Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Vicente Huidobro (1893-1948; właściwie: Vicente García-Huidobro Fernandez) – chilijski poeta, prozaik, dramaturg i teoretyk sztuki, twórca kreacjonizmu w poezji, zaliczany do tzw. wielkiej czwórki poetów chilijskich, obok Pabla Nerudy, Gabrieli Mistral i Paula de Rokhi. Inni krytycy wymieniają go też jako jednego z trzech wielkich odnowicieli dwudziestowiecznej poezji iberoamerykańskiej, obok Pabla Nerudy, Meksykańczyka Octavia Paza
i Peruwiańczyka Césara Vallejo. Pisał po hiszpańsku i francusku. Urodził się w Santiago
w zamożnej rodzinie bankierów o pochodzeniu szlacheckim i silnych powiązaniach ze światem polityki. Jego matka była działaczką ruchów feministycznych, znaną dobrze
w środowisku artystycznym, m. in. z organizowanych wieczorów literackich. Studiował literaturę na uniwersytecie i wcześnie podjął współpracę z prasą literacką, m. in. ze znanym pismem „Nord-Sud”, w którym publikowali tacy luminarze XX-wiecznej awangardy, jak: Guillaume Apollinaire, Tristan Tzara, Jean Cocteau, André Breton, Louis Aragon, Pierre Reverdy i Max Jacob. W latach 1918-1923 podróżował po Europie, mieszkał m. in.
w Madrycie, Paryżu i włoskich Alpach. Współpracował w tym czasie z czołowymi pismami dadaistów i surrealistów. W 1932 roku powrócił do Chile, gdzie kontynuował intensywną działalność pisarską. W 1936 roku wziął udział w wojnie domowej w Hiszpanii jako korespondent prasowy. Był ranny w głowę, co po kilku latach przyspieszył jego przedwczesną śmierć. Zmarł w 1947 roku na skutek udaru mózgu spowodowanego odnowieniem się ran wojennych.
Najbardziej znane tomy poezji Huidobro, to: „Ecos del alma” (Echa duszy, 19110, „La gruta del silencio” (Grota milczenia, 1913), „Canciones en la noche” (Pieśni nocą, 1913), „Las pagodas ocultas’ (Ukryte pagody, 1914), „Adán” (Adam, 1916), „Horizon carré” (Kwadratowy horyzont, 1917), „Tour Eiffel” (Wieża Eiffla), „Tout à Coup” (Nagle, 1925), „Automme régulier” (Regularna jesień, 1925), „Altazor” (el alto azor – po hiszpańsku: „wysoki jastrząb”, 1931), „El ciudadano del olvido” Miasto zapomnienia, 1941), „Últimos poemas” (Wiersze ostatnie, 1946). Jego wiersze tłumaczyli na polski m. in.: Jerzy Niemojowski, Tadeusz Peiper, Lech Piwowar, Krystyna Rodowska, Marta Jordan i Piotr Sobolczyk.

El espejo del agua

Mi espejo, corriente por las noches,
Se hace arroyo y se aleja de mi cuarto.

Mi espejo, más profundo que el orbe
Donde todos los cisnes se ahogaron.

Es un estanque verde en la muralla
Y en medio duerme tu desnudez anclada.

Sobre sus olas, bajo cielos sonámbulos,
Mis ensueños se alejan como barcos.

De pie en la popa siempre me veréis cantando.
Una rosa secreta se hincha en mi pecho
Y un ruiseñor ebrio aletea en mi dedo.

przekład Marty Jordan pt. „Lustro wody”
w temacie Motyw zwierciadła lustra i odbicia


Aeroplano

Una cruz
se ha venido al suelo

Un grito quebró las ventanas
Y todos se inclinan

sobre el último aeroplano

El viento
que había limpiado el aire
Naufragó en las primeras olas
La vibración
persiste aún
sobre las nubes

Y el tambor
llama a alguien
Que nadie conoce

Palabras

tras los árboles

La linterna que alguien agitaba
era una bandera
Alumbra tanto como el sol
Pero los gritos que atraviesan los techos
no son de rebeldía
A pesar de los muros que sepultan
LA CRUZ DEL SUR
Es el único avión
que subsiste

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Aeroplan” w temacie
Kataklizmy i katastrofy – w siłach natury i umysłu


Noche

Sobre la nieve se oye resbalar la noche
La canción caía de los árboles
Y tras la niebla daban voces

De una mirada encendí mi cigarro

Cada vez que abro los labios
Inundo de nubes el vacío

En el puerto
Los mástiles están llenos de nidos
Y el viento

gime entre las alas de los pájaros

Las Olas Mecen El Navío Muerto

Yo en la orilla silbando

Miro la estrella que humea entre mis dedos

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Noc”
w temacie Wiersze na różne pory dnia


Arte poética

Que el verso sea como una llave
Que abra mil puertas.
Una hoja cae; algo pasa volando;
Cuanto miren los ojos creado sea,
Y el alma del oyente quede temblando.

Inventa mundos nuevos y cuida tu palabra;
El adjetivo, cuando no da vida, mata.

Estamos en el ciclo de los nervios.
El músculo cuelga,
Como recuerdo, en los museos;
Mas no por eso tenemos menos fuerza:
El vigor verdadero
Reside en la cabeza.

Por qué cantáis la rosa, ¡oh Poetas!
Hacedla florecer en el poema ;

Sólo para nosotros
Viven todas las cosas bajo el Sol.

El Poeta es un pequeño Dios.

dwa przekłady: Piotra Sobolczyka pt. „Ars poetica” temacie Czym jest wiersz?
i Marty Jordan, pod tym samym tytułem, w temacie Być poetą...


La poesía es un atendato celeste

Yo estoy ausente pero en el fondo de esta ausencia
Hay la espera de mí mismo
Y esta espera es otro modo de presencia
La espera de mi retorno
Yo estoy en otros objetos
Ando en viaje dando un poco de mi vida
A ciertos árboles y a ciertas piedras
Que me han esperado muchos años

Se cansaron de esperarme y se sentaron
Yo no estoy y estoy
Estoy ausente y estoy presente en estado de espera
Ellos querrían mi lenguaje para expresarse
Y yo querría el de ellos para expresarlos
He aquí el equívoco el atroz equívoco

Angustioso lamentable
Me voy adentrando en estas plantas
Voy dejando mis ropas
Se me van cayendo las carnes
Y mi esqueleto se va revistiendo de cortezas
Me estoy haciendo árbol Cuántas cosas me he ido convirtiendo en otras cosas...
Es doloroso y lleno de ternura

Podría dar un grito pero se espantaría la transubstanciación
Hay que guardar silencio Esperar en silencio

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Poezja jest zamachem na niebo”
w temacie Metamorfozy


Inne wiersze Vicenta Huidobro w tematach: Spacery poetów, Wiersze na różne pory dnia,
To (nie) jest rozmowa na telefon, W czasie deszczu nudzą się dzieci, ale nie poeci, Poezja i muzyka/Zima, Portret (super) męski, Gwiazdy, planety, kosmos w poezji...,
Być poetą..., Czas, zegary..., W harmonii z przyrodą, W zamieci słowa..., Miary i wagi
.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.01.11 o godzinie 09:23
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Gerardo Diego (1896-1987) – poeta hiszpański, przedstawiciel Pokolenia 27.
Po studiach na Uniwersytecie Deusto, doktoryzował się na Uniwersytecie Madryckim. Pracował jako profesor literatury i sztuki w Sorii, Gijón, Santander i Madrycie. Jego wczesne wiersze utrzymane były jeszcze w tradycyjnej poetyce romantyzmu i modernizmu. Potem został jednym z czołowych przedstawicieli awangardowych kierunków w literaturze hiszpańskiej przełomu lat 20-tych i 30-tych: kreacjonizmu i ultraizmu. Jego wiersze cechuje formalna i stylistyczna wirtuozeria (np. w sonetach), a tematyka głęboko religijna sąsiaduje ze świecką frywolnością.
Po wybuchu wojny domowej w 1936 roku opowiedział się po stronie reżimu generała
F. Franco. Po wojnie pracował naukowo aż do emerytury w Instituto Beatriz Galindo
w Madrycie. Od 1947 roku był członkiem Real Academia Española (Królewskiej Hiszpańskiej Akademii).
Ważniejsze tomy poezji: „El romancero de la novi" (1920), „Imagen. Poemas 1918–1921 (1922), “Soria. Galería de estampas y efusiones” (1923), “Manual de espumas” (1924), “Versos humanos” (1925), “Viacrucis, Santander” (1931), “Poemas adrede” (1932), “Ángeles de Compostela” (1940; 1961), “Alondra de verdad” (1941), “Poemas adrede” (1943), “Hasta siempre” (1948), “La luna en el desierto” (1949), “Dos poemas” (1952), “Variación” (1954), “Amazona” (1956), “Paisaje con figuras” (1956), “Amor solo” (1958), “Canciones a Violante” (1959), “La rama” (1961), “Sonetos a Violante” (1962), “La suerte o la muerte. Poema del toreo” (1963), “Nocturnos de Chopin” (1963), “El jándalo” (1964), “Odas morales” (1966), “La fundación del querer” (1970), “Cementerio civil” (1972), “Carmen jubilar” (1975), “Cometa errante” (1985). Oprócz poezji zajmował się też historią literatury oraz muzyką.
W 1979 roku otrzymał Nagrodę Cervantesa za całokształt twórczości literackiej.
Zmarł w 1987 roku, w Madrycie, w wielu 91 lat.

Ángelus

A Antonio Machado

Sentado en el columpio
el ángelus dormita

Enmudecen los astros y los frutos

Y los hombres heridos
pasean sus surtidores
como delfines líricos

Otros más agobiados
con los ríos al hombro
peregrinan sin llamar en las posadas

La vida es un único verso interminable

Nadie llegó a su fin
Nadie sabe que el cielo es un jardín

Olvido.

El ángelus ha fallecido

Con la guadaña ensangrentada
un segador cantando se alejaba.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Anioł Pański”
w temacie Angelologia i dal..., czyli motyw anioła w poezji


Letrilla de la Virgen María esperando la Navidad

Cuando venga, ay, yo no sé
con qué le envolveré yo,
con qué.

Ay, dímelo tú, la luna,
cuando en tus brazos de hechizo
tomas al roble macizo
y le acunas en tu cuna.
Dímelo, que no lo sé,
con qué le tocaré yo,
con qué.

Ay, dímelo tú, la brisa
que con tus besos tan leves
la hoja más alta remueves,
peinas la pluma más lisa.
Dímelo y no lo diré
con qué le besaré yo,
con qué.

Y ahora que me acordaba,
Ángel del Señor, de ti,
dímelo, pues recibí
tu mensaje: «he aquí la esclava».
Sí, dímelo, por tu fe,
con qué le abrazaré yo,
con qué.

O dímelo tú, si no,
si es que lo sabes, José,
y yo te obedeceré,
que soy una niña yo,
con qué manos le tendré
que no se me rompa, no,
con qué.

przekład Marii Szafrańskiej-Brandt pt. „Piosenka Matki Bożej oczekującej
Bożego Narodzenia” w temacie Boże Narodzenie w poezji


Rosa mística

Era ella.

Y nadie lo sabía.

Pero cuando pasaba
los árboles se arrodillaban.

Anidaba en sus ojos

el Ave María

y en su cabellera

se trenzaban las letanías,

Era ella.

Era ella.

Me desmayé en sus manos
como una hoja muerta

sus manos ojivales
que daban de comer a las estrellas.

Por el aire volaban
romanzas sin sonido.

Y en su almohada de pasos
me quedé dormido.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Mistyczna róża”
w temacie Archetypy i symbole w poezji


Y tu infancia...

Y tu infancia, dime, ¿dónde está tu infancia?,
que yo la quiero.
Las aguas que bebiste,
las flores que pisaste,
las trenzas que anudaste,
las risas que perdiste.
¿Cómo es posible que no fueran mías?
Dímelo, que estoy triste.
Quince años, sólo tuyos, nunca míos.
No me escondas tu infancia.
Pídele a Dios que nos desande el tiempo.
Volverá tu niñez y jugaremos.

przekład Janusza Strasburgera pt. „A twe dzieciństwo...”
w temacie Dzieciństwo


Las tres hermanas

Estabais las tres hermanas,
las tres de todos los cuentos,
las tres en el mirador
tejiendo encajes y sueños.

Y yo pasé por la calle
y miré... Mis pasos secos
resonaron olvidados
en el vesperal silencio.

La mayor miró curiosa,
y la mediana riendo
me miró y te dijo algo...
Tú bordabas en silencio,

como si no te importase,
como si te diese miedo.
Y después te levantaste
y me dijiste un secreto

en una larga mirada,
larga, larga... Los reflejos
en las vidrieras borrosas
desdibujaban tu esbelto

perfil. Era tu figura
la flor de un nimbo de ensueño.
... Tres erais, tres, las hermanas
como en los libros de cuento.

przekład Krystyny Osińska-Boskiej pt. „Trzy siostry”
w temacie Kobiecy portret


Romance del Duero

Río Duero, río Duero,
nadie a acompañarte baja;
nadie se detiene a oír
tu eterna estrofa de agua.

Indiferente o cobarde,
la ciudad vuelve la espalda.
No quiere ver en tu espejo
su muralla desdentada.

Tú, viejo Duero, sonríes
entre tus barbas de plata,
moliendo con tus romances
las cosechas mal logradas.

Y entre los santos de piedra
y los álamos de magia
pasas llevando en tus ondas
palabras de amor, palabras.

Quién pudiera como tú,
a la vez quieto y en marcha,
cantar siempre el mismo verso
pero con distinta agua.

Río Duero, río Duero,
nadie a estar contigo baja,
ya nadie quiere atender
tu eterna estrofa olvidada,

sino los enamorados
que preguntan por sus almas
y siembran en tus espumas
palabras de amor, palabras.

przekład Krystyny Osińska-Boskiej pt. „Romanca o rzece Duero”
w temacie Rzeki, potoki, strumienie...


Abanico

El vals llora en mi ojal
Silencio

En mi hombro se ha posado el sueño
y es del mismo temblor que sus cabellos

przekład Michała Syskiego pt. „Wachlarz”
w temacie Miniatury poetyckie


Guitarra

Habrá un silencio verde
todo hecho de guitarras destrenzadas

La guitarra es un pozo
con viento en vez de agua.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Gitara”
w temacie Miniatury poetyckie


El ciprés de Silos

Enhiesto surtidor de sombra y sueño
que acongojas el cielo con tu lanza.
Chorro que a las estrellas casi alcanza
devanado a sí mismo en loco empeño.

Mástil de soledad, prodigio isleño;
flecha de fe, saeta de esperanza.
Hoy llegó a ti, riberas del Arlanza,
peregrina al azar, mi alma sin dueño.

Cuando te vi, señero, dulce firme,
qué ansiedades sentí de diluirme
y ascender como tú, vuelto cristales,

como tú, negra torre de arduos filos,
ejemplo de delirios verticales,
mudo ciprés en el fervor de Silos.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Cyprys klasztorny z Silos”
w temacie Cóż jest piękniejszego niż (wysokie) drzewa...
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.01.11 o godzinie 09:32
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Rafael Morales (1919-2005) – poeta hiszpański. Po studiach filozoficznych na uniwersytecie w Madrycie, dzięki dwuletniemu stypendium naukowemu, studiował literaturę w Portugalii. Wiersze zaczął pisać w wieku siedmiu lat. Debiutował na łamach pisma „Rumbos”, które prowadził znany rzeźbiarz Victor Gonzales Gil. Potem współpracował
z innymi pismami literackimi: „Escorial”, „La Estafeta Literaria”, The Blue Monkey" i „Poetry”. Opublikował tomy poezji: „Poemas del toro” (1943), „El corazón y la tierra” (1946), „Los desterrados” (1947, „ Poemas del toro y otros versos” (1949), „Canción sobre el asfalto” (1954 – wyróżniony Narodową Nagrodą Literacką - Premio Nacional de Literatura), „La máscara y los dientes” (1962), „Poesías completas” (1967), „La rueda y el viento” (1971), „Obra poética (1943-1981)” (1982), „Entre tantos adioses” (1993), „Obra poética completa 1943-1999” (1999), „Poemas de la luz y la palabra” (2003). Pisał też książki dla dzieci
i eseje z krytyki literackiej. Zaliczany jest do czołówki współczesnych poetów hiszpańskich.

