg
w twoje serce i w twoje trzewia?

- Z miliona portretów patrzy szczur
mrużąc przed światłem szczurze ślepia

Czemu się kryje w Kremla cień
jak Iwan Groźny jak wszystkie cary?

- Krwawa gwiazda wyssała dzień
Ludu krew chłepczą sztandary

Kantaty wyją w czerwoną noc
Oklaski lecą jak trwożne ptaki

Skandują imię którego moc
dźwięczy jak łańcuch i jak kraty

Lecz on nie zejdzie nawet w mrok
do robotnika i do chłopa

bo jego szczurzo zezujący wzrok
oczom zza krat by się oparł

A służalec choć judzi ze szpalt
i w radiowęzłach aż się dławi

zna diamentową prawdy stal

I zna ją zdrajca ludu – Stalin!

22 VII 1950

z cyklu „Mój soc-realizm” w: „Jaskółki jutra”, 1996
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 23.08.09 o godzinie 09:55
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Marian Jachimowicz

Czy to oni?


Osiemnastu pod mur

Czy to oni z zaklętych domów
pokonanych ze snu wydzierali
i w mróz
ostry jak odłamki szkła
wieźli w wagonach pod plombą
dzieci
starców
chorych?

Czy to oni z nasypy rzucali
zamarzłych
umarłych z męki
a wagony toczyły się dalej
po szynach i sumieniach ze stali?

Czy to oni w lochy strącali
i torturą do zdrady łamali
gdy głośniki huczały:
jak szeroki
jak wolny ich kraj
jak wielki
szlachetny jest Stalin?

Czy to oni kwasem zlewali
pomordowanych w piwnicach
aby odór zgasić
i spalić twarze
dla tych
którzy by twarze poznali?

Czy to oni w tysiącu więzieniach
w ucieczce przed ciosem sojuszniczej
hitlerowskiej zgrai
więźniów wyzwalali
z życia
a krew nasza za nimi biegła
a oni w naszej krwi się cofali?
Czy to oni drutem związali
ręce dwunastu tysiącom
i dwanaście tysięcy czaszek rozdarli
żołnierzom w Katyniu
za polskość?

Czy to oni półtora miliona
kobiet i dzieci i mężczyzn
ziemi ojczystej wydarli
i na Sybir bezdomny gnali?

Czy to oni w sołdaty brali
młodzież ziem polskich
i w lasach
rekrutów bezbronnych strzelali
bo już żarły ich grynszpanowe fale
byłej sojuszniczej armii
bo się bali
bezbronnych braci i synów
pomordowanych w Katyniu?

Czy to oni czyhali
gdy o wolność powstała Warszawa
aż się rozkrwawi
na całą Polskę rana?

Czy to oni zapraszali
szesnastu z powstańczej armii
szydząc że Polskę Polakom oddadzą?
Czy to oni i Polskę i owych szesnastu
pod sąd k r z y w o p r z y s i ę g ł y
oddali?

Czy to oni ustawiali
urny na prochy ojczyzny
a myśmy szli pod terrorem
i sypali
prochy sumienia
na prochy ojczyzny?

Czy to oni zmuszali
abyśmy katom
połowę ojczyzny przyznali
Czy to oni hańbę pokonanych
głosowaniem nazwali?
Czy to oni targowiczan
już nie ze szlachty
a ludu naszego nasłali?

Czy to oni okaleczyli wolność
skradli i zmarnowali
nam i stu narodom Europy i Azji?

Czy to oni sławę bohaterów
żywym – z życiem
poległym – z grobami wydarli?

Czy to oni historię – z historii
prawdę – z prawdy
a śmierć - z godności odarli?

Nie
to nie oni stanęli pod murem

A jeśli który
z tych osiemnastu
z tych sołdatów niewolniczej armii
winien był zbrodni
nie za te zbrodnie
padli

Tych osiemnastu z bolszewickiej armii
władze sowieckie skazały
za to
że na rozkaz „strzelać”

nie strzelali

do ludzi
którzy

WOLNOŚCI
żądali!

12 XII 1953

z cyklu „Mój soc-realizm” w: „Jaskółki jutra", 1996
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 23.08.09 o godzinie 09:52
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Josif Brodski

Szkic


Fagas się trzęsie
Rap rechoce
Kat na kamieniu
Topór toczy
Tyran zatapia nóż w kapłonie
W górze zimowy księżyc płonie

Oto ojczyzna na obrazku
Z idiotką żołnierz siedzi w lasku
Baba się drapie taki odruch
Oto ojczyzna ole odruk

Psy ujadają wiatr ustaje
Igrek Iksowi w mordę daje
Na balu taniec trwa z przytupem
Ktoś w przedpokoju zrobił kupę
Księżyc na niebie tkwi pogodny
Tuż pod nim chmura mózg osobny
I niech artysta ten pasożyt
Spróbuje inny pejzaż stworzyć

tłum. Stanisław Barańczak
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Marian Jachimowicz

Legitymacja


W tym biurze
człowiek mojego miasta
Repatriowany
„z Polski do Polski”

Urzędnik
Rzeczypospolitej Ludowej
lat
około siedemdziesięciu

Obszerny medal
łysiny
okazały nos z lekko alkoholiczną łuną
i za grubymi szkłami
oczy sfermentowane

Grzeczność
proweniencji pańsko-polskiej
paranteli przemysłowo-mieszczańskiej
z nalotem c. k. monarchii habsburskiej
łagodnie przesuwa epokę bez złudzeń
powiedziałbyś
dymem cygara

Sprawa błaha
załatwiona arcyżyczliwie
skłania do wynurzeń

- Zdrowie?

