konto usunięte

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Gdybym była ateistką mój ateizm wyglądałby pewnie tak jak ukazał go de Sade:

"Czy nie jest śmieszne, pytam, twierdzić, że należy kochać innych jak samego siebie? I czy w ustanowieniu tego absurdalnego kontraktu nie dostrzegamy słabości marnego i nikczemnego prawodawcy?! Ach, cóż mnie obchodzi los bliźnich, bylebym tylko ja sam mógł się rozkoszować! Cóż łączy mnie z nimi oprócz formy? Powiedz mi zatem, proszę, czy powinienem kochać kogoś jedynie dlatego, że istnieje lub jest do mnie podobny. Czy z tych tylko powodów miałbym nagle zacząć przedkładać jego nad siebie? (...) Jakże nie znoszę, jakże nienawidzę tej idei Boga! Jakże mnie ona szokuje, jakże odstręcza! Jeśli ateizm żąda męczenników, wystarczy jedno słowo, a oddam moją krew.(...)
Ja, moje dziecko, znam tylko jedną: czynić siebie szczęśliwym, obojętne czyim kosztem, nie odmawiać sobie niczego, co może zwiększyć nasze szczęście na ziemi, choćbyśmy dla osiągnięcia go mieli nawet deptać, niszczyć, odbierać je innym. Natura, która zrodziła nas samotnymi, nie nakazuje nam bynajmniej liczyć się z bliźnim. A jeśli już to robimy, to z wyrachowania, powiem więcej, z egoistycznych pobudek. Nie szkodzimy innym ze strachu, by i nam nie szkodzono. Ten zaś, kto będzie na tyle silny, by szkodzić, nie obawiając się odwetu, całkowicie wyzbędzie się skrupułów. Odtąd słuchać będzie tylko swych popędów, a wśród nich nie ma przecież bardziej typowego, bardziej gwałtownego niż popęd wyrządzania zła i tyranizowania innych. Te skłonności biorą się z natury, osłabia je tylko konieczność życia w społeczeństwie. Ale to, że cywilizacja wywiera na nas presję, nie powinno oznaczać wyniesienia cywilizacyjnego przymusu do rangi cnoty. Presja ta nie zmienia faktu, że największa z ludzkich rozkoszy polega na przekraczaniu wszystkich cywilizacyjnych praw."

Nie ma Boga, nie ma duszy, nie ma życia pośmiertnego. Więc wolno wszystko, nie obowiązują żadne normy, żaden dekalog. Jedynie prawo oparte NA PRZYMUSIE, aby jakoś zapanować nad ludzkimi popędami.

Miłość? Cóż to jest miłość dla niewierzącego? Popęd, zauroczenie, chwilowa fascynacja? Żadnej odpowiedzialności, żadnego zobowiązania. Współczucie, czasem by się pojawiało, ale byłoby tak samo zepsute jak każde tzw wyższe uczucie.
Zabójstwo i samobójstwo stałoby się nie zbrodnią ale uwolnieniem od absurdu życia. Ludzie by robili innym przysługę zabijając ich. Jedynym sensem życia byłby nierząd i śmierć.

"Nierząd jest wyrazem rozpadu osobowości. Rozpad ten jest owocem samowoli i autoafirmacji. Według dialektyki Dostojewskiego samowola gubi wolność, autoafirmacja gubi osobę. Dla zachowania wolności, dla zachowania osoby, konieczna jest pokora wobec tego co jest wyższe niż własne ja. Człowiek jest związany z miłością, ale miłością ukierunkowaną na zjednoczenie się z innymi. Kiedy żywioł miłości zamyka się w "ja", wtedy rodzi nierząd i gubi osobę. Współczucie - drugi biegun miłości - nie ratuje osoby, nie wybawia od demona lubieżności, gdyż i we współczuciu może ujawniać się szaleńca lubieżność i współczucie może nie być wyjściem ku innemu, połączeniu się z innym. I namiętność i współczucie do ukochanego są w pełni słuszne i usprawiedliwione. Jednak te żywioły powinny być oświecone przez ujrzenie postaci ukochanego w Bogu, połączeniem z Bogiem. Tylko to jest autentyczną miłością."
M.Bierdiajew

W świecie gdzie Bóg umarł człowiek staje się bogiem, z całym swoim popędem, namiętnościami i egoizmem.

