Temat: Nogi, stopy i wszystko to, do czego służą
Andrzej Buszta
GWIAZDY
z dnia na dzień z tygodnia na tydzień latami włóczy się chodnikami ulic co jak czarna pajęczyna we wszystkie snują się strony
prawa noga naprzód
lewa noga z tyłu
lewa noga naprzód
prawa noga z tyłu
prawa noga naprzód
lewa noga z tyłu
kaloszem smakuje mętne kałuże piętą miażdży miedziane liście
i rozmokłe jak papirus gazety
za sobą (niby Ahaswer) ciągnie pękaty barchanowy wór związany grubym szpagatem
wór dudni głucho i ciężko o bruk
raz po raz zatrzymuje się na krawężniku siada pod skarlałym drzewkiem
rozwiązuje wór wybiera puszkę
zza cholewy wydobywa ciężki zardzewiały otwieracz
długo i uważnie wyciera o wór otwiera puszkę
palcami wyławia pławiącą się w gęstej oliwie gwiazdę połyka od razu jak ostrygę
jest soczysta i ciepła spływa rozkosznie przełykiem do żołądka
oblizuje się gładzi po brzuchu
z brody i wąsów strzepuje złociste kropelki
następuje olśnienie zaczyna nagle cały promieniować
jak paschał w Wielką Sobotę
noc kurczy się ze skowytem
psy stuliwszy uszy i kuląc pod siebie ogony cofają się od bram
z otwartych okien płyną dęte tony tryumfalnego marszu z Aidy
on kroczy dumny i wyprostowany jak Ramzes po powrocie z Syrii
prawa noga naprzód lewa noga z tyłu
lewa noga naprzód
prawa noga z tyłu
prawa noga naprzód
lewa noga z tyłu
po jakimś czasie gwiazda jak wszystkie gwiazdy ciemnieje
traci blask więdnie jak słonecznik na jesień aureola powoli wsiąka w matowy mrok
noc podmywa mu nogi włazi za kołnierz wciska się do rękawów
za parkanem zaczynają warczeć psy
wtedy znów staje na krawężniku siada pod skarlałym drzewkiem
rozwiązuje wór otwiera puszkę połyka tłustą gwiazdę
noc cofa się milkną psy
on dumny i wyprostowany maszeruje dalej w promienistej poświacie
prawa noga naprzód lewa noga z tyłu
lewa noga naprzód
prawa noga z tyłu
prawa noga naprzód
lewa noga z tyłu
i tak z dnia na dzień z tygodnia na tydzień latami włóczy się chodnikami ulic
co jak czarna pajęczyna we wszystkie snują się strony
tylko czasem na zakrętach chwyta go za gardło strach
co będzie kiedy zabraknie już puszek nastaną ciemności (egipskie)
a na ulice wylegną psy