Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Dante Alighieri (1265 – 1321)

Piangete, amanti, poi che piange Amore…


Piangete, amanti, poi che piange Amore,
Udendo qual cagion lui fa plorare.
Amor sente a Pietà donne chiamare,
Mostrando amaro duol per li occhi fore,

Perché villana Morte in gentil core
Ha miso il suo crudele adoperare,
Guastando ciò che al mondo è da laudare
In gentil donna sovra de onore.

Audite quanto Amor le fece orranza,
Ch’io ‘l vidi lamentare in forma vera
Sovra la morta immagine avvenente;

E riguardava ver lo ciel sovente,
Ove l’alma gentil già locata era,
Che donna fu di sí gaia sembianza.

Gdy płacze Amor, płaczcie, kochankowie…

Gdy płacze Amor, płaczcie, kochankowie,
Poznawszy powód, co mu szlochać każe:
Widzi wszak kobiet załzawione twarze,
Ich zawodzenie resztę mu dopowie:

To Śmierć grubiańska w misternej budowie
Serca swe strzały zatopiła wraże,
Niszcząc to właśnie, co z czystością w parze
U pań szlachetnych sławią prostaczkowie.

Patrzcie, jak Amor szacunkiem ją darzy:
Oto w swej zwykłej postaci się wzrusza
Nad jej przecudnym pochylon obrazem;

Oczy ku niebu zwraca raz za razem,
Gdzie już swe miejsce zajęła jej dusza,
Bo miała uśmiech wyryty na twarzy.

tłum. Maciej Froński

Deh peregrini che pensosi andate…

Deh peregrini che pensosi andate,
Forse di cosa che non v’è presente,
Venite voi da sì lontana gente,
Com’ a la vista voi ne dimostrate,

Che non piangete quando voi passate
Per lo suo mezzo la città dolente,
Come quelle persone che neente
Par che ‘ntendesser la sua gravitate?

Se voi restaste per volerlo audire,
Certo lo cor de’ sospiri mi dicembre
Che lagrimando n’uscireste pui.

Ell’ha perduta la sua beatrice;
E le parole ch’om di lei pò dire
Hanno vertù di far piangere altrui.

Pielgrzymi, którzy idziecie skupieni…

Pielgrzymi, którzy idziecie skupieni,
Myśląc o bliskich, co w domu zostali,
Czy pochodzicie z tak dalekich krain,
Jak to z wyglądu nietrudno ocenić,

Że nie płaczecie, kiedy przechodzicie
Tego smutnego miasta ulicami,
Jak ludzie, którzy nie znają nic a nic
Przyczyny bólu, co nim targa skrycie.

Gdybyście, chcąc ją poznać, przystanęli,
To pewne – myśl tę serce ze mną dzieli –
Że, płacząc, z dalszej byście zeszli drogi.

Szczęśliwość miejskie opuściła progi,
A słowa, które o niej się powtarza,
Mają tę władzę, że łzom płynąć każą.

tłum. Maciej Froński

Inny sonet Dantego Alighieri w temacie SonetRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.01.10 o godzinie 20:39
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Francesco Petrarca (1304 – 1374)

Canzoniere/Sonety do Laury

35. Solo et pensoso ...


Solo et pensoso i piú deserti campi
vo mesurando a passi tardi et lenti,
et gli occhi porto per fuggire intenti
ove vestigio human l'arena stampi.

Altro schermo non trovo che mi scampi
dal manifesto accorger de le genti,
perché negli atti d'alegrezza spenti
di fuor si legge com'io dentro avampi:

sí ch'io mi credo omai che monti et piagge
et fiumi et selve sappian di che tempre
sia la mia vita, ch'è celata altrui.

Ma pur sí aspre vie né sí selvagge
cercar non so ch'Amor non venga sempre
ragionando con meco, et io co llui.

35. Samotny, w myślach ...

Samotny, w myślach, poprzez puste pola
Wlokę się krokiem ciężkim i powolnym,
Szukając miejsca - tak mnie gna niedola -
Gdzie bym od cienia człowieka był wolny.

Jakże inaczej potrafiłbym uciec
Od ludzi, którzy wiedzą wszystko o mnie?
Nie można ukryć serca, więc spróbujcie
Wyczytać ogień, który we mnie płonie.

Myślę, że góry i lasy, i rzeki
Dokładnie znają życie moje całe,
Choć ono ludziom skryte i dalekie.

Ale nie znajdę takiej drogi światem
Idąc, by miłość przy mnie wciąż nie stała
Rozmawiająca ze mną jak brat z bratem.

tłum. Jalu Kurek

141. Come talora ...

Come talora al caldo tempo sòle
semplicetta farfalla al lume avezza
volar negli occhi altrui per sua vaghezza,
onde aven ch'ella more, altri si dole:

cosí sempre io corro al fatal mio sole
degli occhi onde mi vèn tanta dolcezza
che 'l fren de la ragion Amor non prezza,
e chi discerne è vinto da chi vòle.

E veggio ben quant'elli a schivo m'ànno,
e so ch'i' ne morrò veracemente,
ché mia vertú non pò contra l'affanno;

ma sí m'abbaglia Amor soavemente,
ch'i' piango l'altrui noia, et no 'l mio danno;
et cieca al suo morir l'alma consente.

141. Nieraz, do światła przywykły ...

Nieraz, do światła przywykły wśród lata,
Motyl biedaczek, na oślep, samochcąc,
Przed okiem ludzkim jak przed światłem lata,
Z czego sam ginę, drugim ból przynosząc.

Tak ja wciąż latam dookoła słońca
Fatalnych oczu, skąd tyle słodyczy.
Miłość rozsądku nie zna, ślepa, rwąca,
Mądrego zawsze pragnący przechytrzy.

Widzę ja dobrze oczy nieprzychylne,
Wiem, że mnie one zabija i rzucą,
Że ból zwycięży uczucie bezsilne.

Znów mnie oślepia miłość, jak przyjemnie!
Nie los mój - przykrość opłakuję cudzą.
Duch się już zgadza na tę śmierć, co we mnie.

tłum. Jalu Kurek

279. Se lamentar augelli ...

Se lamentar augelli, o verdi fronde
mover soavemente a l'aura estiva,
o roco mormorar di lucide onde
s'ode d'una fiorita et fresca riva,

là 'v'io seggia d'amor pensoso et scriva,
lei che 'l ciel ne mostrò, terra n'asconde,
veggio, et odo, et intendo ch'anchor viva
di sí lontano a' sospir' miei risponde.

"Deh, perché inanzi 'l tempo ti consume?
- mi dice con pietate - a che pur versi
degli occhi tristi un doloroso fiume?

Di me non pianger tu, ché' miei dí fersi
morendo eterni, et ne l'interno lume,
quando mostrai de chiuder, gli occhi apersi".

279. Słychać śpiew ptaków ...

Słychać śpiew ptaków, szum zielonych liści,
Od wzgórz kwiecistych zawiewa wiatr lekki
I nieustanny, cieknący kropliście
Szmer wody niesie strumień niedaleki.

Gdziekolwiek siądę, pamiętny miłości,
I piszę – widzę, słyszę i rozumiem
Tę, która z nieba jest, a której kości
Ukryła ziemia. Jej głos płynie ku mnie.

„Czemu się zżerasz przedwcześnie i trujesz? -
Pyta z litością. – I dlaczego toczysz
Łzy gorzkie, których boleść aż tu czuję?

Nie płacz po mnie, przez śmierć stałam się lepsza.
Życie mam wieczne. Gdy zamknęłam oczy,
Wzrok mię otwarł na światło od wnętrza”.

tłum. Jalu Kurek

279. Jak się płacz ptaków ...

Jak się płacz ptaków lub liści zielonych...
Szmer łowi, gdy się na wietrze kołyszą,
Lub jak się słaby czystej wody słyszy
Szept z brzegów rzeki świeżo ukwieconych,

Gdziem siadł i piszę myśląc o miłości;
Tak, z Nieba daną, a ukrytą w ziemi,
Widzę ją znowu pomiędzy żywymi,
Jak do mnie wzdycha z takiej odległości.

Czemu się dręczysz przedwcześnie, na Boga? -
Rzecze z litością - Czemu dnie i noce
Z oczu swych czynisz łez bolesne zdroje?

Mnie nie opłakuj, po śmierci dni moje
Stały się wieczne, a zamknąwszy oczy
Światło mej duszy widzieć nimi mogę.

tum. Maciej Froński

Inne sonety Francesca Petrarci w temacie SonetRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.01.10 o godzinie 20:40
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Giacomo Leopardi (1798 – 1837) – obok Dantego, uważany za najwybitniejszego poetę włoskiego i jednego z najwybitniejszych przedstawicieli europejskiego romantyzmu. Zajmował się też filozofią, a jego poglądy antycypowały nihilzm
i katastrofizm w filozofii przełomu XIX i XX wieku.

A Silvia

Silvia, rimembri ancora
Quel tempo della tua vita mortale,
Quando beltà splendea
Negli occhi tuoi ridenti e fuggitivi,
E tu, lieta e pensosa, il limitare
Di gioventù salivi?

Sonavan le quiete
Stanze, e le vie dintorno,
Al tuo perpetuo canto,
Allor che all'opre femminili intenta
Sedevi, assai contenta
Di quel vago avvenir che in mente avevi.
Era il maggio odoroso: e tu solevi
Così menare il giorno.

Io gli studi leggiadri
Talor lasciando e le sudate carte,
Ove il tempo mio primo
E di me si spendea la miglior parte,
D'in su i veroni del paterno ostello
Porgea gli orecchi al suon della tua voce,
Ed alla man veloce
Che percorrea la faticosa tela.
Mirava il ciel sereno,
Le vie dorate e gli orti,
E quinci il mar da lungi, e quindi il monte.
Lingua mortal non dice
Quel ch'io sentiva in seno.

Che pensieri soavi,
Che speranze, che cori, o Silvia mia!
Quale allor ci apparia
La vita umana e il fato!
Quando sovviemmi di cotanta speme,
Un affetto mi preme
Acerbo e sconsolato,
E tornami a doler di mia sventura.
O natura, o natura,
Perchè non rendi poi
Quel che prometti allor? perchè di tanto
Inganni i figli tuoi?

Tu pria che l'erbe inaridisse il verno,
Da chiuso morbo combattuta e vinta,
Perivi, o tenerella. E non vedevi
Il fior degli anni tuoi;
Non ti molceva il core
La dolce lode or delle negre chiome,
Or degli sguardi innamorati e schivi;
Nè teco le compagne ai dì festivi
Ragionavan d'amore.

Anche peria fra poco
La speranza mia dolce: agli anni miei
Anche negaro i fati
La giovanezza. Ahi come,
Come passata sei,
Cara compagna dell'età mia nova,
Mia lacrimata speme!
Questo è quel mondo? questi
I diletti, l'amor, l'opre, gli eventi
Onde cotanto ragionammo insieme?
Questa la sorte dell'umane genti?
All'apparir del vero
Tu, misera, cadesti: e con la mano
La fredda morte ed una tomba ignuda
Mostravi di lontano.

Do Sylwii

Sylwio, pamiętasz jeszcze
czas śmiertelnego twojego żywota,
gdy świeciła uśmiechem
źrenica twoja cudna a nieśmiała,
a tyś, myśląca, ochocza, w naproże
młodości wstępowała?

W krąg dzwoniły zaciszne
ulice i pokoje
twoją wieczną piosenką,
skoro u okna ustawiwszy krosna,
biegłaś myślą radosna
w błękitną przyszłość, co się snuła tobie.
Był maj pachnący, a tyś w tym sposobie
zwykła pędzić dni swoje.

Ja wdzięczne, bywa, prace
pozostawiając i grube foliały,
u których wczesne lata
i me najlepsze siły się terały,
wysoko z ganku ojcowskiego dworu
ucho-m wytężał na twej piosnki dźwięki
i na zwinnej ruch ręki,
gdy pracowite przebiegała płótno;
patrzyłem w nieba tonie,
w złote drogi, ogrody,
na morze w dali, potem na gór szczyty.
Nie wyda ludzka mowa,
co wtedy czułem w łonie.

O jakież słodkie myśli,
jakie nadzieje serca, Sylwio miła,
jakaż nam się jawiła
dola ludzi i świata!
Kiedy te nasze marzenia przypomnę,
cierpień straszne, ogromne
brzemię pierś mi przygniata
i znów nad dolą moją łkam ponurą.
O naturo, naturo,
dlaczego przyrzeczenia
nie spełniasz swego? Czemu dzieciom twoim
radość się w zawód zmienia?

Ty, zanim zima odrętwiła zioła,
padłaś, dzieweczko moja. Nie widziałaś
swojego wieku kwiecia,
nie znasz słodkiej pochwały,
która by krucze twe wielbiła sploty,
lub twoje sarnie lękliwe oczęta,
i o kochaniu przyjaciółki w święta
nigdy ci nie szeptały.

Znikła wkrótce po tobie
moja nadzieja słodka; przeznaczenie
i moim odmówiło
latom młodości. Jakżeś
szybko minęła w cienie,
dni moich wczesnych towarzyszko droga,
nadziejo, zwidzie łzawy!
A więc to świat jest? To są
rozkosze, miłość, prace i koleje,
o których wspólne wiedliśmy rozprawy?
Więc takie ludzkich pokoleń są dzieje?
Na prawdy pojawienie
ty, biedna, padłaś, a w dalekie strony
idąca, zimną-ś ręką śmierć wskazała
i grób osamotniony.

tłum. Julia Dickstein-Wieleżyńska

Ultimo canto di Saffo

Placida notte, e verecondo raggio
Della cadente luna; e tu che spunti
Fra la tacita selva in su la rupe,
Nunzio del giorno; oh dilettose e care
Mentre ignote mi fur l'erinni e il fato,
Sembianze agli occhi miei; già non arride
Spettacol molle ai disperati affetti.
Noi l'insueto allor gaudio ravviva
Quando per l'etra liquido si volve
E per li campi trepidanti il flutto
Polveroso de' Noti, e quando il carro,
Grave carro di Giove a noi sul capo,
Tonando, il tenebroso aere divide.
Noi per le balze e le profonde valli
Natar giova tra' nembi, e noi la vasta
Fuga de' greggi sbigottiti, o d'alto
Fiume alla dubbia sponda
Il suono e la vittrice ira dell'onda.

Bello il tuo manto, o divo cielo, e bella
Sei tu, rorida terra. Ahi di cotesta
Infinita beltà parte nessuna
Alla misera Saffo i numi e l'empia
Sorte non fenno. A' tuoi superbi regni
Vile, o natura, e grave ospite addetta,
E dispregiata amante, alle vezzose
Tue forme il core e le pupille invano
Supplichevole intendo. A me non ride
L'aprico margo, e dall'eterea porta
Il mattutino albor; me non il canto
De' colorati augelli, e non de' faggi
Il murmure saluta: e dove all'ombra
Degl'inchinati salici dispiega
Candido rivo il puro seno, al mio
Lubrico piè le flessuose linfe
Disdegnando sottragge,
E preme in fuga l'odorate spiagge.

Qual fallo mai, qual sì nefando eccesso
Macchiommi anzi il natale, onde sì torvo
Il ciel mi fosse e di fortuna il volto?
In che peccai bambina, allor che ignara
Di misfatto è la vita, onde poi scemo
Di giovanezza, e disfiorato, al fuso
Dell'indomita Parca si volvesse
Il ferrigno mio stame? Incaute voci
Spande il tuo labbro: i destinati eventi
Move arcano consiglio. Arcano è tutto,
Fuor che il nostro dolor. Negletta prole
Nascemmo al pianto, e la ragione in grembo
De' celesti si posa. Oh cure, oh speme
De' più verd'anni! Alle sembianze il Padre,
Alle amene sembianze eterno regno
Diè nelle genti; e per virili imprese,
Per dotta lira o canto,
Virtù non luce in disadorno ammanto.

Morremo. Il velo indegno a terra sparto,
Rifuggirà l'ignudo animo a Dite,
E il crudo fallo emenderà del cieco
Dispensator de' casi. E tu cui lungo
Amore indarno, e lunga fede, e vano
D'implacato desio furor mi strinse,
Vivi felice, se felice in terra
Visse nato mortal. Me non asperse
Del soave licor del doglio avaro
Giove, poi che perìr gl'inganni e il sogno
Della mia fanciullezza. Ogni più lieto
Giorno di nostra età primo s'invola.
Sottentra il morbo, e la vecchiezza, e l'ombra
Della gelida morte. Ecco di tante
Sperate palme e dilettosi errori,
Il Tartaro m'avanza; e il prode ingegno
Han la tenaria Diva
E l'atra notte, e la silente riva.

tłumaczenie tego utworu Julii Dickstein-Wieleżyńskiej
pt. "Ostatnia pieśń Safony" w temacie Z wyspy Lesbos i nie tylko...
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 07.01.10 o godzinie 20:39
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Vittorio Sereni (1913 – 1983) – poeta włoski, debiutował w 1942 roku tomem wierszy „Frontiera”. Walczył na frontach II wojny światowej i w 1943 roku dostał się do niewoli. Ponad dwa lata spędził w obozach jenieckich w Algierii i Maroku. Przeżycia z tego okresu zawarł w swojej drugiej książce poetyckiej „Diario d’Algeria” (1947). Duży wpływ na współczesną poezję włoską wywarł swoimi wierszami zawartymi
w tomie „Gli strumenti umani” (1965; 1975). Inne tomy jego wierszy to m. in.:
„Un posto di vacanza” (1974), „Tre poesie per Niccolò Gallo” (1977), „Rapsodia breve” (1979), „Stella variabile" (1979; 1982). Pisał też opowiadania, wspomnienia i eseje krytyczno-literackie, tłumaczył z francuskiego (P. Corneille’a, G. Apollinaire’a, R. Chara)
i angielskiego (W. C. Williamsa).

Terrazza

Improvvisa ci coglie la sera.
Più non sai
dove il lago finisca;
un murmure soltanto
sfiora la nostra vita
sotto una pensile terrazza.

Siamo tutti sospesi
a un tacito evento questa sera
entro quel raggio di torpediniera
che ci scruta poi gira se ne va..

Taras

Nagle osacza nas wieczór.
Już nie wiesz
gdzie kończy się jezioro;
jedynie szept
muska nasze życie
pod wiszącym tarasem.

Jesteśmy wszyscy zawieszeni
w milczący zdarzeniu dziś wieczór
w reflektorze torpedowca
który bada nas zawraca odchodzi.

Le sei del mattino

Tutto, si sa, la morte dissigilla.
E infatti, tornavo,
malchiusa era la porta
appena accostato il battente.
E spento infatti ero da poco,
disfatto in poche ore.
Ma quello vidi che certo
non vedono i defunti:
la casa visitata dalla mia fresca morte,
solo un poco smarrita
calda ancora di me che più non ero,
spezzata la sbarra
inane il chiavistello
e grande un'aria e popolosa attorno
a me piccino nella morte,
i corsi l'uno dopo l'altro desti
di Milano dentro tutto quel vento.