Ocaso en el parque

La tarde iba cayendo. Lentamente,
como se alacia un fruto de dorada
piel sensitiva, silenciosa y pura
la luz palidecía y se mustiaba.
Con tímida ternura se afligía 
sobre el aire doliente, sobre el agua
que antes brillaba con metal, con ira,
con súbitos cuchillos que pasaban...
Por la verde arboleda, entre el ramaje,
en un pálido adiós se deslizaba
y en el extremo de las ramas puras
era una pena dolorida y clara.

En la arena del parque, sobre el césped,
las fugitivas sombras se alargaban
leves y dulces, pálidas, confusas
en busca de la noche, hacia su nada.
La furia del color, su poderosa
plenitud virginal se sosegaba.
Ya el gran mineral, el rojo altivo,
el azul sideral y el escarlata
de hiriente dentellada vengativa
tenuemente cansados replegaban
sus grandes alas silenciosas, puras,
abatidas, serenas, derrotadas.

Los tiernos amarillos se extinguían
y era un suspiro fugitivo el malva,
lo gris iba creciendo, oscureciendo,
adensando negror entre las ramas.
Las sombras se fundían. Ya la noche
entre la yerba humilde se ocultaba,
se hundía entre las cosas; quedamente
invadía los huecos suave y mansa
y luego, sigilosa, se extendía,
caía sobre el mundo. Era una garra
que en el aire se hundía, que en la tierra,
lenta, implacable, firme se adentraba.
Pero la vida viva proseguía,
pero la vida viva levantaba
en medio de la sombra, de la noche
surtidores de sangre, de palabras,
dientes y risas, besos, corazones,
arracimada furia, plural ansia;
surgía entre las uńas de la sombra,
brotaba incontenible como un agua,
surgía por la boca y por los ojos
de la nocturna y planetaria máscara.

Allí estaba la vida, sí.
Era una densa palpitación,
una gozosa presencia interminable,
una gran eclosión germinal,
una gran plenitud bajo la noche,
un inmenso ramaje desplegado,
unas alas abiertas, unas ciegas raíces
bajando febricentes
hasta el profundo secreto seminal,
hasta el latente y puro corazón genesiaco.

Beso

Mi sangre se me puebla de un ardor inefable
y en las manos me laten incomprensibles pájaros,
altas nubes oscuras, atormentados mares,
cuando acerco a tus sienes rumorosas mis labios.

Todo mi ser se inunda de infinito y hondura,
me fundo con el cielo, con la luz, con los campos,
y las piedras inertes y el arroyo tranquilo
se me acercan y tiemblan, venturosos y humanos.

żQué misterio celeste entre tus venas fluye?
żQué Dios omnipotente me llama entre tus labios?
żQué mares increíbles me llevan poderosos
entre adelfas y estrellas, entre nubes y astros?

Arrebatado, enorme, como huracán perdido,
mi corazón se evade y va hacia ti sangrando.
ĄAy, corazón herido de pasión y locura,
pájaro sordo, inmenso, que va ciego volando!

Gato negro de las delicias

Es hermoso este gato de color de paraguas
mojado por la lluvia.
Miro su desamparo en medio de la calle,
miro su islita negra de terror y de asombro.

Podría tocar la noche y su silencio
si acercase mi mano a su congoja,
sentir entre mis dedos la esperanza de alguien
o quizás a Dios mismo
clamando en este gato,
en este miedo oscuro,
en este gran olvido de los hombres.
 
przekład Janusza Strasburgera pt. „Czarny kot na Promenadzie Delicji”
w temacie Sierściuchy


Cántico doloroso al cubo de la basura

Tu curva humilde, forma silenciosa,
le pone un triste anillo a la basura.
En ti se hizo redonda la ternura,
se hizo redonda, suave y dolorosa.

Cada cosa que encierras, cada cosa
tuvo esplendor, acaso hasta hermosura.
Aquí de una naranja se aventura
la herida piel silente y penumbrosa.

Aquí de una manzana verde y fría
un resto llora zumo delicado
entre un polvo que nubla su agonía.

Oh, viejo cubo sucio y resignado,
desde tu corazón la pena envía
el llanto de lo humilde y lo olvidado.

przekład Michała Syskiego pt. „Bolesna pieśń do kubła od śmieci”
w temacie Zaśpiewam ci pieśń


Inne wiersze Rafaela Moralesa w tematach: O głupkach, durniach, kretynach
i im podobnych
, Ta nasza młodość, Smutek czy radość... miłość, czy nienawiść..., Oczekiwanie
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 27.03.11 o godzinie 06:25
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Miguel de Unamuno (1864-1936) – poeta hiszpański, zajmował się także twórczością prozatorską, dramaturgiczną, eseistyczną, tłumaczeniami i filozofią, był profesorem języka
i literatury greckiej oraz rektorem uniwersytetu w Salamance. Zaliczany do czołowych postaci tzw. pokolenia 1898, które dążyło do odrodzenia życia intelektualnego w Hiszpanii poprzez zbliżenie do europejskich prądów schyłku XIX wieku: pragmatyzmu, racjonalizmu
i materializmu. Początkowo popierał reżim gen. Franco, ale z czasem stał się zdecydowanym jego przeciwnikiem. W 1924 roku został odwołany ze stanowiska rektora i wydalony z kraju na Wyspy Kanaryjskie, skąd uciekł do Francji. Po upadku dyktatorskiego rządu Miguela Primo de Rivery powrócił do Hiszpanii i ponownie objął stanowisko rektora uniwersytetu
w Salamance. Piastował je do października 1936 roku, kiedy ponownie został usunięty
z pracy na uniwersytecie. Dwa miesiące później, 31 grudnia 1936 roku, zmarł na zawał serca. Za życia opublikował tomy poezji: „Poesías „ (1907), „Rosario de sonetos líricos” (1911), „El Cristo de Velázquez” (1920), „Andanzas y visiones españolas” (1922), „Rimas
de dentro” (1923), „Rimas de un poeta desconocido” (1924), „De Fuerteventura a París” (1925), „Romancero del destierro” (1928).

¿Qué es tu vida, alma mía?

¿Qué es tu vida, alma mía?, ¿cuál tu pago?,
¡Lluvia en el lago!
¿Qué es tu vida, alma mía, tu costumbre?
¡Viento en la cumbre!

¿Cómo tu vida, mi alma, se renueva?,
¡Sombra en la cueva!,
¡Lluvia en el lago!,
¡Viento en la cumbre!,
¡Sombra en la cueva!

Lágrimas es la lluvia desde el cielo,
y es el viento sollozo sin partida,
pesar, la sombra sin ningún consuelo,
y lluvia y viento y sombra hacen la vida.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Czymże twe życie?”
w temacie Trochę o duszy


¡Como canta el cuerpo!

El cuerpo canta;
la sangre aúlla;
la tierra charla;
la mar murmura;
el cielo calla
y el hombre escucha.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Jak ciało śpiewa!”
w temacie Ciało mojego ciała


Castilla

Tú me levantas, tierra de Castilla,
en la rugosa palma de tu mano,
al cielo que te enciende y te refresca,
al cielo, tu amo,

Tierra nervuda, enjuta, despejada,
madre de corazones y de brazos,
toma el presente en ti viejos colores
del noble antaño.

Con la pradera cóncava del cielo
lindan en torno tus desnudos campos,
tiene en ti cuna el sol y en ti sepulcro
y en ti santuario.

Es todo cima tu extensión redonda
y en ti me siento al cielo levantado,
aire de cumbre es el que se respira
aquí, en tus páramos.

¡Ara gigante, tierra castellana,
a ese tu aire soltaré mis cantos,
si te son dignos bajarán al mundo
desde lo alto!

przekład Jana Winczakiewicza pt. „Kastylia”
w temacie Regiony i krainy


Junto a la laguna del Cristo en la Aldehuela de Yeltes,
una noche de luna llena


Noche blanca en que el agua cristalina
duerme queda en su lecho de laguna
sobre la cual redonda llena luna
que ejército de estrellas encamina

vela, y se espeja una redonda encina
en el espejo sin rizada alguna;
noche blanca en que el agua hace de cuna
de la más alta y más honda doctrina.

Es un rasgón del cielo que abrazado
tiene en sus brazos la Naturaleza;
es un rasgón del cielo que ha posado

y en el silencio de la noche reza
la oración del amante resignado
sólo al amor, que es su única riqueza.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Nad Laguną Chrystusa w Aldehuela
de Yeltes, nocą księżycową” w temacie Wiersze na różne pory dnia


Miraba a la mar la vaca

Miraba a la mar la vaca
y a la vaca la mar;
en la resaca, la mar reía
y la vaca la risa no veía... La vaca está debajo de la risa -y del llanto,
es decir, por encima, en la repisa- del infinito
donde se quiebra en espuma el quebranto
y en silencio el grito...
Los ánades sobre la mar volando
miran la mar, no el cielo -a sus entranas
pasan en bando- que es su consuelo,
y se van a otras costas nunca extranas...
Los peces son los que no ven la mar
y a las olas se asoman
para mirar al cielo,
mirada de que toman
su fe para nadar, que es su volar.
No, yo no sueno la vida,
es la vida la que me suena a mí,
y si el sueno me olvida
he de olvidarme al cabo que viví.
Miraba a la mar la vaca;
la vaca era la mar, se hacía mar,
y la mar era otra vaca...
No nada la vaca ni vuela;
mira la mar, respira aire del cielo
y pisa en el suelo...
La mar no nada ni el cielo vuela;
sobre la tierra se apoya la mar,
sobre la tierra la mar y el cielo
y es su volar.

przekład Zuzanny Jakubowskiej pt. „Patrzyła na morze krowa”
w temacie Marynistyka


Inne wiersze Miguela de Unamuno w tematach:
Modlitwa/Między sacrum a profanum (motywy religijne w poezji świeckie), Ojczyzna, Dla nas śpiewa pustynia.../Samotność, Przypowieść, Wędrówką życie jest człowieka,
W zamieci słowa...
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.01.11 o godzinie 22:28
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Nicanor Parra (ur. 1914) – poeta chilijski, jeden z najbardziej oryginalnych autorów współczesnej literatury iberoamerykańskiej. Ukończył studia w zakresie matematyki i fizyki
w Instytucie Pedagogiki na Universidad de Chile. Studia pogłębiał w trakcie dwóch pobytów stypendialnych w Brown University w USA i w Oksfordzie w Anglii. Po powrocie do Chile pracował jako profesor fizyki teoretycznej na uniwersytecie.
Debiutował w 1937 roku zbiorem wierszy “Canciionero sin nombre” (Pieśni bezimienne). Jednak rozgłos wykraczający poza granice Chile przyniósł mu dopiero drugi tom wierszy “Poemas y antipoemas” (Wiersze i antywiersze) wydany w 1954 roku. Tomem tym zaczął budować podstawy własnej stylistyki, którą nazwał “antypoezją”. Była to reakcja na tradycyjną poetykę wierszy latynoamrykańskich reprezentowaną przede wszystkim przez Pablo Nerudę i jego naśladowców. Kolejne tomy wierszy: „Versos de salón”, (1962), „Manifiesto” (1963) i „Canciones rusas” (1967) ugruntowały pozycję Parry jako jednego
z najbardziej oryginalnych poetów iberoamerykańskich. W 1968 roku poeta otrzymał Państwową Nagrodę Literacką. Inne jego ważne książki poetyckie to: „Obra gruesa” (1969), „Emergency Poems” (1972), „Artefactos” (1975), „Sermones y prédicas del Cristo de Elquí” (1977), „Chistes para desorientar a la policía" (1983), „Hojas de Parra” (1985), „Poemas para combatir la calvicie” (1993), „Páginas en blanco” (2001), „Rey Lear i mendigo” ( 2004), „Discursos de Sobremesa (2006).
Wiersze Nicanora Parry tłumaczyli na polski Krystyna Rodowska i Maciej Zientara. Ukazały się one w „Literaturze na Świecie” nr 7-8/2000 i w antologii Krystyny Rodowskiej: Umocz wargi w kamieniu. Przekłady z poetów latynoamerykańskich. Biuro Literackie, Wrocław 2011.

Z tomu „Poemas y antipoemas”, 1954

Autoretrato


Considerad, muchachos,
Esta lengua roída por el cáncer:
Soy profesor en un liceo obscuro,
He perdido la voz haciendo clases.
(Después de todo o nada
Hago cuarenta horas semanales).
¿Qué les dice mi cara abofeteada?
¡Verdad que inspira lástima mirarme!
Y qué decís de esta nariz podrida
Por la cal de la tiza degradante

En materia de ojos, a tres metros
No reconozco ni a mi propia madre.
¿Qué me sucede? -Nada.
Me los he arruinado haciendo clases:
La mala luz, el sol,
La venenosa luna miserable.
Y todo para qué,
Para ganar un pan imperdonable
Duro como la cara del burgués
Y con olor y con sabor a sangre.
¡Para qué hemos nacido como hombres
Si nos dan una muerte de animales!

Por el exceso de trabajo, a veces
Veo formas extrañas en el aire,
Oigo carreras locas,
Risas, conversaciones criminales.
Observad estas manos
Y estas mejillas blancas de cadáver,
Estos escasos pelos que me quedan,
¡Estas negras arrugas infernales!
Sin embargo yo fui tal como ustedes,
Joven, lleno de bellos ideales,
Soñé fundiendo el cobre
Y limando las caras del diamante:
Aquí me tienen hoy
Detrás de este mesón inconfortable
Embrutecido por el sonsonete
De las quinientas horas semanales.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Autoportret”
w temacie Autoportret w lustrze wiersza


Madrigal

Yo me haré millonario una noche
Gracias a un truco que me permitirá fijar las imágenes
En un espejo cóncavo. O convexo.

Me parece que el éxito será completo
Cuando logre inventar un ataúd de doble fondo
Que permita al cadáver asomarse a otro mundo.

Ya me he quemado bastante las pestañas
En esta absurda carrera de caballos
En que los jinetes son arrojados de sus cabalgaduras
Y van a caer entre los espectadores.

Justo es, entonces, que trate de crear algo
Que me permita vivir holgadamente
O que por lo menos me permita morir.
Estoy seguro de que mis piernas tiemblan,
Sueño que se me caen los dientes
Y que llego tarde a unos funerales.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Madrygał”
w temacie Motyw zwierciadła, lustra i odbicia


Epitafio

De estatura mediana,
Con una voz ni delgada ni gruesa,
Hijo mayor de profesor primario
Y de una modista de trastienda;
Flaco de nacimiento
Aunque devoto de la buena mesa;
De mejillas escuálidas
Y de más bien abundantes orejas;
Con un rostro cuadrado
En que los ojos se abren apenas
Y una nariz de boxeador mulato
Baja a la boca de ídolo azteca
-Todo esto bañado
Por una luz entre irónica y pérfida-
Ni muy listo ni tonto de remate
Fui lo que fui: una mezcla
De vinagre y de aceite de comer
¡Un embutido de ángel y bestia!

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Epitafium”
w temacie Autoportret w lustrze wiersza


Z tomu „Versos de salón”, 1962

Mujeres


La mujer imposible,
La mujer de dos metros de estatura,
La seńora de mármol de Carrara
Que no fuma ni bebe,
La mujer que no quiere desnudarse
Por temor a quedar embarazada,
La vestal intocable
Que no quiere ser madre de familia,
La mujer que respira por la boca,
La mujer que camina
Virgen hacia la cámara nupcial
Pero que reacciona como hombre,
La que se desnudó por simpatía
Porque le encanta la música clásica
La pelirroja que se fue de bruces,
La que sólo se entrega por amor
La doncella que mira con un ojo,
La que sólo se deja poseer
En el diván, al borde del abismo,
La que odia los órganos sexuales,
La que se une sólo con su perro,
La mujer que se hace la dormida
(El marido la alumbra con un fósforo)
La mujer que se entrega porque sí
Porque la soledad, porque el olvido...
La que llegó doncella a la vejez,
La profesora miope,
La secretaria de gafas oscuras,
La seńorita pálida de lentes
(Ella no quiere nada con el falo)
Todas estas walkirias
Todas estas matronas respetables
Con sus labios mayores y menores
Terminarán sacándome de quicio.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Kobiety”
w temacie Kobiecy portret


La Poesía terminó conmigo

Yo no digo que ponga fin a nada
no me hago ilusiones al respecto
yo quería seguir poetizando
pero se terminó la inspiración.
La poesía se ha portado bien
yo me he portado horriblemente mal.

