Ryszard
Mierzejewski
poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak
Temat: Głosy i dźwięki, szepty i krzyki
Głosy i dźwięki to jeden z mikroświatów, w którym żyjemy, od którego jesteśmy w pewnym sensie uzależnieni, ale mamy też możliwości jego modyfikacji i wzbogacania. Człowiek pierwotny żył głównie w świecie głosów i dźwięków natury: zjawisk atmosferycznych, głosów zwierząt oraz dźwięków wydawanych przez siebie, które służyły mu do komunikowania się z innymi. Z czasem wykształcił jako jedyny znany gatunek istot żywych artykułowaną mowę, bazującą na podwójnym systemie artykulacji: fonetycznym i morfologicznym (znaczeniowym). Zdaniem współczesnych antropologów i językoznawców, to właśnie tak wykształcona ludzka mowa, a mówiąc ściślej: język, odróżnia człowieka od innych istot żyjących na ziemi. Język mówiony jest bardzo ważnym elementem akustycznego środowiska człowieka. Innym elementem, który oddziałuje na zmysł słuchu jest muzyka. Zarówno językowi, jak i muzyce poświęciliśmy już i nadal poświęcamy sporo miejsca na naszym forum w odrębnych tematach.Pora zatem na inne „głosy i dźwięki” i – zapożyczając tytuł znanego filmu Ingmara Bergmana –
- „szepty i krzyki” w poezji, a więc wszystko to, co słyszymy uchem, ale również to, co bezpośrednio przemawia do naszej duszy, tzw. „głosy wewnętrzne”, nazywane niekiedy „głosami sumienia”. Myślę, że jest to ciekawy obszar ludzkiej egzystencji, o którym możemy się też sporo dowiedzieć z utworów poetyckich. Poetą, który wyjątkowo dużo miejsca poświęca tym sprawom
w swojej twórczości jest na przykład Yves Bonnefoy, prezentowany szerzej na naszej stronie
W języku Baudelaire’a.
Yves Bonnefoy
Głos
Nosiłem w tobie moje słowo jakby płomień,
Ciemności zacieklejsza niż wiatr dla płomieni.
I nic mnie nie poddało w tym głębokim starciu,
Ani zła gwiazda ani zagubienie.
Przeżyłem więc, lecz ogniem wspomagany,
Cóżem znał oprócz jego skoków i załamań
I nocy której czekam kiedy wypadają wyzute z losu szyby jej uniesień.
Głosem tylko jestem godzącym w nieobecność
I ona natarczywość mą zniweczy.
Bo zostać głosem tylko znaczy zginąć wkrótce,
Fatalny to jest trud i próżne uwieńczenie.
Inny głos
Roztrącając swe włosy albo popiół Feniksa,
Jaki gest wykonujesz gdy wszystko przystaje,
I gdy północ istnienia rzuca blask na stoły?
*
Jaki znak zachowujesz na swych czarnych wargach
I jakie słowo marne kiedy wszystko milknie,
Ostatnią głownię w drżeniu gasnących palenisk.
*
Potrafię w tobie żyć,
Wydobędę z ciebie każde światło,
Każde wcielenie, każdą rafę, każde prawo.
*
I przebiję próżnię, gdzie się wznoszę
Drogą gromu,
Najgłośniejszym krzykiem jakiego próbowano by kiedykolwiek.
Ciche głosy i Feniks
Głos
W dobrej chwili otwarłeś, on przyszedł w ciemności,
Postawił obok ciebie swą lampę kamienną,
W twym posłaniu zwyczajnym ułożył cię nową,
Żywy twój wzrok zmieniając na niezwykła noc.
Inny głos
Pierwsza z brzegu nadchodzi pod postacią ptaka,
Do okna stuka w północ mojego czuwania.
Otwieram i schwytana pogrążam się w śnieg,
Umyka mi mieszkanie gdzie strzelał mój ogień.
Głos
Spoczywała z sercem odsłoniętym. Północą,
Pod gęstym listowiem umarłych,
Zbłąkanego księżyca stała się zdobyczą,
Wspólnym domem gdzie wszystko powraca na miejsce.
Inny głos
Jednym gestem katedrę chłodu mi wystawił:
O Feniksie! Straszny wierzchołku drzew spękanych
Od zimna! Spadałam jak pochodnia ciśnięta
W tę noc gdzie Feniks ponownie odtwarza.
Głos
Pamiętaj o tej wyspie gdzie ogień wzniesiono
Z każdej żywej oliwki na wyżynnych zboczach
Ażeby noc się stała wyższa i o świcie
Ani wiatru nie było ani jałowości.
Wiele dróg poczerniałych utworzy królestwo
I dumę przywróci którą znaliśmy niegdyś,
Bo nic nie może nabrać wiecznej siły poza
Wiecznym ogniem i wszystkim co się w nim przetrawia.
Więc znowu się połączę z tą ziemią popiołów,
Pochylę serce nad jej ciałem spustoszałym.
Czy nie jest twym życiem w głębokich alarmach,
Którego monumentem Feniks jest na stosie?
Ten sam ciągle głos
Jestem jak chleb który rozerwiesz,
Jak ogień który wzniecisz, jak woda czysta
Która towarzyszyć ci będzie na ziemi zmarłych.
Jak piana
Która urodziła ci światło i przystań.
Jak ptak wieczorny co zaciera brzegi,
Jak wieczorny wiatr zrywający się nagle i zimny.
tłum. Artur MiędzyrzeckiRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 28.06.11 o godzinie 10:01