- Nie bardzo
Ósmy krzyżyk
Od trzydziestu lat angina pectoris

To pewnie te dobre koniaczki u Ostrowskiego...

Filuterny uśmiech grzesznika
złotym poblaskiem rozjaśnił
kąt biura
jakby tam właśnie zjawiły się
szklane baterie w siateczkach rafii

- Taaak

wypłynęło pochwalne westchnienie

i te papierosy
które lekarz zabronił mi palić
trzydzieści lat temu
Ale widzi pan
palę
Zażywam strychninę

wyłowił ampułkę z kieszeni
- Ale żyło się nieźle?
- Za dobrze

Sam nie wiedziałem skąd w banku
zbierały się sumki
Handlowałem złotem
„Brutta” też coś dawały
Trudno było te sumki zwyczajnie przejeść
Szło się na dobre koniaczki
na świetne kanapki
Źle się to wszystko skończyło

- Z przyjściem „naszych przyjaciół”?

- Zamordowali mi mego jedynaka
ucznia liceum
Miał dziewiętnaście lat

Kiedy uciekli przed Niemcami
szukałem w piwnicach NKWD
Własnymi rękami wyciągałem trupy

Znalazłem

Zbrakło mi sił by go samemu wydobyć
i lekarz-przyjaciel wyręczył

- Berię Bóg ciężko ukarał

dokończył bezradnie
- A do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej
należy pan – spytałem

Z wyrazem potulnej boleści
wyciągnął z kieszeni legitymację
i otwierając
podsunął mi przed oczy

Łzy ciężkie kapały na zadeptaną podłogę
Powiedziałem:
- Oto dowód
naszej
„niepodległości”.

13 X 1953

z cyklu „Mój soc-realizm” w: „Jaskółki jutra”, 1996
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 23.08.09 o godzinie 09:54
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Andrzej Bieły*

Berlin


Wzrok
Boży –
- Płonące
Strzały –
Hańbę naszą kamienną
Rozogni...

Dokąd uciekać mam
Od gniewu?
Jak z czarnych nor
Nam zbiec od ogni?

Duchu –
Brzuchu –
- Napęczniałe gazy –
Zgaście!

Zwalcie ,
Starą świątynię –
- Tam –

Opuchły
Od złości
Zezwierzęciały –
- Niskoczoły
Wąskooki –
- Cham!

Czciciel słoniny, zjadacz
Chleba –
Dumnie
Swój smoking –
- Trumnę
Wydąwszy

I niebo –
- Czarny swój
Melonik –
Na czoło z trzaskiem
Naciągnąwszy,

Ścisnął
Sumienie –
- Lakierowanym
Portfelem –
Brzuch gruby
– Futro
Opasło –

Oto –
Podąży ku ostatecznym
Celom –
- By –
- W nicość –
Runąć
Z piedestału!

1931
Kuczyno

tłum. Bohdan Zadura

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Стихи – czyli w języku Puszkina
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.03.10 o godzinie 12:09
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Elżbieta Leopold

Nieludzka ziemia


Do Ciebie piszę młody człowieku,
Żeby Cię przestrzec o zakłamaniu.
Bo może słuchasz, bo może czytasz?
Nie wiem, czy zawsze prawdę wyczytasz?

Czy Ty byłeś w Magadanie,?
O Workucie coś słyszałeś?
Ja nie byłam, lecz ci powiem,
Co mówili, ci co z Kołymy powrócili.

To wszystko "Nieludzka Ziemia"
Daleka północ, daleki wschód
To punkt rozstań - do Gułagów,
Na zniszczenie nas - Polaków.

Wielka Tajga, same lasy,
Wszystko było przeciw Tobie,
Bóg, przyroda, no, i
Człowiek.

Czy Ty umiesz przetrwać zimę;
Taką długa, całoroczną?
Wykopać w śniegu głębinę,
Żeby przetrwać i nie skostnieć?

Czy umiesz przetrwać bez ciepłej strawy?
Wydobyć z bagien to - co jadalne?
I mieć nadzieję. Ciągle nadzieję,
Ze wrócisz kiedyś po tej tułaczce.

O Katyniu i Miednoje
To na pewno już słyszałeś.
Tam jak kwiatów jest
Usłanych - oficerów polskich grób.

A ta Bitwa pod Lenino?,
Opisana w wielu książkach.
Co to było?
ON Ci powie - Ten co walczył.
Wielka klęska!

To Sowietów chytry wymysł
Dać Polaka - dać do boju.
Stworzyć Armię tak - bez broni,
Czasem nawet bez rozkazu.

Żołnierz polski z wielkim sercem,
Szedł do walki pobić wroga,
Ale też krwawiło serce,
Na bezmyślność, na szyderstwo.

Mówił nie raz taki żołnierz,
Ni bohater, ni to nędzarz,
Jak płakało Jego serce,
W beznadziejnej poniewierce.

Nikt już teraz nie napisze,
Że to Polak - syn tej ziemi,
Walczył szczerze, oddał życie.
Jego walka. A zwycięstwo?

Trzeba przeżyć tę mordęgę...
Całe, wielkie poniżenie,
Mieć nadzieję, zebrać siły,
Na wątpliwe ocalenie.