Braku Boga nie sposób zastąpić miłością do ludzkości, albowiem człowiek natychmiast zapyta: dlaczego mam kochać ludzkość?

— Fiodor Dostojewski

Sens życia dla wierzącego jest zaprzeczeniem sensu życia według de Sade.
W jego książce "Justyna, niedole cnoty" Ateizm spotyka się z wiarą. Ateizm reprezentuje autor, wiarę - młoda dziewczyna, która mimo straszliwych cierpień, udręk i nieszczęść nie wyrzeka się swojej wiary w Boga. Ma możliwość odmiany tej sytuacji za cenę rezygnacji z tego w co z uporem wierzy. Niemniej ona, wbrew wszelkim przesłankom postępuje według tych samych "niedorzecznych", nie przynoszących najmniejszych korzyści materialnych ani duchowych zasad.


Najgorsze jest to, że z natury jestem podły i zawsze i we wszystkim dochodzę do ostateczności, przez całe życie przekraczałem granice.
Fiodor Dostojewski

Wszyscy jesteśmy podli. Jedynie odnalezienie Boga, może zmienić naturę człowieka.

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

ja nie

i ot co, właśnie tak to już jest, nie ma norm i reguł, nie ma pochodzących z katolickiej nomenklatury przewodników, męczenników..

jestem empatyczna, mam zestaw norm i zasad, martwię i troszczę się o innych.. nie czyni mnie to katolikiem, a jednocześnie nie wyklucza z grona ateistów.

Masz wąski nieelastyczny sposób postrzegania pewnych kwestii i nieśmiertelną potrzebę trwania przy swoim

lubisz definicję, sprawdź, polecam zapoznać się:
"rozmowa", "konwersacja", "dyskusja", "kompromis", "argumentowanie"i wielu, wielu innych..

Pozwoliłam sobie na jeden jedyny wpis, ponieważ na w innym wątku kiedyś miałam NIEprzyjemność dyskutować z Tobą.. i wiem, że to sensu nie ma

pozdrawiam, mimo wszystko..Anna Wydro edytował(a) ten post dnia 07.11.09 o godzinie 18:57
Grzegorz K.

Grzegorz K. jeśli szukam nowych
doznań to.....
muzycznych

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Agnes H.:

Wszyscy jesteśmy podli. Jedynie odnalezienie Boga, może zmienić naturę człowieka.

A ja jestem uczciwym człowiekiem. I do głowy by mi nie przyszło nazywać innych, tylko dla tego że nie odnależli Boga "podłymi"

konto usunięte

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Dodam, że szanuję de Sade za jego zupełną szczerość i bezkompromisowość w wyznawaniu Ateizmu. Jego życie przekłada się na to co pisał. Był do końca uczciwy w swoich przekonaniach, nawet za cenę lat spędzonych w więzieniu i wielu prześladowań. To był prawdziwy męczennik ateizmu.
Jeżeli Pismo Święte mówi: "Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust", to de Sade na pewno letnim nie był, a więc jest paradoksalnie większa szansa na zbawienie takiego człowieka, niż letniego katolika, czy innego " wierzącego".

konto usunięte

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Bruno R.:
Agnes H.:

Wszyscy jesteśmy podli. Jedynie odnalezienie Boga, może zmienić naturę człowieka.

A ja jestem uczciwym człowiekiem. I do głowy by mi nie przyszło nazywać innych, tylko dla tego że nie odnależli Boga "podłymi"

Widzisz, podziwiam nieświadomość tych co mają o sobie dobre mniemanie. Jednocześnie nie chciałabym takich osób spotkać na swojej drodze.
Grzegorz K.

Grzegorz K. jeśli szukam nowych
doznań to.....
muzycznych

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Agnes H.:
Widzisz, podziwiam nieświadomość tych co mają o sobie dobre mniemanie. Jednocześnie nie chciałabym takich osób spotkać na swojej drodze.

Bo wtedy mogła by runąć teza o tym że wszyscy jesteśmy podli?

Oczywiscie nie będę Cie przekonywał, bo przecież słowa tego nie uczynią (świadczą nie słowa, lecz czyny). I nie każe Ci wierzyć w moje słowa.

Wiem też że nie powinienem siebie sam oceniać, ocenią mnie inni. Rodzina, przyjaciele, współpracownicy. Osoby z którymi widzę się na codzień.

