Temat: Wiersze niechlubne
Konstanty Ildefons Gałczyński
Poemat dla zdrajcy*
Tu gdzie szarą wiklinę iskrami
stroi słońce, zaś wiatr ptakami;
tu gdzie Wisła jak synogarlica
grucha falą płynąc do księżyca;
tu gdzie z dębu jemioła migotliwa
silnie złoci się, gdy dnia przybywa,
tu mój dom, w nim kos mój gwiżdże, drze się,
jakby nadal był w wesołym lesie;
tu mój czas jak syren włos schwytany,
tu te lampy razem z instrumentami,
tu łzy moje i architektura,
cień od łez i promień z mrocznej szpary;
tutaj wszystkie moje gałęzie i konary,
pośród których odpoczywam jak chmura.
A ty jesteś dezerter.
A ty jesteś zdrajca.
Okiem zdrajcy patrzysz na Rawennę,
na mozaik kamyczki promienne,
potem piórem, ręką dezertera
chciałbyś myślom swym kształt nadać trwały -
ale oto litery powstały
i splunęły ci w pysk. Wierszyk umiera.
A tyś myślał, że ci będzie lepiej,
a tyś myślał, że lutnia to sklepik,
z którym można koczować przez bruki -
byle tylko chleb i piżama -
tak, mój panie, nowojorski kramarz
rozumuje na temat sztuki.
Uch, przebolałem ja tę sprawę,
jakby mnie batem bili,
klnę się na matkę i Warszawę,
że to mnie jeszcze boli;
a ja sądziłem: minie, przejdzie,
że jakoś ból wypielę -
a ty mi ciągle z dna pamięci
wypływasz jak topielec -
topielca wiatr i strach przegania,
topielec spływa w nocy
z martwą maszyną do pisania,
zdziwiony, że nie tworzy.
Nie tak, bratku, zrobił Kochanowski:
on też jeździł, ale tutaj trwał -
i wyciągnął swoje gałęzie
aż po flagę czerwoną dni naszych -
i pozłocił swe liściaste zgłoski
wielkim światłem Południa i Wschodu;
nie zamienił Polski na walizkę -
i dlatego świeci tak jak laur,
tak jak Morze Śródziemne, wstążka
modra w złotych włosach kontynentu.
Lasy moje olsztyńskie,
jeziora mazurskie,
sianokosy i śniegi, co je dzik zakrwawią,
dziękuję warn za wszystko i pięknie pozdrawiam.
Od Węgorzowa po Wiartel,
od Ełku do Ostródy
witam sikorki w brzasku, na sosnach dzięcioły
i w lutym, choć mróz trzaska, kwitnące jemioły.
Pokłon wam biję, chmurki,
i wam, chyże pagórki,
żeście mi ułożyły rękę do pisania
i strunę odnalazłem, co srebrnie podzwania.
Bo to jest właśnie ona,
to jest ta srebrna struna,
podług niej zdania stroję, by gwarzyły razem,
by z robotnikiem zrosły się i z krajobrazem.
A ty jesteś dezerter.
A ty jesteś zdrajca,
mrok -
pleśń -
strach -
*Poemat dla zdrajcy był słynnym atakiem personalnym Gałczyńskiego na Czesława Miłosza, który postanowił nie wracać po wojnie do komunistycznej Polski. Jak wiadomo, Gałczyński, który po opuszczeniu hitlerowskiego stalagu, przebywał w latach 1945-1946 w Brukseli
i Paryżu, wrócił do Polski i włączył się aktywnie swoją twórczością pisaną w jedynie słusznej wówczas poetyce socrealistycznej w budowę nowego ustroju. Niewiele mu to jednak przyniosło satysfakcji i korzyści, ponieważ już w 1950 roku na Zjeździe Literatów Polskich twórczość jego została poddana ostrej krytyce, m. in. przez Jerzego Putramenta, z pozycji jeszcze bardziej wyrafinowanych ideologicznie, za rzekome odchylenia drobnomieszczańskie. - R. M.