No, i wrócić do swych bliskich.
Czy do swoich? Czy na swoje?
Myślę, myślę i odpowiem: Nie!
Bo zabrali to - co moje.

To wszystko było, to już minęło,
Lecz trzeba wiedzieć, no i pamiętać!
Gdzie była prawda.
Gdzie fałsz a gdzie uznanie?

Do Ciebie mówię Wielki Tułaczu!

Żeś jest szczęściarzem - boś przeżył.
Żeś jest szczęściarzem - boś się pogodził.
A teraz wołaj głośno do Boga,
Żeby nam tego nigdy nie wrócił.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.09.09 o godzinie 20:28
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Totalitaryzm

Tomas Venclova

Nadzorować karać.
Zwiedzanie Więzienia Śledczego IZ-45/1

Nie tylko już za siebie samą, ale
Modlę się teraz za te wszystkie, którym
Stać przyszło ze mną w zimnie i w upale
Pod tym czerwonym niewidomym murem.

Anna Achmatowa

Żyje się tu dziś łatwiej. Są problemy
jak na wolności, choćby AIDS, gruźlica.
Bałanda z bromem tłumi doskonale
szał spermy, kiedy na dziedzińcu świecą
łydki turystek, a schodząca zmiana
klawiszów łyka piwo marki Bałtyk.

Słowa dziś znaczą co innego. Miasto
pęka na pół pod tym czerwonym murem,
drobnica chmur, kontynent za plecami.
Z wiatrem podobno papierowy zwitek
czasem zaleci aż na tamten brzeg,

choć częściej spada na płynącą barkę
czy w migotliwą toń ultramaryny:
znak dla natury, wodorostów, świtu.
Pod celą nie dwudziestu już, lecz sześciu.

Kopuła cerkwi, pętla tramwajowa.
Ceglana ściana zna grypserę łysych.
Jak długo szło się wtedy? Od ogrodu
zapuszczonego, wyszczerbionych kolumn,
prospektem pohańbionych przez modernę,

pustynią mostu, potem - dwie ulice.
Lipcowy upał. W uszach szum listowia
i krwiobiegu regularny rytm.
Ani wrogowie, ani przyjaciele
nie przeglądają się od dawna w szybach.

To luki, puste miejsca. Tu emigrant
w Berlinie zastrzelony przez szaleńca;
zostawił syna (szczęściarz). Krótkowzroczny,
dufny poeta (ten zachowa pamięć
i w śnieżnej dali gdzieś pod Magadanem).

I tamten, co dopiero się narodzi,
jeszcze nie dziś, lecz już nań czeka transport
i noc polarna gdzieś pod Jenisiejem
(nad Newą, Niemnem, rzeką, co w królestwie
Plutona własne zatraciła imię).

I tylu innych, którzy też wiedzieli,
że jest gdzieś haust powietrza, inne życie:
ryk statku, krzyk jaskółek tuż nad bramą
i ziemia, która będzie nam dziedzictwem,
choć to wątpliwa, zdaje się, pociecha.

tłum. Adam Pomorski

Zeszyty Literackie nr 100 (4/2007)

Tytuł Nadzorować i karać zapożyczony jest od Michela Foucaulta. W wierszu mowa jest o słynnym więzieniu Kresty w Petersburgu. Obecnie więzienie jest miejscem płatnych wycieczek. Więźniowie z zainteresowaniem przypatrują się turystkom na dziedzińcu (...) Dalej mowa o Annie Achmatowej i jej poemacie Requiem poświęconym ofiarom stalinowskiego terroru. (Fragment poematu jest mottem wiersza). Prospektem Litiejnym, "pohańbionym przez modernę" - jak to sformułowała w jednej ze swoich Północnych elegii - chodziła w latach 1937-38 z Fontannego Domu, w którym mieszkała, do więzienia, w którym osadzono jej syna. W czasach carskich w Krestach siedział działacz liberalnej partii kadetów Władimir Nabokov, którego syn zyskał światową sławę pisarską (Achmatowa w wierszu nie wie, czy jej własny syn jeszcze żyje); później, w czasach stalinowskich - "dufny" (nieuznający wielkości poetyckiej Achmatowej) poeta Nikołaj Zabołocki, autor poświęconego ofiarom łagrów wiersza Gdzieś pod Magadanem, w dali śnieżnej...; jeszcze później - Brodski. [przyp. Autora] Michał M. edytował(a) ten post dnia 12.10.09 o godzinie 19:56

konto usunięte

Temat: Totalitaryzm

Stanisław Srokowski

Wrogowie ludu


Wrogowie ludu
szczegółowo opanowali technikę przebierańców.
Znają się na prawach maskarady.
Niełatwo rozpoznacie ich głosy,
bowiem będą mówili waszym językiem,
razem z wami będą śpiewali wasze pieśni
i razem z wami wyjdą na ulice.

Wrogowie ludu
zaczną wznosić wasze hasła
i do swoich dłoni wezmą wasze sztandary.

Ich idee wypełnią się waszymi troskami
a ich serca będą wybijały
rytm waszych kroków.

Wrogowie ludu przyswoili sobie waszą siłę
i żywią się waszą wiarą.

Ani się spostrzeżecie,
gdy ogłoszą,
że stanęli
na czele narodu.

Nie zdążycie unieść do góry ręki,
kiedy zamkną się za wami
bramy więzień.

I nawet w celach
nie zrozumiecie,
co się stało do końca.

A w waszych domach
zapadnie wstydliwa cisza.

I jeden drugiemu
nie będzie mógł spojrzeć w oczy.