Ale nie ty, naprawdę nie masz powodów by oceniać osoby których absolutnie nie znasz. Szczególnie w kwesti tego czy jestem uczyciwy.
Grzegorz K.

Grzegorz K. jeśli szukam nowych
doznań to.....
muzycznych

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Bruno R.:
Agnes H.:

Widzisz, podziwiam nieświadomość tych co mają o sobie dobre mniemanie. Jednocześnie nie chciałabym takich osób spotkać na swojej drodze.

Bo wtedy mogła by runąć teza o tym że wszyscy jesteśmy podli?

Oczywiscie nie będę Cie przekonywał, bo przecież słowa tego nie uczynią (świadczą nie słowa, lecz czyny). I nie każe Ci wierzyć w moje słowa.

Wiem też że nie powinienem siebie sam oceniać, ocenią mnie inni. Rodzina, przyjaciele, współpracownicy. Osoby z którymi widzę się na codzień.

Ale nie ty, naprawdę nie masz powodów by oceniać osoby których absolutnie nie znasz. Szczególnie w kwesti tego czy jestem uczyciwy.

Acha... i gwoli wyjaśnienia. Nie mam o sobie aż tak "dobrego mniemania". Ale z pewnością nie czuje sie "podły"

konto usunięte

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Bruno R.:
Agnes H.:

Widzisz, podziwiam nieświadomość tych co mają o sobie dobre mniemanie. Jednocześnie nie chciałabym takich osób spotkać na swojej drodze.

Bo wtedy mogła by runąć teza o tym że wszyscy jesteśmy podli?

Oczywiscie nie będę Cie przekonywał, bo przecież słowa tego nie uczynią (świadczą nie słowa, lecz czyny). I nie każe Ci wierzyć w moje słowa.

Wiem też że nie powinienem siebie sam oceniać, ocenią mnie inni. Rodzina, przyjaciele, współpracownicy. Osoby z którymi widzę się na codzień.

Ale nie ty, naprawdę nie masz powodów by oceniać osoby których absolutnie nie znasz. Szczególnie w kwesti tego czy jestem uczyciwy.

Czy ja piszę o Tobie, konkretnie? Skoro tak uważasz i czujesz się urażony, musiałam nadepnąć jakiś Twój odcisk. Może nie do końca jesteś jednak tak wspaniałym człowiekiem " uczciwym" za jakiego chciałbyś uchodzić w swoich i innych oczach.
Człowiek na prawdę uczciwy nie przejmie się żadnymi słowami pod jego adresem obojętnie czy będą to dobre czy złe słowa.

Ja piszę o ludzkości, o naturze człowieka. O zwierzęcej, egoistycznej naturze człowieka.
Człowiekiem podłym był Św. Franciszek przed swoim nawróceniem. BYł jak najbardziej podły. Podłymi byli apostołowie. Podłymi były całe rzesze świętych, zanim Bóg nie przemienił ich natury i nie obdarzył łaską.

Sw. Teresa z Lisieux, która od 15 roku życia do śmierci w wieku 24 lat była w zakonie. Napisała, że gdyby nie łaska Boża, która ją podtrzymuje i umacnia to niczym nie różniłaby się od najgorszej nierządnicy, oraz, że tylko Bóg powstrzymuje ją od samobójstwa.Agnes H. edytował(a) ten post dnia 07.11.09 o godzinie 19:25
Marcin Orliński

Marcin Orliński Wicenaczelny,
„Przekrój”

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Agnes, otóż nie istnieje zbiór reguł ateizmu (o którym Ty piszesz, nie wiedzieć czemu, wielką literą, ale skoro tak piszesz, to miło, że darzysz nas takim szacunkiem), ponieważ ateizm nie jest systemem, a zaledwie nazwą dla różnych, podkreślam - bardzo różnych światopoglądów, które nie zakładają istnienia Boga lub zakładają, że Bóg nie istnieje.

Wychodzisz, Agnes, z błędnego założenia, że dobro nie istnieje bez Boga. Otóż istnieje. Można być dobrym, nie wierząc ani w duszę, ani w zaświaty, ani w przemianę wody w wino...