Qué gano con decir
yo me he portado bien
la poesía se ha portado mal
cuando saben que yo soy el culpable.

¡Está bien que me pase por imbécil!

La poesía se ha portado bien
yo me he portado horriblemente mal
la poesía terminó conmigo.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Poezja załatwiła
mnie odmownie” w temacie Być poetą...


Z tomu „Canciones rusas”, 1967

Los Ritos


Cada vez que regreso
A mi país
después de un viaje largo
Lo primero que hago
Es preguntar por los que se murieron:
Todo hombre es un héroe
Por el sencillo hecho de morir
Y los héroes son nuestros maestros.

Y en segundo lugar
por los heridos
Sólo después
no antes de cumplir
Este pequeño rito funerario
Me considero con derecho a la vida:
Cierro los ojos para ver mejor
Y canto con rencor
Una canción de comienzos de siglo.

przekład Macieja Zientary pt. „Rytuały”
w temacie Powroty


Z tomu „Obra gruesa”, 1969

Padre Nuestro


Padre nuestro que estás en el cielo
Lleno de toda clase de problemas
Con el ceño fruncido
Como si fueras un hombre vulgar y corriente
No pienses más en nosotros.

Comprendemos que sufres
Porque no puedes arreglar las cosas.
Sabemos que el Demonio no te deja tranquilo
Desconstruyendo lo que tú construyes.

El se ríe de ti
Pero nosotros lloramos contigo:
No te preocupes de sus risas diabólicas.

Padre nuestro que estás donde estás
Rodeado de ángeles desleales
Sinceramente: no sufras más por nosotros
Tienes que darte cuenta
De que los dioses no son infalibles
Y que nosotros perdonamos todo.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Ojcze nasz”
w temacie Modlitwa


Agnus Dei

Horizonte de tierra
astros de tierra
Lágrimas y sollozos reprimidos
Boca que escupe tierra
dientes blandos
Cuerpo que no es más que un saco de tierra
Tierra con tierra - tierra con lombrices.

Alma inmortal - espíritu de tierra.

Cordero de dios que lavas los pecados del mundo
Dime cuántas manzanas hay en el paraíso terrenal.

Cordero de dios que lavas los pecados del mundo
Hazme el favor de decirme la hora.

Cordero de dios que lavas los pecados del mundo
Dame tu lana para hacerme un sweater.

Cordero de dios que lavas los pecados del mundo
Déjanos fornicar tranquilamente:
No te inmiscuyas en ese momento sagrado.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Agnus Dei”
w temacie Modlitwa


Test

Qué es un antipoeta:
Un comerciante en urnas y ataúdes?
Un sacerdote que no cree en nada?
Un general que duda de sí mismo?
Un vagabundo que se ríe de todo
Hasta de la vejez y de la muerte?
Un interlocutor de mal carácter?
Un bailarín al borde del abismo?
Un narciso que ama a todo el mundo?
Un bromista sangriento
Deliberadamente miserable
Un poeta que duerme en una silla?
Un alquimista de los tiempos modernos?
Un revolucionario de bolsillo?
Un pequeño burgués?
Un charlatán?
un dios?
un inocente?
Un aldeano de Santiago de Chile?
Subraye la frase que considere correcta.

Qué es la antipoesía:
Un temporal en una taza de té?
Una mancha de nieve en una roca?
Un azafate lleno de excrementos humanos
Como lo cree el padre Salvatierra?
Un espejo que dice la verdad?
Un bofetón al rostro
Del Presidente de la Sociedad de Escritores?
(Dios lo tenga en su santo reino)
Una advertencia a los poetas jóvenes?
Un ataúd a chorro?
Un ataúd a fuerza centrífuga?
Un ataúd a gas de parafina?
Una capilla ardiente sin difunto?

Marque con una cruz
La definición que considere correcta.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Test”
w temacie Być poetą...


Yo pecador

Yo galán imperfecto
Yo danzarín al borde del abismo,

Yo sacristán obsceno
Niño prodigio de los basurales,

Yo sobrino - yo nieto
Yo confabulador de siete suelas,

Yo señor de las moscas
Yo descuartizador de golondrinas,

Yo jugador de fútbol
Yo nadador del Estero las Toscas,

Yo violador de tumbas
Yo satanás enfermo de paperas,

Yo conscripto remiso
Yo ciudadano con derecho a voto,

Yo ovejero del diablo
Yo boxeador vencido por mi sombra,

Yo bebedor insigne
Yo sacerdote de la buena mesa,

Yo campeón de cueca
Yo campeón absoluto de tango
De guaracha, de rumba, de vals,

Yo pastor protestante
Yo camarón, yo padre de familia,

Yo pequeño burgués
Yo profesor de ciencias ocultas,

Yo comunista, yo conservador
Yo recopilador de santos viejos,

(Yo turista de lujo)

Yo ladrón de gallinas
Yo danzarín inmóvil en el aire,

Yo verdugo sin máscara
Yo semidiós egipcio con cabeza de pájaro,

Yo de pie en una roca de cartón:
Háganse las tinieblas

Hágase el caos,
háganse las nubes,
Yo delincuente nato
Sorprendido infraganti

Robando flores a la luz de la luna
Pido perdón a diestra y siniestra
Pero no me declaro culpable.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. "Ja grzesznik"
w temacie Autoportret w lustrze wiersza


Z tomu „Emergency Poems”, 1972

No creo en la vía pacífica


no creo en la vía violenta
me gustaría creer
en algo ?pero no creo
creer es creer en Dios
lo único que yo hago
es encogerme de hombros
perdónenme la franqueza
no creo ni en la Vía Láctea.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Nie wierzę w pokojową drogę”
w temacie Wiersze „zaangażowane”


Z tomu „Sermones y prédicas del Cristo de Elquí”, 1977

XVIII


En el conflicto ya milenario
que amenaza con una nueva división
a la iglesia de Cristo
yo me declaro fundamentalista:
me pronuncio por la plegaria mental
soy enemigo de la plegaria verbal
a pesar de no tener velas en ese entierro
puesto que soy un libre pensador.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „***[w konflikcie już tysiącletnim]" w temacie
Między sacrum a profanum (motywy religijne w poezji świeckiej)


XX

En la realidad no hay adjetivos
ni conjunciones ni preposiciones
¿quién ha visto jamás una Y
fuera de la Gramática de Bello?
en la realidad hay solo acciones y cosas
un hombre bailando con una mujer
una mujer amamantando a su nene
un funeral - un árbol - una vaca
la interjección la pone el sujeto
el adverbio lo pone el profesor
y el verbo ser es una alucinación del
filósofo.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „***[w rzeczywistości
nie ma przymiotników" w temacie W zamieci słowa


Z tomu „Chistes para desorientar a la policía" , 1983

El Anti-Lazaro


Muerto no te levantes de la tumba
qué ganarías con resucitar
una hazaña
y después
la rutina de siempre
No te conviene viejo no te conviene

el orgullo la sangre la avaricia
la tiranía del deseo venéreo
los dolores que causa la mujer

el enigma del tiempo
las arbitrariedades del espacio

Recapacita muerto recapacita
¿que no te acuerdas cómo era la cosa?
a la menor dificultad explotabas
en improperios a diestra y siniestra

Todo te molestaba
no resistías ya
ni la presencia de tu propia sombra

Mala memoria viejo mala memoria
tu corazón era un montón de escombros
-estoy citando tus propios escritos-
y de tu alma no quedaba nada

A qué volver entonces al infierno de Dante
¿para que se repita la comedia?
qué divina comedia ni qué 8/4
voladores de luces-espejismos
cebo para cazar lauchas golosas
ése sí que sería disparate

eres feliz cadáver eres feliz
en tu sepulcro no te falta nada
ríete de los peces de colores

Aló- aló, me estás escuchando

quien no va a preferir el amor de la tierra
a las caricias de una lóbrega prostituta
nadie que esté en sus cinco sentidos
salvo que tenga pacto con el diablo

Sigue durmiendo hombre sigue durmiendo
sin los aguijonazos de la duda
en la quietud de tu propio ataúd
en la quietud de la noche perfecta
libre de pelo y paja
como si nunca hubieras estado despierto.

No resucites por ningun motivo
no tienes por qué ponerte nervioso
como dijo el poeta
tienes toda la muerte por delante.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Anty-Łazarz”
w temacie Śmierć


Z tomu „Hojas de Parra”, 1985

Los jubilados


A los primeros síntomas de primavera
Llegan los jubilados
A la Plaza de Armas de Santiago de Chile
Y se sientan en los escaños de fierro
Con una pierna arriba de la otra
A disfrutar del aire transparente
Bajo una lluvia de palomas grises.

Los jubilados viven en simbiosis
Con esas aves de color temblor:
Ellos las corroboran con maní
Y ellas
a picotones amistosos
Les extraen la carne de las muelas.

Los jubilados son a las palomas
Lo que los cocodrilos a los ángeles.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Emeryci”
w temacie Starość


Inne wiersze Nicanora Parry w tematach:
Miniatury poetyckie, W głąb siebie... („Szaleństwo i geniusz")/Wielcy i znani,
Ojczyzna, Nihilizm (papierosy i wódka, zło i brzydota), Blaski i cienie małżeństwa
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 01.04.11 o godzinie 06:56
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
José Ángel Leyva (ur. 1958) – poeta meksykański. Pochodzi w rodziny wielodzietnej.
Jego ojciec był dyrektorem wiejskiej szkoły i poetą-amatorem. W domu panował kult nauki
i literatury. José ukończył studia lekarskie na Uniwersytecie w Durango i rozpoczął studia podyplomowe w zakresie psychiatrii. Jednak o jego dalszych losach zadecydowało zamiłowanie do literatury. Dlatego porzucił studia medyczne i poświęcił się pracy literackiej, studiując na Wydziale Literatury i Filozofii Uniwersytetu w Meksyku i podejmując współpracę z wydawnictwami literackimi. Jest autorem wielu tomów poezji, m. in. „Botellas de sed” (Butelki pragnienia, 1988), „Catullo en el destierro” (Katullus na wygnaniu, 1993), „Entresueños” (Międzysny, 1996), „El Espinazo del Diablo” (Diabelski Grzbiet, 1998), „Los versos del guerrero” (Wiersze wojownika, 1998), „Nombres del deseo" (Imiona pożądania, 2000), „Duranguraños” (2007), „La eternidad no es tiempo” (Wieczność nie jest czasem, 2009), „Habitantos. Breve antologia personal” (Habitantos. Krótka antologia osobista, 2010), „Cristales sólidos” (Stałe kryształy, 2010). W latach 1997-2007 współredagował
z poetą José Vicente Anaya znany dwumiesięcznik literacki „Alforia” poświęcony głównie prezentacji współczesnej poezji iberoamerykańskiej. Obecnie jest wydawcą i redaktorem naczelnym miesięcznika literackiego „La Otra”, rozpowszechnianego również w internecie.
W latach 2000-2008 opublikował cztery tomy wywiadów z poetami iberoamerykańskimi. Ukazały się one pt.: „Versoconverso” (Wiersz przy wierszu, 2000), „Versos comunicantes I” (Wiersze w połączeniu I, 2002), „Versos comunicantes II” (Wiersze w połączeniu II, 2005), „Versos comunicantes III” (Wiersze w połączeniu III, 2008). Leyva uprawia też twórczość prozatorską, wydał m. in. powieść „La noche del jabali” (Dzika noc, 2002). Jego wiersze tłumaczono na języki: angielski, francuski, włoski, portugalski, rumuński, bułgarski, grecki
i polski. Po polsku ukazały się one w przekładzie Krystyny Rodowskiej w piśmie „Nowa Okolica Poetów” nr 1-2/2008 oraz w autorskiej antologii Krystyny Rodowskiej: Umocz wargi
w kamieniu. Przekłady z poetów latynoamerykańskich. Biuro literackie, Wrocław 2010.


Z tomu „Catulo en el destierro”, 1993

* * *

Apenas dos milos años
y ya somos un alma sin pellejo
un corazón desvencijado
un cerebro invadido por bases militares
en las zonas visuales de la risa
Apenas erguimos la cabeza
dejamos de andar sombre las manos
dudamos y escribimos
y ya nos faltan fuerzas sensoriales
nos tiemblan las piernas
el café se nos derrama
confundimos generales con poetas
Apenas estuvimos en Babel
pero antes
fue primero el sustantivo
y ya nos llegan cartas de nietos olvidados
que no nos decen nada
nadie recuerda que existimos

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „***[Zaledwie dwa
tysiące lat...]” w temacie Świecie nasz


* * *

Todas las calles son arroyos secos
Para los hombres de mar
Todas las aceras son puertos
para anclar la muerte
en el reloj de un asesino
o para ver una mujer nocturna
erguida como faro bajo el sol
Todos los barrios se desprenden
de la misma plaza
caminan siempre al corazón
de las ciudades
hacia del lugar inamovible
de las ruinas
Todas las piedras son la misma
versión sedentaria
del nómada cansado

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „***[Wszystkie ulice
to suche strumienie...]” w temacie Na miejskich ulicach


Z tomu „Duranguraños”, 2007

Mi abuelo


a Juan Gelman

Mi abuelo tenía unos largos cuchillos afilados
y un extraño silencio de sauce en las pestañas
Dice mi padre que era experto en matar de un solo tajo
abrir las bestias en canal y desollarlas con pericia
Desvanecer en cortes cirujanos a la presa
Mi abuelo José Ángel no pensaba en el dolor
ni en la muerte de la carne
Cada mañana en su interior se desangraba una palabra
Un pinchazo al corazón se le clavaba al hundir el pan
en el café matinal en medio de los fiambres
Imaginaba que encendía temprano un horno
amasaba harina y enseñaba a los nietos a inventar
formas con nombres que se encienden al calor del barro
El carnicero despertaba en su local de garfios y de sangre
Rebanaba piezas de res de cabra de cerdo de cordero
Callado
Regalaba a la clientela una sonrisa calma
A veces el alcohol recuperaba el sueño
el aroma del pan
las ascuas brillantes de sus ojos grandes
Tomaba la calle con risa y voz desconocidas
Compraba en el retorno a casa la mejor repostería

Murió el abuelo porque el trigo le dolía al miocardio
antes de conocer nietos y de ser viejo

Sus hijos heredaron de mi abuela el magisterio
y una sentencia que dijo era de José Ángel
“La palabra es al hombre lo que el hombre a la palabra”
Abandonó la familia el matadero por un salón de clases

En mi infancia recuerdo a mi padre sacrificar animales
con manos de maestro
escribir discursos y poemas para grandes banquetes
en una comunidad analfabeta
También lo vi hacer hornos y pan junto a mi madre

Ahora me pregunto al escribir sobre el abuelo
En dónde quedaron sus largos cuchillos afilados
Los nombres de la harina
En dónde la palabra-carne

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Mój dziadek”
w temacie Przodkowie – bliżsi i dalsi


Z tomu „Habitantos”, 2010

Su nombre es Bagdad


Atado a la mano de sus seis noviembres
camino por abril sobre preguntas lilas
Frágiles revientan debajo de la suela del zapato
Su aroma luminoso asciende a la nariz
Estalla la ciudad poblada de presagios

–¿Las bombas apagan el color del Sol
o le quitan la sombra a las personas?–
Me pregunta el niño con su voz de sabio

–¿La guerra despinta el corazón
o sólo seca la sangre de la gente?
¿Papá, cómo se matan las sonrisas?–
Las jacarandas son lágrimas aéreas
en la ciudad más grande del planeta
donde el olvido desecó sus lagos
y convirtió en escombros a los dioses
de la lluvia, del maíz, de la creación humana
–Papá, ¿cómo se llaman las voces que ordenan
desde lejos la explosión del mundo?