Nad wami zapanuje
pająk, hiena i lis.

I każą bić sobie brawo.


Szczególność

W wysokich rejonach światowej polityki
zagnieździły się pchły i zła wola

Poetów zamknięto w domach wariatów
na wszelki wypadek

Mogą się poruszać w salach operacyjnych
własnych mózgów

Wysysa nas pot i sen

Podsłuchuje atmosfera i lęk

Poeci, czyli tajna broń wieczności,
rozważają w swoich norach przeróżne warianty
sytuacji, żeby przesłać depesze do przyszłych pokoleń
o tym, jak byliśmy zżerani przez cmentarze, groby, płacz matek,
cierpienie najbliższych, uliczne zamieszki i złowrogie oko polityki
Zawierają dyskretny sojusz z nieśmiertelnością i giną w stanie okupacji ich wolnej woli

Świat wewnętrzny poetów rozrasta się groźnie
wewnętrzne oko świdruje matactwa zmierzchu, szykany starości,
tortury ciszy i wszelki terror przeciętności

Śmierć stąpa boso po wielu drogach,
a poeci wciąż nasłuchują

Brzemienna staje się każda sekunda
I niejeden czarny kot gania po strofach

Ślepe okna poetów
żywią się ich wzrokiem

O nadzwyczajnym swoim położeniu
informują przyszłość
tajni agenci estetyki i umierania

Wewnętrzne krwawienie świata nie ustaje,
niepewność i przewidzenia już się przejadły,
klaustrofobia zamyka się w windach

Gdy poeci zaniemówią,
cisza spuchnie
i tyle

Rewizja

A jednak wpadli,
nie narobili większych szkód,
nie złamali ręki,
nie nabili siniaka
pod okiem córki,
tylko te ich tłuste uśmiechy
i dyskretna woń perfum.

Zostawili
poprzewracane regały książek,
rozwaloną szafę z ubraniami
i wyrwaną podłogę.

A także rozprutą
starą rogatywkę.

z tomu "Liryki", 2009Anna B. edytował(a) ten post dnia 25.10.09 o godzinie 12:05

konto usunięte

Temat: Totalitaryzm

Marek Baterowicz*

Praga 1968


Toczy się nieustannie
w porannym spojrzeniu słońca
- czerwieni jeszcze chłodnej –

narasta nieprzerwanie
unicestwienie brzegów
miażdżące usta, krew i oddech
zagięte ostrze tkwi głęboko
wolno szybuje ciężar głosu
i bracia wiążą ręce braciom

Praga jest niema

milczenie drzew
odartych z kory
nie dziwi już nikogo

i czołgi na ulicach
mierzą wysoko
jak ich jeźdźcy

A róże
róże się zamknęły

Ich czas jeszcze nie zakwitł

Teraz jest czas Golema
- owoc posępnej magii

1968

Pierwsze starcie

Idę wprost na nich
z bochenkiem chleba
pod pachą,
oni – z automatem.
Wracam z piekarni,
oni wyruszają na wojnę.
Triumfalne opary ich oddechów
unoszą się nad hełmami
i rozpuszczają w mgle poranku.
Głośno tupią (mróz skubie
podeszwy ich butów), bacznie
obserwują bramy i ulice.
Boją się światła,
gdyż noc była ich tarczą.
Mijają mnie obojętnie,
nie patrząc mi w oczy.
Brudny śnieg spada nieuchronnie
na ich dziewicze mundury.

15. XII. 1981

* * *

Nie mam już ojczyzny.
Skreślono ją dekretem,
rozjechano czołgami,
oszołomiono gazem
i dobito siedmioma kulami.

W atlasie świata
szukam wyspy bezludnej
z dala od granic wytyczonych
bagnetem,
z dala od obłąkanych
kapłanów ideologii.

grudzień, 1981

*Marek Baterowicz (ur. 1944) – poeta, pisarz, publicysta oraz tłumacz literatury włoskiej, hiszpańskiej i portugalskiej, od 1985 r. na emigracji, początkowo we Włoszech, Francji i Hiszpani, a 1987 r. w Australii. Autor 12 tomów poezji (wydanej w Polsce
i zagranicą): „Wersety do świtu” (1976), „Fee et fourmis” (1977), „Od zieleni do rdzy” (1979), „Łamiąc gałęzie ciszy” (1981 – w drugim obiegu), „Rescued Grains” (1985),
„Serce i pięść” (1987), „Dama z jamnikiem” (1989), „Z tamtej strony drzewa” (1992),
„Na wydmach czasu” (1993), „Miejsce w atlasie” (1996). „Cierń i cień” (2003), „Pan Rerto” (2004), także 3 powieści, sztuki teatralnej i 9 tomów przekładów poetyckich (m. in. Jorge Carrera Andrade, Vicente Aleixandre, Eliseo Diego).
Marta K. edytował(a) ten post dnia 17.11.09 o godzinie 15:55
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Totalitaryzm

Piotr Mitzner*

Ciemna góra i jasny dół

(Notatki z oblężenia)
I

Zmęczeni obrońcy praw
muszą się zdrzemnąć

a we śnie
zeznają przebieg korytarzy
z ulgą zdają klucze od składu zasad

każdy szary
spalony
unoszony przez wiatr

II

"Schodzimy pod ziemię"
na powierzchni zostaje
świat oddany najeźdźcom
innego wyjścia nie ma
mówimy do siebie
na powierzchni zostaje
jawny szum drzew
nierozcięty dzień

Schodzimy
Gdy się wypali
ostatnia latarka
będziemy świecić oczami

przed wiecznością
zdeptanej i zrytej ziemi.