Nauką, która zajmuje się tym, co dobre, a co złe, jest etyka. Na gruncie etyki można również rozstrzygać, czym jest sprawiedliwość, równość etc. Źródłem moralności nie musi być Bóg. Co więcej, największe systemy etyczne nie potrzebują Boga do sformułowania zasad moralnych. Źródłem moralności może być bowiem serce i rozum.

Sens życia? Sens życia to kategoria bardzo ogólna i wydaje mi się, że dla każdego człowieka jest czymś innym. Dla jednych może być to poświęcenie się innym ludziom, dla innych praca, a dla jeszcze innych - samorealizacja. Moje życie ma sens bez Boga. I to głęboki sens. "Czy nie wystarczy, że ogród jest piękny? Czy muszą w nim jeszcze mieszkać wróżki?". Otóż nie muszą! To nie wróżki decydują o tym, że ogród jest piękny, ale sama struktura ogrodu, której niebywały poziom skomplikowania, wielobarwność i cudowność nie wynikają z zamysłu boskiego, a z zasad fizyki oraz - w przypadku przyrody ożywionej - z ewolucji.

Dlaczego chrześcijanin jest dobry? Albo dlatego, że tak nakazuje Biblia, albo dlatego, że pragnie iść do nieba. W obu przypadkach motyw wydaje się co najmniej dyskusyjny. Postępowanie zgodne z nakazem nie jest dobre, nawet jeśli ma dobre skutki, ponieważ dobro powinno wynikać z wewnętrznego przekonania, popartego racjonalnym namysłem, że coś jest dobre, a nie ze ślepej wiary w to, co zostało spisane w księdze przez żydowskich proroków. Równie wątpliwym źródłem moralności wydaje się pragnienie nagrody w postaci zbawienia. To ostatnie zakrawa wręcz na egoizm.

Czy dany czyn jest dobry dlatego, że Bóg tak chce? Nie. Jest dobry, ponieważ istnieje racjonalne uzasadnienie jego dobra.

Dlaczego, Agnes, Twój Bóg tak bardzo nienawidzi homoseksualistów? Dlaczego nakazuje bitym żonom trwać wiernie przy mężach-zwyrodnialcach? Dlaczego wreszcie każe nam wstydzić się swoich ciał i domaga się nieustannej uwagi i ciągłych ofiar, niczym zakompleksiony, zazdrosny ojciec? Wiecznie nieobecny, surowy gospodarz...

Jak najbardziej ateista może być szczęśliwy i jednocześnie nie być egoistą, o ile postępuje w życiu racjonalnie. Mam wręcz wrażenie, że tylko ateizm pozwala osiągnąć dojrzałość etyczną i umiejętność rozsądzania, co jest dobre, a co złe, bez oglądania się na nieaktualne (a często i głupie, bezsensowne i dalece niemoralne!) zasady życia, spisane przez kilka pokoleń Żydów parę tysięcy lat temu (poczytaj Stary Testament, owe "wspaniałe" mądrości nakazujące dzielenie się kobietami, mordowanie zwierząt, etc., a włosy na pewno staną Ci dęba).

Sens życia ateisty: osiągnąć dobro bez marchewki w postaci nieba i bez kija w postaci piekła. Być dobrym i szczęśliwym po prostu, ponieważ tak nakazuje umysł i serce. :)
Grzegorz K.

Grzegorz K. jeśli szukam nowych
doznań to.....
muzycznych

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Agnes H.:

Czy ja piszę o Tobie, konkretnie? Skoro tak uważasz i czujesz się urażony, musiałam nadepnąć jakiś Twój odcisk. Może nie do końca jesteś jednak tak wspaniałym człowiekiem " uczciwym" za jakiego chciałbyś uchodzić w swoich i innych oczach.
Człowiek na prawdę uczciwy nie przejmie się żadnymi słowami pod jego adresem obojętnie czy będą to dobre czy złe słowa.

Napisałaś "wszyscy jesteśmy podli" - więc uważam że piszesz o wszystkich, także i o mnie. Cóż, czasem w swojej prostocie niepotrzebnie odcztytuje słowa dokładnie tak jak zostały napisane, zamiast szukać w nich "drugiego dna"

I nie czuje się urażony, nie zabolała ani nie uraziła mnie Twoja opinia. Poprostu napisałem że sie z nią nie zgadzam.

czy Twoim zdaniem jest w tym coś złego?Bruno R. edytował(a) ten post dnia 07.11.09 o godzinie 19:53
Mariusz P.