Szósta rano

Śmierć, jak wiadomo, każdą pieczęć łamie.
I rzeczywiście, wracałem,
drzwi były niedomknięte
skrzydło ledwie uchylone.
I zgasły byłem od niedawna jeszcze,
zniweczony od kilku godzin.
Ale ujrzałem to, czego z pewnością
nie widzą umarli;
dom nawiedzony przez moją niedawną śmierć,
jedynie nieco zagubiony
ciepły mną którego już nie było,
strzaskane odrzwia
i martwy rygiel
i wielkie powietrze zatłoczone wokół
mnie małego w śmierci,
bulwary jeden po drugim mediolańskie
zbudzone w całym tym wietrze.

tłum. Wojciech Bońkowski

Le mani

Queste tue mani a difesa di te:
mi fanno sera sul viso.
Quando lente le schiudi, là davanti
la città è quell'arco di fuoco.

Sul sonno futuro
saranno persiane rigate di sole
e avrò perso per sempre
quel sapore di terra e di vento
quando le riprenderai.

wiersz ten w tłumaczeniu Wojciecha Bońkowskiego
pt. „Ręce” w temacie Motyw dłoni i rąk


Inne wiersze Vittoria Sereni'ego w tematach:
Wędrówką życie jest człowieka, Lęk, Ból, Nim przyjdzie wiosna... – R. M.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 11.02.11 o godzinie 17:11
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Andrea Zanzotto (ur. 1921) – poeta włoski, debiutował w 1951 roku tomem
wierszy „Dietro il paesaggio”. Następnie opublikował m. in.: „Elegia e altri versi” (1954), „Vocativo” (1957), „IX Egloghe” (1962), „A che valse?” (1970), „Pasque” (1973), „Fosfeni” (1983), “Filò. Per il Casanova di Fellini”, (1988), „Meteo” (1996).
Pisze również opowiadania i eseje krytyczno-literackie.

Fuisse

Pace per voi per me
buona gente senza piů dialetto
senza pallide grandini
di ieri, senza luce di vendemmie,
pace propone e supremo torpore
l'alone dei prati la cinta
originaria dei colli la rosa
dispersa il sole
che morde tra le tombe.
Ah la cicuta e il poco
formicolio, non piů, colŕ sepolto.
Ah l'acqua troppo tenue che mi cola
oltre la gola e gli occhi e di lŕ di lŕ s'invischia
in tiepidi miseri specchi
su cui l'ortica insuperbisce.
Ed ah, ah soltanto, nei modi
obsoleti di umili
virgili, di pastori castamente
avvizziti nei libri, nella conscia
terrena polvere, ah ripeto io versato nel duemila.
-Ah- risuona il colloquio
in eterno sventato,
dovunque io passi, ovunque
l'aria mai sfebbrata mi sospinga,
la selva mi accompagni
e impari la vicenda non umana
del mio fuisse umano.
Futura etŕ, urto di pietra,
sulfureo sangue che escludi
che inintelleggibili fai questi
fiori e gridi ed amori,
non-uomo mi depongo
ad attenderti senza nulla attendere,
giŕ domani con me nel mio fuisse,
pieghe tra pieghe della terra
cieca ad ogni tentazione d'alba.

Fuisse

Pokój niech zawsze będzie z wami i ze mną
dobrzy ludzie bez żadnego dialektu,
bez wczorajszego bladego
gradu, bez świateł winobrania,
pokój wam daję i największe odrętwienie
aureola łąk początkowy
pas wzgórza zagubiona
róża słońce
które kąsa pomiędzy grobowcami.
Ach, cykuta i krótkotrwałe
mrowienie, i nic więcej, tam jest pochowany.
Ach, woda zbyt lekka która spływa mi
po brodzie i oczach i grzęźnie tam
w oziębłych lichych lustrach
w których pyszni się pokrzywa.
Ach, tylko pradawne
sposoby pokornych
Wergiliuszy, pasterzy niewinnie
postarzałych nad książkami, w świadomym
pyle ziemskim,
ach powtarzam ja zanurzony w XXI wiek.
- Ach - rozbrzmiewa dialog
w nierozważnej wieczności,
dokądkolwiek idę, gdziekolwiek
rozedrgane powietrze mnie popycha,
towarzyszy mi las
i uczy się nieludzkich zdarzeń
mego ludzkiego fuisse.
Przyszłość, uderzenie kamieniem
siarkowa krew którą wykluczasz
niezbadanymi stwarzasz te
kwiaty i krzyki i uczucia,
nie-człowiek kładę się
aby czekać na ciebie niczego nie oczekując,
już jutro ze mną w moim fuisse,
fałda pośród fałd ziemi
ślepej na każdą pokusę świtu.

tłum. Jolanta Dygul

Inne wiersze Andrea Zanzotty w temacie ”Okrutną zagadką jest życie”...,
A mnie jest szkoda słomianych strzech, S. O. S. dla naszej planety...,
Góry, poezja i my, Wiersze na każdy dzień tygodnia
Ten post został edytowany przez Autora dnia 13.09.13 o godzinie 03:43

konto usunięte

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Giuseppe Ungaretti (1888-1970) – poeta włoski, należący do pierwszego pokolenia tzw. hermetyków. Zdobył gruntowne wykształcenie, m. in. w Paryżu, gdzie uczęszczał na wykłady Henri Bergsona. Tam też poznał i zaprzyjaźnił się z wieloma postaciami awangardy artystycznej, takimi jak: Guillaume Apollinaire, Pablo Picaso czy Amadeo Modigliani. Walczył jako żołnierz w I wojnie światowej, czego reminiscencje często przewijają się w jego poezji. Do Włoch powrócił w 1942 roku, gdzie oprócz uprawiania własnej twórczości literackiej, wykładał na uniwersytecie „La Sapieza”.

In memoria

Locvizza, 30 settembre 1915

Si chiamava
Moammed Sceab

discendente
di emiri di nomadi
suicida
perchè non aveva più
Patria

Amò la Francia
e mutò nome

Fu Marcel
ma non era Francese
e non sapeva più vivere
nella tenda dei suoi
dove si ascolta la cantilena
del Corano
gustando un caffè

E non sapeva
scioglere
il canto
del suo abbandono

L'ho accompagnato
insieme alla padrona dell' albergo
dove abitavamo
a Parigi
dal numero 5 della rue des Carmes
appassito vicolo in discesa

Riposa nel camposanto d'Ivry
sobborgo che pare
sempre in una giornata
di una
decomposta fiera.

E forse io solo
se ancora
che visse.

przekład Grzegorza Franczaka pt. "Ku pamięci" w temacie
Treny, epitafia i inne wiersze o tematyce żałobnej



Silènzio

Mariano, 27 giugno 1916

Conosco una città
che ogni giorno s'empie di sole
e tutto è rapito in quel momento

Me ne sono andato una sera

Nel cuore durava il limio
delle cicale

Dal bastimento
verniciato di bianco
ho visto
la mia città sparire
lasciando
un poco
un abbraccio di lumi nell'aria torbida
sospesi

przekład Grzegorza Franczaka pt. „Cisza”
w temacie Cisza w poezji


I fiumi

Cotic, 16 agosto 1916

Mi tengo a quest’albero mutilato
Abbandonato in questa dolina
Che ha il languore
Di un circo
Prima o dopo lo spettacolo
E guardo
Il passaggio quieto
Delle nuvole sulla luna

Stamani mi sono disteso
In un’urna d’acqua
E come una reliquia
Ho riposato

L’Isonzo scorrendo
Mi levigava
Come un suo sasso
Ho tirato su
Le mie quattro ossa
E me ne sono andato
Come un acrobata
Sull’acqua

Mi sono accoccolato
Vicino ai miei panni
Sudici di guerra
E come un beduino
Mi sono chinato a ricevere
Il sole

Questo è l’Isonzo
E qui meglio
Mi sono riconosciuto
Una docile fibra
Dell’universo

Il mio supplizio
È quando
Non mi credo
In armonia

Ma quelle occulte
Mani
Che m’intridono

Mi regalano
La rara
Felicità
Ho ripassato
Le epoche
Della mia vita

Questi sono
I miei fiumi

Questo è il Serchio
Al quale hanno attinto
Duemil’anni forse
Di gente mia campagnola
E mio padre e mia madre.

Questo è il Nilo
Che mi ha visto
Nascere e crescere
E ardere d’inconsapevolezza
Nelle distese pianure

Questa è la Senna
E in quel suo torbido
Mi sono rimescolato
E mi sono conosciuto

Questi sono i miei fiumi
Contati nell’Isonzo

Questa è la mia nostalgia
Che in ognuno
Mi traspare
Ora ch’è notte
Che la mia vita mi pare
Una corolla
Di tenebre

przekład Grzegorz Franczaka pt. „Rzeki”
w temacie Rzeki, potoki, strumienie...


La notte bella

Devetachi, 24 agosto 1916

Quale canto s'è levato stanotte
che intesse
di cristallina eco del cuore
le stelle

Quale festa sorgiva
di cuore a nozze

Sono stato
uno stagno di buio

Ora mordo
come un bambino la mammella
lo spazio

Ora sono ubriaco
d'universo

przekład Grzegorza Franczaka pt. „Piękno nocy”
w temacie Piękno


Italia

Locvizza, 1 ottobre 1916

Sono un poeta
un grido unanime
sono un grumo di sogni

Sono un frutto
d'innumerevoli contrasti d'innesti
maturato in una serra

Ma il tuo popolo è portato
dalla stessa terra
che mi porta
Italia

E in questa uniforme
di tuo soldato
mi riposo
come fosse la culla
di mio padre.

przekład Grzegorza Franczaka pt. „Italia”
w temacie Być poetą...


Sera

Appiè dei passi della sera
Va un'acqua chiara
Colore dell'uliva,

E giunge al breve fuoco smemorato.

Nel fumo ora odo grilli e rane,

Dove tenere tremano erbe.

przekład Grzegorza Franczaka pt. "Wieczór" w temacie Wiersze na różne pory dnia

Inne wiersze Giuseppe Ungarettiego w w/w tematach, a także:
Nudzę się, nudzę piekielnie..., Co się poetom śni...?, W harmonii z przyrodą, Miłość, Wspomnienia, Miniatury poetyckie/Wiersze jak kartki z pamiętnika, Śmierć, Światło, Zaśpiewam ci pieśń, Archetypy i symbole w poezjiMarta K. edytował(a) ten post dnia 18.02.11 o godzinie 21:22
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek


Valerio Magrelli (ur. 1957) – włoski poeta, tłumacz i eseista. Ukończył filozofię na uniwersytecie w Rzymie, doktoryzował się z literatury francuskiej. Wykłada literaturę francuską na uniwersytecie w Pizie. Jako poeta zadebiutował w 1980 r. tomem „Ora serrata retinae”, ponadto wydał: „Nature e venature” (1987), „Esercizi di tiptologia (1992), „Poesie e altre Poesie” (1996 – zawierający trzy pierwsze tomy), „Didascalie per la lettura di un giornale” (1999). Tłumaczy poezję francuską, m.in. Paula Valéry’ego, Stéphane’a Mallarmégo i Paula Verlaine’a. Jest też autorem dwutomowej antologii poezji francuskiej pt. „Poeti francesi del Novecentto” (1989).

Z tomu „Ora serrata retinae”, 1980

* * *


Ammirevole è la vita delle cose.
Nulla trapela dai loro gesti
impassibili, presagiti e scelti
come unica e costante idea.
Sono sacerdoti assorti
che occupano questa sala
per un misterioso capitolo.

przekład Jolanty Dygul pt. „* * *[Godnym podziwu jest życie rzeczy...]"
w temacie Poetyckie studium przedmiotu


* * *

Prima dell’ultima curva del giorno
colgo delle parole con cui dormire:
nella sera esse riprendono
le vesti pesanti e accorte.
Il loro andare è misurato
e come mattoni allineati s’incastonano
nella bianca calce della pagina.
È un muro che scende dall’alto
il lento trascorrere del segno.
Non c’è finestra o spiraglio
ma preziosa e gremita
cura del fitto unire.
Vorrei fosse un’unica figura
la gemma che ancora dura e chiusa
il giardiniere stacca e si regala.

przekład Jolanty Dygul pt. „* * *[Przed ostatnim zakrętem dnia…]”
w temacie W zamieci słowa


* * *

Secondo le stagioni
il torrente del segno
attraversa questi fogli.
Ora è secco e gracile
e l’acqua silenziosa;
poi scuro e gonfio
trascinerà con sé
sassi e strane radici bianche.
Ignoro cosa governi l’interna
commozione della corrente
ed i suoi ritmi. Così non posso,
come un antico agricoltore
attendere l’ora della piena,
né provocarla. Ma voglio un giorno
distendermi nella pagina e dormire,
e diventare la mia stessa reliquia.

przekład Jolanty Dygul pt.”* * *[Zgodnie z porami roku...]”
w temacie Być poetą


* * *

Ho finalmente imparato
a leggere la viva
costellazione delle donne
e degli uomini le linee
che uniscono tra loro le figure.
E ora m’accorgo dei cenni
che legano il disordine del cielo.
In questa volta disegnata dal pensiero
distinguo la rotazione della luce
e l’oscillare dei segni.
Così si chiude il giorno
mentre passeggio
nel silenzioso orto degli sguardi.

przekład Jolanty Dygul pt. „* * *[Nauczyłem się wreszcie...]”
w temacie W harmonii z przyrodą


* * *

Se io venissi a mancare a me stesso,
è questo il mio turbamento.
Temo d’evaporare poco a poco,
di perdermi nelle fessure del giorno
dimenticando così il mio pensiero.
A volte mi scopro nel silenzio
delle cose che ho intorno,
oggetto tra gli oggetti,
popolato di oggetti.
Dunque il dolore è metamorfosi
e le cause si susseguono
non viste mostrandosi
per quello che non sono.
Questo anzi è il primo dolore.
Gli occhiali allora andrebbero portati
tra l’occhio e il cervello,
perché è là, tra boscaglie
e piantagioni di nervi
l’errore dello sguardo.
Qui si smarrisce la vista
e nel suo andare alla mente
si corrompe e tramonta.
Come se traversando
pagasse ad ogni passo
il pedaggio del corpo.

przekład Jolanty Dygul pt. „* * *[ A gdyby tak zabrakło mnie samemu sobie...]”
w temacie Lęk


Z tomu „Nature e venature”, 1987

Giungla d'asfalto


Vagano nella notte
vasti gli autobus
anime in pena
scrigni di luce pallida
tremanti, vuoti, utili
soltanto a chi č lontano
avanti e indietro
sempre legati ad una linea
di dolore
e lasciano salire ad ogni porta
un sospiro
che sembra una preghiera

przekład Jarosława Mikołajewskiego pt. „Asfaltowa dżungla”
w temacie Miasto


Z tomu “Esercizi di tiptologia”, 1992

L'imballatore

Cos'è la traduzione? Su un vassoio
la testa pallida e fiammante d'un poeta.


V. Nabokov

L'imballatore chino
che mi svuota la stanza
fa il mio stesso lavoro.
Anch'io faccio cambiare casa
alle parole, alle parole
che non sono mie,
e metto mano a ciò
che non conosco senza capire
cosa sto spostando.
Sto spostando me stesso
traducendo il passato in un presente
che viaggia sigillato
racchiuso dentro pagine
o dentro casse con la scritta
"Fragile" di cui ignoro l'interno.
E' questo il futuro, la spola, il traslato,
il tempo manovale e citeriore,
trasferimento e tropo,
la ditta di trasloco.

przekład Jarosława Mikołajewskiego pt. „Pakowacz”
w temacie Dawni Mistrzowie


Inne wiersze Valeria Magrelli’ego w tematach:
To (nie) jest rozmowa na telefon... i W wynajętych pokojachRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.03.11 o godzinie 09:18Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.03.11 o godzinie 09:19
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek

Cesare Pavese (1908-1950) – poeta, tłumacz, prozaik i krytyk literacki, jeden
z najwybitniejszych twórców literatury włoskiej pierwszej połowy XX wieku.
Studiował filologię angielską na uniwersytecie w Turynie (praca dyplomowa o poezji Walta Whitmana), po studiach uczył języka angielskiego, tłumaczył, głównie literaturę amerykańską, zajmował się też redagowaniem i publikacją literatury pięknej, m. in. jako współzałożyciel wydawnictwa Einaudi. W latach 30-tych Pavese doświadcza zdarzeń, które kładą się cieniem na jego dalsze życie. W 1931 roku umiera jego matka, w 1935 zostaje aresztowany i skazany na trzy lata więzienia za głoszenie poglądów antyfaszystowskich. Następnie przeżywa ciężki zawód miłosny, kiedy kobieta, którą kochał od wielu lat, wychodzi za mąż za innego mężczyznę. Wreszcie po nieudanej, z powodów słabego zdrowia, próbie wcielenia go do wojska, zmuszony jest do ucieczki z Włoch w obawie przed faszystowskimi represjami. W 1936 roku publikuje swoją pierwszą książkę, tom wierszy pt. „Lavorare stanca” (Praca męczy – wyd. II poprawione 1943). Potem zajmuje się prozą, tłumaczeniami
i krytyką literacką. Następny tom poezji „Verrà la morte ed avrà i tuoi occhi” (Przyjdzie śmierć
i będzie miała twoje oczy) ukazuje się dopiero w 1951, rok po samobójczej śmierci poety. Cesare Pavese żył 42 lata.

Lavorare stanca

I due, stesi sull'erba, vestiti, si guardano in faccia
tra gli steli sottili: la donna gli morde i capelli
e poi morde nell'erba. Sorride scomposta, tra l'erba.
L'uomo afferra la mano sottile e la morde
e s'addossa col corpo. La donna gli rotola via.
Mezza l'erba del prato è così scompigliata.
La ragazza, seduta, s'aggiusta i capelli
e non guarda il compagno, occhi aperti, disteso.

Tutti e due, a un tavolino, si guardano in faccia
nella sera, e i passanti non cessano mai.
Ogni tanto un colore più gaio li distrae.
Ogni tanto lui pensa all'inutile giorno
di riposo, trascorso a inseguire costei,
che è felice di stargli vicina e guardarlo negli occhi.
Se le tocca col piede la gamba, sa bene
che si danno a vicenda uno sguardo sorpreso
e un sorriso, e la donna è felice. Altre donne che passano
non lo guardano in faccia, ma almeno si spogliano
con un uomo stanotte. O che forse ogni donna
ama solo chi perde il suo tempo per nulla.

Tutto il giorno si sono inseguiti e la donna è ancor rossa
alle guance, dal sole. Nel cuore ha per lui gratitudine.
Lei ricorda un baciozzo rabbioso scambiato in un bosco,
interrotto a un rumore di passi, e che ancora la brucia.
Stringe a sè il mazzo verde - raccolto sul sasso
di una grotta - di bel capevenere e volge al compagno
un'occhiata struggente. Lui fissa il groviglio
degli steli nericci tra il verde tremante
e ripensa alla voglia di un altro groviglio,
presentito nel grembo dell'abito chiaro,
che la donna gli ignora. Nemmeno la furia
non gli vale, perché la ragazza, che lo ama, riduce
ogni assalto in un bacio c gli prende le mani.