III

We śnie szumią nam palmy męczeńskie
wirują koła tortur
stygną miecze
lecą kamienie

Ocaleliśmy jak miasto
wzgardzone przez wroga

Koła napędzane dobrze widoczną ręką
ugrzęzły w kwiatach modlitw
i w zwałach papieru
miecze odłożono na czarniejszą godzinę
a lecące do celu kamienie
porasta trawa

Milczą doniosłe instrumenty
od święta oczyszczone
zawsze gotowe
na przyjęcie
wielkich aniołów
z miniatur

IV

Nie kuś walką
ani odmową walki
zostaw mnie na tej pustyni
niech się z nią przełamię
ogniem

niech usłyszę
śpiew dzieci
niech zobaczę w nim
taniec olbrzymów

nad przepełnioną ziemią
w którą nie wsiąka już nic
ani wrasta

ale wznosi się
rozświetlona od wewnątrz
wbita w zielony mrok

z tomu "Podróż do ruchomego celu",
Przedświt - Warszawska Niezależna Oficyna Poetów i Malarzy, 1985


[i]Inne wiersze Autora w tematach:
Imiona w poezji, Theatrum mundi (teatr świata), Wiersze z podróży,
Mury, ściany, granice, Trudne pytania,
Lekcja geografii: mapy, atlasy, globusy w poezji

*Piotr Piotr Mitzner (ur. w 1955 r. w Warszawie) - teatrolog, poeta, eseista, pisarz. Debiutował jako ilustrator w Przyjacielu Młodego Spółdzielcy (1968), jako poeta w Kurierze Polskim (1972). Pracował w teatrach (Teatr Powszechny w Warszawie, Teatr im. S. Jaracza w Łodzi), w Muzeum im. Iwaszkiewiczów. Od 1979 roku w niezależnym ruchu wydawniczym (Oficyna PT, Krąg, Spółka Poetów, Karta). Współredaktor Karty (1983-1997). W latach 1993-1999 dyrektor ośrodka kultury Koło Podkowy. Od 1999 r. jest nauczycielem akademickim na Wydziale Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Opublikował zbiory wierszy: Dusza z ciała wyleciała (1980), Z czasem (1980), Podróż do ruchomego celu (1985), Zmiana czasu (1990), Las (1996), Myszoser (2000), Pustosz (2004).
Inne publikacje: Teatr światła i cienia (1987), Hans — wieczny tułacz (1999), Hania i Jarosław. Esej o małżeństwie.
Publikował m.in. w: Dialogu, Pamiętniku Teatralnym, Więzi, Zeszytach Historycznych, Arce, Odrze, Karcie, Meandrze, Podkowiańskim Magazynie Kulturalnym.
Wiersze także w prasie rosyjskiej i białoruskiej.
Autor scenariuszy teatralnych i tłumaczeń z języka rosyjskiego.
[oprac. M.M.]

konto usunięte

Temat: Totalitaryzm

Zbigniew Herbert

Węgrom


Stoimy na granicy
wyciągamy ręce
i wielki sznur z powietrza
wiążemy bracia dla was

z krzyku załamanego
z zaciśniętych pięści
odlewa się dzwon i serce
milczące na trwogę

proszą ranne kamienie
prosi woda zabita
stoimy na granicy
stoimy na granicy

stoimy na granicy
nazywanej rozsądkiem
i w pożar się patrzymy
i śmierć podziwiamy

1956

z tomu "Hermes, pies i gwiazda", 1957
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Jadwiga Rogowska-Fiałkowska

Smutna polana


Najsmutniejsza jest polana
przy smoleńskiej szosie
nadzieja z echem
konała -
w katyńskim lesie.

Do Boga nie do ludzi
nie wołano tej nocy
zatkane były usta
zawiązane oczy.

Zabrano im prawo do krzyża
nikt kwiatów tu nie przynosił
księżyc wypalal znicze
ptak w niebo modlitwę zanosił.

Drzewa choć mówić nie mogą
drżały zbliźnioną korą
wiatr, który targał mundury
wyszumiał ponorą historię...

Tu rozdeptano wolność
i ziemia milczeć nie chciała
orłom ożyły skrzydła
sprawiedliwość się z grobów wyrwała.

Pamięć tej smutnej wiosny
płonie jak wielka pochodnia
las i ptak sie wstydzi
za podlość nieludzkiej zbrodni.

O sprawiedliwość woła wilga
i sosna, co tej nocy drżała
wiatry co mowy nie znają
i ziemia co tulić umiała.

Matko Katyńska -
w las ten przyjdź
i przytul
wszystkich swoich synów
nad lasem roznieś mgly i łzy
i przebaczenie wyproś -
Kainom...

Sprawiedliwość ziemi

Matko - milczącej miłości
w tym lesie
snuł się różaniec z pajęczyn
paciorki niedokończonych życiorysów.
Skrawek munduru
na krawędzi serca
smutne wiatry
neony księzyca.

Matko - milczącej boleści
w tym lesie
pachnialy dziewanny
detonacją przerwanych wizji
rozdarta
sny - kiełkujących nadziei...