Mariusz P. inżynier mechanik z
doświadczeniem w
branżach Oil & Gas,
...

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Ludzie Kościoła, deklarujący głęboką wiarę w Boga też bywają podli. W imię źle rozumianej religijności nie cofną się przed żadną podłością. W końcu mają najmocniejsze "uzasadnienie" dla swojego postępowania.
Każda zbrodnia jest mała wobec bezmiaru ich wiary, oddania Bogu i szczerości intencji...
Niestety za nachalną (wojującą) religijnością raczej kryje się Diabeł.

Stosunek do wiary i religijności nie jest jedynym, uniwersalnym i miarodajnym miernikiem człowieczeństwa... Chociaż wielu by chciało. W podobną pułapkę ideologiczną popadają wojujący ateiści.
Wojownik/męczennik dowolnej ideologi jest narzędziem zła; dla jednych (wierzących) Szatana, dla innych (ateistów) zarodnikiem patologii społecznej. Deklaracje są tu bez znaczenia.Mariusz Poprawa edytował(a) ten post dnia 07.11.09 o godzinie 20:04

konto usunięte

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Marcin Orliński:
Agnes, otóż nie istnieje zbiór reguł ateizmu (o którym Ty piszesz, nie wiedzieć czemu, wielką literą, ale skoro tak piszesz, to miło, że darzysz nas takim szacunkiem)

Raz piszę małym, raz dużym, ale czasem ateizm kojarzy mi się z religią, tzn z wiarą w Nieistniejącego, w którego miejsce chce się coś tam wcisnąć. Sade przynajmniej nie udawał, że chce się kierować sercem i rozumem. Był sobą.

, ponieważ
ateizm nie jest systemem, a zaledwie nazwą dla różnych, podkreślam - bardzo różnych światopoglądów, które nie zakładają istnienia Boga lub zakładają, że Bóg nie istnieje.

Wychodzisz, Agnes, z błędnego założenia, że dobro nie istnieje bez Boga. Otóż istnieje. Można być dobrym, nie wierząc ani w duszę, ani w zaświaty, ani w przemianę wody w wino...


Cóż nie wierzę w to. Wierzę za to, że możecie wynaleźć jakieś " dobro", albo jakieś " zło". Po prostu coś nazwać - dobrem a coś złem. Jednak jakbym była ateistką to miałabym gdzieś co inny ateista nazywa dobrem a co złem. Bo dla mnie te normy mogą wyglądać wtedy inaczej.


Nauką, która zajmuje się tym, co dobre, a co złe, jest etyka. Na gruncie etyki można również rozstrzygać, czym jest sprawiedliwość, równość etc. Źródłem moralności nie musi być Bóg. Co więcej, największe systemy etyczne nie potrzebują Boga do sformułowania zasad moralnych. Źródłem moralności może być bowiem serce i rozum.


Ok. Ale jako ateistką nie obchodziłoby mnie co uczy tzw etyka. etyka nie będzie dla mnie Bogiem, ani żaden system moralny, etyczny itd. Ja sama bym sobie wyznaczała swoje systemy.


Sens życia? Sens życia to kategoria bardzo ogólna i wydaje mi się, że dla każdego człowieka jest czymś innym. Dla jednych może być to poświęcenie się innym ludziom, dla innych praca, a dla jeszcze innych - samorealizacja.

Jakbym była ateistką to moim sensem życia byłoby zdobywanie facetów i porzucanie ich odpowiednik Don Juana de Sade. Także picie, a potem samobójstwo. Pewnie miałabym jakieś odruchy współczucia, ale zostałyby zagłuszone przez to co sprawiałoby mi przyjemność.

Moje życie ma sens bez
Boga. I to głęboki sens. "Czy nie wystarczy, że ogród jest piękny? Czy muszą w nim jeszcze mieszkać wróżki?". Otóż nie muszą! To nie wróżki decydują o tym, że ogród jest piękny, ale sama struktura ogrodu, której niebywały poziom skomplikowania, wielobarwność i cudowność nie wynikają z zamysłu boskiego, a z zasad fizyki oraz - w przypadku przyrody ożywionej - z ewolucji.