Ma stanotte, lasciatala, sa dove andrà:
tornerà a casa rotto di schiena e intontito,
ma assaporerà almeno nel corpo saziato
la dolcezza del sonno sul letto deserto.
Solamente, e quest'è la vendetta, s'immaginerà
che quel corpo di donna, che avrà come suo, sia,
senza pudori, in libidine, quello di lei.

http://www.youtube.com/watch?v=u-Dd3Ud0Zwo

Gente spaesata

Troppo mare. Ne abbiamo veduto abbastanza di mare.
Alla sera, che l'acqua si stende slavata
e sfumata nel nulla, l'amico la fissa
e io fisso l'amico e non parla nessuno.
Nottetempo finiamo a rinchiuderci in fondo a una tampa,
isolati nel fumo, e beviamo. L'amico ha i suoi sogni
(sono un poco monotoni i sogni allo scroscio del mare)
dove l'acqua nom è che lo specchio, tra un'isola e l'altra,
di colline, screziate di fiori selvaggi e cascate.
Il suo vino è cosí. Si contempla, guardando il bicchiere,
a inalzare colline di verde sul piano del mare.
Le colline mi vanno; e lo lascio parlare del mare
perché è un'acqua ben chiara, che mostra persino le pietre.

Vedo solo colline e mi riempiono il cielo e la terra
con le linee sicure dei fianchi, lontane o vicine.
Solamente, le mie sono scabre, e striate di vigne
faticose sul suolo bruciato. L'amico le acetta
e le vuole vestire di fiori e di frutti selvaggi
per scoprirvi, ridendo, regazze piú nude dei frutti.
Non occorre: ai miei sogni piú scabri non manca un sorriso.
Se domani sul presto saremo in cammino
verso quelle colline, potremo incontrar per le vigne
qualque scura ragazza, annerita di sole,
e, attaccando discorso, mangiare un po' d'uva.

przekład Artura i Jadwigi Grabowskich pt. „Przyjezdni”
w temacie Wiersze z podróży


L'istinto

L'uomo vecchio, deluso di tutte le cose,
dalla soglia di casa nel tiepido sole
guarda il cane e la cagna sfogare l'istinto.

Sulla bocca sdentata si rincorrono mosche.
La sua donna gli è morta da tempo. Anche lei
come tutte le cagne non voleva saperne,
ma ci aveva l'istinto. L'uomo vecchio annusava
non ancora sdentato, la notte veniva,
si mettevano a letto. Era bello l'istinto.

Quel che gli piace nel cane è la gran libertà.
Dal mattino alla sera gironzola in strada;
e un po' mangia, un po' dorme, un po' monta le cagne:
non aspetta nemmeno la notte. Ragiona,
come fiuta, e gli odori che sente son suoi.

L'uomo vecchio ricorda una volta di giorno
che l'ha fatta da cane in un campo di grano.
Non sa più con che cagna, ma ricorda il gran sole
e il sudore e la voglia di non smettere mai.
Era come in un letto. Se tornassero gli anni,
lo vorrebbe far sempre in un campo di grano.

Scende in strada una donna e si ferma a guardare;
passa il prete e si volta. Sulla pubblica piazza
si può fare di tutto. Persino la donna,
che ha ritegno a voltarsi per l'uomo, si ferma.
Solamente un ragazzo non tollera il gioco
e fa piover sassi. L'uomo vecchio si sdegna.

przekład Jana Riesenkampfa pt. „Popęd”
w temacie Pożądanie, fantazje erotyczne


Vera la morte e avra i tuoi occhi

Verrà la morte e avrà i tuoi occhi
questa morte che ci accompagna
dal mattino alla sera, insonne,
sorda, come un vecchio rimorso
o un vizio assurdo. I tuoi occhi
saranno una vana parola,
un grido taciuto, un silenzio.
Cosí li vedi ogni mattina
quando su te sola ti pieghi
nello specchio. O cara speranza,
quel giorno sapremo anche noi
che sei la vita e sei il nulla.
Per tutti la morte ha uno sguardo.
Verrà la morte e avrà i tuoi occhi.
Sarà come smettere un vizio,
come vedere nello specchio
riemergere un viso morto,
come ascoltare un labbro chiuso.
Scenderemo nel gorgo muti.

22 marzo '50

przekład Krzysztofa Karaska pt. „Przyjdzie śmierć i będzie
miała twoje oczy” w tematach Śmierć i Gdy otworzysz oczy...


Inne wiersze Cesare Pavese w tematach:
Nihilizm (papierosy i wódka, zło i brzydota) i SamotnośćRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 24.06.11 o godzinie 10:17
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Alda Merini (1931-2009) – poetka włoska, druga - po Dino Campanym (1885-1932) – postać zaliczana we Włoszech do grupy „poetów wyklętych”. Wiersze pisała już od wczesnego dzieciństwa, publikowała od piętnastego roku życia. Kiedy miała dziewiętnaście lat jej wiersze ukazały się w tomie „Antologia della poesia italiana 1909-1949” (1950). Wydała zbiory poezji: „La presenza di Orfeo” (1953), „Paura di Dio” (1955), „Nozze romane” (1955), „Tu sei Pietro” (1961). Następnie zamilkła na dwadzieścia lat, co spowodowane było jej chorobą umysłową i leczeniem w szpitalach psychiatrycznych. Okres ten opisała w wydanym później pamiętniku „L’altra verità. Diario di una diversa” (1986). W latach osiemdziesiątych zaczęły się ukazywać kolejne tomy jej wierszy, m. in. „La Terra Santa” (1984), „Fogli bianchi” (1987), „Delirio amoroso” (1989). Przez następnych 20 lat wydała jeszcze przeszło 100 książek poetyckich, ważniejsze z nich, to: „Vuoto d'amore” (1991), „La volpe e il sipario” (1997), „Superba è la notte” (2000), „Lettere di Pasolini” (2006), „Cantico dei Vangeli” (2006), „Francesco, canto di una creatura,” (2007), „Mistica d'amore” (2008), „Padre mi” (2009). Mimo ogromnej popularności we Włoszech i na świecie, w Polsce jest mało znana. Kilka jej wierszy ukazało się w „Antologii poezji włoskiej dwudziestego wieku” (1997) i „Literaturze na Świecie” nr 9/1999 – w przekładzie Jarosława Mikołajewskiego oraz w miesięczniku „Odra” nr 9/2005 – w przekładzie Magdaleny Kamińskiej.
Alda Merini urodziła się 78 lat temu pierwszego dnia wiosny, zmarła w tym roku w Dniu Wszystkich Świętych.

Confessione

Tu mi domandi per sempre,
ma io non ho vita continua;
ti nutrirei di attimi soltanto.
Sono l’apparizione che dilegua,
e il tempo che intercorre fra due tappe
è una tregua a favore della morte.
Io vivo nello spazio di un amplesso:
tu stesso mi maturi senza accorgerti
sotto il tepore delle tue carezze…
Ma ti confesso, e credimi:
non c’è forma di donna che continui,
dentro di me, il rovescio dell’amante.

przekład Jarosława Mikołajewskeigo pt. „Wyznanie”
w temacie Miłość


I sandali

Hai dimenticato i sandali amore
I tuoi sandali di desiderio
li ha trovati sotto il mio letto
il mio portiere
scopando notte tempo di notte
ha trovato i tuoi sandali;
vieni a prendere i tuoi sandali amore.

I sandali di legno di sandalo
I sandali di legno biblico
I sandali di legno di sandalo
I sandali di legno biblico
Buttali in testa al signore
Che ci ha diviso il cuore.

przekład Jarosława Mikołajewskiego pt. „Sandały”
w temacie Poetycka garderoba...


La Terra Santa

Ho conosciuto Gerico,
ho avuto anch'io la mia Palestina,
le mura del manicomio
erano le mura di Gerico
e una pozza di acqua infettata
ci ha battezzati tutti.
Lě dentro eravamo ebrei
e i Farisei erano in alto
e c'era anche il Messia
confuso dentro la folla:
un pazzo che urlava al Cielo
tutto il suo amore in Dio.

Noi tutti, branco di asceti
eravamo come gli uccelli
e ogni tanto una rete
oscura ci imprigionava
ma andavamo verso le messe,
le messe di nostro Signore
e Cristo il Salvatore.

Fummo lavati e sepolti,
odoravamo di incenso.
E, dopo, quando amavamo,
ci facevano gli elettrochoc
perchč, dicevano, un pazzo
non puň amare nessuno.

Ma un giorno da dentro l'avello
anch'io mi sono ridestata
e anch'io come Gesů
ho avuto la mia resurrezione,
ma non sono salita ai cieli
sono discesa all'inferno
da dove riguardo stupita
le mura di Gerico antica.

przekład Magdaleny Kamińskiej pt. „Ziemia Święta”
w temacie W głąb siebie...


Poeti lavorano di notte

poeti lavorano di notte
quando il tempo non urge su di loro,
quando tace il rumore della folla
e termina il linciaggio delle ore.

I poeti lavorano nel buio
come falchi notturni od usignoli
dal dolcissimo canto
e temono di offendere Iddio.

Ma i poeti, nel loro silenzio
fanno ben più rumore
di una dorata cupola di stelle.

przekład Magdaleny Kamińskiej pt. „Poeci pracują nocą”
w temacie Być poetą...


Sono nata il 21 a Primavera

Sono nata il ventuno a primavera
ma non sapevo che nascere folle,
aprire le zolle
potesse scatenar tempesta.

Così Proserpina lieve
vede piovere sulle erbe,
sui grossi frumenti gentili
e piange sempre la sera.
Forse è la sua preghiera.

http://www.youtube.com/watch?v=TqxrD2E9-h4
Sono nata il 21 a Primavera – słowa Alda Merini, muzyka Giovanni Niti,
śpiewa Milva (Maria Ilva Biolcati)


Inne wiersze Aldy Merini w tematach: Schyłek miłości..., Być poetą, Kobiecy portret, Motyw dłoni i rąk, W głąb siebie..., Portret (super) męski, Poezja religijna, Szpital,
Autoportret w lustrze wiersza
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.03.11 o godzinie 09:23

konto usunięte

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Michał Anioł Buonarroti (Michelangelo di Lodovico Buonarroti, 1475-1564) – jeden
z najwybitniejszych twórców okresu renesansu: poeta, malarz, rzeźbiarz i architekt, autor m. in. projektu kopuły bazyliki św. Piotra w Watykanie, rzeźb „Pietà” i „Dawid” oraz fresków w Kaplicy Sykstyńskiej. Jego poezja - wraz z tłumaczeniami utworów – opisana została i zanalizowana przez Leopolda Staffa w monografii: Michał Anioł i jego poezje. PIW, Warszawa 1977.

Vivo al peccato, a me morendo vivo…

Vivo al peccato, a me morendo vivo;
vita già mia non son, ma del peccato:
mie ben dal ciel, mie mal da me m'è dato,
dal mie sciolto voler, di ch'io son privo.
Serva mie libertà, mortal mie divo
a me s'è fatto. O infelice stato!
a che miseria, a che viver son nato!

przekład Leopolda Staffa pt. „Żyję dla grzechu, przeżywam swe zgony...”
w temacie Między dobrem a złem


I' t'ho comprato, ancor che molto caro…

I' t'ho comprato, ancor che molto caro,
un po' di non so che, che sa di buono,
perc'a l'odor la strada spesso imparo.
Ovunche tu ti sia, dovunch'i' sono,
senz'alcun dubbio ne son certo e chiaro.
Se da me ti nascondi, i' tel perdono:
portandol dove vai sempre con teco,
ti troverei, quand'io fussi ben cieco.

przekład Leopolda Staffa pt. „Kupiłem tobie, chociaż bardzo drogo...”
w temacie Łaska przebaczenia


S'alcun se stesso al mondo ancider lice…

S'alcun se stesso al mondo ancider lice,
po' che per morte al ciel tornar si crede,
sarie ben giusto a chi con tanta fede
vive servendo miser e 'nfelice.

Ma perché l'uom non è come fenice,
c'alla luce del sol resurge e riede,
la man fo pigra e muovo tardi el piede.

przekład Leopolda Staffa pt. "Jeśli śmierć sobie zadać śmie kto w świecie..."
w temacie Samobójstwo w wierszach...


Com'esser, donna, può quel c'alcun vede…

Com'esser, donna, può quel c'alcun vede
per lunga sperïenza, che più dura
l'immagin viva in pietra alpestra e dura
che 'l suo fattor, che gli anni in cener riede?

La causa a l'effetto inclina e cede,
onde dall'arte è vinta la natura.
I' 'l so, che 'l pruovo in la bella scultura,
c'all'opra il tempo e morte non tien fede.

Dunche, posso ambo noi dar lunga vita
in qual sie modo, o di colore o sasso,
di noi sembrando l'uno e l'altro volto;

sì che mill'anni dopo la partita,
quante voi bella fusti e quant'io lasso
si veggia, e com'amarvi i' non fu' stolto.

przekład Leopolda Staffa pt. „Jak może, pani, być, co z doświadczenia...”
w temacie Syn minie pismo, lecz ty spomnisz, wnuku


Se 'l troppo indugio ha più grazia e ventura...

Se 'l troppo indugio ha più grazia e ventura
che per tempo al desir pietà non suole,
la mie, negli anni assai, m'affligge e duole,
ché 'l gioir vecchio picciol tempo dura.

Contrario ha 'l ciel, se di no' sente o cura,
arder nel tempo che ghiacciar si vuole,
com'io per donna; onde mie triste e sole
lacrime peso con l'età matura.

Ma forse, ancor c'al fin del giorno sia,
col sol già quasi oltr'a l'occaso spento,
fra le tenebre folte e 'l freddo rezzo,

s'amor c'infiamma solo a mezza via,
né altrimenti è, s'io vecchio ardo drento,
donna è che del mie fin farà 'l mie mezzo.

przekład Leopolda Staffa pt. „Gdy długa zwłoka dodaje błogości...”
w temacie Starość


Chiunche nasce a morte arriva…

Chiunche nasce a morte arriva
Nel fuggir del tempo, e 'l sole
Niuna cosa lascia viva.
Manca il dolcie e quel che dole,

E gl'ingiegni e le parole;
E le nostre antiche prole,
Al sole ombre, al vento un fummo.
Come voi uomini fumo

Lieti e tristi, come siete;
E or siàn, come vedete,
Terra al sol di vita priva.
Ogni cosa a morte arriva.

Già fur gli occhi nostri interi
Con la luce in ogni speco;
Or son voti, orrendi e neri,
E ciò porta il tempo seco.

przekład Leopolda Staffa pt. :Cvo się rodzi, ginie w końcu...”
w temacie O przemijaniu...

Inne wiersze Michała Anioła w temacie Sonet
Marta K. edytował(a) ten post dnia 01.01.11 o godzinie 08:40
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Dario Bellezza (1944-1996) – jeden z najwybitniejszych włoskich twórców literackich XX wieku, pisał poezję, prozę i sztuki teatralne. Za jego życia ukazały się tomy poezji: „Invettive e licenze”(1971), „ Morte segreta” (1976), „Libro d'amore” (1982), „Io” (1983), „Colosseo Apologia di teatro” (1985), „Serpenta” (1987), „Libro di poesia” (1990), „L'avversario” (1994), „Poeti contro la mafia”, 1994; pośmiertnie: „Proclama sul fascino” (1996) i „Poesie 1971-1996” (2002). Pozostawał pod wielkim wpływem twórczości Pier Paolo Pasoliniego. Dowodem tego są m. in. wiersze poświęconemu Pasolinemu po jego tragicznej śmierci, np. „Dopo un anno, feroce giorno...”, zamieszczony poniżej. Również Pasolini wypowiadał się z uznaniem o wierszach Bellezzy, nie wahając się nazwać go „najlepszym poetą włoskim nowej generacji”. Bellezza był gejem, mocno zaangażowanym w walkę o równouprawnienie osób o orientacji homoseksualnej.
Zmarł na AIDS, w 1996 roku, w wieku 52 lat. W dwa lata później, podczas manifestacji homoseksualistów na Uniwersytecie La Sapienza, został uznany za „świętego społeczności gejowskiej”. Pomimo, że jest jednym z najlepiej znanych na świecie współczesnych poetów
i pisarzy włoskich, w Polsce nie doczekał się jeszcze odrębnej zwartej publikacji i szerszego zainteresowania.

Dopo un anno, feroce giorno in cui un poeta è caduto

Pasolini sparito, ucciso come un cane bastardo
in una sgomenta periferia di fango in un giomo di novembre
mai più ritornerai in questa Italia del miracolo
dove la tecnocrazia fra poco trionferà, il conformismo
dei nuovi padroni, laidi nazisti atei o cattolici di un dissenso
solo nominale che perseguita i diversi, distruggendo
ogni anarchia, ogni bellezza ideale;
vista mai dimenticata per te vivendoti accanto
per tanti anni ormai poeta dimenticato, incrostato
nelle tue menzogne radiose di poeta civile
sublime compagno di notti in terra ferma
parlando di libri e di amori.

Pasolini, ti hanno ucciso, non meritavi di morire
né di vedere lo scempio del tuo corpo sacro
mentre tutti i poeti ermetici neorealistici o avanguardisti
coprono con le loro poesie di fetore l'umile Italia
e il mondo, né sanno quando tutto prenderà la via dell'Eterno
e le morte stagioni sapranno l'odore della tua scomparsa
immedicabile ferita mi avanza per tutto il resto della vita
abbandono il sentimento e la fortuna vuole che io sappia
sopravvivere al lutto, ma è come fosse ancora il primo giorno
della tua partenza da questo unico consesso dei vivi.

1976


* * *

Forse mi prende malinconia a letto
se ripenso alla mia vita tempesta e di
mattina alzandomi s'involano i vani
sogni e davanti alla zuppa di latte
annego i miei casi disperati.

Gli orli senza miele della tazza
screpolata ai quali mi attacco a bere
e nella gola scivola piano il mio
dolore che s'abbandona alle
immagini di ieri, quando tu c' eri.

Che peccato questa solitudine, questo
scrivere versi ascoltando il peccatore
cuore sempre nella stessa stanza

con due grandi finestre, un tavolo
e un lettino di scapolo in miseria.

E se l'orecchio poso al rumore solo
delle scale battute dal rimorso
sento la tua discesa corrosa
dalla speranza.

* * *

Se un poeta, io, regalo al cupo silenzio
della notte metà del tempo che m' incalza
ostinato inquisitore di un corpo
sbalordito dall'abitudine, decomposto,
in ansia perpetua di non lasciare traccia
di sé nei corpi altrui o stampo caldo
nelle fresche leggere menti adolescenti

né la Storia, l'ordalia infernale
dei tiranni assetati di sangue e morte
non considero, ne viene anzi, rabbia,
sgomento, urlo lontano nella gola secca,
pianto sommesso o gridato, abbiate pietà!,
vi scongiuro, trattenete l'angoscia che sale
alle mie stanze, feritela, fate qualcosa!
grida la mia voce isterica e arrotata
dallo snobismo clientelare con il Diavolo;
ne viene tutto come meta finale un nulla,
un ghiacciato nulla senza escrementi
o virtù viziosa di drogato. Talché scrivo
in privato, di nascosto, che nessuno sappia,
per carità, madre di un attimo, amante
passeggero dentro un treno o una fratta,
scrivo un testamento o calendario, a seconda
dei temi giornalieri destinati dal Caso,
non umili o meschini o facili o malati
ma sempre datati come ogni cosa deriva
dall'anno il suo profumo e la menzogna,
spera di trovare l'occaso salutare
fuori di qui, terra bruciata, di nessuno
di là dal mondo certo e pellegrino.