En esta primavera me quedo sin palabras

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Ma na imię Bagdad”
w temacie Wojna


El poeta lleva un tiro en la cabeza

a Fausto

Pensaba que la muerte no dolía
mas sintió una explosión de dolor en la cabeza
Era un joven intenso de Colombia
Hombre niño viejo

Le gustaba arriesgar el corazón en la ruleta
y jugar a darle sentido a las palabras
a ponerle nombre a los sucesos
que la demencia y el horror definen innombrables

Se puso a revolver las letras del revólver
Se puso el chaleco salvavidas
Alquiló su vida como escolta

¿En qué país estoy? se dijo
cuando la bala le rompía la frente
y se alojaba estupefacta en el cerebro

Nunca perdió el conocimiento
ni la imagen vívida del arma
¿En qué país estoy? interrogaba a los curiosos
el guardaespaldas boca arriba
con ojos de poeta
de mártir
de extraviado
de suicida

¿En dónde sobrevivo? se pregunta
Ese hombre cuando escribe
y le pesan los versos como plomo
y le vuelven los nombres de la muerte

¿En qué país en qué país?
repite la bala estacionada en la cabeza.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Poeta z przestrzeloną głową”
w temacie Samobójstwo w wierszach...


Poesía

Pasaban los árboles veloces de mi infancia
El autobús me arrancaba de los ojos
uno a uno los pinos y las nubes
Devoraba el asfalto tembloroso de la sierra
Yo dije la palabra inútil
y vi la mirada de la muerte
Su tieso semblante y la rigidez
del aire que no pesa y no camina
¿De qué están sembrados los sepulcros
que no echan hacia fuera gusanos sino flores?

Toc toc toc
toc toc toc
Sonó mi cráneo o calavera hueca
Alguien llamaba desde el bosque
Pasaban las sombras de los árboles
y repetí con balbuceos la palabra aliento
Un velo en el cristal de la ventana
la colocó al revés y en forma de conjuro
Entonces las fosas de la tierra
dieron a luz mi propia lengua

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Poezja”
w temacie Być poetą...


Z tomu „Cristales sólidos”, 2010

El impostor


A Juan Manuel Roca

Está escrito en internet que uno es nadie
Que usted y yo somos la calle del graffiti
La bola de papel que rueda entre los pies de cibernautas

Cualquiera puede ser yo
Meterse en mi cabeza – yo en la suya
Respondo a esa pregunta vehemente que me indaga
desde una butaca interior como una plaza
Con mi voz – es cierto – más envuelta en silencio y en rutina

No es eco o fantasma del dolor
Cansancio de pasar inadvertido para otros
Tampoco el no ser que dejan los vacíos

Usted piensa en mí como otro yo
Usted me piensa como usted
Como si fuera yo
hijo del padre y en su nombre
hijo de mí de mi deseo
hombre de un tiempo en espiral
de un ahora de moda que se agota
en la sed de vestir igual que el otro
Ni mi voz ni la suya son orginales

Cualquiera puede matar a los ancestros sin pensarlo
Ser amante de la madre de uno mismo
Ser parido de nuevo en otra imagen
Réplica del padre y del hijo en los espejos ciegos
donde usted me ve con el tacto
como yo lo observo con oído alerta

Autor de usted soy yo - me dice vehemente en su mensaje -
Ignora quién soy yo – respondo -
Me llaman azar casualidad destino tragedia accidente
Vengo de allá de la ignorancia rey Edipo
Soy Tiresias el que escribe con el nombre de Sófocles
la causa de que lleve sus ojos en mis manos

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Szalbierz”
w temacie Autoportert w lustrze wiersza


Inne wiersze José Ángela Leyvy w tematach: Światło, Popatrz na mgłę, ileż cudów ukrywa..., Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka, O przemijaniu...,
W zamieci słowa..., Archetypy i symbole w poezji, Wspomnienia, Mój świat, Śmierć.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.04.11 o godzinie 12:20
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Ernesto Cardenal (ur. 1925) – nikaraguański poeta i duchowny, jeden z najwybitniejszych żyjących poetów latynoamerykańskich.
W wieku 10 lat rozpoczął naukę w kolegium jezuitów. Potem studiował filozofię, literaturę hiszpańską i teologię w Managua oraz w Meksyku, a w latach 1948-1949 literaturę amerykańską na uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, zakończone doktoratem. Wraz
z dwoma poetami nikaraguańskimi - Carlosem Martínezem i Ernesto Mejía – założył grupę poetycką „Pokolenie 40”. W latach 50-tych podróżował po Europie: Hiszpanii, Francji, Włoszech i Szwajcarii. Po powrocie do Nikaragui walczył w oddziałach partyzanckich przeciwko dyktaturze Anastasio Somozy. Założył i prowadził wydawnictwo „El Hilo Azul”, publikujące współczesną poezję oraz do spółki z innym poetą José Coronelem Urtecho księgarnię literacką, która była miejscem konspiracyjnych spotkań przeciwników reżymu Somozy. Po przejęciu władzy przez syna Somozy wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie wstąpił do zakonu trapistów. W 1965 roku został wyświęcony na kapłana, a rok później założył opactwo na wyspie Solentíname, które stało się prężnym ośrodkiem życia religijnego i kulturalnego w Ameryce Łacińskiej. W Stanach Zjednoczonych poznał wielu wybitnych poetów, m. in. Allena Ginsberga i Thomasa Mertona, którzy wywarli duży wpływ na jego twórczość. Jest autorem blisko 20 tomów poezji, najważniejsze z nich to: „Gethsemani Ky.” (1965), „Homenaje Los Indios americanos” (1969), „Salmos” (1969), „Antología” (1971),
„El canto national” (1973), „Oráculo temat Managua „ (1973), „Viaje a Nueva York” (1974),
„ El telescopio en la noche oscura” (1983), „Quetzalcóatl” (1988), „Cántico cósmico” (1989), „Los Ovnis de Oro. Poemas Indios” (1992). Otrzymał wiele prestiżowych nagród literackich.
W 2005 roku był nominowany do literackiej Nagrody Nobla. Jego poezję tłumaczyli na polski: Adam Komorowski, Piotr Fornelski, Andrzej Nowak i Krystyna Rodowska. Ukazał się tom Ernesto Cardenal: Poematy. Przeł. Andrzej Nowak. Wyd. Literackie, Kraków 1980 oraz antologia Krystyna Rodowska: Umocz wargi w kamieniu. Przekłady z poetów latynoamerykańskich. Biuro Literackie, Wrocław 2011, zawierająca reprezentatywny wybór jego wierszy.

Z tomu „Gethsemani, Ky.” 1965

* * *


Yo apagué la luz para poder ver la nieve.
Y vi la nieve tras el vidrio y la luna nueva.
Pero vi que la nieve y la luna eran también un vidrio
y detrás de ese vidrio Tú me estabas viendo.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „***[Zgasiłem światło, by zobaczyć śnieg...]”
w temacie Między sacrum a profanum (motywy religijne w poezji świeckiej)


* * *

No sé quién es él que está en la nieve.
Sólo se ve en la nieve su hábito blanco,
y al principio yo no había visto a nadie:
sólo la pura blancura de nieve con sol.
El novicio en la nieve apenas se ve.
Y siento que hay Algo más en esta nieve
que no es ni novicio ni nieve y no se ve.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „***[Nie wiem, kim jest ten, co tam stoi...]”
w temacie Między sacrum a profanum (motywy religijne w poezji świeckiej)


Z tomu "Salmos", 1969

Salmo 1


Bienaventurado el hombre que no sigue las consignas del Partido
ni asiste a sus mítines
ni se sienta en la mesa con los gangsters
ni con los Generales en el Consejo de Guerra

Bienaventurado el hombre que no espia a su hermano
ni delata a su compañero de colegio

Bienaventurado el hombre que no lee llos anuncios comerciales
ni escucha sus radios
ni cree en sus slogans.

Será como un árbol plantado junto a una fuente.

Salmo 7

Líbrame Señor
De la S.S. de la N.K.V.D de la F.BI. de la G.N.

Líbrame de sus Consejos de Guerra
De la rabia de sus jueces y sus guardias

Tú eres quien juzga a las grandes potencias
Tú eres el juez que juzga a los ministros de Justicia
y a las Cortes Supremas de Justicia

Defiéndeme Señor del proceso falso!
Defiende a los exilados y los deportados
los acusados de espionaje y de sabotaje
condenados a trabajos forzados

Las armas del Señor son más terribles
que las armas nucleares!
Los que purgan a otros serán a su vez purgados

Pero yo te cantaré a ti porque eres justo
te cantaré en mis salmos
en mis poemas

Salmo 21

Dios mío Dios mío ¿por qué me has abandonado?
Soy una caricatura de hombre
el desprecio del pueblo
Se burlan de mí en todos los periódicos

Me rodean los tanques blindados
estoy apuntado por las ametralladoras
y cercado de alambradas
las alambradas electrizadas

Todo el día me pasan lista
Me tatuaron un número
Me han fotografiado entre las alambradas
y se pueden contar como en una radiografía todos mis huesos
Me han quitado toda identificación
Me han llevado desnudo a la cámara de gas
y se repartieron mis ropas y mis zapatos
Grito pidiendo morfina y nadie me oye
grito con la camisa de fuerza
grito toda la noche en el asilo de enfermos mentales
en la sala de enfermos incurables
en el ala de enfermos contagiosos
en el asilo de ancianos
agonizo bañado de sudor en la clínica del psiquiatra
me ahogo en la cámara de oxígeno
lloro en la estación de policía
en el patio del presidio
en la cámara de torturas
en el orfelinato
estoy contaminado de radioactividad
y nadie se me acerca para no contagiarse

Pero yo podré hablar de ti a mis hermanos
Te ensalzaré en la reunión de nuestro pueblo
Resonarán mis himnos en medio de un gran pueblo
Los pobres tendrán un banquete
Nuestro pueblo celebrará una gran fiesta
El pueblo nuevo que va a nacer.

przekłady Krystyny Rodowskiej pt. „Psalm 1”, „Psalm 7” i „Psalm 21”
w tematach: Psalmy i Totalitaryzm


Z tomu „Antología”, 1971

Acuarela


Los ranchos dorados cercados de cardos;
chanchos en las calles;
una rueda de carreta
junto a un rancho, un excusado en el patio,
una muchacha llenando su tinaja,
y el Momotombo
azul, detrás de los alegres calzones colgados
amarillos, blancos, rosados.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Akwarela” w temacie
Poezjomalowanie. Poezja kolorów – kolory w poezji


Sobre el mojado camino

Sobre el mojado camino en el que las muchachas con sus cántaros
van y vienen,
cortado en gradas en la roca,
colgaban como cabelleras o como culebras
las lianas de los árboles.
Y una especie de superstición flotaba en todas partes.
Y abajo:
la laguna de color de limón,
pulida como jade.
Subían los gritos del agua
y el ruido de los cuerpos de color de barro contra el agua.
Una especie de superstición...
Las muchachas iban y venían con sus cántaros
cantando un antiguo canto de amor.
Las que subían iban rectas como estatuas,
bajo sus frescas áncoras rojas con dibujos
los cuerpos frescos de figura de ánfora.
Y las que bajaban
iban saltando y corriendo como ciervas
y en el viento se abrían sus faldas como flores.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Na mokrej ścieżce”
w temacie Wstrzymaj się chwilo, jesteś tak piękna!...


En Pascua resucitan las cigarras

En Pascua resucitan las cigarras
?enterradas 17 años en estado de larva?
millones y millones de cigarras
que cantan y cantan todo el día
y en la noche todavía están cantando.
Sólo los machos cantan:
las hembras son mudas.
Pero no cantan para las hembras:
porque también son sordas.
Todo el bosque resuena con el canto
y sólo ellas en todo el bosque no los oyen.
¿Para quien cantan los machos?
¿Y porque cantan tanto? ¿Y que cantan?
Cantan como trapenses en el coro
delante de sus Salterios y sus Antifonarios
cantando el Invitatorio de la Resurrección.
Al fin del mes el canto se hace triste,
y uno a uno van callando los cantores,
y después sólo se oyen unos cuantos,
y después ni uno. Cantaron la resurrección.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Na Wielkanoc zmartwychwstają cykady”
w temacie Wiersze na Wielki Tydzień i Wielkanoc


Oración por Marilyn Monroe

Señor
recibe a esta muchacha conocida en toda la tierra
con el nombre de Marilyn Monroe
aunque ese no era su verdadero nombre
(pero Tú conoces su verdadero nombre, el de la
huerfanita violada a los 9 años
y la empleadita de tienda que a los 16 se había
querido matar)
y que ahora se presenta ante Ti sin ningún maquillaje
sin su Agente de Prensa
sin fotógrafos y sin firmar autógrafos
sola como un astronauta frente a la noche espacial.

Ella soñó cuando niña que estaba desnuda en una iglesia
(según cuenta el Time)
ante una multitud postrada, con las cabezas en el suelo
y tenía que caminar en puntillas para no pisar las cabezas.
Tú conoces nuestros sueños mejor que los psiquiatras.
Iglesia, casa, cueva, son la seguridad del seno materno
pero también algo más que eso...
Las cabezas son los admiradores, es claro
(la masa de cabezas en la oscuridad bajo el chorro de luz).
Pero el templo no son los estudios de la 20th Century Fox.
El templo -de mármol y oro- es el templo de su cuerpo
en el que está el Hijo del Hombre con un látigo en la mano
expulsando a los mercaderes de la 20th Century Fox
que hicieron de Tu casa de oración una cueva de ladrones.

Señor
en este mundo contaminado de pecados y radiactividad
Tú no culparás tan sólo a una empleadita de tienda.
Que como toda empleadita de tienda soñó ser estrella de cine.
Y su sueño fue realidad (pero como la realidad del tecnicolor).
Ella no hizo sino actuar según el script que le dimos
-El de nuestras propias vidas- Y era un script absurdo.
Perdónale Señor y perdónanos a nosotros
por nuestra 20th Century
por esta Colosal Super-Producción en la que todos hemos trabajado.

Ella tenía hambre de amor y le ofrecimos tranquilizantes.
Para la tristeza de no ser santos
se le recomendó el Psicoanálisis.
Recuerda Señor su creciente pavor a la cámara
y el odio al maquillaje -insistiendo en maquillarse
en cada escena-
y cómo se fue haciendo mayor el horror
y mayor la impuntualidad a los estudios.

Como toda empleadita de tienda
soñó ser estrella de cine.
Y su vida fue irreal como un sueño que un psiquiatra interpreta y archiva.

Sus romances fueron un beso con los ojos cerrados
que cuando se abren los ojos
se descubre que fue bajo reflectores y apagan los reflectores!
y desmontan las dos paredes del aposento (era un set cinematográfico)
mientras el Director se aleja con su libreta porque la escena ya fue tomada.
O como un viaje en yate, un beso en Singapur, un
baile en Río la recepción en la mansión del Duque
y la Duquesa de Windsor
vistos en la salita del apartamento miserable.

La película terminó sin el beso final.
La hallaron muerta en su cama con la mano en el teléfono.
Y los detectives no supieron a quién iba a llamar.

Fue
como alguien que ha marcado el número de la única voz amiga
y oye tan sólo la voz de un disco que le dice: WRONG NUMBER
O como alguien que herido por los gangsters
alarga la mano a un teléfono desconectado.

Señor
quienquiera que haya sido el que ella iba a llamar
y no llamó (y tal vez no era nadie
o era Alguien cuyo número no está en el Directorio de Los Angeles)
contesta Tú el teléfono!