Dlaczego chrześcijanin jest dobry? Albo dlatego, że tak nakazuje Biblia, albo dlatego, że pragnie iść do nieba. W obu przypadkach motyw wydaje się co najmniej dyskusyjny. Postępowanie zgodne z nakazem nie jest dobre, nawet jeśli ma dobre skutki, ponieważ dobro powinno wynikać z wewnętrznego przekonania, popartego racjonalnym namysłem, że coś jest dobre, a nie ze ślepej wiary w to, co zostało spisane w księdze przez żydowskich proroków. Równie wątpliwym źródłem moralności wydaje się pragnienie nagrody w postaci zbawienia. To ostatnie zakrawa wręcz na egoizm.

To dotyczy tylko tych co nigdy w swoim życiu nie doświadczyli Boga, a są tzw osobami wierzącymi.
św. Franciszek był wierzący, chodził do kościoła a mimo to był złym człowiekiem. Dopiero OSOBISTE SPOTKANIE Z BOGIEM, mistyczne spotkanie, łaska jaka na niego spłynęła, zmieniła jego życie. On zakochał się w Bogu taką miłością, że porzucił wszystko w imię tej Miłości. Nie kierowała nim chęć nagrody, ani Nieba, a jedynie miłość jaką odczuwał do Jezusa. Tak było w większości wielkich świętych piszą oni wprost, że gdyby Niebo było bez Jezusa to byłby piekłem. A gdyby w piekle był Jezus to stałoby się ono Niebem.


Czy dany czyn jest dobry dlatego, że Bóg tak chce? Nie. Jest dobry, ponieważ istnieje racjonalne uzasadnienie jego dobra.

każdy ma inne uzasadnienia. Dla Sade i dla mnie to byłyby inne uzasadnienia niż dla Ciebie.

Dlaczego, Agnes, Twój Bóg tak bardzo nienawidzi homoseksualistów? Dlaczego nakazuje bitym żonom trwać wiernie przy mężach-zwyrodnialcach? Dlaczego wreszcie każe nam wstydzić się swoich ciał i domaga się nieustannej uwagi i ciągłych ofiar, niczym zakompleksiony, zazdrosny ojciec? Wiecznie nieobecny, surowy gospodarz...

Piszesz o NIE MOIM BOGU. Ja takiego Boga nie znam i nigdy nie znałam. Dlatego nie wiem co to za bóg o którym piszesz. Serio, dla mnie Bóg nigdy nie był ani surowy, ani nieobecny, ani zazdrosny, ani nie żądał ofiar, nic z tych rzeczy. Wprost przeciwnie. Dla mnie Bóg jest zawsze moim ukochanym Ojcem, cokolwiek bym zrobiła to nic Go nie zmieni, nawet gdybym zabiła nie wiem ile osób, to On nadal by mnie kochał. Dlatego ja się Go nie boję, tylko Go kocham.


Jak najbardziej ateista może być szczęśliwy i jednocześnie nie być egoistą, o ile postępuje w życiu racjonalnie. Mam wręcz wrażenie, że tylko ateizm pozwala osiągnąć dojrzałość etyczną i umiejętność rozsądzania, co jest dobre, a co złe, bez oglądania się na nieaktualne (a często i głupie, bezsensowne i dalece niemoralne!) zasady życia, spisane przez kilka pokoleń Żydów parę tysięcy lat temu (poczytaj Stary Testament, owe "wspaniałe" mądrości nakazujące dzielenie się kobietami, mordowanie zwierząt, etc., a włosy na pewno staną Ci dęba).

Sens życia ateisty: osiągnąć dobro bez marchewki w postaci nieba i bez kija w postaci piekła. Być dobrym i szczęśliwym po prostu, ponieważ tak nakazuje umysł i serce. :)


Ja nie potrzebuję marchewki aby czynić dobro. Czynię dobro, jedynie dlatego, że gdybym czyniła zło, to sprawiłabym przykrość Bogu, którego kocham. Jeżeli kogoś kochasz to nie chcesz sprawiać smutku drugiej osobie. Tak samo jest z Bogiem.Agnes H. edytował(a) ten post dnia 07.11.09 o godzinie 20:07
Grzegorz K.