* * *

Come le stelle da secoli spente
ancora inviano lor luce splendente
ai nostri casti occhi che guardano
la luna e le stelle e tutto
il firmamento remoto,
amore solitario
il tuo pallido ricordo
arriva in ritardo all'appuntamento
sperduto nella vastità
della mia solitudine.

Arriverà la notte suicidale
a ricoverarci lo spremuto
cervello che s'accende ancora
di questo deserto e spaventoso
"A presto!"

Gatti

Ti basta un filo di cotone, un pezzo
di carta raggomitolando il tutto
niente parole per fortuna, solo
qualche bacetto dato di nascosto
al tuo faccino davanti allo specchio
di tutte le meraviglie. In paradiso
ci andrai dritta, con vele bianche
e la fanfara, io a stento ti terrò
dietro sapendo di fermarmi
molto prima.

przekład Wojciecha Bońkowskiego pt.”***[Wystarczy ci bawełniana nić...]”
w temacie Sierściuchy

wszystkie wiersze z tomu „Poesie 1971-1996, 2002


Inne wiersze Daria Bellozzy w tematach: Dlaczego piszę? i Krew – R. M.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 01.01.11 o godzinie 08:28
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Eugenio Montale (1896-1981) - włoski poeta, prozaik i eseista. Urodził się w Genui
w rodzinie biznesmenów. Nie ukończył studiów wyższych, ponieważ przerwał je, aby kształcić się prywatnie w nauce śpiewu. Pasjonował się operą i teatrem. Brał udział
w I wojnie światowej jako oficer piechoty. Po wojnie poświęcił się literaturze, głównie eseistyce kulturalnej i poezji. Jako poeta debiutował w 1925 roku tomem" Ossi di seppia" (Szkielety mątwy), bardzo dobrze przyjętym przez krytykę literacką. Od 1928 roku zamieszkał we Florencji, gdzie pracował jako dyrektor biblioteki. W 1939 roku opublikował drugi tom wierszy "Le ocasioni" (Okazje), który ugruntował jego pozycję czołowego poety włoskiego. Inne ważniejsze jego książki poetyckie to: "La bufera e altro" (Zawierucha i inne, 1956), "Satura" (1971), "Diario del '71 e del '72" (Dziennik z lat '71 i '72, 1973), "Quaderno di quatro anni" (Zeszyt z czterech lat, 1977), "Altri versi" (Inne wiersze, 1980).
Był doktorem honoris causa uniwersytetów w Rzymie, Mediolanie, Cambridge i Bazylei.
Za wybitne osiągnięcia w dziedzinie literatury i sztuki został mianowany przez prezydenta Włoch dożywotnim senatorem. W 1975 roku został laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Zmarł w 1981 roku w Mediolanie, w wieku 85 lat.
Po polsku wydano dwa tomiki jego poezji: Wiersze wybrane. Wybrał i przełożył Zygmunt Ławrynowicz. Wyd. Kwiat Lotosu, Londyn (brak daty wyd.) i Poezje wybrane. Wybrała i wstępem opatrzyła Halina Kralowa. PIW, Warszawa 1987. Wiersze Eugenia Montalego drukowane były też w "Literaturze na Świecie" nr 2(58)/1976 i nr 11(196)/1987.

Z tomu „Ossi di seppia”, 1925

I limoni


Ascoltami, i poeti laureati
si muovono soltanto fra le piante
dai nomi poco usati: bossi ligustri o acanti.
lo, per me, amo le strade che riescono agli erbosi
fossi dove in pozzanghere
mezzo seccate agguantanoi ragazzi
qualche sparuta anguilla:
le viuzze che seguono i ciglioni,
discendono tra i ciuffi delle canne
e mettono negli orti, tra gli alberi dei limoni.

Meglio se le gazzarre degli uccelli
si spengono inghiottite dall'azzurro:
più chiaro si ascolta il susurro
dei rami amici nell'aria che quasi non si muove,
e i sensi di quest'odore
che non sa staccarsi da terra
e piove in petto una dolcezza inquieta.
Qui delle divertite passioni
per miracolo tace la guerra,
qui tocca anche a noi poveri la nostra parte di ricchezza
ed è l'odore dei limoni.

Vedi, in questi silenzi in cui le cose
s'abbandonano e sembrano vicine
a tradire il loro ultimo segreto,
talora ci si aspetta
di scoprire uno sbaglio di Natura,
il punto morto del mondo, l'anello che non tiene,
il filo da disbrogliare che finalmente ci metta
nel mezzo di una verità.
Lo sguardo fruga d'intorno,
la mente indaga accorda disunisce
nel profumo che dilaga
quando il giorno piú languisce.
Sono i silenzi in cui si vede
in ogni ombra umana che si allontana
qualche disturbata Divinità.

Ma l'illusione manca e ci riporta il tempo
nelle città rurnorose dove l'azzurro si mostra
soltanto a pezzi, in alto, tra le cimase.
La pioggia stanca la terra, di poi; s'affolta
il tedio dell'inverno sulle case,
la luce si fa avara - amara l'anima.
Quando un giorno da un malchiuso portone
tra gli alberi di una corte
ci si mostrano i gialli dei limoni;
e il gelo dei cuore si sfa,
e in petto ci scrosciano
le loro canzoni
le trombe d'oro della solarità.

przekład Zygmunta Kubiaka pt. „Drzewa cytrynowe”
w temacie W harmonii z przyrodą


* * *

a K.

Ripenso il tuo sorriso, ed è per me un'acqua limpida
scorta per avventura tra le pietraie d'un greto,
esiguo specchio in cui guardi un'ellera e i suoi corimbi;
e su tutto l'abbraccio di un bianco cielo quieto.

Codesto è il mio ricordo; non saprei dire, o lontano,
se dal tuo volto si esprime libera un'anima ingenua,
vero tu sei dei raminghi che il male del mondo estenua
e recano il loro soffrire con sé come un talismano.

Ma questo posso dirti, che la tua pensata effigie
sommerge i crucci estrosi in un'ondata di calma,
e che il tuo aspetto s'insinua nella memoria grigia
schietto come la cima di una giovane palma...

przekład Renaty Wojdan pt. "***[Wspominam twój uśmiech...]"
w temacie Wspomnienia


* * *

Spesso il male di vivere ho incontrato:
era il rivo strozzato che gorgoglia,
era l'incartocciarsi della foglia
riarsa, era il cavallo stramazzato.

Bene non seppi; fuori del prodigio
che schiude la divina Indifferenza:
era la statua nella sonnolenza
del meriggio, e la nuvola, e il falco alto levato.

przekład Zygmunta Kubiaka pt. "***[Często ból życia spotykałem...]"
w temacie "Okrutną zagadką jest życie"...


Quasi una fantasia

Raggiorna, lo presento
da un albore di frusto
argento alle pareti:
lista un barlume le finestre chiuse.
Torna l'avvenimento
del sole e le diffuse
voci, i consueti strepiti non porta.

Perché? Penso ad un giorno d'incantesimo
e delle giostre d'ore troppo uguali
mi ripago. Traboccherà la forza
che mi turgeva, incosciente mago,
da grande tempo. Ora m'affaccerò,
subisserò alte case, spogli viali.

Avrò di contro un paese d'intatte nevi
ma lievi come viste in un arazzo.
Scivolerà dal cielo bioccoso un tardo raggio.
Gremite d'invisibile luce selve e colline
mi diranno l'elogio degl'ilari ritorni.

Lieto leggerò i neri
segni dei rami sul bianco
come un essenziale alfabeto.
Tutto il passato in un punto
dinanzi mi sarà comparso.
Non turberà suono alcuno
quest'allegrezza solitaria.
Filerà nell'aria
o scenderà s'un paletto
qualche galletto di marzo.

przekład Cezarego Geronia pt. "Quasi una fantasia"
w temacie W harmonii z przyrodą


* * *

Portami il girasole ch'io lo trapianti
nel mio terreno bruciato dal salino,
e mostri tutto il giorno agli azzurri specchianti
del cielo l'ansietà del suo volto giallino.

Tendono alla chiarità le cose oscure,
si esauriscono i corpi in un fluire
di tinte: queste in musiche. Svanire
è dunque la ventura delle venture.

Portami tu la pianta che conduce
dove sorgono bionde trasparenze
e vapora la vita quale essenza;
portami il girasole impazzito di luce.

przekład Zygmunta Kubiaka pt. „***[Przynieś mi tu słonecznik...]”
w temacie Nobliści


Z tomu „Le occasioni” 1939

Verso Vienna


Il convento barocco
di schiuma e di biscotto
adombrava uno scorcio d'acque lente
e tavole imbandite, qua e là sparse
di foglie e zenzero.

Emerse un nuotatore, sgrondò sotto
una nube di moscerini,
chiese del nostro viaggio,
parlò a lungo del suo d'oltre confine.

Additò il ponte in faccia che si passa
(informò) con un solo di pedaggio.
Salutò con la mano, sprofondò,
fu la corrente stessa...
Ed al suo posto,
battistrada balzò da una rimessa
un bassotto festoso che latrava,

fraterna unica voce dentro l'afa.

przekład Urszuli Kozioł pt. „W stronę Wiednia”
w temacie Wiersze z podróży


Il carnevale di Gerti

Se la ruota si impiglia nel groviglio
delle stesse filanti ed il cavallo
s'impenna tra la calca, se ti nevica
fra i capelli e le mani un lungo brivido
d'iridi trascorrenti o alzano i bambini
le flebili ocarine che salutano
il tuo viaggio e i lievi echi si sfaldano
giù dal ponte sul fiume
se si sfolla la strada e ti conduce
in un mondo soffiato entro una tremula
bolla d'aria e di luce dove il sole
saluta la tua grazia-hai ritrovato
forse la strada che tentò un istante
il piombo fuso a mezzanotte quando
finì l'anno tranquillo senza spari.

Ed ora vuoi sostare dove un filtro
fa spogli i suoni
e ne deriva i sorridenti ed acri
fumi che ti compongono il domani;
ora chiedi il paese dove gli onagri
mordano quadri di zucchero dalle tue mani
e i tozzi alberi spuntino germogli
miracolosi al becco dei pavoni.

(Oh, il tuo carnevale sarà più triste
stanotte anche del mio, chiusa fra i doni
tu per gli assenti: carri dalle tinte
di rosolio, fantocci ed archibugi,
palle di gomma, arnesi da cucina
lillipuziani: l'urna li segnava
a ognuno dei lontani amici l'ora
che il gennaio si schiuse e nel silenzio
si compì il sortilegio. È carnevale
o il dicembre s'indugia ancora? Penso
che se muovi la lancetta al piccolo
orologio che rechi al polso, tutto
arretrerà dentro un disfatto prisma
babelico di forme e di colori... )

E il natale verrà e il giorno dell'anno
che sfolla le caserme e ti riporta
gli amici spersi e questo carnevale
pur esso tornerà che ora ci sfugge
tra i muri che si fendono già. Chiedi
tu di fermare il tempo sul paese
che attorno si dilata? Le grandi ali
screziate ti sfiorano, le logge
sospingono all'aperto esili bambole
bionde, vive, le pale dei mulini
rotano fisse sulle pozze garrule.
Chiedi di trattenere le campane
d'argento sopra il borgo e il suono rauco
delle colombe? Chiedi tu i mattini
trepidi delle tue prode lontane?

Come tutto si fa strano e difficile
come tutto è impossibile, tu dici.
La tua vita è quaggiù dove rimbombano
le ruote dei carriaggi senza posa
e nulla torna se non forse
in questi disguidi del possibile.
Ritorna là fra i morti balocchi
ove è negato pur morire; e col tempo che ti batte
al polso e all'esistenza ti ridona,
tra le mura pesanti che non s'aprono
al gorgo degli umani affaticato,
torna alla via dove con te intristisco
quella che mi additò un piombo raggelato
alle mie, alle tue sere:
torna alle primavere che non fioriscono.

przekład Władysława Larka pt. „Karnawał Gerti”
w temacie Niech żyje bal


A Liuba che parte

Non il grillo ma il gatto
del focolare
or ti consiglia, splendido
lare della dispersa tua famiglia.
La casa che tu rechi
con te ravvolta, gabbia o cappelliera?
sovrasta i ciechi tempi come il flutto
arca leggera - e basta al tuo riscatto.

przekład Urszuli Kozioł pt. „Na odjazd Liuby”
w temacie Rozstania


* * *

Lo sai: debbo riperderti e non posso.
Come un tiro aggiustato mi sommuove
ogni opera, ogni grido e anche lo spiro
salino che straripa
dai moli e fa l'oscura primavera
di Sottoripa.

Paese di ferrame e alberature
a selva nella polvere del vespro.
Un ronzìo lungo viene dall'aperto,
strazia com'unghia i vetri. Cerco il segno
smarrito, il pegno solo ch'ebbi in grazia
da te.
E l'inferno è certo.

przekład Zygmunta Ławrynowicza pt. "* * *[Ty wiesz...]"
w temacie "Okrutną zagadką jest życie"...


* * *

La speranza di pure rivederti
m'abbandonava;
e mi chiesi se questo che mi chiude
ogni senso di te, schermo d'immagini,
ha i segni della morte o dal passato
č in esso, ma distorto e fatto labile,
in tuo barbaglio:

(a Modena, tra i portici,
un servo gallonato trascinava
due sciacalli al guinzaglio).

przekład Urszuli Kozioł pt. „***[Nadzieja, że jednak cię zobaczę...]”
w temacie Nadzieja


* * *

...ma cosí sia. Un suono di cornetta
dialoga con gli sciami del querceto.
Nella valva che il vespero riflette
un vulcano dipinto fuma lieto.

La moneta incassata nella lava
brilla anch'essa sul tavolo e trattiene
pochi fogli. La vita cge sembrava
vasta è piú breve del tuo fazzoletto.

przekład Zygmunta Ławrynowicza pt. "* * *[...lecz niech tak będzie...]"
w temacie "Okrutną zagadką jest życie"...


Z tomu „La bufera e altro”, 1956

La bufera


Les princes n'ont point d'yeux pour voir ces grand's merveilles ,
Leurs mains ne servent plus qùà nous persécuter...


(Agrippa D'aubigné: A Dieu)

La bufera che sgronda sulle foglie
dure della magnolia i lunghi tuoni
marzolini e la grandine,
(i suoni di cristallo nel tuo nido
notturno ti sorprendono, dell'oro
che s'é spento sui mogani, sul taglio
dei libri rilegati, brucia ancora
una grana di zucchero nel guscio
delle tue palpebre)

il lampo che candisce
alberi e muro e li sorprende in quella
eternità d'istante - marmo manna
e distruzione - ch'entro te scolpita
porti per tua condanna e che ti lega
piú che l'amore a me, strana sorella, -

e poi lo schianto rude, i sistri, il fremere
dei tamburelli sulla fossa fuia,
lo scalpicciare del fandango, e sopra
qualche gesto che annaspa...
Come quando
ti rivolgesti e con la mano, sgombra
la fronte dalla nube dei capelli,
mi salutasti - per entrar nel buio.

przekład Renaty Wojdan pt. „Zawierucha” w tematach W czasie deszczu
nudzą się dzieci, ale nie poeci
i Kalendarz poetycki na cały rok


Il tuo volo

Se appari al fuoco (pendono
sul tuo ciuffo e ti stellano
gli amuleti)
due luci ti contendono
al borro ch' entra sotto
la volta degli spini.

La veste è in brani, I frùtici
calpesti rifavillano
e la gonfia peschiera dei girini
umani s' apre ai solchi della notte.

Oh non turbar l'immondo
vivagno, lascia intorno
le cataste brucianti, il fumo forte
sui superstiti!

Se rompi il fuoco (biondo
cinerei I capelli
sulla ruga che tenera
ha abbandonato il cielo)
come potrà la mano delle sete
e delle gemme ritrovar tra I morti
il suo fedele?

przekład Marka Baterowicza pt. "Twój lot"
w temacie Lot nasz podniebny...


L'Arca

La tempesta di primavera ha sconvolto
l'ombrello del salice,
al turbine d'aprile
s'è impigliato nell'orto il vello d'oro
che nasconde i miei morti,
i miei cani fidati, le mie vecchie
serve - quanti da allora
(quando il salce era biondo e io ne stroncavo
le anella con la fionda) son calati,
vivi, nel trabocchetto. La tempesta
certo li riunirà sotto quel tetto
di prima, ma lontano, più lontano
di questa terra folgorata dove
bollono calce e sangue nell'impronta
del piede umano. Fuma il ramaiolo
in cucina, un suo tondo di riflessi
accentra i volti ossuti, i musi aguzzi
e li protegge in fondo la magnolia
se un soffio ve la getta. La tempesta
primaverile scuote d'un latrato
di fedeltà la mia arca, o perduti.

przekład Renaty Wojdan pt. „Arka” w tematach
Nim przyjdzie wiosna... i Kalendarz poetycki na cały rok


Giorno e notte

Anche una piuma che vola può disegnare
la tua figura, o il raggio che gioca a rimpiattino
tra i mobili, il rimando dello specchio
di un bambino, dai tetti. Sul giro delle mura
strascichi di vapore prolungano le guglie
dei pioppi e giù sul trespolo s'arruffa il pappagallo
dell'arrotino. Poi la notte afosa
sulla piazzola, e i passi, e sempre questa dura
fatica di affondare per risorgere eguali
da secoli, o da istanti, d'incubi che non possono
ritrovare la luce dei tuoi occhi nell'antro
incandescente - e ancora le stesse grida e i lunghi
pianti sulla veranda
se rimbomba improvviso il colpo che t'arrossa
la gola e schianta l'ali, o perigliosa
annunziatrice dell'alba,
e si destano i chiostri e gli ospedali
a un lacerìo di trombe...

przekład Radosława Kłosa pt. „Dzień i noc”
w temacie Wiersze na różne pory dnia


L'Anguilla

L'anguilla, la sirena
dei mari freddi che lascia il Baltico
per giungere ai nostri mari,
ai nostri estuari, ai fiumi
che risale in profondo, sotto la piena avversa,
di ramo in ramo e poi
di capello in capello, assottigliati,
sempre più addentro, sempre più nel cuore
del macigno, filtrando
tra gorielli di melma finché un giorno
una luce scoccata dai castagni
ne accende il guizzo in pozze d'acquamorta,
nei fossi che declinano
dai balzi d'Appennino alla Romagna;
l'anguilla, torcia, frusta,
freccia d'Amore in terra
che solo i nostri botri o i disseccati
ruscelli pirenaici riconducono
a paradisi di fecondazione;
l'anima verde che cerca
vita là dove solo
morde l'arsura e la desolazione,
la scintilla che dice
tutto comincia quando tutto pare
incarbonirsi, bronco seppellito;
l'iride breve, gemella
di quella che incastonano i tuoi cigli
e fai brillare intatta in mezzo ai figli
dell'uomo, immersi nel tuo fango, puoi tu
non crederla sorella?

przekład Zygmunta Ławrynowicza pt."Węgorz"
w temacie O rybach i innych mieszkańcach mórz


Z tomu „Satura”, 1971

* * *


Ho sceso, dandoti il braccio, almeno un milione di scale
e ora che non ci sei è il vuoto ad ogni gradino.
Anche cosí è stato breve il nostro lugno viaggio.
Il mio dura tuttora, né più mi occorrono
le coincidenze, le prenotazioni,
le trappole, gli scorni di chi crede
che la realtà sia quella che si vede.