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Modlitwa za Marlylin Monroe”
w tematach: Modlitwa i Magia kina


Marcha Triunfal

Ya viene el General
ya ... el General
ya viene el General
montado en su caballo blanco, rodeado
de guardias y guardaespaldas y diputados y putas picadas
pasa debajo del arco triunfal
de papel
VIVA EL PARTIDO LIBERAL!
brillan en su pecho gordo sudado
las medallas color caca. Estallan
los cohetes. Toca la banda.
VIVA EL GENERAL SOMOZA! Sonríe
con el miedo, mirando a todos lados. Los cascos
del caballo resbalan en las revesadas de los picados
VIVA EL PARTIDO LIBERAL NACIONALISTA

przekład Andrzeja Nowaka pt. „Marsz triumfalny”
w temacie Defilady i pochody


Inne wiersze Ernesta Cardenala w tematach:
Dar słuchu, Wspomnienia, ”Wystarczyła ci sutanna uboga”..., Wiara,
Kwiaty/O przemijaniu..., Rozstania
.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 11.11.11 o godzinie 17:10

konto usunięte

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Ambar Past (ur. 1949) – poetka meksykańska pochodzenia polsko-irokezkiego. Urodziła się i wychowała w Stanach Zjednoczonych. W wieku 24 lat wyemigrowała do Meksyku, gdzie po 11 latach pobytu otrzymała obywatelstwo meksykańskie w uznaniu zasług dla krzewienia kultury meksykańskiej w różnych formach. Mieszka w mieście San Crisóbal de las Casas. Oprócz poezji, którą uprawia w języku angielskim, hiszpańskim i języku Majów tzotzil, zajmuje się też grafiką, malarstwem, ilustrowaniem i wydawaniem książek, a także obroną praw Majów. Swój pierwszy tom wierszy wydała w języku tzotzil, dalsze po hiszpańsku. Są to: „Yayamaé” (1981), „Mar inclinada” (Pochylone drzewo, 1988), „Nocturno para Leñateros” (Nokturn dla Drzewiarzy, 1989), „Caracol de tiera” (Ślimak ziemski, 1994), „Cuando era hombre” (Gdy byłam mężczyzną”, 2004), „Huracana” (Nawałnica, 2005).
Jej wiersze tłumaczyła na język polski Krystyna Rodowska. Były one publikowane ma łamach „Nowej Okolicy Poetów” nr 28-29/2008 oraz w antologii Krystyny Rodowskiej: Umocz wargi
w kamieniu. Przekłady z poetów latynoamerykańskich. Biuro Literackie, Wrocław 2011.

W kwietniu b. r. Ambar Past gościła w Polsce na zaproszenie organizatorów 16 Festiwalu Literackiego Port Wrocław 2011, Instytutu Cervantesa i Ambasady Meksyku. Wzięła udział
w wieczorach autorskich m. in. we Wrocławiu, Warszawie i Siedlcach.


Obrazek
Ambar Past i Krystyna Rodowska

* * *
Vinieron las mujeres al velorio del poeta
Mujeres enlutadas largamente por mí


Raul Garduño

Vinieron las mujeres al velorio. ¡Cuántas viudas tiene el poeta!
¡Cuántas nueras anónimas heredó su familia! La procesión pasaba junto al féretro. Había flacas y gordas y cojas, amas de casa, gringas, morenas y jovencitas. Se detenían para asomarse al rostro del muerto o para dejarle alguna prenda; había muchos anillos entre los pliegues de la mortaja, tantos que tres hombres tuvieron que sentarse en la tapa del ataúd para cerrarlo.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „***[Przyszły kobiety opłakiwać poetę...]”
w temacie Być poetą...


Dedicatorias

Dedico este poema a los hombres que nunca
se acostaron conmigo
a los hijos que no tuve
a los poemas que nadie escribió...

Dedico este poema a las madres
que no amaron a sus hijos
A las que murieron en hoteles
sin que nadie las acompañara
Lo dedico al autor
de las pintas en los muros
Al hombre y a la mujer
Al torturado anónimo
Al que nunca dijo ni su nombre
Dedico este poema a los que gritan de dolor
y también a las parturientas
A los que gritan en la terminal de autobuses
en los portales del mercado

Lo dedico a los suicidas
A los poetas
que viven olvidados en alguna antología
Al que lava cadáveres
A las mujeres que se acuestan con todos
A los que siempre duermen solos

Dedico este poema a las
comadres y a los compadres
que hacen el amor y se convierten en piedra
A los que se bañan con jícara
en Viernes Santo y se vuelven peces
Al hombre que quiso ser zopilote
y a los que sueñan que pueden volar

Dedico este poema
al Señor de la Noche Estrellada
A la Guacamaya de Fuego
Al Llanto de las Moscas
A la Lluvia Verde
Al que Guarda la Miel
A la Hermandad de los
Hermanos Menores
Al de la Máscara que Llora
Al Rugoso Caracol de Tierra
Al Vertedor de los Cuatro Rincones
A los Juntadores de Corteza para
Preparar el Vino Ceremonial.

Lo dedico al que toca la flauta y el tambor
cuando van a lavar
[los paños en el ojo de agua
A la que chapotea en las cascadas
y se moja el pelo con agua de lirios
A la que da el pecho a su hijo en el cañaveral
A los que buscan el arco iris
en el aceite de los charcos
A los remeros que inventan
el canto con sus brazos
A los que lavan el nixtamal bajo la lluvia
A las que acarrean el agua en cántaros
y caminan por la carretera

A la niña viendo luciérnagas
A la niña con el candil en la mano
A los chamacos que saltan
con el rastrojo en llamas
A los que corren sobre el fuego
entierran a sus muertos en la cocina
y cantan entre los escombros
Al que engaña a su muerte
en las camas de los moribundos
Al que baja de los cerros
para no quemarse con las estrellas
Al que agarra la mano de la muerte
y baila con ella
A las que tienen muchas nueras
y cargan iguanas en sus cabezas
A los colochos que venden nieve
en tierra caliente
A los camaroneros divisando
el cometa de madrugada
Al que arremanga su camisa
y pide un hacha
A la que vende tamal de bola,
de mumu y chipilln
A los que cortan elote tierno
para comerlo crudo
y amarran la pata del perro que roba pollo
A los que hacen las maracas
y matan por amor
A los que se avientan al hoyo
en el entierro de un amigo
Al poeta que no puede bajar
del techo por estar tan enamorado

Al que hace lo que puede
Dedico este poema a los que no frecuentan cafés
ni piscinas ni saben hablar por teléfono
A los que no entran en los bancos
ni salen en la tele
A las de la primaria vespertina
que reciben declaraciones de amor
con faltas de ortografía
A los poetas que nunca empiezan a escribir
A los meseros que tragan su dignidad
A las viejas que lavan ajeno
A las que no se atreven a opinar
ni a levantar la voz
A las que no pueden estar felices
sin el consentimiento del macho
A los que se tiran al suelo y tragan
su lengua entre la multitud
A las que duermen con sus delantales puestos
y piensan en el quehacer mientras
sus maridos eyaculan prematuramente

A las que se levantan a oscuras
en galeras de palma
A las que tortean en jacales
A la que se quemó su pelo
y manchó de tizne su falda
A los que asolean chilacayotes en su tejado
y no tienen sillones

A los que arrullan a sus hijos en tzotzil
y traen mugre bajo las uñas
A los pepenadores
A los que chaporrean
A los que siembran nopales
y comen tortilla con sal
Al sereno que también trabaja de día
A la de la chancla rota que tiende
cien camas cada mañana
Al viejo sin dientes que merca chicle en la playa
A los que viajan parados a la tierra del cacao
A las que traen las caras negras
y la cicatriz del llanto en su sordera

Dedico este poema al hombre encadenado
A los niños golpeados
A los hijos de alcohólicos
A las que cuidan a las criaturas de otros
y ven a las suyas cada quincena
A la que trapea en el colegio
y no sabe firmar su nombre
A las que comen en la mesa del hospicio
A los tullidos que se acurrucan
junto al horno en alguna panadería
A los que atienden los baños públicos
y barren las calles al amanecer
A las que bailan en cabaretes
y están hartas

Dedico este poema al amasador
de adobes que muere en la casa
que construyé para otro
Al poeta en su velorio con la boca
cerrada para siempre
A los que se escaparon de noche cuando el
volcán sepultó su iglesia
A los vecinos que ya enterraron a sus hijos
uno tras otro como los años que pasan
A los que han tenido que vender a sus hijos
su sangre y su sexo

A los que nada tienen que perder
Dedico este poema a los peones acasillados que
invaden las tierras del patrón
A los que cavan túneles debajo del dinero
A los que prenden lumbre al ingenio
A los que no echan sombra y sin luna
contemplan los puentes
A los niños de trece años que se alzan a
la guerrilla
y conocen mujer por primera vez en la
montaña
Para los dos heridos
Para Las Pelonas
Al tacuazín de Olga
A los chuchos apaleados

A niños que nacen en países donde la
verdad está prohibida por ley
A los que han adoptado otro nombre
y llevan años sin saludar a la familia
A los que nunca durmieron en la misma cama
y comparten la fosa común

Dedico este poema a la madre que busca a
su hijo en el anfiteatro
entre otros poemas decapitados
A la que no puede decir cuál cadáver es el suyo
y se despide de cada uno con un abrazo.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Dedykacje”
w temacie Dlaczego piszę?


Luna sin metáfora

No hay hoja en blanco
más grande que la luna llena.

Cada mes la cubro de tinta
hasta que ya no cabe ni una sinalefa más.
Entonces empiezo a borrar los gerundios,
los qués, las rimas cursis,

hasta descubrir
la luna sin metáfora.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Księżyc bez metafory”
w temacie Czym jest wiersz?

Wszystkie wiersze z tomu „Huracana”, 2005


Inne wiersze Ambar Past w tematach:
Kobiecy portret, Wiara, Treny, epitafia i inne wiersze o tematyce żałobnej,
Czym jest wiersz?
Marta K. edytował(a) ten post dnia 18.05.11 o godzinie 05:33

konto usunięte

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Pedro Salinas (1892-1951) – hiszpański poeta, tłumacz i dramaturg, czołowy przedstawiciel nieformalnej grupy poetów zwanej Pokoleniem 27. Urodził się w Madrycie, wcześnie osierocony przez ojca, już w dzieciństwie wykazywał szerokie zainteresowania humanistyczne. Studiował prawo i filozofię. W latach 1914-1917 pracował jako lektor języka hiszpańskiego na paryskiej Sorbonie, gdzie się też doktoryzował, a jego pasją była twórczość Marcela Prousta. Przetłumaczył wówczas na hiszpański dwa pierwsze tomy
„W poszukiwaniu straconego czasu”. Po powrocie do Hiszpanii poświęcił się pracy naukowo-
-dydaktycznej. Od 1918 roku był profesorem na uniwersytetach w Sewilli, Murcji i Santader.
W latach 1922-1923 wykładał na University of Cambridge w Anglii, a od 1936 roku, kiedy wyemigrował na zawsze z Hiszpanii, pracował na wyższych uczelniach w USA i Puerto Rico, m. in. w Wellesley College, Johns Hopkins University w Baltimore i uniwersytecie w Puento Rico. Zmarł w 1951 roku, w Bostonie, w wieku 58 lat, a pochowany został w San Juan
w Puerto Rico. Oprócz prac naukowych z dziedziny historii literatury i krytyki literackiej, przekładów i sztuk scenicznych, pozostawił po sobie tomy wierszy: „Presagios” (1923), „Seguro azar” (1929), „Fábula y signo” (1931), „La voz a ti debida” (1933), „Rázon de amor” (1936), „Error de cálculo” (1938), „Lost Angel and Other Poems” (1938), „Poesía junta” (1942), „El contemplado” (1946), „Todo más claro y otros poemas” (1949). Poezja Salinasa została zebrana w wydanych już po jego śmierci tomach: „Poesías completas” (1955; 1956) i „Poesía completas” (1971).

El alma tenías...

El alma tenías
tan clara y abierta,
que yo nunca pude
entrarme en tu alma.
Busqué los atajos
angostos, los pasos
altos y difíciles...

A tu alma se iba
por caminos anchos.
Preparé alta escala
-soñaba altos muros
guardándote el alma-,
pero el alma tuya
estaba sin guarda
de tapial ni cerca.

Te busqué la puerta
estrecha del alma,
pero no tenía,
de franca que era,
entrada tu alma.

¿En dónde empezaba?
¿acababa, en dónde?
Me quedé por siempre
sentado en las vagas
lindes de tu alma.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Twoja dusza była...”
w temacie Trochę o duszy


¿Lloverá otra vez mañana?

- ¿Lloverá otra vez mañana?

- ¿Alma, tú me lo preguntas?
Yo no lo sé. Brillando están las estrellas
como niñas bien bañadas
en el gran río del día;
ahora
limpias y gozosas saltan
por el campo azul del cielo.
El árbol tiene un verdor
sin usar y es un chiquillo
que lloraba por tener
vestido nuevo y la madre
primavera se lo dio.
La brisa es más fresca; el alma
siente que pasa por ella
algo nuevo, que es un cauce
que estuvo seco y que vuelve
a conducir su caudal.
Y un gozo nunca sentido,
un verdor, unas estrellas
y un río que vuelve a andar
son un augurio bien claro.
Alma, tú me lo preguntas:

- ¿Lloverá otra vez mañana?

- Yo no sé más.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Czy jutro znów będzie padać?”
w temacie ”Okrutną zagadką jest życie”...


Acuarela

Con el cielo gris
la copla
triste de Sevilla
se afina, se afina.
En agua sin sol
sombras de naranjos
entierran azahares.
Arriba,
en las altas miras
esperan las niñas
los barcos de oro.
Abajo
aguardan los mozos
que se abran cancelas
a patios sin fondo.
Sin rubor se quedan,
pálidas, las torres.
Desde las orillas
las desesperadas
luces suicidas
al río se lanzan.
Cadáveres lentos
rosa, verde, azul
azul, verde, rosa
se los lleva el agua.

przekład Marty Szafrańskiej-Brandt pt. „Akwarela”
w temacie Poezjomalowanie...


Far West

¡Qué viento a ocho mil kilòmetros!
żNo ves còmo vuela todo?
żNo ves los cabellos sueltos
de Mabel, la caballista
que entorna los ojos limpios
ella, viento, contra el viento?
żNo ves
la cortina estremecida,
ese papel revolado
y la soledad frustrada
entre ella y tú por el viento?

Sí, lo veo.
Y nada más que lo veo.
Ese viento
está al otro lado, está
en una tarde distante
de tierras que no pisé.
Agitando está unos ramos
sin dònde,
está besando unos labios
sin quién.
No es ya viento, es el retrato
de un viento que se muriò
sin que yo le conociera,
y está enterrado en el ancho
cementerio de los aires
viejos, de los aires muertos.

Sí le veo, sin sentirle.
Está allí, en el mundo suyo,
viento de cine, ese viento.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Far West”
w temacie Motyw wiatru w poezji


La distraída

No estás ya aquí. Lo que veo
de ti, cuerpo, es sombra, engaño.
El alma tuya se fue
donde tú te irás mañana.
Aún esta tarde me ofrece
falsos rehenes, sonrisas
vagas, ademanes lentos,
un amor ya distraído.
Pero tu intención de ir
te llevó donde querías
lejos de aquí, donde estás
diciéndome:
«aquí estoy contigo, mira».
Y me señalas la ausencia.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Roztargniona”
w temacie Pożegnania, ostatnie słowa


Inne wiersze Pedra Salinasa w tematach: O przemijaniu..., Miłości sprzed lat,
Świat chwiejnych cieni
Marta K. edytował(a) ten post dnia 18.05.11 o godzinie 05:32

konto usunięte

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Lope de Vega (właściwie Félix Lope de Vega y Carpio 1562-1635) – światowej sławy dramaturg, pisarz i poeta hiszpański okresu baroku. Pochodził z ubogiej rodziny zamieszkałej w Kantabrii. Był tzw. dzieckiem cudownym, w wieku pięciu lat czytał już po łacinie i kastylijsku, a także pisał wiersze. W wieku dwunastu lat zaczął pisać dramaty sceniczne. Nauki pobierał w kolegium jezuickim i na Uniwersytecie w Alcalá de Henares, ale studiów nie ukończył. Podobno z powodu większego zamiłowania do alkoholu i przygodnych miłostek, niż do wiedzy. Kiedy zamożni protektorzy przestali finansować jego studia, został zmuszony do zarabiania na życie wynajmując się do pracy jako kancelista i pisząc sztuki teatralne. Zaciągnął się też do marynarki wojennej i walczył w bitwie pod Terceirą. Próbował jeszcze kontynuować studia w Królewskiej Akademii Hiszpańskiej, ale znów hulaszczy tryb życia okazał się silniejszy od nauki. Podobnie zakończyły się jego próby kontynuacji kariery wojskowej. W latach 1588-1595 przebywał na wygnaniu poza Hiszpanią. Na swoim koncie miał m. in. porwanie panny Isabel de Alderete y Urbina, z którą później się ożenił, łamanie prawa hiszpańskiego, bigamię, liczne formalne i nieformalne związki z kobietami.
Po powrocie z wygnania zamieszkał w Madrycie i pracował jako osobisty sekretarz
u hiszpańskich arystokratów. W 1614 roku, po śmierci żony Juany de Gaurdo, która zmarła po porodzie rodząc córkę, Lope de Vega popadł w głęboką depresję, przyjął święcenia kapłańskie i zamierzał resztę życia poświecić służbie Bogu, ale nie był w tym konsekwentny
i już jako kapłan, na kilka lat przed śmiercią, miał romans z piękną Martą de Nevares. Kilka lat później przeżył kolejny szok z powodu najpierw utracenia wzroku przez Martę, a potem jej szaleństwa i tragicznej śmierci. Zmarł w 1635 roku, w wieku 73 lat, pomimo swego bulwersującego stylu życia, w glorii i chwale jednego z najwybitniejszych hiszpańskich twórców literackich. W swoim dorobku pozostawił około 1800 dramatów (głównie komedii),
3 powieści, 4 nowele, 9 epopei i około 3000 sonetów.