Matko - milczącej dobroci
w tym lesie
ni eumarła prawda
sprwiedliwość ziemi
wypłakała rosa
brzozy
jak krzyże
rozchylily ramiona
i Człowiek
odnalazł Człowieka...

z tomu: Katyń w literaturze. Międzynarodowa antologia poezji,
dramatu i prozy. Oprac. Jerzy R. Krzyżanowski. Lublin 2002

wiersze są też w temacie Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 13.04.10 o godzinie 12:46
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Julian Majcherczyk

Katyń


Nazwa: KATYŃ
przekleństwem ciąży ponad światem,
drąży ciało, do serca trucizna się wpija
i po nocach jak zmora w uszy nam łomoce:
Tam, w dalekim smoleńskim lesie,
ginęli nad wykopanym rowem
polscy żołnierze i oficerowie,
mając ręce związane drutem lub sznurem,
zabijani wystrzałem nagana w tył głowy.
"Jezu Chryste! Boże! Ach Jezus Maria!"
- rozległy się głosy w tej puste ponurej
i w tej ciszy nocnej,
a zdało się, że głosów tych już nikt nie posłyszy
i nikt się nie dowie,
jak ginęli z rąk "słowiańskich braci",
polscy żołnierze i oficerowie,
strącani w doły wystrzałem morderczym.
Ale nam jeszcze w uszach wciąż huczą ich głosy,
rzucane niby kamień sił swoich ostatkiem:
"Ojcze! Matko! Już Was więcej w życiu nie zobaczę!
Żegnaj żono! Żegnajcie ukochane dziatki!"
a inni śpiewali z mocą, która się w nich wzięła,
jak dzieci rzewnie płacząc:
"Jeszcze Polska nie zginęła!"

A strzały dudniły piekielnym łoskotem,
a głosy się rwały zlane krwią i potem,
a rowy się słały krwawym ciałem świeżym,
ciałem polskich oficerów i żołnierzy.

Postrzelali ich rzędem, jak złoczyńców i zbrodniarzy
lub dzikie zwierzęta,
bezlitośnie, z krwią zimną, celując w tył czaszki,
aby nikt nie pozostał gdy dzień rozednieje
i w głuchej pustce lasu rozebrzmi głos ptasząt.

...Kiedyś w Dzień Zaduszny na grobie polskiego cmentarza,
płomyk w lampce oliwnej się jarzy
i przypomina o tych, co oddali życie,
za Pokój, za Ojczyznę, za wiarę i miłość,
by Kainowa zbrodnia więcej nie odżyła.
Nad smoleńskim rejonem już wstaje ranny świt.
O ofiarach Katynia świat już zapomina,
ale ty Pamiętaj!
bo Katyń, to nie legenda, nie mit,
lecz święta PRAWDA Pamiętaj!

z tomu: Katyń w literaturze. Międzynarodowa antologia poezji,
dramatu i prozy. Oprac. Jerzy R. Krzyżanowski. Lublin 2002
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 13.04.10 o godzinie 13:11

konto usunięte

Temat: Totalitaryzm

Stanisław Barańczak

Skoro już musisz krzyczeć, rób to cicho


Skoro już musisz krzyczeć, rób to cicho(ściany
mają
uszy), skoro już musisz się kochać,

zgaś światło (sąsiad
ma
lornetkę), skoro już musisz

mieszkać, nie zamykaj drzwi (władza
ma
nakaz), skoro już

musisz cierpieć, rób to we własnym domu (życie
ma
swoje prawa), skoro

już musisz żyć, ogranicz się we wszystkim (wszystko
ma
swoje granice)

z tomu „Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu”, 1980Marta K. edytował(a) ten post dnia 15.07.10 o godzinie 22:10
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Nelly Sachs

Wy, widzowie


Na oczach których zabijano,
Tak, jak się czuje czyjeś spojrzenie na plecach,
Czujecie na swoim ciele
Spojrzenia umarłych.

Ile gasnących oczu spojrzy na was,
Kiedy będziecie zrywać fiołek z ukrycia?
Ile błagalnie uniesionych rąk
W męczeńsko powykręcanych konarach
Starych dębów?
Ile wspominania rośnie we krwi
Zachodzącego słońca?

O, niezaśpiewane kołysanki
W nocnym nawoływaniu turkawki –
Niejeden mógłby ściągnąć na dół gwiazdy,
Teraz stara studnia musi to czynić za niego!

Wy, widzowie,
Którzy nie podnosiliście morderczej ręki
Ale którzy nie otrząsnęliście z waszej tęsknoty
Prochu,
Którzy zatrzymaliście się tam, gdzie on przemienia się
W światło.

tłum. Ryszard Krynicki

w wersji oryginalnej pt. „Ihr Zuschauenden“
w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Hans Magnus Enzensberger

Obrona wilków przed jagniętami


Czy sęp ma rwać niezapominajki?
Czego chcecie od szakala,
żeby zdarł z siebie skórę? A wilk? Sam
ma sobie wyrwać zęby?
Co wam się nie podoba
w politrukach i w papieżach,
czemu gapicie się tępo znad balii
na załgany telewizor?

Kto naszywa generałom
krwawy lampas na spodnie? Kto
rozkłada przed lichwiarzem kapłona?
Kto wiesza sobie z dumą krzyż blaszany
na burczącym brzuchu? Kto
bierze napiwki, srebrniki,
pieniądze za milczenie? Wielu jest
okradzionych, złodziei niewielu; kto
więc im sprzyja, kto przypina
odznaki, kto lepkich
kłamstw pożąda?