Ho sceso milioni di scale dandoti il braccio
non già perché con quattr’occhi forse si vede di più.
Con te le ho scese perché sapevo che di noi due
Le sole vere pupille, sebbene tanto offuscate,
erano le tue.

przekład Cezarego Geronia pt. "***[Zszedłem, podając ci ramię...]"
w temacie Motyw schodów w poezji


La Storia

La storia non si snoda
come una catena
di anelli ininterrotta.
In ogni caso
molti anelli non tengono.
La storia non contiene
il prima e il dopo,
nulla che in lei borbotti
a lento fuoco.
La storia non è prodotta
da chi la pensa e neppure
da chi l'ignora. La storia
non si fa strada, si ostina,
detesta il poco a paco, non procede
né recede, si sposta di binario
e la sua direzione
non è nell'orario.
La storia non giustifica
e non deplora,
la storia non è intrinseca
perché è fuori.
La storia non somministra carezze o colpi di frusta.
La storia non è magistra
di niente che ci riguardi. Accorgersene non serve
a farla più vera e più giusta.

przekład Renaty Wojdan pt. „Historia”
w temacie Wędrówki po śladach historii


La belle dame sans merci

Certo i gabbiani cantonali hanno atteso invano
le briciole di pale che io gettavo
sul tuo balcone perché tu sentissi
anche chiusa nel sonno le loro strida.

Oggi manchiamo all'appuntamento tutti e due
e il nostro breakfast gela tra cataste
per me di libri inutili e per te di reliquie
che non so: calendari, astucci, fiale e creme.

Stupefacente il tuo volto s'ostina ancora, stagliato
sui fondali di calce del mattino;
ma una vita senz'ali non lo raggiunge e il suo fuoco
soffocato è il bagliore dell'accendino.

przekład Elżbiety Jamrozik pt. "La belle dame sans merci"
w temacie Schyłek miłości...


Le parole

Le parole
se si ridestano
rifiutano la sede
più propizia, la carta
di Fabriano, l’inchiostro
di china, la cartella
di cuoio o di velluto
che le tenga in segreto;

le parole
quando si svegliano
si adagiano sul retro
delle fatture, sui margini
dei bollettini del lotto,
sulle partecipazioni
matrimoniali o di lutto;

le parole
non chiedono di meglio
che l’imbroglio dei tasti
nell’Olivetti portatile,
che il buio dei taschini
del panciotto, che il fondo
del cestino, ridottevi
in pallottole;

le parole
non sono affatto felici
di essere buttate fuori
come zambrocche e accolte
con furore di plausi e
disonore;

le parole
preferiscono il sonno
nella bottiglia al ludibrio
di essere lette, vendute,
imbalsamate, ibernate;

le parole
sono di tutti e invano
si celano nei dizionari
perché c’è sempre il marrano
che dissotterra i tartufi
più puzzolenti e più rari;

le parole
dopo un’eterna attesa
rinunziano alla speranza
di essere pronunziate
una volta per tutte
e poi morire
con chi le ha possedute

przekład Renaty Wojdan pt. „Słowa”
w temacie W zamieci słowa...


Divinità in incognito

Dicono
che di terrestri divinità tra noi
se ne incontrano sempre meno.
Molte persone dubitano
della loro esistenza su questa terra.
Dicono
che in questo mondo o sopra ce n’è una sola o nessuna;
credono
che i savi antichi fossero tutti pazzi,
schiavi di sortilegi se opinavano
che qualche nume in incognito
li visitasse.

Io dico
che immortali invisibili
agli altri e forse inconsci
del loro privilegio,
deità in fustagno e tascapane,
sacerdotesse in gabardine e sandali,
pizie assorte nel fumo di un gran falò di pigne,
numinose fantasime non irreali, tangibili,
toccate mai,
io ne ho vedute più volte
ma era troppo tardi se tentavo
di smscherarle.
Dicono
che gli dei non discendono quaggiù,
che il creatore non cala col paracadute,
che il fondatore non fonda perchè nessuno
l’ha mai fondato o fonduto
e noi siamo solo disguidi
del suo nullificante magistero;

Eppure
se una divinità, anche d’infimo grado,
mi ha sfiorato
quel brivido m’ha detto tutto e intanto
l’agnizione mancava e il non essente
essere dileguava.

przekład Radosława Kłosa pt. „Bóstwa incognito” w temacie
Między sacrum a profanum (motywy religijne w poezji świeckiej)


Z tomu „Diario del '71 e del '72”, 1973

A questo punto


A questo punto smetti
dice l'ombra.
T'ho accompagnato in guerra e in pace e anche
nell'intermedio,
sono stata per te l'esaltazione e il tedio,
t'ho insufflato virtù che non possiedi,
vizi che non avevi. Se ora mi stacco
da te non avrai pena, sarai lieve
più delle foglie, mobile come il vento.
Devo alzare la maschera, io sono il tuo pensiero,
sono il tuo in-necessario, l'inutile tua scorza.
A questo punto smetti, strappati dal mio fiato
e cammina nel cielo come un razzo.
C'è ancora un lume all'orizzonte
e chi lo vede non è un pazzo, è solo
un uomo e tu intendevi non esserlo
per amore di un'ombra. T'ho ingannato
ma ora ti dico a questo punto smetti.
Il tuo peggio e il tuo meglio non t'appartengono
e per quello che avrai puoi fare a meno
di un'ombra. A questo punto
guarda con i tuoi occhi e anche senz'occhi.

przekład Anny Kamieńskiej pt. „Tylko dotąd” w temacie
Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka


La pendola a carillon

La vecchia pendola a carillon
Veniva dalla Francia forse dal tempo
Del secondo impero.
Non dava trilli o rintocchi ma esalava
Più che suonare tanto n’era fioca la voce
L’entrata di Escamillo o le campane
Di Corneville: le novità di quando
Qualcuno l’acquistò: forse il proavo
Finito al manicomio e sotterrato
Senza rimpianti, necrologi o altre
Notizie che turbassero i suoi non nati nipoti.
I quali vennero poi e vissero senza memoria
Di chi portò quell’oggetto tra inospiti mura sferzate
Da furibonde libecciate – e chi
Di essi ne udì il richiamo ? era una sveglia
Beninteso che mai destò nessuno
Che non fosse già sveglio. Io solo un’alba
Regolarmente insonne tradii l’ectoplasma
Vocale,il soffio della toriada,
ma appena per un attimo. Poi la voce
della boite non si estinse ma si fece parola
poco udibile e disse «non c’è molla né carica
che un giorno non si scarichi. Io ch’ero
il Tempo lo abbandono. Ed a te che sei l’unico
mio ascoltatore dico cerca di vivere
nel fuordeltempo, quello che nessuno
può misurare. Poi la voce tacque
e l’orologio per molti anni ancora
rimase appeso al muro. Probabilmente
v’è ancora la traccia sull’intonaco.

przekład Anny Kamieńskiej pt. „Zegar z kurantem”
w temacie Czas, zegary...


Non c'è morte

Fu detto che non si può vivere senza la carapace
Di una mitologia.
Non sarebbe gran male se non fosse che sempre
L’ultima è la peggiore.
I grandi numi erano confortevoli,
non importa se ostili.
I nuovi propinano una vile
Benevolenza ma ignorano la nostra sorte.
Non solo sono al buio di chi vive
Ma restano all’oscuro di se stessi.
Pure hanno un volto amico anche se uccidono
E non c’è morte dove mai fu nascita.

Il tempo è alleato della morte. Più esso trascorre più i ricordi sfumano e la
vita diventa oscura ed in conoscibile.

przekład Anny Kamieńskiej pt. „Śmierci nie ma” w temacie Śmierć

Inne wiersze Eugenia Montalego w tematach: Nobliści, Autoportret w lustrze wiersza, Umysł i potęga myśli, Ogród przedziwny, Włosy, Wiersze jak kartki z pamiętnika,
”Niebo jest u stóp matki”, Testament w poezji, Motyw studni w poezji, Kalendarz poetycki na cały rok
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.07.11 o godzinie 09:02
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Umberto Saba (właściwie: Umberto Poli, 1883-1957) – włoski poeta i prozaik. Urodził się
w Trieście na terytorium ówczesnego cesarstwa Austro-Węgier. Miał jednak obywatelstwo włoskie, jego ojciec był potomkiem szlachty weneckiej, matka pochodziła z żydowskiej rodziny drobnych przedsiębiorców. Ojciec porzucił rodzinę jeszcze przed narodzinami Umberta, który po osiągnięciu pełnoletności zrezygnował z nazwiska rodowego i przyjął pseudonim „Saba”, w hołdzie dla matki i jej żydowskich korzeni. Studiował krótko handel, archeologię, filologię niemiecką i klasyczną. W czasie studiów zbliżył się do kręgów literackich skupionych wokół florenckiego pisma „Voce”. W 1908 roku odbył ochotniczo służbę wojskową. Brał udział w I wojnie światowej. Potem powrócił do rodzinnego Triestu, gdzie prowadził antykwariat. Po wybuchu II wojny światowej, z powodów grożących mu prześladowań rasowych, ukrywał się, mieszkał m. in. w Paryżu, Rzymie i Mediolanie. Po wojnie zamieszkał ponownie w Trieście. Cierpiał na poważne zaburzenia psychiczne. Zmarł na zawał serca w klinice w Gorizii, w wieku 74 lat.
Poezja Umberta Saby nie jest wiązana przez krytykę z żadnym znanym kierunkiem literackim. Pełna prostoty i subtelności, wyróżnia się jednocześnie nowatorstwem formalnym i stylistycznym na tle współczesnej poezji włoskiej. Ważniejsze opublikowane zbiory poezji: „Poesie dell'adolescenza e giovanili” (Poezje z lat młodzieńczych, 1900-1907), „Versi militari” (Wiersze wojenne, 1908), „Casa e campagna” (Dom i wieś, 1909-1910), „Trieste e una donna” (Triest i kobieta, 1910-1912), „Da serena disperazione” (Pogodna rozpacz, 1913-1915), „Poesie scritte durante la guerra” (Wiersze pisane w latach wojny, 1914-1918), „Cose leggere e vaganti” (Rzeczy błahe i ulotne, 1920), „L'amorosa spina” (cierń miłosny, 1920), „Cuor morituro” (Serce skazane na śmierć, 1925-1930), „Il picocolo Berto” (Mały Berto, 1929-1931), „Parole” (Słowa, 1933-1934), „Ultime cose” (Sprawy ostateczne, 1935-1943), „Mediterranee” (1947), „Uccelli” (Ptaki, 1948), „Quasi un racconto” (Jak gdyby opowiadanie, 1951).
Po polsku ukazały się dwa wybory jego wierszy: Śpiewnik (wybór poezji). Wybrał, przełożył
i posłowiem opatrzył Marek Baterowicz. Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1983
oraz Triest i Poeta. Wybór wierszy. Wybór i posłowie Halina Bernhardt-Kral, przełożyli Jolanta Dygul, Wojciech Bońkowski i Cezary Geroń. Teta Weleta, Warszawa 2001.

Ze zbioru „Casa e campagna”, 1909-1910

A mia moglie


Tu sei come una giovane
una bianca pollastra.
Le si arruffano al vento
le piume, il collo china
per bere, e in terra raspa;
ma, nell'andare, ha il lento
tuo passo di regina,
ed incede sull'erba
pettoruta e superba.
È migliore del maschio.
È come sono tutte
le femmine di tutti
i sereni animali
che avvicinano a Dio,
Così, se l'occhio, se il giudizio mio
non m'inganna, fra queste hai le tue uguali,
e in nessun'altra donna.
Quando la sera assonna
le gallinelle,
mettono voci che ricordan quelle,
dolcissime, onde a volte dei tuoi mali
ti quereli, e non sai
che la tua voce ha la soave e triste
musica dei pollai.

Tu sei come una gravida
giovenca;
libera ancora e senza
gravezza, anzi festosa;
che, se la lisci, il collo
volge, ove tinge un rosa
tenero la tua carne.
se l'incontri e muggire
l'odi, tanto è quel suono
lamentoso, che l'erba
strappi, per farle un dono.
È così che il mio dono
t'offro quando sei triste.

Tu sei come una lunga
cagna, che sempre tanta
dolcezza ha negli occhi,
e ferocia nel cuore.
Ai tuoi piedi una santa
sembra, che d'un fervore
indomabile arda,
e così ti riguarda
come il suo Dio e Signore.
Quando in casa o per via
segue, a chi solo tenti
avvicinarsi, i denti
candidissimi scopre.
Ed il suo amore soffre
di gelosia.

Tu sei come la pavida
coniglia. Entro l'angusta
gabbia ritta al vederti
s'alza,
e verso te gli orecchi
alti protende e fermi;
che la crusca e i radicchi
tu le porti, di cui
priva in sé si rannicchia,
cerca gli angoli bui.
Chi potrebbe quel cibo
ritoglierle? chi il pelo
che si strappa di dosso,
per aggiungerlo al nido
dove poi partorire?
Chi mai farti soffrire?

Tu sei come la rondine
che torna in primavera.
Ma in autunno riparte;
e tu non hai quest'arte.

Tu questo hai della rondine:
le movenze leggere:
questo che a me, che mi sentiva ed era
vecchio, annunciavi un'altra primavera.

Tu sei come la provvida
formica. Di lei, quando
escono alla campagna,
parla al bimbo la nonna
che l'accompagna.

E così nella pecchia
ti ritrovo, ed in tutte
le femmine di tutti
i sereni animali
che avvicinano a Dio;
e in nessun'altra donna.

przekład Marka Baterowicza pt. „Do żony”
w temacie Blaski i cienie małżeństwa


La capra

Ho parlato a una capra.
Era sola sul prato, era legata.
Sazia d'erba, bagnata
dalla pioggia, belava.

Quell'uguale belato era fraterno
al mio dolore. Ed io risposi, prima
per celia, poi perché il dolore è eterno,
ha una voce e non varia.
Questa voce sentiva
gemere in una capra solitaria.

In una capra dal viso semita
sentiva querelarsi ogni altro male,
ogni altra vita.

przekład Marka Baterowicza pt. „Koza”
w temacie Mów do mnie...


Ze zbioru „Trieste e una donna”, 1910-1912

Città vecchia


Spesso, per ritornare alla mia casa
prendo un'oscura via di città vecchia.
Giallo in qualche pozzanghera si specchia
qualche fanale, e affollata è la strada.

Qui tra la gente che viene che va
dall'osteria alla casa o al lupanare,
dove son merci ed uomini il detrito
di un gran porto di mare,
io ritrovo, passando, l'infinito
nell'umiltà.

Qui prostituta e marinaio, il vecchio
che bestemmia, la femmina che bega,
il dragone che siede alla bottega
del friggitore,
la tumultuante giovane impazzita
d'amore,
sono tutte creature della vita
e del dolore;
s'agita in esse, come in me, il Signore.

Qui degli umili sento in compagnia
il mio pensiero farsi
più puro dove più turpe è la via.

przekład Marka Baterowicza pt. „Stare miasto”
w temacie Na miejskich ulicach


Dopo la tristezza

Questo pane ha il sapore d'un ricordo,
mangiato in questa povera osteria,
dov'è più abbandonato e ingombro il porto.

E della birra mi godo l'amaro,
seduto del ritorno a mezza via,
in faccia ai monti annuvolati e al faro.

L'anima mia che una sua pena ha vinta,
con occhi nuovi nell'antica sera
guarda una pilota con la moglie incinta;

e un bastimento, di che il vecchio legno
luccica al sole, e con la ciminiera
lunga quanto i due alberi, è un disegno

fanciullesco, che ho fatto or son vent'anni.
E chi mi avrebbe detto la mia vita
così bella, con tanti dolci affanni,

e tanta beatitudine romita!

przekład Marka Baterowicza pt. „Po smutku”
w temacie Smutek, melancholia, nostalgia


Ze zbioru „Cuor morituro”, 1925-1930

Preghiera alla madre


Madre che ho fatto soffrire
(cantava un merlo alla finestra, il giorno
abbassava, sì acuta era la pena
che morte a entrambi io m'invocavo)
madre ieri in tomba obliata,
oggi rinata; presenza,
che dal fondo dilaga quasi vena
d'acqua, cui dura forza reprimeva,
e una mano le toglie abile o incauta
l'impedimento;
presaga gioia io sento
il tuo ritorno, madre mia che ho fatto,
come un buon figlio amoroso, soffrire.

Pacificata in me ripeti antichi
moniti vani. E il tuo soggiorno un verde
giardino io penso, ove con te riprendere
può a conversare l'anima fanciulla,
inebbriarsi del tuo mesto viso,
sì che l'ali vi perda come al lume
una farfalla. È un sogno,
un mesto sogno; ed io lo so. Ma giungere
vorrei dove sei giunta, entrare dove
tu sei entrata
- ho tanta gioia e tanta stanchezza! -
farmi, o madre,
come una macchia dalla terra nata,
che in sé la terra riassorbe ed annulla.

przekład Marka Baterowicza pt. „Modlitwa do matki”
w temacie ”Niebo jest u stóp matki”


Ze zbioru „Parole”, 1933-1934

Parole


Parole,
dove il cuore dell'uomo si specchiava
- nudo e sorpreso - alle origini; un angolo
cerco nel mondo, l'oasi propizia
a detergere voi con il mio pianto
dalla menzogna che vi acceca. Insieme
delle memorie spaventose il cumulo
si scioglierebbe, come neve al sole.

przekład Marka Baterowicza pt. „Słowa”
w temacie W zamieci słowa...


Ze zbioru „Ultime cose”, 1935-1943

Bocca


La bocca
che prima mise
alle mie labbra il rosa dell'aurora,
ancora
in bei pensieri ne sconto il profumo.

O bocca fanciullesca, bocca cara,
che dicevi parole ardite ed eri
cosě dolce a baciare.

przekład Marii Leśniewskiej pt. „***[Usta co dawniej...]”
w temacie Pocałunki


Notte d'estate

Dalla stanza vicina ascolto care
voci nel letto dove il sonno accolgo.
Per l'aperta finestra un lume brilla,
lontano, in cima al colle, chi sa dove.

Qui ti stringo al mio cuore, amore mio,
morto a me da infiniti anni oramai.

przekład Marka Baterowicza pt. „Noc letnia”
w temacie Schyłek miłości...