A mis soledades voy...

A mis soledades voy,
de mis soledades vengo,
porque para andar conmigo
me bastan mis pensamientos.

ĄNo sé qué tiene la aldea
donde vivo y donde muero,
que con venir de mí mismo
no puedo venir más lejos!

Ni estoy bien ni mal conmigo;
mas dice mi entendimiento
que un hombre que todo es alma
está cautivo en su cuerpo.

Entiendo lo que me basta,
y solamente no entiendo
cómo se sufre a sí mismo
un ignorante soberbio.

De cuantas cosas me cansan,
fácilmente me defiendo;
pero no puedo guardarme
de los peligros de un necio.

El dirá que yo lo soy,
pero con falso argumento,
que humildad y necedad
no caben en un sujeto.

La diferencia conozco,
porque en él y en mí contemplo,
su locura en su arrogancia,
mi humildad en su desprecio.

O sabe naturaleza
más que supo en otro tiempo,
o tantos que nacen sabios
es porque lo dicen ellos.

Sólo sé que no sé nada,
dijo un filósofo, haciendo
la cuenta con su humildad,
adonde lo más es menos.

No me precio de entendido,
de desdichado me precio,
que los que no son dichosos,
żcómo pueden ser discretos?

No puede durar el mundo,
porque dicen, y lo creo,
que suena a vidrio quebrado
y que ha de romperse presto.

Seńales son del jüicio
ver que todos le perdemos,
unos por carta de más
otros por cartas de menos.

Dijeron que antiguamente
se fue la verdad al cielo;
tal la pusieron los hombres
que desde entonces no ha vuelto.

En dos edades vivimos
los propios y los ajenos:
la de plata los extrańos
y la de cobre los nuestros.

żA quién no dará cuidado,
si es espańol verdadero,
ver los hombres a lo antiguo
y el valor a lo moderno?

Dijo Dios que comería
su pan el hombre primero
con el sudor de su cara
por quebrar su mandamiento,

y algunos inobedientes
a la vergüenza y al miedo,
con las prendas de su honor
han trocado los efectos.

Virtud y filosofía
peregrina como ciegos;
el uno se lleva al otro,
llorando van y pidiendo.

Dos polos tiene la tierra,
universal movimiento;
la mejor vida el favor,
la mejor sangre el dinero.

Oigo tańer las campanas,
y no me espanto, aunque puedo,
que en lugar de tantas cruces
haya tantos hombres muertos.

Mirando estoy los sepulcros
cuyos mármoles eternos
están diciendo sin lengua
que no lo fueron sus dueńos.

ĄOh, bien haya quien los hizo,
porque solamente en ellos
de los poderosos grandes
se vengaron los pequeńos!

Fea pintan a la envidia,
yo confieso que la tengo
de unos hombres que no saben
quién vive pared en medio.

Sin libros y sin papeles,
sin tratos, cuentas ni cuentos,
cuando quieren escribir
piden prestado el tintero.

Sin ser pobres ni ser ricos,
tienen chimenea y huerto;
no los despiertan cuidados,
ni pretensiones, ni pleitos.

Ni murmuraron del grande,
ni ofendieron al pequeńo;
nunca, como yo, afirmaron
parabién, ni pascua dieron.

Con esta envidia que digo
y lo que paso en silencio,
a mis soledades voy,
de mis soledades vengo.

przekład Agnieszki Dziszewskiej pt. „Do samotności”
w temacie Samotność


En las mañanicas del mes de mayo...

En las mañanicas
del mes de mayo
cantan los
ruiseñores.
Retumba el campo.
En las mañanicas,
como son frescas,
cubren ruiseñores
las alamedas.
Ríense las fuentes
tirando perlas
a las florecillas
que están más cerca.
Vístense las plantas
de varias sedas,
que sacar colores
poco les cuesta.
Los campos alegran
tapetes varios,
cantan los ruiseñores
retumba el campo.
Sale el mayo hermoso
con los frescos vientos
que le ha dado marzo
de céfiros bellos.
Las lluvias de abril
flores le trujeron:
púsose guirnaldas
en los rojos cabellos.
Los que eran amantes
amaron de nuevo
y los que no amaban
a buscarlo fueron.
Y luego que vieron
mañanas de mayo,
cantan los ruiseñores,
retumba el campo.

przekład Agnieszki Dzisiewskiej pt. „Majowe ranki”
w temacie Kalendarz poetycki na cały rok


Canción 46

Si os partiéredes al alba
quedito, pasito, amor,
no espantéis al ruiseñor.

Si os levantáis de mañana
de los brazos que os desean,
porque en los brazos no os vean
de alguna envidia liviana,
pisad con planta de lana
quedito, pasito, amor,
no espantéis al ruiseñor.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Jeśli odejdziesz o świcie...”
w temacie Rozstania


Cantar de la siega

Blanca me era yo
cuando entré en la siega;
dióme el sol y ya soy morena.
Blanca solía yo ser
antes que a segar viniese
mas no quiso el sol que fuese
blanco el fuego en mi poder.
Mi edad al amanecer
era lustroza azucena;
¡dióme el sol y ya soy morena!

przekład Janusza Strasburgera pt. „Piosnka żniwiarki”
w temacie Cyganie i ich kultura


Soneto de repente

Un soneto me manda hacer Violante,
que en mi vida me he visto en tanto aprieto;
catorce versos dicen que es soneto,
burla burlando van los tres delante.
Yo pensé que no hallara consonante
y estoy a la mitad de otro cuarteto,
mas si me veo en el primer terceto,
no hay cosa en los cuartetos que me espante.
Por el primer terceto voy entrando,
y parece que entré con pie derecho
pues fin con este verso le voy dando.
Ya estoy en el segundo y aun sospecho
que voy los trece versos acabando:
contad si son catorce y está hecho.

przekład Małgorzaty Zięby” pt. „Sonet w oka mgnieniu”
w temacie Sonet
Marta K. edytował(a) ten post dnia 23.05.11 o godzinie 09:02
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
José Emilio Pacheco (ur. 1939) – jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów meksykańskich. Znany również jako tłumacz, prozaik, eseista, krytyk literacki i filmowy. Urodził się w Mexico City. Studiował na Narodowym Autonomicznm Uniwersytecie Meksyku (UNAM - Universidad Nacional Autónoma de México). Po studiach poświęcił się pracy naukowo-dydaktycznej. Wykładał na wielu wyższych uczelniach w Meksyku, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Był też dyrektorem biblioteki naukowej UNAM. Debiutował jako poeta na początku lat 60-tych XX w. entuzjastycznie przyjęty przez środowisko literackie, m. in. z wielkim uznaniem wypowiadał się o jego wierszach największy autorytet we współczesnej poezji meksykańskiej – Octavio Paz. Wśród wielu tomów jego poezji na uwagę zasługują: „Los elementos de la noche” (Żywioły nocy, 1963), „El reposo del fuego” (Spoczynek ognia, 1966), „No me preguntes como pasa el tiempo” (Nie pytaj mnie, jak przemija czas, 1966), „Irás y no volverás” (Odejdziesz i nie powrócisz. 1973), „Islas a la deriva” (Dryfujące wyspy, 1976), „Tarde o temprano” (Późno lub wcześnie, 1980), „Los trabajos del mar” (Prace morza, 1983), „El silencio de la luna” (Milczenie księżyca, 1996), „La edad de las tinieblas” (Wiek ciemności, 2009), „Como la lluvia” (Tak jak deszcz, 2009).
Jest laureatem niemal wszystkich znaczących nagród literackich przyznawanych w krajach Ameryki Łacińskiej, m. in. José Asuncióna Silvy (1996), Octavio Paza (2003), Ramóna Lópeza Velarde'a (2003), Alfonso Reyesa Ochoi (2004), Federico Garcíi Lorci (2005), Reiny Sofii (2009), Servantesa (2009). Jest członkiem Meksykańskiej Akademii Języka (Academia de la Lengua Mexicana) i Kolegium Narodowego (Colegio Nacional).
Jego wiersze tłumaczyła na polski Krystyna Rodowska. Ukazały się one w wyborze: José Emilio Pacheco: Proza czaszki. Wydawnictwo Literackie, Kraków 1986 oraz w antologii: Krystyna Rodowska: Umocz wargi w kamieniu. Przekłady z poetów latynoamerykańskich. Biuro Literackie, Wrocław 2011.

Z tomu „No me preguntes cómo pasa el tiempo”, 1970


Obrazek


Alta traición

No amo mi patria.
Su fulgor abstracto
es inasible.
Pero (aunque suene mal)
daría la vida
por diez lugares suyos,
cierta gente,
puertos, bosques de pinos,
fortalezas,
una ciudad deshecha,
gris, monstruosa,
varias figuras de su historia,
montañas
-y tres o cuatro ríos.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Wielka
zdrada” w temacie Ojczyzna


Aceleración de la historia

Escribo unas palabras
y al mismo
ya dicen otra cosa
significan
una intención distinta
son ya dóciles
al Carbono 14
Criptogramas
de un pueblo remotísimo
que busca
la escritura en tinieblas.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Przyśpieszenie
historii” w temacie W zamieci słowa


Île Saint-Louis

Desde el balcón
el Pont de la Tournelle.

Una muchacha se detiene y mira.

Fluye el Sena.
Desgarrado un instante por la isla,
corre al encuentro
de sus mismas aguas.

Aguas de musgo verde,
verdes aguas
con el verdor de miles de veranos.

La muchacha se aleja,
se extravía,
se pierde en mis ojos
para siempre.

Arde la misma rosa
en cada rosa.
El agua es simultánea y sucesiva.
El futuro ha pasado.
El tiempo nace
de alguna eternidad que se deshiela.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Wyspa
Świętego Ludwika” w temacie Motyw wyspy


Z tomu „Irás y no volverás”, 1973


Obrazek


Contra la Codak

Cosa terrible es la fotografía
Pensar que en estos objetos cuadrangulares
yace un instante de 1959
Rostros que ya no son
Aire que ya no existe
Porque el tiempo se venga
de quienes rompen el orden natural deteniéndolo
Las fotos se resquebrajan amarillean
No son la música del pasado
son el estruendo de las ruinas que se desploman
no son el verso
sino el crujido
de nuestra irremediable cacofonía.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Przeciwko
Kodakowi” w temacie Poezja i fotografia


* * *

En torno de una idea original
difunde su maleza la retórica,
su óxido fatigado la repetición,
su tormenta de vaho el paso en falso.

En torno de una idea original
hay una muchedumbre de lugares comunes,
frases mal construidas, expresiones
que no ajustaron con el pensamiento.

En torno de una original
crece la sombra y la aridez se agolpa.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „***[Wokół
oryginalnej myśli...]” w temacie Umysł i potęga myśli


Z tomu „Islas a la deriva”, 1976


Obrazek


Presagio

Se puso el sol
Brillaron las montañas

El gran Tlatoani entró en sus aposentos
No pudo descansar
Fue hasta las Salas
Negras de su palacio
destinadas
a los estudios mágicos
recinto
de la sabiduría de los padres

Miró el lago
jado bajo la noche
y la ciudad
llena de luces y canales

Y dijo el mensajero "Piden verte
señor

dos pescadores
Encontraron
un ave misteriosa

Es su deseo
que no la mire sino Moctezuma"

Llegaron los dos hombres
con el ave en la red

El Gran Tlatoani
observó que en lugar de la cabeza
tenía un espejo

En él vio reflejadas
"casas sobre la mar
y unos venados
cubiertos de metal
grandes sin cuernos"

"Vuelven los dioses"
dijo Moctezuma
"Las profecías se cumplen
No habrá oro
capaz de refrenarlos
Del azteca
quedará sólo el llanto
y la memoria"

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Przepowiednia”
w temacie Los i przeznaczenie


Ciudad maya comida or la selva

De la gran ciudad maya sobreviven
arcos, desmanteladas construcciones, vencidas
por la ferocidad de la maleza.
En lo alto el cielo en que se abogaron sus dioses.

Las ruinas tienen
el color de la arena. Parecen cuevas
ahondadas en montañas que ya no existen.
De tanta vida que hubo aquí, de tanta
grandeza dernunbada, sólo perduran
las pasajeras flores que no cambian.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Miasto Majów pożarte
przez dżunglę” w temacie Ruiny – dosłownie i w przenośni


El fuego

En la madera que se resuelve en chispa y llamarada
luego en silencio y humo que se pierde
miraste deshacerse con sigiloso estruendo tu vida

Y te preguntas si habrá dado calor
si conoció alguna de las formas del fuego
si llegó a a rder e iluminar con su llama

De otra manera todo habrá sido en vano

Humo y ceniza no serán perdonados
pues no pudieron contra la oscuridad

- tal leña que arde en una estancia desierta
o en una cueva que sólo habitan los muertos

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Ogień”
w temacie Pochodnie, świece, znicze -
- symbolika ognia i poetyckie odniesienia


Las moscas

Mientras yo sobre ti, tú sobre mí,
los dos al lado,
dos alados insectos se persiguen.
Obscenamente sobrevuelan el lecho,
miran zumbonas o tal vez excitadas.
Para él sin duda no eres la más hermosa y deseable.
(Tal un lirio entre las espinas
es su mosca entre muladares.
Los contornos de su trompa son como joyas,
como púrpura real sus vellosidades.)
¿Despreciarán
sus ojitos poliédricos nuestros cuerpos,
nuestras torpes maniobras,
nuestros brazos que no son alas?
Y juntas se levantan como la aurora,
grandiosas como ejércitos en batalla.
Han puesto de cabeza el rastrero infierno
y se adueñan al fin de su cielo raso.
Inaudibles, jadeantes, bocabajo,
colgadas de las patas sobre el abismo,
hacen lo suyo sin pensar en la muerte.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Muchy”
w temacie Owady są wszędzie...


Z tomu „Los trabajos del mar (1979-1983)”, 1983


Obrazek


El pulpo

Oscuro dios de las profundidades,
helecho, hongo, jacinto,
entre rocas que nadie ha visto, allí, en el abismo,
donde al amanecer, contra la lumbre del sol,
baja la noche al fondo del mar y el pulpo le sorbe
con las ventosas de sus tentáculos tinta sombría.
Qué belleza nocturna su esplendor si navega
en lo más penumbrosamente salobre del agua madre,
para él cristalina y dulce.
Pero en la playa que infestó la basura plástica
esa joya carnal del viscoso vértigo
parece un monstruo; y están matando
/ a garrotazos / al indefenso encallado.
Alguien lanzó un arpón y el pulpo respira muerte
por la segunda asfixia que constituye su herida.
De sus labios no mana sangre: brota la noche
y enluta el mar y desvanece la tierra,
muy lentamente, mientras el pulpo se muere.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Ośmiornica”
w temacie O rybach i innych mieszkańcach wód


El silencio

La silenciosa noche. Aquí en el bosque
no distingo rumores, no, de ninguna especie.
Los gusanos trabajan.
Los pájaros de presa hacen lo suyo
(seguramente).
Pero no escucho nada.
Sólo el silencio que da miedo. Tan raro,
tan raro, tan escaso se ha vuelto en este mundo
que ya nadie se acuerda como suena,
ya nadie quiere
estar consigo mismo un instante.
Mañana
dejaremos de nuevo la verdadera vida para
mañana.
No asco de ser ni pesadumbre de estar vivo:
extrañeza de hallarse aquí y ahora en esta hora tan muda.
Silencio en este bosque, en esta casa
a la mitad del bosque.
¿Se habrá acabado el mundo?