Popatrzcie w lustro: tchórze,
boicie się trudu prawdy,
niechętni nauce, myślenie
zostawiający wilkom,
kółko w ryju waszą najdroższą ozdobą,
żadne oszustwo nie jest dla was za głupie, żadna pociecha
za tania, każdy szantaż
jest dla was za łagodny.

Przy was, jagnięta, braćmi są
nawet kruki: Wy
oślepiacie się wzajem.
Braterstwo panuje wśród wilków:
chadzają stadami.

Chwała rabusiom: Wy
gnijecie leniwie w barłogu
posłuszeństwa, prosicie
o zgwałcenie. Nawet skomląc
kłamiecie. Chcecie,
żeby was rozszarpano. Wy
nie zmienicie świata.

tłum. Grzegorz Prokop

wersja oryginalna pt. „verteidigung der wölfe gegen die lämmer”
w temacie A może w języku Goethego?


do mężczyzny w tramwaju

po co? ja nie chcę nic o tobie wiedzieć, człowieku
o wodnistym oku, przedziałku
z tłuszczu i słomy, a aktówką pełną sera.
nie. jesteś mi obojętny. kiepsko pachniesz.
za dużo ciebie. na klatce schodowej twoje spojrzenie
zza urzędowego okienka jest wszędzie przed kinami,
lustro, zasmarowane łapczywym mydłem.
i także ty, (ach nawet nie nienawiść!) odwracasz się
ku orzechowym komodom, ku sofii loren,
wracasz do domu pełnego potu, fiołków
alpejskich, pieluszek.

co ty wiesz,
jak pachnie świat, jak łosoś wędruje
w górę laponii, woń la scali,
słodki pył, mój stary lukrecjusz
z zapiskami na marginesie ręką diderota,
miłość w czółnie pośród sitowia:
na próżno przyrządzone dla ciebie, świat:
głusza i filigran, to co czyste, wszystko
na próżno i gniew rozkosz i znój!

a jednak widzę w paternostrze, w oknie
wystawowym twoją twarz, jeszcze różową,
ale wkrótce pojawią się wory pod oczami, pojawi się
wapno i mściwość, wątroba
zszarzeje od wódki i świadomości
przegranej partii. i widzę blizny,
których ty nie widzisz, krosty, spermę
i krew. i widzę mord w twoim
oku, w tramwaju, naprzeciw mnie.

mościsz się w moim wierszu,
przeciskasz przez mój sen, i śmierdzisz
kapustą i tchórzostwem, i pieniędzmi,
stęchłym małżeństwem, pomyjami, lubieżną karnością:
ale widzę zbyt wiele, jak mam cię
przegonić od mojego stołu? kamień graniczny
muszę dzielić, trawę, wisisz nade mną
w wagonie sypialnym, zamieszkujesz
mój trzeźwy dzień, mój pogodny
tydzień.

wiem zbyt wiele. wiem:
niedługo zostaniesz zamordowany przez
kogoś takiego jak ty. ale zanim śmierć
spryska cię swoją posoką, zabijesz
kogoś w windzie, kogoś takiego jak ty
w tramwaju, na oślep, albo i mnie,
który cię nie lubię, który wiem,
który widzę już twoją dłoń splamioną,
u nasady twojego nosa, mord.

toteż myślę o tobie przed zaśnięciem
w pokoju hotelowym przed kinem, i
widzę cię jak po raz pierwszy dziarsko
salutujesz i widzę jak, nieco później,
bierzesz pistolet maszynowy i kolbą
walisz w moje drzwi, i dlatego,
i ponieważ cię nie lubię, i ponieważ
nie przeżyjesz mnie nawet o dzień,
wspominam cię, śmierdzący bracie.

tłum. Jacek St. Buras

wersja oryginalna pt. „an einen mann in der trambahn”
w temacie A może w języku Goethego?

Oba wiersze pochodzą z tomu „Verteidigung der Wölfe”, 1957
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.11.10 o godzinie 16:55

konto usunięte

Temat: Totalitaryzm

Artur Wodarski

lustracja (z Misiem w tle)


na drugim piętrze naszego bloku mieszkał Krzyś.
Krzyś nie był lubiany bo lał w mordę zanim
powiedział o co chodzi. potem Krzysztof wstąpił do zomo
i bił w gębę jeszcze szybciej.
pan Krzysztof ma dzisiaj 45 lat. córka oświadczyła
że wkrótce zostanie dziadkiem a przyszły zięć przedstawił
mu swojego ojca. ten przy wódce opowiedział
"o chuju z zomo co bił w ryja zanim powiedział o co chodzi".
pan Krzysztof zamrugał oczami a potem już tylko płakała wódka.
przy drugiej butelce wybrali imię dla dziecka
a potem obaj tak pięknie zasnęli.
pan Krzysztof to nawet ładniej

"a jak będzie córka to niech ma na imię Nadzieja"

"Odra" nr 12/2010

konto usunięte

Temat: Totalitaryzm

Reiner Kunze

władza i umysł


Nie, ona już nie czyha (aż on
wyjdzie z domu), nie podjeżdża
tuż do krawężnika (proszę wsiąść, narada u
iksa), żeby w samochodzie
odbezpieczyć

Już go nie oślepiają
jej reflektory

Tylko pamięć w nim jest
Naświetlona

hymn o przesłuchiwanej

Ciężka była podobno
ta chwila
rozbierania

kiedy wystawiona
na ich spojrzenia odkrywała
wszystko

w nich

wersja oryginalna pt. „hymnus auf eine frau beim verhör”
w temacie A może w języku Goethego?


gdzie leżał maszynopis

Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego Niemieckiej Republiki Demokratycznej,
teczka nr X/514/68, Kunze Reiner (…) pisarz.
17.03. 1976: Co wiadomo na temat ukrycia maszynopisu?