Grzegorz K. jeśli szukam nowych
doznań to.....
muzycznych

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Agnes H.:

Ja nie potrzebuję marchewki aby czynić dobro. Czynię dobro, jedynie dlatego, że gdybym czyniła zło, to sprawiłabym przykrość Bogu, którego kocham. Jeżeli kogoś kochasz to nie chcesz sprawiać smutku drugiej osobie. Tak samo jest z Bogiem.Agnes H. edytował(a) ten post dnia 07.11.09 o godzinie 20:07


A ja jak czynię dobro, to nie robię tego z miłości do Boga. Nawet sie wtedy nie zastanawiam czy on istnieje.
czynie dobro po to by uszczęśliwić, lub nie sprawiać przykrości nie Bogu, lecz innym ludziom

Czy w oczach Boga jestem ... gorszy?

Jakoś nie jestem przekonany do tezy że czynimy dobro tylko dla tego że narzuca nam to wiara - bez znaczenia jaka. Czy gdyby nie było 10 przykazań, to uważalibyśmy że zabijanie i kradzież jest czymś dobrym?

konto usunięte

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Bruno R.:
Agnes H.:

Ja nie potrzebuję marchewki aby czynić dobro. Czynię dobro, jedynie dlatego, że gdybym czyniła zło, to sprawiłabym przykrość Bogu, którego kocham. Jeżeli kogoś kochasz to nie chcesz sprawiać smutku drugiej osobie. Tak samo jest z Bogiem.


A ja jak czynię dobro, to nie robię tego z miłości do Boga. Nawet sie wtedy nie zastanawiam czy on istnieje.
czynie dobro po to by uszczęśliwić, lub nie sprawiać przykrości nie Bogu, lecz innym ludziom

Czy w oczach Boga jestem ... gorszy?

Jakoś nie jestem przekonany do tezy że czynimy dobro tylko dla tego że narzuca nam to wiara - bez znaczenia jaka. Czy gdyby nie było 10 przykazań, to uważalibyśmy że zabijanie i kradzież jest czymś dobrym?

Być może już jesteś święty : )))Cóż ja nie jestem.
Dlatego nie czynię dobra dla ludzi, by im sprawiać przyjemność, ale dla Boga, który także jest w tych ludziach, gdyż wszyscy jesteśmy dziećmi Boga.

Jak powiedziałam, dla mnie zabijanie w jakimś moim szczytnym ateistycznym celu ( np dla dobra społecznego ( lub mojego ), dla równości itd ) nie byłoby problemem, także kradzież w imię ateistycznego dobra, które sama nazwę. A już na pewno - zabicie w imię odwetu za krzywdy mnie wyrządzone - sama przyjemność.Agnes H. edytował(a) ten post dnia 07.11.09 o godzinie 20:20
Grzegorz K.

Grzegorz K. jeśli szukam nowych
doznań to.....
muzycznych

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Agnes H.:

Być może już jesteś święty : )))Cóż ja nie jestem.

Ja wiem, z pewnością nie jestem :))))))
Tomasz C.

Tomasz C. Architekt systemów
bazodanowych

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

"Doświadczenie, przynajmniej dotychczasowe - mniejsza o same prawa przyrody - nie zmusza nas do przyjęcia założenia o istnieniu Stwórcy.
[...]
Sens naszego istnienia na kruchej planecie wyznaczają zatem jedynie nasza mądrość i odwaga. To nam zostało powierzony sens naszego życia. Pragniemy, by przyszło któreś z rodziców, zajęło się nami oraz wybaczyło nam wszystkie omyłki i chroniło przed skutkami dziecięcych błędów. Mimo wszystko lepiej jednak wiedzieć, niż trwać w niewiedzy. Lepiej trzymać się gorzkiej prawdy, aniżeli pocieszającej bajki.
Jeżeli pragniemy kosmicznej celowości, sami znajdźmy dla siebie jakiś prawdziwy cel."

Carl Sagan "Błękitna kropka"

konto usunięte

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Tomasz C.:
"Doświadczenie, przynajmniej dotychczasowe - mniejsza o same prawa przyrody - nie zmusza nas do przyjęcia założenia o istnieniu Stwórcy.
[...]
Sens naszego istnienia na kruchej planecie wyznaczają zatem jedynie nasza mądrość i odwaga. To nam zostało powierzony sens naszego życia. Pragniemy, by przyszło któreś z rodziców, zajęło się nami oraz wybaczyło nam wszystkie omyłki i chroniło przed skutkami dziecięcych błędów. Mimo wszystko lepiej jednak wiedzieć, niż trwać w niewiedzy. Lepiej trzymać się gorzkiej prawdy, aniżeli pocieszającej bajki.
Jeżeli pragniemy kosmicznej celowości, sami znajdźmy dla siebie jakiś prawdziwy cel."