Ze zbioru „Mediterranee”, 1947

Ulisse


Nella mia giovinezza ho navigato
lungo le coste dalmate. Isolotti
a fior d'onda emergevano, ove raro
un uccello sostava intento a prede,
coperti d'alghe, scivolosi, sole
belli come smeraldi. Quando l'alta
marea e la notte li annullava, vele
sottovento sbandavano più allargo,
o per fuggirne l'insidia. Oggi il mio regno
è quella terra di nessuno.
Il porto accende ad altri i suoi lumi; me allargo
sospinge ancora il non domato spirito,
e della vita il doloroso amore.

przekład Marka Baterowicza pt. „Ulisses”
w temacie Wędrówka życie jest człowieka


Inne wiersze Umberta Saby w tematach: Najpiękniejsze łąki, Poezja kolei żelaznych,
Fantomy wyobraźni, Motyw wiatru w poezji, Dom, Motyw zwierciadła, lustra i odbicia,
O liściach, Kwiaty, Pierzaści bracia mniejsi, Co się poetom śni...?, Cóż jest piękniejszego
niż (wysokie) drzewa...
, Kalendarz poetycki na cały rok
.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.02.11 o godzinie 13:16
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Pier Paolo Pasolini (1922-1975) – jeden z najwybitniejszych twórców XX wieku, światowej sławy reżyser i scenarzysta filmowy, uznawany jednocześnie za geniusza
i wielkiego skandalistę (jego głośne filmy autorskie: „Włóczykij”, 1961; „Ewangelia według
św. Mateusza”, 1964; „Król Edyp”, 1967; „Teoremat”, 1968; „Dekameron”, 1970; „Opowieści kanterberyjskie”, 1971; „Kwiat tysiąca i jednej nocy”, 1974; „Salo, czyli 120 dni Sodomy”, 1975), dramaturg, aktor, kompozytor muzyki filmowej, malarz, pisarz i poeta. Wymienienie
na ostatnim miejscu poezji wcale nie oznacza, że była to najmniej ważna dziedzina twórczości Pasoliniego, chociaż rzeczywiście największą sławę przyniosła mu reżyseria filmowa. Pasolini zaczynał swoją przygodę ze sztuką od poezji w latach 40-tych, którą pisał początkowo w języku friulańskim (zbliżonym do włoskiego). Pierwszy tomik wierszy pt.
„Le poesie a Casarsa” opublikował, gdy miał 19 lat. Całe jego życie obfitowało w bardzo burzliwe wydarzenia, nieobojętne na kształtowanie się jego osobowości. Jego ojciec był zawodowym oficerem wojskowym, zagorzałym faszystą i ochroniarzem Benito Mussoliniego. Kiedy Pier Paolo miał 4 lata ojciec trafił do więzienia za długi hazardowe. Chłopiec wychowywał się więc tylko pod opieką matki, wiejskiej nauczycielki, w alpejskim regionie Friuli. W 1939 roku wyjechał do Bolonii, gdzie podjął studia uniwersyteckie na kierunkach filologii romańskiej i historii sztuki. W czasie studiów, pod wpływem m. in. dzieł Antonio Gramsciego, ukształtował się jego lewicowy światopogląd, któremu pozostał wierny do końca życia. W 1943 roku, na krótko przed kapitulacją faszystowskiego rządu włoskiego, wcielono go do armii. Odsłużył tylko tydzień, składając broń i poddając się dwóm niemieckim czołgistom. Końca wojny doczekał w miasteczku rodzinnym Casarsa. Po wojnie i ukończeniu studiów pracował na prowincji jako nauczyciel języka włoskiego. W 1947 roku wstąpił do Włoskiej Partii Komunistycznej, z której niebawem został usunięty. Poglądy jego nie korespondowały z rozprzestrzeniającymi się wówczas ideami realizmu socjalistycznego. Wytykano mu także ojca faszystę i niejasne koneksje brata komunisty, który zginął w czasie wojny, zarzucano kosmopolityzm i fascynację kulturą burżuazyjną, aby wreszcie usunąć go
z szeregów partyjnych za wykryte skłonności homoseksualne. Po skandalu obyczajowym związanym z jego orientacją seksualną, stracił pracę i musiał wraz z matką opuścić rodzinną Cesareję. Wyjechali oboje do Rzymu, gdzie matka pracowała jako sprzątaczka, a on uczył
w liceum greki i łaciny. Jednocześnie pisał i wydawał utwory literackie, a rozgłos wokół niego zrobił się zwłaszcza po wydaniu skandalizującej powieści „Ragazzi di vita” (Chłopcy
z marginesu, 1955). W tym czasie rozpoczął też współpracę w kinematografii, początkowo jako scenarzysta (napisał m. in. scenariusze do głośnych filmów Federico Felliniego „Noce Cabirii” i „Słodkie życie”), później jako asystent i drugi reżyser, aby wreszcie zadebiutować jako główny reżyser w 1961 roku filmem „Accattone” (Włóczykij). Wyreżyserował samodzielnie 26 filmów, był autorem blisko 50 scenariuszy filmowych, 6 powieści, wielu rozpraw filozoficznych dotyczących sztuki filmowej, malarstwa i literatury, a także 7 tomów poezji: „Le poesie a Casarsa” (Wiersze w Casarsa, 1942), „La meglio gioventù” (Najlepsza młodość, 1952), „Le ceneri di Gramsci” (Popioły Gramsciego, 1957), „L'usignolo della chiesa cattolica” (Słownik kościoła katolickiego, 1958), „La religione del mio tempo” (Religia mojego czasu, 1961), „Poesia in forma di rosa” (Wiersze w postaci różowej, 1964), „Trasumanar
e organizzar” (Transhumacje i organizacje, 1971) i „La nuova gioventù" (Nowa młodość, 1975). Został zamordowany przez dwóch nastolatków, najprawdopodobniej na tle seksualno-rabunkowym, na plaży w Ostii, 2 listopada 1975 roku , na trzy tygodnie przed premierą swojego ostatniego filmu „Salo, o le 120 giornate di Sodoma” (Salo, czyli 120 dni Sodomy) - głośnego i skandalizującego filmu, którego scenariusz powstał na podstawie pamiętników markiza de Sade.
Pomimo iż, uznawany jest – bez wątpienia - za jednego z najwybitniejszych poetów XX wieku, jego twórczość poetycka jest bardzo słabo spopularyzowana w Polsce. Kilka jego wierszy ukazało się w niskonakładowej i trudno dostępnej książce Pasoliniego kino śmierci. Pod red. Lesława Czaplińskiego. Centrum Filmowe „Graffiti”, Kraków 1992 oraz na łamach „Literatury na Świecie”, w nr 8-9/1973, 1/1974, 2/1976, 6/1979 i 1-2/1994. Na temat Pier Paolo Pasoliniego patrz też mój post w temacie Magia kina

Z tomu „Le ceneri di Gramsci” 1957

Il canto popolare


Improvviso il mille novecento
cinquanta due passa sull'Italia:
solo il popolo ne ha un sentimento
vero: mai tolto al tempo, non l'abbaglia
la modernità, benché sempre il più
moderno sia esso, il popolo, spanto
in borghi, in rioni, con gioventù
sempre nuove - nuove al vecchio canto -
a ripetere ingenuo quello che fu.

Scotta il primo sole dolce dell'anno
sopra i portici delle cittadine
di provincia, sui paesi che sanno
ancora di nevi, sulle appenniniche
greggi: nelle vetrine dei capoluoghi
i nuovi colori delle tele, i nuovi
vestiti come in limpidi roghi
dicono quanto oggi si rinnovi
il mondo, che diverse gioie sfoghi...

Ah, noi che viviamo in una sola
generazione ogni generazione
vissuta qui, in queste terre ora
umiliate, non abbiamo nozione
vera di chi è partecipe alla storia
solo per orale, magica esperienza;
e vive puro, non oltre la memoria
della generazione in cui presenza
della vita è la sua vita perentoria.

Nella vita che è vita perché assunta
nella nostra ragione e costruita
per il nostro passaggio - e ora giunta
a essere altra, oltre il nostro accanito
difenderla - aspetta - cantando supino,
accampato nei nostri quartieri
a lui sconosciuti, e pronto fino
dalle più fresche e inanimate ère -
il popolo: muta in lui l'uomo il destino.

E se ci rivolgiamo a quel passato
ch'è nostro privilegio, altre fiumane
di popolo ecco cantare: recuperato
è il nostro moto fin dalle cristiane
origini, ma resta indietro, immobile,
quel canto. Si ripete uguale.
Nelle sere non più torce ma globi
di luce, e la periferia non pare
altra, non altri i ragazzi nuovi...

Tra gli orti cupi, al pigro solicello
Adalbertos komis kurtis!, i ragazzini
d'Ivrea gridano, e pei valloncelli
di Toscana, con strilli di rondinini:
Hor atorno fratt Helya! La santa
violenza sui rozzi cuori il clero
calca, rozzo, e li asserva a un'infanzia
feroce nel feudo provinciale l'Impero
da Iddio imposto: e il popolo canta.

Un grande concerto di scalpelli
sul Campidoglio, sul nuovo Appennino,
sui Comuni sbiancati dalle Alpi,
suona, giganteggiando il travertino
nel nuovo spazio in cui s'affranca
l'Uomo: e il manovale Dov'andastà
jersera... ripete con l'anima spanta
nel suo gotico mondo. Il mondo schiavitù
resta nel popolo. E il popolo canta.

Apprende il borghese nascente lo Ça ira,
e trepidi nel vento napoleonico,
all'Inno dell'Albero della Libertà,
tremano i nuovi colori delle nazioni.
Ma, cane affamato, difende il bracciante
i suoi padroni, ne canta la ferocia,
Guagliune 'e mala vita! in branchi
feroci. La libertà non ha voce
per il popolo cane. E il popolo canta.

Ragazzo del popolo che canti,
qui a Rebibbia sulla misera riva
dell'Aniene la nuova canzonetta, vanti
è vero, cantando, l'antica, la festiva
leggerezza dei semplici. Ma quale
dura certezza tu sollevi insieme
d'imminente riscossa, in mezzo a ignari
tuguri e grattacieli, allegro seme
in cuore al triste mondo popolare.

Nella tua incoscienza è la coscienza
che in te la storia vuole, questa storia
il cui Uomo non ha più che la violenza
delle memorie, non la libera memoria...
E ormai, forse, altra scelta non ha
che dare alla sua ansia di giustizia
la forza della tua felicità,
e alla luce di un tempo che inizia
la luce di chi è ciò che non sa.

1952-1953

przekład Andrzeja W. Szadkowskiego pt. „Śpiew ludu”
w temacie Wiersze „zaangażowane”


Z tomu „Poesia in forma di rosa”, 1964

Supplica a mia madre


E' difficile dire con parole di figlio
ciò a cui nel cuore ben poco assomiglio.

Tu sei la sola al mondo che sa, del mio cuore,
ciò che è stato sempre, prima d'ogni altro amore.

Per questo devo dirti ciò ch'è orrendo conoscere:
è dentro la tua grazia che nasce la mia angoscia.

Sei insostituibile. Per questo è dannata
alla solitudine la vita che mi hai data.

E non voglio esser solo. Ho un'infinita fame
d'amore, dell'amore di corpi senza anima.

Perché l'anima è in te, sei tu, ma tu
sei mia madre e il tuo amore è la mia schiavitù:

ho passato l'infanzia schiavo di questo senso
alto, irrimediabile, di un impegno immenso.

Era l'unico modo per sentire la vita,
l'unica tinta, l'unica forma: ora è finita.

Sopravviviamo: ed è la confusione
di una vita rinata fuori dalla ragione.

Ti supplico, ah, ti supplico: non voler morire.
Sono qui, solo, con te, in un futuro aprile…

przekład Aleksandra Sambora pt. „Do matki” w tematach:
"Niebo jest u stóp matki” i Kalendarz poetycki na cały rok


Z tomu „Trasumanar e organizzar”, 1971

Preghiera su commissione


Ti scrive un figlio che frequenta
la millesima classe delle elementari.
Caro Dio,
è venuto un certo signor Homais a trovarci
dicendo di essere Te:
gli abbiamo creduto:
ma tra noi c'era uno scemo
che non faceva altro che masturbarsi,
notte e giorno, anche esibendosi
davanti a fanti e infanti, ebbene..
Il Signor Homais, caro Dio, Ti riproduceva punto per punto:
aveva un bel vestito di lana scura, col panciotto
una camicia di seta e una cravatta blu;
veniva da Lione o da Colonia, non ricordo bene
E ci parlava sernpre del domani.
Ma tra noi c'era quello scemo che diceva che invece Tu
avevi nome Axel..
Tutto questo al Tempo dei Tempi.
Caro Dio
liberaci dal pensiero del domani.
E del Domani che Tu ci hai parlato attraverso M. Homais.
Ma noi ora vogliamo vivere come lo scemo degenerato,
che seguiva il suo Axel
che era anche il Diavolo: era troppo bello per essere solo Te.
Viveva di rendita ma non era previdente.
Era povero ma non era risparmiatore.
Era puro come un angelo ma non era perbene.
Era infelice e sfruttato ma non aveva speranza.
I'idea del potere non ci sarebbe se non ci fosse l'idea del domani;
non solo, ma senza il domani, la coscienza non avrebbe giustificazioni.
Caro Dio, facci vivere come gli uccelli del cielo e i gigli dei campi.

przekład Jarosława Mikołajewskiego pt. „Modlitwa na zamówienie”
w temacie Modlitwa


Comunicato all’Ansa (Un cane)

Ahi, cane, fermo sul ciglio della via Prenestina
che si guarda di qua e di là prima di attraversare la strada.
Non ha nulla da ridire: accetta tutto.
Non ha dignità da difendere, a causa della sua bontà.
Ecco quindi la mia conclusione;
la rassegnazione non ha niente da invidiare all’eroismo.

przekład Jarosława Mikołajewskiego pt. „Komunikat dla Ansy (pies)”
w temacie Przypowieść


Inne wiersze Pier Paolo Pasoliniego w tematach: Magia kina, Spacery poetów, O liściach, Wspomnienia, W harmonii z przyrodą, Motyw wiatru w poezji, Szczęście, Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka, Wolność, Archetypy i symbole w poezji,
W zamieci słowa..., Między sacrum a profanum (wątki religijne w poezji świeckiej).
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 20.04.11 o godzinie 10:45
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Tonino Guerra (ur. 1920) – włoski poeta, pisarz i scenarzysta filmowy. Urodził się
w Romanii, w ubogiej rodzinie chłopskiej. W czasie II wojny światowej trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Troisdorf. Tam zaczął pisać pierwsze wiersze. Pisał je nie po włosku, ale w swoim rodzimym dialekie romańskim. Podobnie zaczynali najwybitniejsi XX-wieczni poeci włoscy: Andrea Zanzotto, Pier Paolo Pasolini i Franco Loi. Po wojnie zamieszkał w Rzymie, gdzie podjął współpracę z kinematografią, a pisanie scenariuszy filmowych stało się jego życiową pasją i głównym źródłem utrzymania. W 1946 roku wydał własnym kosztem swój debiutancki tomik wierszy pt. „I scarabócc” (wł. Gli scarabocchi, Gryzmoły). Kolejne swoje książki, w tym tomiki wierszy: „La s-ciuptéda” (1950), „E luneri” (1954), „I bu” (1972) również napisał i opublikował w dialekcie romańskim. Po włosku opublikował też: „Il Polverone” (1978), „Il Miele” (1981; wyd. polskie: Miód, 2008), „La Capanna” (1985), „Il Viaggio” (1986), „L'orto d'Eliseo” (1989), „Il profilo del Conte” (1990), „L'albero dell'acqua” (1992), „L'albero dell'acqua e piủ” (1995), „E caval d'Ulisse per la Magna Grecia di paglla” (1996), „Piove sul diluvio” (1997), „Lamento di una guardia di frontiera” (2000), „Quartett d'autunno” (2001), „Qualcosa di noi” (2003, współautor: Sergio Zavoll), „Una foglla contro i fulmini” (2003). Wydał też wiele tomów prozy, dramatów
i scenariuszy filmowych. Współpracował z najwybitniejszymi reżyserami włoskimi, takimi jak: Federico Fellini, Michelangelo Antonioni, Vittorio de Sica, Paolo i Vittorio Taviani, Elio Petri. Napisał scenariusze do filmów, które na trwałe wpisały się do historii sztuki filmowej: „Amarcord”, „Ginger i Fred” F. Felliniego, „Przygoda”, „Noc”, „Zaćmienie”, „Czerwona pustynia”, „Powiększenie” M. Antonioniego, „Kochankowie” V. de Sici. Był też współscenarzystą przy głośnych filmach zagranicznych: „Pejzaż we mgle” Theodorosa Angelopoulosa i „Nostalgii” Andrieja Tarkowskiego. Za swą twórczość otrzymał wiele prestiżowych nagród, m. in. Nagrodę de Sici, European Film Academy Award, Wielki Krzyż Zasługi Republiki Włoskiej.
Od 1989 roku mieszka i pracuje w rodzimej Romanii, w miasteczku Pennabilli, do którego –
- jak pisał - „ojciec woził warzywa i owoce, najpierw wozem konnym, a potem małą furgonetką, którą w drodze powrotnej do Santarcangelo napełniał węglem i drewnem.”
Po polsku wydano tom: Tonino Guerra: Miód. Poemat. Tłum. Jolanta Dygul, Natalia Mętrak, Katarzyna Pawłowska-Salińska, Joanna Wajs. Wyd. ANAGRAM, Warszawa 2008.

Z tomu „I bu. Poesie romagnole”, 1972


Obrazek

Gli scarabocchi

Questo č il muro
questi gli scarabocchi
che facevo col gesso da bambino
quando ho imparato
a seguire il braccio
per fare una riga lunga e qualche svolazzo.

Questo qua č il muro
questi gli scarabocchi.

I buoi

Andate a dire ai buoi che vadano via
che il loro lavoro non ci serve piủ
che oggi si fa prima ad arare col trattore.
E poi commoviamoci pure a pensare
alla fatica che hanno fatto per migliaia d'anni
mentre eccoli lě che se ne vanno a testa bassa
dietro la corda lunga del macello.

Z tomu „Il Polverone. Storie per una notte quieta”, 1978


Obrazek

La domenica specialmente

La domenica specialmente
quando non c'č nessuno in casa
e siamo lŕ verso la fine di giugno,
vado fuori sul terrazzo
per stare a sentire che al di lŕ dei muri
la cittŕ sta zitta.

La farfalla

Contento proprio contento
sono stato molte volte nella vita
ma piủ di tutte quando mi hanno liberato
in Germania
che mi sono messo a guardare una farfalla
senza la voglia di mangiarla.

Z tomu „Il Miele. Poema”, 1981


Obrazek

Canto secondo

Stamattina appena fuori dal cancello
già mi pareva di aver lasciato qualcosa in casa.
Due passi fino all’albicocco
e son tornato indietro.

Adesso che non più niente da fare
sto seduto vicino alla finestra
e mi domando: vuoi questo? Vuoi quello?

Ho bruciato le pagine dei libri, i calendari,
le carte geografiche. Per me l’America
non c’è più, l’Australia niente
la Cina è un odore
la Russia una ragnatela bianca,
e l’Africa un bicchier l’acqua che sognavo.