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Cisza”
w temacie Cisza w poezji


Z tomu „El silencio de la luna”, 1994


Obrazek


Prehistoria

A la memoria de Jaime Sabines

1

En las paredes de esta cueva
pinto el venado
para adueñarme de su carne,
para ser él,
para que su fuerza y su ligereza sean mías
y me vuelva el primero
entre los cazadores de la tribu.

En este santuario
divinizo las fuerzas que no comprendo.
Invento a Dios,
a semejanza del Gran Padre que anhelo ser,
con poder absoluto sobre la tribu.

En este ladrillo
trazo las letras iniciales,
el alfabeto con que me apropio del mundo al simbolizarlo.
La T es la torre y desde allí gobierno y vigilo.
La M es el mar desconocido y temible.

Gracias a ti, alfabeto hecho por mi mano,
habrá un solo Dios: el mío.
Y no tolerará otras deidades.
Una sola verdad: la mía.
Y quien se oponga a ella recibirá su castigo.

Habrá jerarquías, memoria, ley:
mi ley: la ley del más fuerte
para que dure siempre mi poder sobre el mundo.

2

Al contemplar por vez primera la noche
me pregunté: ¿será eterna?
Quise indagar la razón del sol, la inconstante
movilidad de la luna,
la misteriosa armada de estrellas
que navegan sin desplomarse.

Enseguida pensé que Dios es dos:
la luna y el sol, la tierra y el mar, el aire y el fuego,
O es dos en uno:
la lluvia /la planta, el relámpago/ el trueno.
¿De dónde viene la lumbre del cielo?
¿La produce el estruendo? ¿O es la llama
la que resuena al desgarrar el espacio?
(como la grieta al muro antes de caer
por los espasmos del planeta siempre en trance de hacerse).

¿Dios es el bien porque regala la lluvia?
¿Dios es el mal por ser la piedra que mata?
¿Dios es el agua que cuando falta aniquila
y cuando crece nos arrastra y ahoga?

A la parte de mí que me da miedo
la llamaré Demonio.
¿O es el doble de Dios, su inmensa sombra?
Porque sin el dolor y sin el mal
no existirían el bien ni el placer,
del mismo modo que para la luz
son necesarias las tinieblas.

Nunca jamás encontraré la respuesta.
No tengo tiempo. Me perdí en el tiempo.
Se acabó el que me dieron.

3

Ustedes, los que escudriñen nuestra basura
y desentierren puntas
de pedernal, collares de barro
o lajas afiladas para crear muerte;
figuras de mujeres en que intentamos
celebrar el misterio del placer
y la fertilidad que nos permite seguir aquí contra todo
-enigma absoluto
para nuestro cerebro si apenas está urdiendo el lenguaje-,
lo llamarán mamut.
Pero nosotros en cambio
jamás decimos su nombre:
tan venerado es por la horda que somos.

El lobo nos enseñó a cazar en manada.
Nos dividimos el trabajo, aprendimos:
la carne se come, la sangre fresca se bebe,
como fermento de uva.
Con su piel nos cubrimos.
Sus filosos colmillos se hacen lanzas
para triunfar en la guerra.
Con los huesos forjamos
insignias que señalan nuestro alto rango.
Así pues, hemos vencido al coloso.
Escuchen cómo suena nuestro grito de triunfo.

Qué lástima.
Ya se acabaron los gigantes.
Nunca habrá otro mamut sobre la tierra.

4

Mujer, no eres como yo
pero me haces falta.
Sin ti seria una cabeza sin tronco
o un tronco sin cabeza. No un árbol
sino una piedra rodante.

Y como representas la mitad que no tengo
y te envidio el poder de construir la vida en tu cuerpo,
diré: nació de mí, fue un desprendimiento:
debe quedar atada por un cordón umbilical invisible.

Tu fuerza me da miedo.
Debo someterte
como a las fieras tan temidas de ayer .
Hoy, gracias a mi crueldad y a mi astucia,
labran los campos, me transportan, me cuidan,
me dan su leche y hasta su piel y su carne.

Si no aceptas el yugo,
si queda aún como rescoldo una chispa
de aquellos tiempos en que eras reina de todo,
voy a situarte entre los demonios que he creado
para definir como El Mal cuanto se interponga
en mi camino hacia el poder absoluto.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Prehistoria”
w temacie Wędrówki po śladach historii


Inne wiersze Jose Emilio Pacheca w tematach: Między sacrum a profanum..., Wiara, Pamięć, Między zyskiem a stratą, Antyczne korzenie cywilizacji, Być poetą..., Motyw dłoni i rąk, W poetyckim terrarium, Sierściuchy, Pierzaści bracia mniejsi, Kataklizmy
i katastrofy – w siłach natury i umysłu
, W zapomnieniu , Świat rzeźby w poezji
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.09.11 o godzinie 21:46

konto usunięte

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Miguel Ángel Asturias (1899-1974) – gwatemalski poeta, prozaik, dramaturg i eseista, laureat literackiej Nagrody Nobla za 1967 rok. Był gwatemalskim metysem, jego ojciec był sędzią, który stracił pracę z powodów prześladowań reżimu Estrady Cabrery, matka była nauczycielką. Studiował prawo na uniwersytecie San Carlos. Po studiach zaangażował się
w organizację Uniwersytetu Ludowego w Gwatemali. Już na studiach interesował się historią i kulturą Majów, czemu teżpoświęcił swoją pracę magisterską.
Aby kontynuować te zainteresowania podjął studia etnologiczne na paryskiej Sorbonie, rezygnując z wcześniejszych planów studiowania ekonomii w Londynie. Wspólnie
z Meksykaninem Gonzalesem de Mendozą przełożył na język francuski dwie święte księgi Majów: „Popol Vuh” i „Chilam Balam”. Kulturze Majów poświęcił też swoją pierwszą książkę poetycką „Leyendas de Guatemala” (Legendy gwatemalskie, 1930). Powrócił do ojczyzny dopiero w 1933 r., za rządów dyktatora Jorge Ubico. Rozpoczął pracę dziennikarską głównie dla radia, a po kolejnym przewrocie państwowym, gdy do władzy doszedł demokratyczny prezydent Juan Jose Arevalo, podjął służbę dyplomatyczną. Był attaché kulturalnym
w Meksyku i Argentynie, a potem ambasadorem w Salwadorze. W 1954 r. po przejęciu władzy przez kolejnego dyktatora Castilio Armasa, pozbawiony został obywatelstwa gwatemalskiego i deportowany z kraju. Początkowo mieszkał w Chile, później w Buenos-Aires, gdzie pracował jako korespondent wenezuelskiej gazety "Nacional" i konsultant
w wydawnictwie. Tam ożenił się z Argentynką, Blancą Mora y Aruajo. Kiedy w 1962 r. sytuacja polityczna w Buenos Aires zaczęła się zaostrzać, wyemigrował do Włoch. W 1965 r. opublikował swój najgłośniejszy cykl wierszy, „Clarivigilia primaveral" (Wigilia święta wiosennego światła), poświęcony życiu i kulturze Majów. W 1966 roku otrzymał Leninowską Nagrodę Pokoju. Wkrótce potem nowy prezydent Gwatemali, Julio Cesar Mendes Montenegro przywrócił mu obywatelstwo i mianował ambasadorem we Francji. Rok później uhonorowany został literacką Nagrodą Nobla. W 1970 roku porzucił pracę dyplomatyczną
i poświęcił się całkowicie pracy literackiej. Zmarł w 1974 roku, w Hiszpanii, w wieku 75 lat.
Pochowany został na Cmentarzu Père Lachaise w Paryżu.

Habla en gran lengua

Ceñimos las diademas del fuego,
las diademas del hombre,
para defender nuestra heredad,
el patrio elemento terrenal
sin tráfago de dueños;
tenemos las llaves del futuro
donde comienza el tiempo
y el cielo que atraviesa
el caminante de las sandalias de oro.

Vestimos nuestro plumaje, orlamos
nuestros pechos de acolchado silencio
con la flor heroica, candente,
y empezamos a batallar en las montañas,
en los campos,
en la ordenación de los telares,
de las palabras conjugadas con rocío,
de las herramientas bañadas de sudor,
de los candelarios de turquesa y jade,
petrificados en las escalinatas de los vertederos
de silencio lunar.
Tuvimos la mañana en el pecho.
Los ojos de las mujeres de senos en yunta
vieron amanecer entre criaturas
y amamantó a los hijos la leche tributaria
del bien y la alegría.
Tuvimos la mañana en las manos.
Tuvimos la mañana en la frente.
Y nadie avanzó allá de las pestañas del mar,
espumosas, salobres,
y nadie alteró el ritmo de su paso.
Las cabezas movíanse en redor de los cuellos,
al inclinarse para la reverencia, alzarse para andar
erguidas o volverse de un lado a otro: ¿Cuántas cabezas?

La selva las contaba. Cuantas cabezas firmes
en los cuellos, en los hombros, el tórax,
las piernas, las pantorrillas, los tobillos
y el lenguaje de los dedos de los pies
de la raza que sosegó caminos.
Una gran asamblea.
Agua nacida de las rocas, los ojos en las caras.
Grandes o pequeñas gotas de agua, las pupilas,
en las caras de piel lisa, fresca,
pulida por el viento, húmedo lunar.
Veían. Hablaban. Inexistentes y existentes.
Su presencia era el hablar y el callar.
Las manos en balanzas de antebrazos con brazaletes
que pesaban el dicho del sabio,
daban alas a la elocuencia del vidente
y se abrían y cerraban, como hojas de adormidera
en los antebrazos dolidos del extático,
quietud que rompió el Gran Lengua,
al que seguían las luciérnagas
entre la luz y el sueño, las joyas, el colibrí,
la pelambre graciosa de la mazorca de maíz verde,
la cárcel de los tatuajes
y las pieles de venadas que lo hacían distante.

Letanías del desterrado

Y tú, desterrado:
Estar de paso, siempre de paso,
tener la tierra como posada,
contemplar cielos que no son nuestros,
vivir con gente que no es la nuestra,
cantar canciones que no son nuestras,
reír con risa que no es la nuestra,
estrechar manos que no son nuestras,
llorar con llanto que no es el nuestro,
tener amores que no son nuestros,
probar comida que no es la nuestra,
rezar a dioses que no son nuestros,
oír un nombre que no es el nuestro,
pensar en cosas que no son nuestras,
usar moneda que no es la nuestra,
sentir caminos que no son nuestros...

Y tú, desterrado:
Estar de paso, siempre de paso,
tenerlo todo como prestado,
besar a niños que no son nuestros,
hacerse a fuego que no es el nuestro,
oír campanas que no son nuestras,
poner la cara que no es la nuestra,
llorar por muertos que no son nuestros,
vivir la vida que no es la nuestra,
jugar a juegos que no son nuestros,
dormir en cama que no es la nuestra,
subir a torres que no son nuestras,
leer noticias, menos las nuestras,
sufrir por todos y por lo nuestro,
oír que llueve con otra lluvia
y beber agua que no es la nuestra...

Y tú, desterrado:
Estar de paso, siempre de paso,
no tener sombra, sino equipaje,
brindar en fiestas que no son nuestras
compartir lecho que no es el nuestro,
lecho y "pan nuestro" que no es el nuestro,
contar historias que no son nuestras,
cambiar de casas que no son nuestras,
hacer trabajos que no son nuestros,
andar ciudades que no la nuestra
y en hospitales que no son nuestros
cura de males que tienen cura,
alivio al menos, que no del nuestro,
que sólo sana con el regreso...

Y tú, desterrado:
Estar de paso, siempre de paso,
tal vez mañana, mañana o nunca..
El tiempo falso de los relojes
no cuenta el tiempo, cuenta la ausencia,
envejecerse cumpliendo años
que no son años sino descuentos
del almanaque que no es el nuestro,
morir en tierra que no es la nuestra,
oír que lloran sin ser los nuestros,
que otra bandera, que no es la nuestra,
cubre maderas que no son nuestras,
ataúd nuestro que no es el nuestro,
flores y cruces que no son nuestras,
dormir en tumba que no es la nuestra,
mezclarse a huesos que no son nuestros,
que al fin de cuentas, hombre sin patria
hombre sin nombre, hombre sin hombre...

Y tú, desterrado:
Estar de paso, siempre de paso,
tener la tierra como posada,
tenerlo todo como prestado,
no tener sombra sino equipaje,
tal vez mañana, mañana o nunca..

Retrato de abuelos

Recuerdo que en los días rosados de mi infancia,
la abuela…(¿de quién son los abuelos?, ¿de los niños?),
solía por las noches, cuando la tibia instancia
parecía una caja de dulces de la luna,
contar historias viejas. Hoy ya no sé ninguna.
Abriendo lentamente los cofres de mi abuelo,
me daba a que besara la hoja de su espada.
Guardaba ha muchos años un relojón de plata,
una bandera blanca y azul color de cielo,
la estrella de una espuela y un lazo de corbata.
Conservo esos recuerdos que me legó de un hombre
y tengo en las reliquias de mis antepasados
la historia de mi casa, la gloria de mi nombre,
y guardo en esos cofres que siempre están abiertos
el retrato de bodas de mis abuelos muertos.

Ella lo dijo en una poema

Va pasando esta pena,
la pena de la vida,
la pena que no importa,
tú la has sentido larga,
yo la he sentido corta
y aún está distante
la tierra prometida.
A nuestro paso errante
fatal es todo empeño,
toda esperanza es muerta,
toda ilusión fallida ...
Yo guardaré tu nombre,
yo velaré tu sueño,
yo esperaré contigo los primeros albores,
yo enjugaré tu llanto cuando conmigo llores,
y cuando ya no quieras que camine contigo
déjame abandonada como un grano de trigo
sobre las sementeras ...
¡Déjame para siempre cuando ya no me quieras!

Él lo dijo en una poema

Ya cuando pase el tiempo en que te espero,
cuando la beatitud de tus cariños
vuelvas a darme y nos sintamos niños
ya tal vez no te quiero.
Si tardas mucho, primavera ha huido
y a tu regreso, tras las puertas juntas,
encontrarás sentado a un Viejo Olvido
con los ojos cargados de preguntas.

Èl amor

¡Ah, suave afán, cabal e inútil pena,
clima de una piel tibia como un trino,
en secreto misterio la cadena
forjando está con sólo ser divino!
Astral tonicidad de sus recreos,
preciosa soledad de sus combates,
en linterna de alarma sus deseos
quemando está de campos a penates.
Eternidad de pétalo de rosa,
silencio azúl de álamo que aroma,
manjar de sombra con calor de esposa,
fruto prohibido que en el polen yerra,
tejiendo está con alas de paloma,
el vestido de novia de la Tierra.

* * *

La luz corre desnuda por el río
huyendo sin cesar en lo movible
de la profundidad, del hondo frío
en que empieza la sombra y lo invisible.
La conoció al nacer, era rocío,
no este vano correr tras lo imposible,
imagen del humano desafío
a la divinidad. Sueño apacible
que endulza los saleros de los ojos,
mesa frugal y paz es lo que anhela
navegante, soldado y rey de antojos;
pero ¡ay! del ¡ay! del alma, no se alcanza
a volver con los remos y la vela
al puerto en que dejamos la esperanza.

