Temat: Zmiany w antykarierze, propozycje
Dariusz Burzyński:
Wiesz mysle ze sztuka jest zrobic kariere ktora nie zabije twojego ja;-) Mysle ze tu bardziej chodzi o to zeby znalezc swoje miejsce na ziemi i byc szczesliwym;-)
Absolutnie tak. Jedni będą, dla takiego przykładu, badali sprawozdania finansowe i widzieli w tym fantastyczną zabawę, przygodę i niemal sens życia (naprawdę znam takich), inni zaś pasjonować się będą podróżami, poznawaniem nowych kultur, ludzi, obyczajów, przyrody etc. i tego opisywaniem... (to naturalnie dwie z milionów możliwości, ale wymieniłem je nie bez kozery, bo pierwsza dotyczy niektórych osób z mojej pracy, a druga - mnie osobiście...). Ani jedno, ani drugie nie jest gorsze. Jeśli dana osoba czuje się świetnie audytując, doradzając, przeprowadzając analizy i to jest jej świat - tylko pozazdrościć, że znalazła świetne, wymarzone zatrudnienie.
Gorzej jest niestety z tym, że spełniać się i realizować OBECNIE (po transformacji ustrojowej, a zwłaszcza w ciągu ostatnich 10-15 lat) w audycie, doradztwie, a także marketingu, reklamie, bankowości, rachunkowości itd. itp. - jednym słowem w szeroko pojętym biznesie - jest bardzo łatwo. Proszę bardzo, otwierasz gazetę, albo stronę internetowa i co masz? Executive director, sales manager, representative, brand manager itd., itp. Czasem jeszcze sekretarka lub recepcjonistka, względnie - po drugiej stronie - cieśla, murarz, dekarz itp. Nie ma nic (no, jeszcze prawnicy i informatycy mają się świetnie) spoza biznesu, nie ma ogłoszeń dla (na przykład) leśników, lalkarzy, kierowców, etc. Jednym słowem pielęgnuje się jedną "nogę", czyli biznes i gospodarkę, kompletnie zapominając, że każdy kraj powinien stać na jeszcze dwóch - a mianowicie kulturze/sztuce oraz nauce - a tu ogłoszeń o pracę nie uświadczysz. Jeśli zatem Twoją pasją nie jest praca związana z szeroko pojętym biznesem, to nie masz nawet szansy na zrealizowanie siebie, na zawodowe, jak to Pan określił, znalezienie sobie miejsca.
Natomiast miłośnik podróży może co najwyżej udać się do tego czy innego biznesu z prośbą o wsparcie finansowe lub inny sponsoring, który może czasem dostanie, a najczęściej nie. Wszak nie istnieje zawód podróżnik, choć przecież przeczą temu polskie i zagraniczne osobistości świata podróży (Budrewicz, Badowski, Czajkowski, Pawlikowska, Cejrowski i wielu jeszcze innych)... Osoba, która nie ma możliwości czy szansy wybicia się i robienia sobie "nazwiska" w tej "branży" nie ma praktycznie możliwości zaistnienia...
A Panu Radkowi chodziło chyba bardziej o przypadek, w którym młody człowiek nastawiony jest na błyskotliwą karierę, a przede wszystkim szybką, dużą kasę, pomimo faktu, że tak w gruncie rzeczy wcale nie pasjonuje się swą pracą, a czasem go nawet ona męczy. Lecz jest kasa, a ona, niestety, w obecnych - dla mnie osobiście tyleż straszliwych, co przerażających - czasach zdaje się być wartością samą w sobie i nadrzędną. Myślę, że tu chodzi o to: zarabiaj kasę, rób [duże] pieniądze, to nie jest nielegalne, złe i zabronione (wszak nawet w Biblii było coś o bogaceniu się), ale 1) nie przepuszczaj przez palce życia i wartości, jakie ono niesie, 2) (to już postulat do innych osób, choć trudno dociec do kogo) zarabiaj za swą pracę, w czymkolwiek ona by nie była, godziwe pieniądze! Jeśli jesteś doskonałym lalkarzem, zarabiaj porównywalnie (oczywiście w ramach "widełek" płacowych dla swej działalności) do doskonałego managera! Wszak dajesz innym jedną ze swych najważniejszych rzeczy, coś od i z siebie: swoje umiejętności i swoją wiedzę, swoje doświadczenie, swój czas. Bez względu na zawód i stanowisko. Czemuż ciężka i uczciwa praca jednej osoby miałby być wyceniana gorzej, niż ciężka i uczciwa praca innej osoby, niekoniecznie na stanowisku związanym z biznesem? gdyby obydwa te warunki były spełnione, o ileż mniej mielibyśmy sfrustrowanych, zestresowanych ludzi?
Wojciech B. edytował(a) ten post dnia 12.03.08 o godzinie 12:25