Da due o tre giorni accompagno Pinela il contadino
che cerca il miele della api selvatiche.

przekład Joanny Wajs pt. „Pieśń druga. Dziś rano,
ledwie wyszedłem za bramkę...” w temacie Starość


Canto quinto

Pierìno delle Api ha il nome di suo padre
che a sua volta aveva quello del nonno,
insomma i Pierìno delle Api non finiscono mai
e facevano miele
con l'odore della menta.
La casa, a mezza costa,
č lontana dal paese e dalla valle.

Voi non sapete che in America, a primavera,
ci sono i treni che passano nelle pianure di meli e peschi
e portano le arnie delle api
che fanno da ruffiane da fiore a fiore
perché i rami non si muovono per fare all'amore
e non arrivano a sgocciolare dentro le campanule.

Questo č il mestiere che fa Pierìno in primavera:
porta le arnie in giro nelle campagne
e poi aspetta all'ombra che i culi delle api,
golose e impazienti, ingravidino i fiori.
Ecco perché nascono i frutti, altrimenti
non ci sarebbero né mele, né pesche, piủ niente.

przekład Joanny Wajs pt. „Pieśń piąta. Pirìn od pszczół ma imię
po ojcu...” w temacie Zawody i profesje widziane okiem poety


Canto nono

Avrà piovuto cento giorni e l’acqua che si è infiltrata
dietro le radici dell’erba
è arrivata in biblioteca e ha bagnato le parole sante
che stavano chiuse dentro il convento.

Quando è venuto fuori il bel tempo,
Saja-Novà che era il frate più giovane
ha portato con le scale tutti i libri sui tetti
aprendoli al sole perché l’aria calda
asciugasse la carta bagnata.

E’ passato un mese di bella stagione
e il frate stava in ginocchio nel cortile
ad aspettare che i libri dessero un segno di vita.
E finalmente una mattina le pagine hanno cominciato
a frusciare leggere nella brezza del vento,
pareva che fossero arrivate le api sui tetti
e lui si è messo a piangere perché i libri parlavano.

przekład Jolanty Dygul pt. „Pieśń dziewiąta. Padało ze sto dni,
woda podmyła ...” w temacie Moja biblioteka


Canto diciottesimo

Quella volta che a Pidio il calzolaio
č scappato il merlo dalla gabbia, lo aspettavamo
nel cortile e ogni ombra che passava
sembrava lui. E invece non era.

Finché una sera, sulla siepe di canne,
qualcosa di nero dondolava
e ci guardava con occhietti che erano punte di coltello.
Allora ci siamo staccati dalla finestra
e fingevamo di spostare le sedie.

przekład Katarzyny Pawłowskiej-Salińskiej pt. „Pieśń osiemnasta.
Tamtego dnia, kiedy szewcowi Pidio...” w temacie Pierzaści bracia mniejsi


Canto ventiquattresimo

La fica è una ragnatela
un imbuto di seta
il cuore di tutti i fiori;
la fica è una porta
per andare chissà dove
o una muraglia
che devi buttar giù.

Ci sono fiche allegre
delle fiche matte del tutto
delle fiche larghe e strette,
fiche da due soldi
chiaccherone o balbuzienti
e quelle che sbadigliano
e non dicono una parola
neanche se le ammazzi.

La fica è una montagna
bianca di zucchero
una foresta dove passano i lupi,
è la carrozza che tira i cavalli;
la fica è una balena vuota
piena di aria nera e di lucciole,
è la tasca dell'uccello
la sua cuffia da notte,
un forno che brucia tutto.

La fica quando è ora
è la faccia del Signore,
la sua bocca.

E' dalla fica che è venuto fuori
il mondo con gli alberi le nuvole il mare
e gli uomini uno alla volta
e di tutte le razze.
Dalla fica è venuta fuori anche la fica.

Osta la fica!

przekład Katarzyny Pawłowskiej-Salińskiej pt. „Pieśń dwudziesta
czwarta. Cipa to pajęczyna...” w temacie Ciało mojego ciała


Canto trentaduesimo

Venti giorni fa ho messo una rosa nel bicchiere
sopra il tavolino vivino alla finestra.
Quando mi sono accorto che tutte le foglie
erano appassite e stavano per cadere
mi sono messo seduto davanti al bicchiere
per vedere il momento che la rosa moriva.

Sono stato un giorno e una notte ad aspettare.

Il primo petalo si è staccato alle nove della mattina
e me lo sono fato cadere nelle mani.
Non ero mai stato al letto di un moribondo
neanche quando moriva mia madre
che stavo in piedi, lontano, in fondo alla strada.

przekład Natalii Mętrak pt. „Pieśń trzydziesta druga. Dwadzieścia
dni temu włożyłem różę do szklanki...” w temacie Śmierć


Z tomu „La Capanna”, 1985


Obrazek

* * *

Tra finestre, finestrini, fessure,
tapparelle, buchi e sportelli,
dentro la capanna ce n 'erano
piủ di cinquanta e Omero
per una settimana e piủ si č messo
a guardare quello che si vedeva fuori.
Prima di tutto gli alberi che i contadini
piantavano attorno a casa: il gelso per
l'ombra sul pozzo perché
le donne nel tirare su l'acqua non prendessero
un colpo di sole, il noce che tiene lontane
le mosche, il vinco per i canestri e
i cesti che facevano i vecchi nella veglia,
il tamerice per le ramazze che pulivano
la stalla e l'aia, la siepe del sambuco
contro il verme solitario
e poi il canneto che dava le canne nuove
per la vigna. Tutto questo era ancora lě,
ma dei pagliai erano rimasti solo i pali
ficcati in terra
coi fili di ferro allentati
che non tenevano piủ fermo lo strame
contro le burrasche del vento.

Z tomu „Il Viaggio”,, 1986


Obrazek

* * *

Un giorno di ottobre si sono messi a camminare
nel fiume lungo i sentieri di sabbia e quelle
lingue d'acqua che saltano tra i sassi.
Del mare gli aveva parlato piủ di tutti
una pescivendola che fino al millenovecentoquaranta
arrivava lassủ in bicicletta,
poi si č fatta il sidecar e portava
le cassette piene di ghiaccio e pesce
e raccontava che c'erano delle bestie
dentro l'acqua piủ grandi delle mucche
e che a volte si arenavano le balene
che erano delle montagne di carne
sulla sabbia.
Rico e la Zaira non avevano mai visto il mare
che in linea d'aria, passando per i sentieri del fiume,
era a nemmeno trenta chilometri.
Adesso che ormai avevano ottant'anni
si sono decisi a fare a piedi quel viaggio di nozze
rimandato di anno in anno. Stavano
a Petrella Guidi, un borgo di case vecchie
dove ogni tanto i cavalli
scappavano dalle mani del maniscalco
e facevano scintille sotto gli zoccoli matti
e di notte c'era l'odore del pane che cuocevano
nel forno e si sentiva da dentro il letto, affondati
nel materasso di foglie. Rico
aveva fatto il barbiere settant'anni agli uomini
e alle donne e dopo tosava i somari e le pecore;
la Zaira faceva i lavori di casa
e a volte teneva il catino dell'acqua
dove l'artista lavava il pennello.

Z tomu „L'Orto d'Eliseo”, 1989


Obrazek

Ottobre

La prima volta che l'ho visto
rivoltava delle pere
per metterle con la pancia al sole
nel punto dov'erano ammaccate.
Poi aveva disteso dei semi bianchi di zucca
sopra una latta arrugginita
per togliergli quell'umidore che avevano addosso.
Le mele erano mollicce
anche se le aveva avvolte nella paglia
sulla sponda d'erba
che scivolava fino all'acqua del fiume.
I grappoli d'uva parevano dei mucchietti
di pallini da caccia
e i cavoli stavano inchiodati a terra
con gli orli come fossero di ferro e lui
gli buttava addosso della cenere con un cucchiaio.
Insomma l'orto era un ospedale
e lui faceva da dottore, dato che dalla Russia
era arrivato quel polverone
che aveva rotto il cielo che stava alle finestre
e cancellato gli uccelli; le foglie degli alberi
e la faccia della gente parevano dei cartocci.
Si chiamava Eliseo e aveva ottant'anni e piủ.
Era restato solo a vivere col suo orto
a Ranco, una borgata di case abbandonate
dove in ottobre se tira vento
piovono le noci sui coppi
e dentro le camere vuote
capitano per sbaglio i calabroni
che poi non sono piủ capaci di trovare
le nuvole e i raggi del sole.

Z tomu „L'albero dell'acqua

(dedicato soprattutto a Ezra Pound), 1992


Un goccio d'acqua

Tutte le volte che da Pennabilli
vado a Santarcangelo in corriera,
dopo Pietracuta c'č una stazione
abbandonata da cinquant'anni
senza piủ le rotaie davanti
dove passava il treno a scartamento ridotto
che veniva su da Rimini con il puzzo del pesce
e poi tornava con l'odore della muffa dei formaggi.

Anche mio padre andava su e giủ per la montagna
prima col cavallo e dopo col camion
che saltava lungo la strada piena di buche;
perň se nevicava allora prendeva il trenino
e da casa nostra Friz gli correva incontro.

Ma piu di tutto dalla corriera guardavo il gabinotto
vicino alla stazione coperto da una vite americana
dove i viaggiatori si fermavano a fare un goccio d'acqua.
Raccontano che un pomeriggio č sceso un uomo
nero come carbone e ha domandato al capostazione
un secondo di tempo che aveva bisogno di far qualcosa lŕ dentro.
Poi si č saputo che era il poeta Pound
che era stato a Santa Maria d'Antico
una mattina intera nella chiesa a guardare
la statua di Luca della Robbia, da solo.

L'albero dell'acqua

Se va un'estate calda
che piega le foglie a testa in giủ,
il Marecchia č un albero d'acqua
coi rami che scivolano tra la sassaia.
Non aveva torto il poeta
se gli pareva che dentro la valle
ci fossero gli ossi bianchi d'animali morti.

Inne wiersze Tonina Guerry w tematach:
Szukanie lata, Fantomy wyobraźni, Głosy i dźwięki, szepty i krzyki, O liściach,
Motyw zwierciadła, lustra i odbicia, Rodzeństwo, W świecie dziecięcych zabaw
i zabawek
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 21.08.11 o godzinie 12:38
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Umberto Eco (ur. 1932) – światowej sławy włoski filozof, pisarz i eseista. Urodził się
w mieście Alessandria we włoskim regionie Piemontu. W czasie II wojny światowej mieszkał
z rodzicami na wsi na zboczach Piemontu. Edukację pobierał w szkołach salezjańskich, potem studiował filozofię i literaturę na Uniwersytecie w Turynie, uwieńczone pracą licencjacką w 1954 roku na temat św. Tomasza z Akwinu. Po studiach odszedł od wiary chrześcijańskiej. Pracował jako redaktor kultury w państwowej telewizji RAI oraz jako wykładowca na Uniwersytecie w Turynie. W 1956 roku wydał swoją pierwszą książkę
„Il problema Estetico di San Tommaso”, która była rozszerzeniem jego pracy doktorskiej. Jako naukowiec specjalizuje się w estetyce, mediewistyce i semiotyce. Jego książki: „La struttura assente” (1968; wyd. polskie: „Pejzaż semiotyczny”, 1973), „Trattato di semiotica generale” (1975) i „Semiotica e filosofia del linguaggio” (1984) zaliczane są w wielu krajach do podstawowego kanonu lektur z nauki o znaku i komunikacji społecznej. Sławę międzynarodową przyniosły mu też jego powieści, zwłaszcza „Il nome della rosa” (1980; wyd. polskie: „Imię Róży”, 1987), przetłumaczona na wiele języków i zekranizowana w 1986 roku przez Jean-Jacquesa Annauda, z Seanem Connery w roli głównej.
Jakby na marginesie naukowej i powieściopisarskiej twórczości Eco wydał tomik wierszy
pt. „Filosofi in liberta”. Jest to z ogromnym polotem i w żartobliwej formie napisana krótka historia filozofii, obejmująca okres od greckiej filozofii antycznej po XX-wieczną anglosaską filozofię analityczną. Ciekawa jest też geneza tych wierszy. Otóż najpierw Eco, nudząc się podczas uniwersyteckich wykładów filozofii, zilustrował je cyklem zabawnych rysunków, do których później na prośbę kolegów dopisał wierszem komentarze. Książeczkę opublikowano pierwotnie w 1950 roku, w bibliofilskiej edycji w nakładzie 500 egzemplarzy. Po raz drugi rok później, a w 1992 roku włączono do jego zbioru esejów i felietonów „Il secondo diario minimo”. W polskim wydaniu książki pt. „Diariusz najmniejszy” (1995) pominięto ten zbiór wierszy. Tomik ukazał się w Polsce jako odrębna książka: Filozofia frywolna. Przekład, wstęp
i opracowanie Monika Woźniak. Wydawnictwo M, Kraków 2004 (wyd. II zmienione 2008).


Z tomu „Filosofi in liberta”, 1950


Obrazek

I presocratici

Nei dì che gli Argivi
Vivevan beati
Correndo giulivi
Per boschi e per prati,
alcuni messeri con tono profondo
si chiesero seri:
„Di che è fatto il mondo?”

Un tal di Mileto
Chiamato Talete
con tono faceto:
„Se non lo sapete vi
Mostrerò tosto
- si mise a affermare-
che il mondo è composto
con l’acqua del mare !”

Al che Anassimandro
Mandatagli a dire:
„Ma con lo scafandro
si vada a vestire.
Perbacco, al postutto
Mi par più compito
A base del tutto
Pensar l’Infinito!’’

Al che Anassimene
Per farla più varia
Con subdole mene
Pensò pure all’aria.
Ma Empedocle allora,
passando, per gioco,
gridò: „Alla buon’ora!”
e aggiunse anche il fuoco.

In questo pasticcio
Pitagora stava
E acuendo il bisticcio
i numeri dava:
poiché trasmigrare
con l’alma soleva
infine girare
le sfere faceva.

A questi sapienti
Così scalmanati
si unirono frementi
persin gli Eleati;
e tanto che visse
con aria sincera
Parmenide disse
che il mondo è una sfera,
e in questo complesso
concorrer dell’ente
l’uom vive depresso:
non muove mai niente.
In tal situazione
Neppure fai breccia
-lo dice Zenone-
se lanci una freccia,
ed una tra mille
testuggini a caso
ti lascia l’Achille
con tanto di naso.
Ma, assai divertito,
„Che scemo che sei!”
- gli disse Eraclito -
Perché panta rei

„Chi fa un pediluvio
nel mezzo al torrente
ha sempre un profluvio
di acqua corrente!”

Ma debbo avvertire:
la storia più nera
si mise ad ordine
un tizio di Abdera,
Democrito, il quale
- non è un fatto comico -
con tratto fatale fondò il pool atomico;
e s’oggi la guerra
ha un tono antipatico,
lo deve, la Terra,
a quel presocratico.

przekład Moniki Woźniak pt. „Pierwszy okres
filozofii starożytnej” w temacie Trudne pytania


Aristotele (fragm.)

Stagirita Aristotele, ricordi
le passeggiate del buon tempo antico
per l’agorà, per il Liceo, ricordi

O iperurania pace dell’idea
dove tutto riposa in perfezione!
Il filosofo ammira, in lei si bea,
sfiora il problema della mediazione
ma non risolve…„Si, c’è l’uno e i molti,
non nego, caro Simia, è un argomento.”
„Parmenide l’ha posto…” „Si m’ascolti,
ho qui le nove ipotesi…” „Consento”.
Nella diairesi estrema del Sofista
Si perde in un reticolo la pista.

(...)

przekład Moniki Woźniak całego wiersza pt. „Arystoteles”
w temacie Antyczne korzenie cywilizacji


San Tommaso (fragm.)

San Tommaso l’Aquinate
Le due Summae ha elaborate
con il fare suo giocondo
per ridurre tutto il mondo
a un sistema di risposte
calibrate e ben disposte
che, con formule sagaci,
senza fallo sian capaci
di spiegar nel loro intrico
da bon Dio fino al lombrico.

Detto fatto con le buone
Egli pone una questione,
ma una volta che l’ha posta
sente allor la tesi opposta
poi con sintesi profonde
al quesito egli risponde
sino a che non si sia giunti
ad esaurire tutti i punti.

Ti confesso che se leggi
tutto quanto non ti reggi,
che per mole sono somme
di Tommaso le due Somme,
ma tant’è il fenomenale
suo saper di medievale
ti risolve nel sistema
ogni minimo problema.

Se saper vuoi per esempio
e sia detto contro l’empio
se il buon Dio ci sia, per caso,
l’ineffabil san Tommaso
ti dispon con mosse pie
nientemen che cinque vie.
Dice: se per ogni dove
Vo a scoprir che tutto muove,
pei motori risalendo
ecco il Primo vo scoprendo,
ed il Primo,com’è noto,
sarà lui il Motore Immoto

Poi sostien l’Aquinate,
son le cose ognor causate,
una cosa l ‘altra causa
difilato, senza pausa,
e se tento la scalata
alla causa non causata
alla fin pervengo io:
questa causa, udite, è DIO.
Che se poi convien che badi
alla gerarchia dei gradi,
è pacifico,il migliore
risultar deve il Signore.
E mi pare chiaro infine
Come tutto tenda al fine
e ogni fine si convogli
verso un fine che lo invogli,
cosicché di tappa in tappa
-cari amici, non si scappa-
Io discopro il Fin dei fini
che sta in mezzo ai Cherubini.

(…)

przekład Moniki Woźniak całego wiersza
pt. „Tomasz z Akwinu” w temacie Trudne pytania


Renato Cartesio

Renato Cartesio
Filosofo strano
Un piano vanesio un dì concepì;
negate man mano
le cose già ammesse
soltanto concesse:
“Se penso, son qui.”
Da questa pensata
di chiara evidenza
ha poi sviluppata
la varia sua scienza,
spazzando dal suolo
le idee vaghe o stinte,
scegliendo solo
se chiare e distinte.

Da queste nozioni
partendo pian piano
ci diè le ragioni
di un metodo sano
col quale chiarire
i vari problemi
con l’aria di dire
perfetti teoremi.

(…)

przekład Moniki Woźniak całego wiersza
pt. „Kartezjusz” w temacie Umysł i potęga myśli


Immanuel Kant (fragm.)

