Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"
:-)
Jak najbardziej się zgadzam, z argumentami, które przedstawiłeś.
Zwróc jednak uwagę, że ja piszę o konkretnej sytuacji, czyli dokonałem analizy konkretnych czynników, które moim zdaniem mają kluczowe znaczenie dla przyszłości.
Przyznaję, dokonałem pewnego skrótu myślowego:-), ale do konkretów:
michal s.:
ad1. pozwole sie nie zgodzic. ba, jestem przekonany ze to
myslenie zyczeniowe. prawie niemozliwe jest znalezienie francuza po studiach ktory nie zna angielskiego. w polsce jest to powszechne.
tak, w takiej SGH czy innej porzadnej ekonomicznej szkole znaja.
po renomowanych szkolach technicznych, sa ludzie co slabo znaja polski ;) o innych nie mowiac. na uniwerkach jest czeto jeszcze gorzej. pamietaj ze niemiec, francuz czy nawet hiszpan maja swiadomosc swiadmosc ze to ich jezykow sie ucza na swiecie, nie maja specjalnej motywacji do nauki
z tego co wiem najlepiej ze znajomoscia angielskiego jest w Rumunii
Oczywiście tutaj masz racj,ę co do ogólnej sytuacji, zwróć uwagę jednak, że aby PRZYSZŁOŚC POLSKI była lepsza, to wcale 38 mln Polaków nie musi znać super język angielski. Wystarczy, że pewna część będzie w tym super, czyli Ci, którzy
-zakładają firmy
-są ekspertami w swoich zawodach
Tutaj wystarczy przywołać zasadę Pareto: „80 procent sukcesu powodowanych jest przez 20 procent podjętych działań”, czyli innymi słowy np. wystarczy, aby TYLKO 20% Polaków znała ten język super, aby bardzo wiele się zmieniło
A to, że inne narody zachodnie nie potrzebują się uczyć języków, to tylko dla mnie argument za Polską. Przecież j. angielski jest językiem nauki. Np. mój znajomy jest fachowcem w dziedzinie użyteczności stron www i marketingu w Internecie. Z tego, co mówi, to praktycznie ten temat praktycznie nie istnieje w polskim necie, dlatego cały czas uczy się z blogów po angielsku (głównie USA, bo Europa też jest w tym słaba), a Niemiec czy Francuz, nawet jeżeli zna angielski, to nie ma jednak takiej motywacji do zdobywania wiedzy, jak np. mój znajomy. Założę się, że taki przypadki można mnożyć.
Właśnie tacy ludzie będą za jakiś czas zakładali firmy. Mało tego, że jestem przekonany, że odniosą sukces w Polsce, to i będą BARDZO POWAŻNĄ konkurencją dla firm z Europy Zachodniej…:-)
ad2. co najmniej taka sama ilosc w podejsciem "nalezy mi sie"
panstwo/rzad powinien zalatwic mieszkanie/prace/emeryture/zasilek.
Jak najbardziej racja co do obecnej sytuacji, jednak ja zakładam bardo mocny wzrost płac w ciągu najbliższych kilku lat (nawet do poziomów średnich europejskich, wiem, że może to się wydawać „niedorzeczne”, jednak dla mnie jest to tak oczywiste, że po dniu nadchodzi noc, a po nocy dzień:-). Dlatego w takiej sytuacji problem się po części sam rozwiąże. Jak ludzie zaczną solidnie zarabiać, to po prostu wezmą się do roboty zamiast narzekać, (np. zamiast myśleć o zasiłku w porównaniu do płacy za 500 zł na rękę to będą mieli do wyboru zasiłek i powiedzmy 2 000 na rękę).
ad3.ok
ad4. szybciej pl dogoni europe, niz europa usa
smiem twierdzic ze "dynamiczny wzrost" europy ma tyle wspolnego z prawda co polska siodma czy nawet piata gospodarka swiata za gierka
No cóż tutaj nie będę walczył z Twoim postrzeganiem:-) Ja analizuję konkretne dane i ich dynamikę. Widać jak na dłoni, że USA ma coraz większe problemy, a w Europie w ciągu ostatniej recesji rynek się „oczyścił”, wprowadzono pewne reformy a wejście nowych Państw do UE już zdynamizowało i zdynamizuje wzrost PKB w przyszłości.
Zapewne tutaj może działać „prawo postrzegania”, które opisałem w artykule:
http://www.goldenline.pl/forum/inwestor-czego-robic-ni...
Oczywiście NIE LANSUJĘ tutaj nigdzie poglądu, że Europa jest taka super, że zaraz przegoni resztę świata. To mnie w ogóle nie interesuje:-). Postawiłem hipotezę, że dla Polski jest to bardzo ciekawy moment historyczny, który może wykorzystać.
Akurat czynniki zewnętrzne, czyli silna Europejska gospodarka to bardzo pozytywna sprawa z punktu widzenia Polski.