Carl Sagan "Błękitna kropka"


"Sens naszego istnienia na kruchej planecie wyznaczają zatem jedynie nasza mądrość i odwaga."
Nie ma sprawy! de Sade nie był przecież głupcem, a i jego odwaga była wielka!

http://pl.wikipedia.org/wiki/Donatien_Alphonse_Fran%C3...

"To nam został powierzony sens naszego życia." Powierzony? A przez kogo powierzony?
Tomasz C.

Tomasz C. Architekt systemów
bazodanowych

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Agnes H.:
Tomasz C.:
"Doświadczenie, przynajmniej dotychczasowe - mniejsza o same prawa przyrody - nie zmusza nas do przyjęcia założenia o istnieniu Stwórcy.
[...]
Sens naszego istnienia na kruchej planecie wyznaczają zatem jedynie nasza mądrość i odwaga. To nam zostało powierzony sens naszego życia. Pragniemy, by przyszło któreś z rodziców, zajęło się nami oraz wybaczyło nam wszystkie omyłki i chroniło przed skutkami dziecięcych błędów. Mimo wszystko lepiej jednak wiedzieć, niż trwać w niewiedzy. Lepiej trzymać się gorzkiej prawdy, aniżeli pocieszającej bajki.
Jeżeli pragniemy kosmicznej celowości, sami znajdźmy dla siebie jakiś prawdziwy cel."

Carl Sagan "Błękitna kropka"


"Sens naszego istnienia na kruchej planecie wyznaczają zatem jedynie nasza mądrość i odwaga."
Nie ma sprawy! de Sade nie był przecież głupcem, a i jego odwaga była wielka!

http://pl.wikipedia.org/wiki/Donatien_Alphonse_Fran%C3...

Ale co mnie to obchodzi? Skoro sam sobie wyznaczam cel w życiu to nie muszę ani słuchać ciebie ani Sade`a.
"To nam został powierzony sens naszego życia." Powierzony? A przez kogo powierzony?

Przez nikogo. Nie wszystko trzeba odczytywać dosłownie.

konto usunięte

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Tomasz C.:
Agnes H.:
Tomasz C.:
"Doświadczenie, przynajmniej dotychczasowe - mniejsza o same prawa przyrody - nie zmusza nas do przyjęcia założenia o istnieniu Stwórcy.
[...]
Sens naszego istnienia na kruchej planecie wyznaczają zatem jedynie nasza mądrość i odwaga. To nam zostało powierzony sens naszego życia. Pragniemy, by przyszło któreś z rodziców, zajęło się nami oraz wybaczyło nam wszystkie omyłki i chroniło przed skutkami dziecięcych błędów. Mimo wszystko lepiej jednak wiedzieć, niż trwać w niewiedzy. Lepiej trzymać się gorzkiej prawdy, aniżeli pocieszającej bajki.
Jeżeli pragniemy kosmicznej celowości, sami znajdźmy dla siebie jakiś prawdziwy cel."

Carl Sagan "Błękitna kropka"


"Sens naszego istnienia na kruchej planecie wyznaczają zatem jedynie nasza mądrość i odwaga."
Nie ma sprawy! de Sade nie był przecież głupcem, a i jego odwaga była wielka!

http://pl.wikipedia.org/wiki/Donatien_Alphonse_Fran%C3...

Ale co mnie to obchodzi? Skoro sam sobie wyznaczam cel w życiu to nie muszę ani słuchać ciebie ani Sade`a.

właśnie dlatego ateizm może być tak bezwzględny, egoistyczny i destrukcyjny jak ateizm de Sade.

"To nam został powierzony sens naszego życia." Powierzony? A przez kogo powierzony?

Przez nikogo. Nie wszystko trzeba odczytywać dosłownie.

Dlatego "absurdem jest to, że się urodziliśmy i absurdem to, że umrzemy" J.P.Sartre.

konto usunięte

Temat: Sens życia według ateisty vs sens życia według wierzącego.

Sade byl literatem i nie wiem jak mozna traktowac go tak doslownie :)



Wyślij zaproszenie do