Venghino venghino, cari signori,
nel baraccone d’Immanuello
dove la sintesi fatta a priori
spiega a puntino quel machiavelli
onde dei dati confusi e sparsi
sotto una forma chiara e compiuta
vengono placidi a radunarsi
per far la cosa ben conosciuta!
Venghino! Un tallero vi fo pagare,
entrino e tocchino senza paura
questo volume chiaro e esemplare
dove si critica la Ragion Pura!
Qui Spazio e Tempo son le intuizioni
che mi permetton di collocare
le meschinissime mie sensazioni
che non saprebbero dove scappare.
Così inquadrate le metto in forma
per sola forza dell’intelletto,
dell’esperienza regola e norma,
legislatore bravo e perfetto!
Queste o signori le figlie mie:
dodici belle ed apriorissime
quadripartite categorie
che alla materia sollecitissime
porgono lucida esplicazione
grazie agli schemi trascendentali
che fanno opera di mediazione
con uno stile che non ha eguali.
Io poi dimostro come normale,
ch’esse si fondano senza eccezione
su quell’io penso trascendentale
in attingibile nell’intuizione!
Posta da parte la conoscenza
Di quelle cose che tocco e vedo,
or domandatevi se vi sia scienza
del Dio nel quale peraltro credo.
Scienza , o signori, vana e fasulla,
perché i principi del mondo fisico,
causa ed effetto non valgon nulla
nel mondo astratto del metafisico!
La soluzione mia è ben simpatica:
se mi tradisce la Ragion Pura,
voilà, ricorro alla Ragion Pratica
con decisione breve e sicura.
E questo fatto, l’ultimo sfizio
voglio levarmi, mia cara gente,
e criticandovi pure il Giudizio
scopro la forza sua riflettente.

przekład Moniki Woźniak całego wiersza
pt. „Immanuel Kant” w temacie Umysł i potęga myśli


Georg Friedrich Hegel

Hegel Giorgio Federico
è un burlone che non vi dico.
Ei decide là per là
di abolir l’identità
quindi forma i presupposti
di una scienza degli opposti,
tesi e antitesi contrae
e una sintesi ne trae,
risultato in fede mia
da Fenomenologia.
Poi considera il reale
tutto quanto razionale
né la cosa è assai diversa
se li vede viceversa.
Posto dunque tutto il mondo
come anelito profondo
dello Spirito che va
e mediando si fa,
la sua storia ognor si bea
delle astuzie dell’Idea,
e mediandosi nell’arte,
poi mettendola da parte,
via pei limbi della fede
che ogni mito si concede,
la Ragion pervien via via
sino alla filosofia,
scomponendo in un problema
ogni limpido sistema,
quindi tutti dissolvendo
superando e risolvendo,
ecco compie in un momento
il final superamento.

przekład Moniki Woźniak całego wiersza
pt. „Georg Friedrich Hegel” w temacie Wielcy i znani


Karl Marx (fragm.)

questo punto non è un pleonasmo
tentar l’impresa non troppo piana
di definire bene il marxismo
e la sinistra posthegeliana.
In pochi termini, bisogna farlo,
vi voglio esporre chiaro e papale
che cosa scrisse l’amico Carlo
nel poderoso suo Capitale,
come con Engels si fece sotto
a suscitar gran parapiglia
col manifesto del ’48,
che segue l’ottima Sacra Famiglia.
Forse per darsi molto bon ton
si mise all’opera in verità
con un concetto del buon Proudhon
a criticare la società.
Con una vera formula d’urto
Un giorno disse: Chi non lo sa
che definire possiamo un furto
qualsiasi tipo di proprietà?
Chè se tu vedi, poniamo un Caio
che si comporta da gran signore,
questi alle spalle dell’operaio
mangia e s’ingrassa col plus valore…
Né c’è da credere in fede mia
Che sia la colpa di animi matti;
agisce in fondo l’economia
come movente dei nostri atti;
ed all’origine della vicenda
onde la storia foggia il reale
non c’è lo Spirito -vana leggenda-
non c’è un principio vago e ideale,
ma una concreta forza economica
che l’uomo immette nella natura,
e in una fervida lotta antinomica
gli conferisce base e struttura.
Questo dialettico materialismo
che vede l’uomo come bisogno
questo sì, è vero, sano umanismo,
e tutto il resto non è che sogno!
Né io vi nego certo, signori,
l’arte e i prodotti della cultura:
ma state attenti, questi valori
sono soltanto sovrastruttura!
A questo punto dica il marxismo,
quel che succede è un fatto nuovo,
dopo si edifica il Socialismo
ricominciando le cose ab ovo.
Quello che dice Marx è perfetto,
razionalissimo, sicuro e piano,
così che affermi mezzo interdetto:
„E’ di sinistra, ma è un hegeliano….”

(…)

przekład Moniki Woźniak całego wiersza
pt. „Karol Marks” w temacie Wielcy i znani


Inne wiersze Umberta Eco z tomu „Filosofi in liberta” w tłumaczeniu Moniki Woźniak
w tematach: Człowiek i jego charakter, Owady są wszędzie..., Motyw koła w poezji, ”Okrutną zagadką jest życie”..., W zamieci słowa...Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 21.08.11 o godzinie 12:36
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: W języku Dantego


Obrazek
Corrado Calabrò (ur. 1935) – włoski poeta i prozaik. Urodził się w Reggio Calabria.
W 1957 roku ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie w Mesynie. Po studiach pracował w administracji rządowej, był m. in. dyrektorem gabinetu techniczno-prawnego w rządzie Alda Moro, zamordowanego w 1978 roku przez Czerwone Brygady, w latach 2001-2005 –
- prezesem Trybunału Administracyjnego dla Regionu Lacjum, od 2005 roku jest Prezesem Włoskiej Agencji do Spraw Regulacji Rynku Telekomunikacji (Presidente dell'Autorità per le Garanzie nelle Telecomunicazion). Jest specjalistą prawa pracy i prawa administracyjnego, autorem cenionej monografii z tych dziedzin. Jako poeta debiutował w 1960 roku tomem wierszy pt. „Prima attesa” (Pierwsze oczekiwanie), który zawierał wiersze pisane między
18 a 20 rokiem życia. Następny tom pt. „Agavi in fiore” (Agawy w rozkwicie, 1976) wydał dopiero po 16 latach. Inne jego tomy poezji to: „Mittente sconosciuta” (List od nieznajomej, 1984), „Il sale nell acqua” (Sól w wodzie, 1991), „Lo stesso rischio” (To samo ryzyko, 2000), A luna spenta” (Ciemny księżyc, 2003), „Poesie d’amore” (Wiersze o miłości, 2004), „T'amo di due amori” (Kocham cię dwie miłości, 2010). W 2002 roku ukazał się we Włoszech obszerny wybór jego wierszy pt. „Una vita per il suo verso. Poesie (1960-2002)” [Życie za wiersz. Wiersze (1960-2002)]. Jest też autorem powieści „Ricorda di dimenticarla” (Pamiętaj, żebyś o niej zapomniał, 1999). Za swą twórczość otrzymał wiele prestiżowych nagród literackich,
a także doktoraty honoris causa Narodowego Uniwersytetu Odeskiego im. Ilii Miecznikow (1997) i Uniwersytetu Vest din w Timisoarze (2000). Wiersze Calabrò tłumaczone były na wiele języków, m. in. na angielski, francuski, hiszpański, portugalski, grecki, rosyjski, ukraiński, rumuński, węgierski i polski.
Po polsku ukazał się tom: Corrado Calabrò: Napisy na murach. Wybór wierszy. Przedmową poprzedził Angelo Piero Cappello, przełożył Leszek Kazana. Czytelnik, Warszawa 2007.

Z tomu „Una vita per il suo verso. Poesie (1960-2002)”, 2002


Obrazek


Se mai un giorno morrò

Se mai un giorno morrò,
accadrà di domenica.

E in quel caso e in quel giorno
sarò io stesso a morire.

Se non l’ho fatto fin oggi
è stato per vari incombenti.

M’è toccato farmi sostituire
da parenti, amici, conoscenti.

Se mai un giorno morrò,
vedrete, avverrà di domenica.

przekład Leszka Kazany pt. „Jeśli
w ogóle umrę” w temacie Śmierć


L'ora in cui si spengono i moccoli

Quando non vedi più quella luce
accesa nel fondo degli occhi
della ragazza cui parli,
abbassa le palpebre e rientra:
è giunta l'ora in cui si fanno i conti
dietro le saracinesche calate,
nelle chiese si spengono i moccoli
e ognuno resta solo con se stesso.

przekład Leszka Kazany pt. „Gaszenie
ogarków” w temacie Schyłek miłości...


Ricordati di dimenticarla*

Non ti regalerò un castello,
e nemmeno un flat a Manhattan.

Non ti regalerò un anello,
col suo occhio spocchioso di diamante.

Ti donerò un ventaglio con su scritto:
te quiero para olvidarte,
para quererte te olvido.**
*Omaggio a A. Machado
**t'amo per dimenticarti,
ti dimentico per amarti.

przekład Leszka Kazany pt. „Pamiętaj, żebyś
o niej zapomniał” w temacie Poeci poetom


L'angelo incredulo

Ho paura di quest’amore
-se ci penso-
come si ha paura dell’angelo
che agli amanti che varcano la soglia
oltre la quale si smarrisce l’anima
sostituisce la chiave criptata
con la copia smagnetizzata
dall’invidia segreta degli dei.

Amore,
ho paura di quest’amore
non voluto e onnivolente
-se ci penso-
come ho paura dell’angelo incredulo
che viene a tentarmi nottetempo:
se ci penso
e se non ci penso.

przekład Leszka Kazany pt. „Anioł niedowiarek” w temacie
Angelologia i dal..., czyli motyw anioła w poezji


Non sei una dea

Non sei una dea; delle dee, di grazia, hai
l'atarassia, quest'incapacità
di uscire da te stessa e amare un altro.

Non sei una dea; anche se ne hai il passo
ed i silenzi oblunghi.

Dolce, comunque, anche per le dee
si consuma la brace della notte.
Ricordi il mio primo madrigale ?
"Sai perché neanche la luna si trucca ?
Perché è bella così, del suo pallore".
E l'altro (che poi era di Rilke) :
„Non perché tu sia più vicina
a Dio, ma perché bianche hai le mani...”

A pensarci, la cosa meno aliena
per cui t'ho amata inconiugabilmente
(come una dea, appunto) è stata questa
tua verginale disumanità.

Con uno sbadiglio soffocato
albeggiano, smaccate, le pareti.
Sento un respiro lieve alle mie spalle
ma non mi volto: ti vedrei negli occhi
riaccendersi, col sorgere del giorno,
il neon rifreddo delle adolescenti.

przekład Leszka Kazany pt. „Nie jesteś
boginią” w temacie Kobiecy portret


Ostenda

Mare,
acqua quasi piovana,
mare senz’alba.

Acqua senz’alba,
identità smarrita.

Mare del Nord
battuto dalla pioggia,
l’orizzonte a ridosso
fin dal mattino.

Sembra più sterminata la spiaggia,
bianchissima,
che va fino all’Olanda.

Perde le ore il giorno,
d’incertezza.
S’abbuia, dietro il balcone,
la camera d’albergo.

Piano, educatamente,
distacchi prima il fianco e poi la mano
dal mio costato.

przekład Leszka Kazany pt. „Ostenda”
w temacie Marynistyka


Una porta sbattuta

Pronunciato per caso in mia presenza
rintocca da stamani nelle orecchie,
come in due campane intronate,
quel nome.

Per un inverno intero l'ho covato,
indugiando con l'ultimo mozzone
o ascoltando la pioggia battente.

Di colpo è risuonato stamattina
a voce alta e con tono indifferente.

Ech eggia come una porta sbattuta
nel pomeriggio spazzato dal vento.

przekład Leszka Kazany pt. „Zatrzaśnięte
drzwi” w temacie Drzwi


Stanca le ali...

M'agguanti l'anima ancora,
come un falcone il pugno,

e da lei spicchi il tuo volo
per riagguantarla più forte al ritorno.

Bruciano,
ai bordi ingrigiti del pratone,
le foglie di eucalipto;
bruciano all'aria chiara incenso immemore.

Tornerai, non tornerai:
stanca l'azzurro le ali al desiderio.

przekład Leszka Kazana pt. „Podcięte skrzydła”
w temacie Trochę o duszy


Ma più che mai...

Dall'inizio mi manchi
come l'acqua alla sete del deserto.
Mi manchi quando ti cammino a fianco:
non vanno nella stessa direzione,
se non per breve tratto,
due treni su binari paralleli.

Mi manchi quando sono con un'altra,
come manca la freccia alla ferita
che per la sua estrazione si dissangua.
Ogni giorno mi manchi; e in ogni dove
perchè all'assenza di te
non c'è altrove.

Ma più che mai mi manchi
quando mi stringi come fossi un altro
e poi rimani sveglia accanto a me.

przekład Leszka Kazany pt. „Najbardziej"
w temacie Miłość


Piccoli passi

Muovo un po' raccorciati i miei passi.
Dolce il sole mi scalda le spalle
e allungata si stende a terra l'ombra.
Un passero saltella sopra un ramo.
Prona per terra mi precede l'ombra;
ma ad un'altra, piccina, dà la mano.

przekład Leszka Kazany pt. „Krótkie kroki”
w tematach: Nogi, stopy i wszystko to, do czego służą
i Świat chwiejnych cieni


Polo negativo

Non c'è incanto
a guardarti tenendoti per mano
col tremore di un raggio nell'acqua.

Non c'è scopo
a stare attanagliato dall'attesa
del prossimo insicuro appuntamento.
Non c'è senso
a fissare supino nella notte
il buio compatto e oppresso di silenzi:

perché sento qui dentro che non m'ami.

przekład Leszka Kazany pt. „Biegun ujemny”
w temacie Bez wzajemności


L'acqua tra le dita

Sei ancora bella, dolcemente bella:
s'illumina il tuo viso a una carezza
come uno schermo sfiorato
da un contatto magnetico.

Non si può stringere l'acqua nel pugno
non puoi fermare il vento tra le dita
non si può trattenere un'aguglia
con le mani indurite.
T'amo e tu m'ami: sotto i polpastrelli
sento sfuggire la tua giovinezza.

przekład Leszka Kazana pt. „Woda między
palcami” w temacie Miłość


Il dono di Pandora

Porto altrove la testa,
altrove gli occhi
e le mani
tremanti per la febbre del tuo corpo.

Più amorfo d'un viaggio nel Catai,
più irriducibile di un'eresia,
più innervato nel bulbo che il rimpianto,
più lacerante della giovinezza
è il non-evento che ci ha separati:
fra te e me è interposto il tuo rifiuto.

Facendone stampella dignitosa,
la schiena raddrizzata e gli occhi opachi
porterò, come Edipo, tra la gente
che, di te ignara, vive la sua vita.

Io la preserverò dal tuo contagio;
non schiuderò il tuo dono di Pandora.
Monaco portatore del suo enigma,
terrò per me, nel cavo del bastone,
il mio baco da seta prigioniero.

Sopporterò il tuo morso
come un fachiro immune dal veleno
del suo serpente disincantato.

A denti stretti manterrò serrato
il mio favo di fuoco nella canna
dorsale, svuotata del midollo.

Esso sarà la mia risorsa estrema.
Soltanto nel momento in cui sentissi,
non reggendo oltre a questa contrattura,
d'esser sul punto di dire il tuo nome,
il suo cianuro romperò tra i denti.

przekład Leszka Kazany pt. „Dar Pandory”
w temacie Bez wzajemności


Mittente sconosciuta

Porto dentro di me la tua carezza
come si serba nel petto una lettera
intatta nella busta, col sigillo.

Di te io so quello che ne sa il vento,
molando al tornio l'orlo della bocca,
della vena che pulsa in fondo al pozzo.

Incalzo l'esitare dei tuoi occhi,
che indietreggia ondulando e si rintana
fino a ancorarsi in un fondo più cupo.

Ma c'è una scheggia che ti svia lo sguardo
come un prisma deflette la luce.

przekład Leszka Kazany pt. „List od nieznajomej”
w temacie Listy poetyckie


Ho gli orecchi pieni di mare

Così, librata su un pallone d'acqua,
galleggia la mia zattera sull'ombra
come un pianeta, sullo spazio oscuro,
sostenuto a distanza da una stella.

Ho gli orecchi pieni di mare.
Ho l'anima che come una medusa
biancheggia, nottambula, in cresta
al fluttuare violetto dell'acqua.

Dell'acqua, rigonfia d'ignoto;
dell'ombra, ch'è tiepida di te.

przekład Leszka Kazany pt. „Uszy pełne morza”
w temacie Autoportret w lustrze wiersza


Della dichiarazione dei diritti
del buon popolo della Virginia


Mi dispiace, cara,
ma il mio amore non alberga nei salotti.

Vaga dietro alle ombre
guizzanti dei bivacchi sulla sabbia.

Labbra d'altra donna non sciolgono
il nodo stretto nella corda di fibre,
tesa quanto più lei s'allontana.

Oscuramente di lei mi dissanguo,
di lei sono in cerca al risveglio
come il capretto del latte di capra.

E la felicità, la sicurezza?
Ah! da noi sono come l'acqua di mare:
si sa ch'è là, ma nessuno la compra.

przekład Leszka Kazany pt. „Deklaracja praw
dobrego narodu Wirginii” w temacie Miłość


Il tempo si raggruma

Sei qui:
non si dibatte più, mosca impazzita,
nella rete delle ore la tua assenza.

Sei qui:
non pialla più il cervello
la tua attesa.

Sei qui:
il tempo si raggruma,
lo spazio prende corpo in questo evento

przekład Leszka Kazany pt. „Czas krzepnie”
w temacie Oczekiwanie


Detesto i ricordi

Detesto i ricordi!

Si vive - a quanto sembra - per defluire
un poco al giorno, come l'acqua annega
nella corrente il senso del passato.
Non noi, quello che in noi di noi è morto,
solo quello ha vissuto.

Detesto dunque i ricordi.
Non hanno mai fatto riaccendere
un sigaro: figurati un amore!
Sono vecchie vestite da bambine,
voglie contro natura, ermafrodite.

Ma poi di loro a me che me ne viene?
Giungessero i miei versi come sassi
a lapidare i lemuri del tempo
che si strusciano al cerebro, annidati
nel sacco lacrimale a trarne linfa
notturna, nel primo dormiveglia!

Non li rinsangueranno i miei rimpianti:
li accecherò con una torcia bianca.
Detesto anche il ricordo dei ricordi
Se in qualche modo mi ricorda te!

przekład Leszka Kazany pt. „Nie znoszę
wspomnień” w temacie Wspomnienia


Venere a

S’affacia a annunciare la sera
il primo pianeta del mattino.

Ed in mezzo la notte
sterminata di stelle
la notte grande tenda dell’attesa
la notte aperta a tante dimensioni
quante ne può avere l’universo.

Ma noi vediamo solamente
la stella che abbiamo nella mente,
quella che sappiamo di guardare.

przekład Leszka kazany pt. „Wenus a”
w temacie Gwiazdy, planety, kosmos w poezji...


Venere b

L’ultimo pensiero della sera
il primo pensiero del mattino.

Ed in mezzo la notte,
sciabica oscura d’angosce acquattate,
la notte ch’equipara l’est all’ovest
e tuttavia non colma le distanze.

La notte
questa notte ricorrente
che rende improponibile il presente
perché ha ancora il passato da smaltire.

przekład Leszka Kazany pt. „Wenus b”
w temacie Wiersze na różne pory dnia


Inne wiersze Corrada Calabrò w tematach:
Latarnie – symbolika i poetyckie konteksty/Miniatury poetyckie/Gdy otworzysz oczy wydaje ci się już , że widzisz, Lęk, Przodkowie – bliżsi i dalsi, Noce bezsenne..., Prawda i kłamstwoRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.10.11 o godzinie 14:14

Następna dyskusja:

W języku Baudelaire'a




Wyślij zaproszenie do