Kryły go kamienie polne
starej maglownicy
we wsi L., w dożywotnich izbach
Friedy D.

Dla ochrony przed
fałszywym inspektorem przecipożarowym,
fałszywym kontrolerem uziemienia,
fałszywym przyjacielem

Dla pamięci o
Matce, która za mojego dzieciństwa
po wielkim praniu
dźwigała w maglownicy
ciężkie drewniane wałki, dłońmi brała
za uchwyt potężne koło z żelaza i
puszczała maglownicę
w ruch,
żeby świat był do życia

wersja oryginalna pt. „wo das manuskript lag”
w temacie A może w języku Goethego?

przełożył Jakub Ekier
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 06.04.11 o godzinie 18:00
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Ernesto Cardenal

Psalm 1


Błogosławiony człowiek, który nie słucha haseł Partii
i nie chodzi na jej zebrania
nie zasiada do stołu z gangsterami
ani z generałami na Radzie Wojennej
Błogosławiony człowiek co nie szpieguje brata swego
i nie donosi na kolegę za szkoły
Błogosławiony człowiek co nie czyta reklam
I nie słucha ich przez radio
nie wierzy w slogany

Ten będzie jak drzewo zasadzone przy źródle

Psalm 7

Wyzwól mnie Panie
Od SS, NKWD, od FBI i od GN

Wyzwól mnie od ich Rad Wojennych,
od zimnej furii ich sądów i straży

Ty jesteś tym który sądzi wielkie potęgi
Sędzią ministrów sprawiedliwości
i Sądów Najwyższych

Obroń mnie, Panie, przed sfałszowanym procesem!
Obroń uchodźców i deportowanych
oskarżonych o szpiegostwo i sabotaż
skazanych na roboty przymusowe

Oręż Pana jest straszliwszy
niż broń nuklearna!
Ci co unicestwiają innych będą unicestwieni

Ale ja będę Ciebie opiewał albowiem Ty jesteś sprawiedliwy
będę Cie opiewał w moich psalmach
i w poematach

Psalm 21

Boże, mój Boże czemuś mnie opuścił?
Jam karykaturą człowieka
pośmiewiskiem ludu
Szydzą ze mnie we wszystkich gazetach

Otaczają mnie czołgi pancerne
i druty kolczaste rażące prądem elektrycznym
mierzą we mnie z karabinów maszynowych

Codziennie sprawdzają moją obecność
Wytatuowali mi numer na ciele
Sfotografowali mnie wśród drutów kolczastych
Jak na kliszy rentgena można policzyć moje kości
Pozbawili mnie tożsamości
Nagiego zawlekli do komory gazowej
i rozdzielili między siebie moje ubranie i buty
Krzyczę prosząc o morfinę lecz nikt mnie nie słyszy
krzyczę w kaftanie bezpieczeństwa
przez całą noc krzyczę w psychiatryku
na sali nieuleczalnie chorych
na oddziale zakaźnie chorych
w przytułku dla starców
zlany potem dogorywam w szpitalu dla wariatów
duszę się bez tlenu
płaczę na posterunku policji
na dziedzińcu Urzędu
w pomieszczeniu przeznaczonym na tortury
w sierocińcu
jestem zarażony chorobą radioaktywną
nikt się do nie zbliża aby się nie zarazić

Boże mój Boże
Ale ja będę opowiadał o tobie moim braciom
Wysławiać ciebie będę przed naszym ludem
Rozbrzmiewać będą moje hymny wśród wielkiego narodu
Biedacy ucztować będą
Lud nasz będzie świętował uroczyście
Nowy lud który dopiero się narodzi.

z tomu „Salmos”, 1969

tłum. z hiszpańskiego Krystyna Rodowska

wersje oryginalne pt. „Salmo 1”, „Salmo 7” i „Salmo 21”
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska

wiersze są też w temacie Psalmy
Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.02.14 o godzinie 22:24
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Totalitaryzm

Omre Oravecz

Goście


Był wieczór
i akurat graliśmy w karty,
radio było nastawione na Wolną Europę,
i nadawało wiadomości, miałem właśnie trzy siódemki i
asa,
miałem schodzić jako ostatni
i zabrałbym całą pulę,
kiedy nagle otwarły się z łoskotem drzwi
i bez powitania weszło dwóch ubeków,

tak się przestraszyłem,
że zacząłem się trząść
i nie mogłem wydusić słowa,
gdy pytali nas o nazwiska i adresy, by je spisać,
tak że moje podał im gospodarz, wujek Jozsi,
i powiedział im jeszcze,
że jestem dzieckiem sąsiadów,
jak przyszła kolej na mnie,
a przecież nikogo nie skrzywdzili,
tylko kazali wstać,
i powiedzieli,
byśmy tak pozostali w pozycji stojącej,
nie zabrali nikogo,
nie postawili pod lufą karabinu maszynowego,
nie krzyczeli nawet z powodu Wolnej Europy,
po prostu kazali wyłączyć radio,
oczywiście, całkiem możliwe,
że właśnie dlatego byli tak straszni.

tłum. z węgierskiego Jerzy SnopekRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 21.05.11 o godzinie 08:30



Wyślij zaproszenie do