Inne wiersze Miguela Ángela Asturiasa w tematach: Nobliści, Być poetą...,
Śmierć, Ucieczki, Zawody i profesje widziane okiem poety
Marta K. edytował(a) ten post dnia 23.09.11 o godzinie 04:01

konto usunięte

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Pedro Garfias (1901-1967) – poeta hiszpański, czołowy przedstawiciel awangardy poetyckiej lat 20-tych ubiegłego wieku. Urodził się w Salamane, w zachodniej Hiszpani. Dzieciństwo i młodość spędził w miastach Andaluzji: Sewilii i Kordobie. W 1918 roku rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie w Madrycie, których jednak nigdy nie ukończył. W 1919 roku wraz z grupą przyjaciół, młodych poetów: Guillermo de Torre, Césarem A. Cometem i José Rivas Panedasem napisał manifest poetycki, który od nazwy czasopisma “Ultra”, będącego ich organem, nazwano “ultraizmem”. W latach 20-tych był też współzałożycielem innych pism, “Horizonte” i “Tablero”, które odgrały dużą rolę w rozwoju hiszpańskiej awangardy poetyckiej. Należał też do słynnej grupy “Pokolenia 27” (Generación del 27) – najliczniejszego i najbardziej znaczącego ruchu literackiego w przedwojennej Hiszpanii. W 1926 roku opublikował swoją pierwszą książkę poetycką “El Ala del Sur”. W tym czasie wstąpił też do Hiszpańskiej Partii Komunistycznej. W 1938 wydał tom poezji “Poesías de la Guerra Civil Española”, wyróżniony Państwową Nagrodą Literacką. Zmuszony do emigracji w czasie wojny domowej, wyjechał do Meksyku, gdzie pozostał już do końca życia. Zmarł w 1967 roku, w wieku 66 lat.

Domingo

Los campanarios
con las alas abiertas
bajo el cielo combado

En los cristales
hay bandadas de luz

Y coplas anidadas en los árboles

Las veinticuatro horas
cogidas de la mano
bailan en medio de la plaza

Y el sol alborozado voltea la mańana

przekład Małgorzaty Zięby pt. „Niedziela”
w temacie Wiersze na każdy dzień tygodnia


Amanecer

Infladas las mejillas
soplaba el viento en la llamita azul
de la mańana

Por la llanura
navegaban
las colinas

Y los árboles prófugos
volaban encendidos como globos

Sonreía
el cascabel del alba

Enredada en la luz
una estrella gemía
rezagada

przekład Janusza Strasburgera pt. „Brzask”
w temacie Wiersze na różne pory dnia


Romance a la soledad

Aquí estoy sobre mis montes,
pastor de mis soledades.

Los ojos fieros clavados
como arpones en el aire.

La cayada de mi verso
apuntalando la tarde.

Quiebra la luz en mis ojos
la plenitud de sus mármoles.

Tiene el tiempo en mis oídos
retumbos de tempestades.

Mi corazón se acelera
sobre el volar de las aves.

Vibra mi sien al zumbido
de los vientos y los mares.

Y aquí estoy sobre mis montes
pastor de mis soledades.

przekład Janusza Strasburgera pt. „Romanca o samotności”
w tematach: Samotność oraz Góry, poezja i my

Inny wiersz Pedra Garfiasa w temacie:
Cóż jest piękniejszego niż (wysokie) drzewa...
Marta K. edytował(a) ten post dnia 17.02.13 o godzinie 08:14

konto usunięte

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Jorge Carrera Andrade (1902-1978) – ekwadorski poeta, tłumacz i eseista, jeden
z najwybitniejszych poetów Ameryki Łacińskiej XX wieku. Urodził się w Qito, gdzie ukończył na tamtejszym uniwersytecie studia prawnicze. Studiował również w Barcelonie i Paryżu.
Po studiach poświęcił się polityce i pracy dyplomatycznej. W latach 1927-1928 był sekretarzem generalnym Socjalistycznej Partii Ekwadoru. Potem pracował jako sekretarz Senatu i Kongresu, Konsul Ekwadoru w Paita (Peru), Le Havre (Francja), w Yokohamie (Japonia) i San Francisco (Stany UU)., Sekretarz Ambasady w Wenezueli, minister pełnomocny do Wielkiej Brytanii i delegat do UNESCO. Po zakończeniu pracy dyplomatycznej w 1969 roku był przez dwa lata profesorem wizytującym na Uniwersytecie Stony Brook na Long Island w Stanach Zjednoczonych. Ostatnie lata życia spędził w rodzinnym Qito, pełniąc funkcję dyrektora Biblioteki Narodowej Ekwadoru. Wydał zbiory poezji: „Estanque Inefable” (1922), „La guirnalda del silencio” (1926), „Boletines de mar y tierra” (1930), „El tiempo manual” (1935), „Noticias del cielo” (1935), „Biografia para uso de los pájaros” (1937), „Pais secreto” (1939), „Registo de mundo” (1940), „Microgamas” 1940), „Lugar de origen” (1951), „Aquí yace la espuma” (1951), „Floresta cle los guacarnavos” (1963), „Hombre planetario” (1964), „El alba llama a la puerta” (1968),„El volcán y el colibrí” (1970), „Obra poética completa” (1976). Jego wiersze tłumaczyli na polski Marek Baterowicz i Czesław Miłosz. Opublikowano je w tomach: Jorge Carrera Andrade: Wiersze wybrane. Wybór, wstęp i przekłady Marek Baterowicz. Wydawnictwo Literackie, Kraków 1976 oraz Czesław Miłosz: Przekłady poetyckie. Zebrała i opracowała Magda Heydel. Wydawnictwo Znak, Kraków 2005.

Biografía

La ventana nació de un deseo de cielo
y en la muralla negra se posó como un ángel.
Es amiga del hombre
y portera del aire.
Conversa con los charcos de la tierra,
con los espejos niños de las habitaciones
y con los tejados en huelga.
Desde su altura, las ventanas
orientan a las multitudes
con sus arengas diáfanas.
La ventana maestra
difunde sus luces en la noche.
Extrae la raíz cuadrada de un meteoro,
suma columnas de constelaciones.
La ventana es la borda del barco de la tierra;
la ciñe mansamente un oleaje de nubes.
El capitán Espíritu busca la isla de Dios
y los ojos se lavan en tormentas azules.
La ventana reparte entre todos los hombres
una cuarta de luz y un cubo de aire.
Ella es, arada de nubes,
la pequeña propiedad del cielo.

przekład Marka Baterowicza pt. „Biografia”
w temacie Blask (wysokich) okien


Biografía para uso de los pájaros

Nací en el siglo de la defunción de la rosa
cuando el motor ya había ahuyentado a los ángeles.
Quito veía andar la última diligencia
y a su paso corrían en buen orden los árboles,
las cercas y las casas de las nuevas parroquias,
en el umbral del campo
donde las lentas vacas rumiaban el silencio
y el viento espoleaba sus ligeros caballos.

Mi madre, revestida de poniente,
guardó su juventud en una honda guitarra
y sólo algunas tardes la mostraba a sus hijos
envuelta entre la música, la luz y las palabras.
Yo amaba la hidrografía de la lluvia,
las amarillas pulgas del manzano
y los sapos que hacían sonar dos o tres veces
su gordo cascabel de palo.

Sin cesar maniobraba la gran vela del aire.
Era la cordillera un litoral del cielo.
La tempestad venía, y al batir del tambor
cargaban sus mojados regimientos;
mas, luego el sol con sus patrullas de oro
restauraba la paz agraria y transparente.
Yo veía a los hombres abrazar la cebada,
sumergirse en el cielo unos jinetes
y bajar a la costa olorosa de mangos
los vagones cargados de mugidores bueyes.

El valle estaba allá con sus haciendas
donde prendía el alba su reguero de gallos
y al oeste la tierra donde ondeaba la caña
de azúcar su pacífico banderín, y el cacao
guardaba en un estuche su fortuna secreta,
y ceñían, la piña su coraza de olor,
la banana desnuda su túnica de seda.

Todo ha pasado ya, en sucesivo oleaje,
como las vanas cifras de la espuma.
Los años van sin prisa enredando sus líquenes
y el recuerdo es apenas un nenúfar
que asoma entre dos aguas
su rostro de ahogado.
La guitarra es tan sólo ataúd de canciones
y se lamenta herido en la cabeza el gallo.
Han emigrado todos los ángeles terrestres,
hasta el ángel moreno del cacao.

przekład Marka Baterowicza pt. „Biografia na
użytek ptaków” w temacie Wspomnienia


Lugar de origen

Yo vengo que la tierra donde la chirimoya,
talega de brocado, con su envoltura impide
que gotee el dulzor de su nieve redonda,
y donde el aguacate de verde piel pulida
en su clausura oval, en secreto elabora
su sustancia de flores, de venas y de climas.
Tierra que nutre pájaros aprendices de idiomas,
plantas que dan, cocidas, la muerte o el amor
o la magia del sueño, o la fuerza dichosa,
animalitos tiernos de alimento y pereza,
insectillos de carne vegetal y de música
o de luz mineral o pétalos que vuelan.
Capulí a cereza del indio interandino,
codorniz, armadillo cazador, dura penca
al fuego condenada o a ser red o vestido,
eucalipto de ramas como sartas de peces
soldado de salud con su armadura de hojas,
que despliega en el aire su batallar celeste
son los mansos aliados del hombre de la tierra
de donde vengo, libre, con mi lección de vientos
y mi carga de pájaros de universales lenguas.

dwa przekłady: Marka Baterowicza pt. „Ziemia ojczysta”
w temacie Ojczyzna i Czesława Miłosza pt. „Miejsce,
skąd pochodzę” w temacie Nasze miejsca


Nada nos pertenece

Cada día el mismo árbol rodeado
de su verde familia rumorosa.
Cada día el latir de un tiempo niño
que el péndulo mece en la sombra.
El río da sin prisa su naipe transparente.
El silencio camina a un inminente ruido.
Con sus deditos tiernos
la semilla desgarra sus pañales de lino.
Nadie sabe por qué existen los pájaros
ni tu tonel de vino, luna llena,
ni la amapola que se quema viva,
ni la mujer del arpa, dichosa prisionera.
Y hay que vestirse de agua, de dóciles tejidos,
de cosas invisibles y cordiales
y afeitarse con leves despojos de palomas,
de arcoiris y de ángeles.
Y lavar el escaso oro del día
contando sus pepitas cuando el poniente herido
quema todas sus naves y se acerca la noche
capitaneando sus oscuras tribus.
Entonces hablas, Cielo:
Tu alta ciudad nocturna se ilumina.
Tu muchedumbre con antorchas pasa
y en silencio nos mira.
Todas las formas vanas y terrestres:
El joven que cultiva una estatua en su lecho,
la mujer con sus dos corazones de pájaro,
la muerte clandestina disfrazada de insecto.
Cubres toda la tierra, hombre muerto, caído
como una rota jaula
o cascarón quebrado
o vivienda de cal de una monstruosa araña.
Los muertos son los monjes de la Orden
de los anacoretas subterráneos.
¿La muerte es la pobreza suma
o el reino original reconquistado?
Hombre nutrido de años y cuerpos de mujeres
cuando Dios te espolea te arrodillas
y sólo la memoria de las cosas
pone un calor ya inútil en tus manos vacías.

przekład Czesława Miłosza pt. „Nic nie jest ważne”
w temacie „Okrutną zagadką jest życie”...


Segunda vida a de mi madre

Oigo en torno de mí tu conocido paso,
tu andar de nube o lento río
tu presencia imponiendo, tu humilde majestad
visitándome, súbdito de tu eterno dominio.

Sobre un pálido tiempo inolvidable,
sobre verdes familias, de bruces en la tierra,
sobre trajes vacíos y baúles de llanto,
sobre un país de lluvia, calladamente reinas.

Caminas en insectos y en hongos , y tus leyes
por mi mano se cumplen cada día
y tu voz, por mi boca, furtiva se resbala
ablandando mi voz de metal y ceniza.

Brújula de mi larga travesía terrestre.
Origen de mi sangre, fuente de mi destino.
Cuando el polvo sin faz te escondió en su guarida,
me desperté asombrado de encontrarme aún vivo.

Y quise echar abajo las invisibles puertas
y dí vueltas en vano, prisionero.
Con cuerda de sollozos me ahorqué sin ventura
y atravesé, llamándote, los pantanos del sueńo.

Mas te encuentras viviendo en torno mío.
Te siento mansamente respirando
en esas dulces cosas que me miran
en un orden celeste dispuestas por tu mano.

Ocupas en su anchura el sol de la mańana
y con tu acostumbrada solicitud me arropas
en su manta sin peso, de alta lumbre,
aún fría de gallos y de sombras.

Mides el silbo líquido de insectos y de pájaros
la dulzura entregándome del mundo
y tus tiernas seńales van guiándome,
mi soledad llenando con tu lenguaje oculto.

Te encuentras en mis actos, habitas mis silencios.
Por encima de mi hombro tu mandato me dictas
cuando la noche sorbe los colores
y llena el hueco espacio tu presencia infinita.

Oigo dentro de mí tus palabras proféticas
y la vigilia entera me acompańas
sucesos avisándome, claves incomprensibles,
nacimientos de estrellas , edades de las plantas.

Moradora del cielo, vive, vive sin ańos.
Mi sangre original, mi luz primera.
Que tu vida inmortal alentando en las cosas
en vasto coro simple me rodee y sostenga.

dwa przekłady pt. „Drugie życie mojej matki”: Marka Baterowicza w temacie
„Niebo jest u stóp matki” i Czesława Miłosza w temacie Życie po życiu


Morada terrestre

Habito un edificio de naipes,
una casa de arena, un castillo en el aire
y paso los minutos esperando
el derrumbe del muro, la llegada del rayo,
el correo celeste con la final noticia,
la sentencia que vuela en una avispa,
la orden como un látigo de sangre
dispersando en el viento una ceniza de ángeles.

Entonces perderé mi morada terrestre
y me hallaré desnudo nuevamente.
Los peces, los luceros
remontarán el curso de sus inversos cielos.
Todo lo que es color, pájaro o nombre
volverá a ser apenas un puńado de noche,
y sobre los despojos de cifras y de plumas
y el cuerpo del amor, hecho de fruta y música,
descenderá por fin, como el sueńo o la sombra,
el polvo sin memoria.

dwa przekłady: Marka Baterowicza pt. „Ziemska siedziba”
w temacie O przemijaniu... i Czesława Miłosza pt. „Ziemskie
mieszkanie” w temacie Metamorfozy


El viaje infinito

Todos los seres viajan
de distinta manera hacia Su Dios:
La raíz baja a pie por peldaños de agua.
Las hojas con suspiros aparejan la nube.
Los pájaros se sirven de sus alas
para alcanzar la zona de las eternas luces.

El lento mineral con invisibles pasos
recorre las etapas de un círculo infinito
que en el polvo comienza y termina en el astro
y al polvo otra vez vuelve
recordando al pasar, más bien soñando
sus vidas sucesivas y sus muertes.

El pez habla a su Dios en la burbuja
que es un trino en el agua,
grito de ángel caído, privado de sus plumas.
El hombre sólo tiene la palabra
para buscar la luz
o viajar al país sin ecos de la nada.

przekład Marka Baterowicza pt. „Podróż nieskończona”
w temacie Wędrówką życie jest człowieka


Inne wiersze Jorge Carrery Andrade w tematach:
Wybory/S. O. S. dla naszej planety (czyli tematyka ekologiczna w poezji), Nagość, Przodkowie – bliżsi i dalsi, Wiersze "zaangażowane", Starość, Gwiazdy, planety,
kosmos w poezji...
, Raj, wyspy szczęśliwe, arkadia, Pochodnie, świece, znicze -
- symbolika ognia i poetyckie odniesienia
, Regiony i krainy, Samotność, Czy popiół
tylko zostanie i zamęt...
, Pożegnania, ostatnie słowa...
Marta K. edytował(a) ten post dnia 05.06.12 o godzinie 06:35

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek


Clarice Lispector – XX-wieczna pisarka brazylijska urodzona na Ukrainie, uważana za egzystencjalistkę. Polskiemu czytelnikowi znana dzięki przekładom m.in. powieści Godzina gwiazdy (1987) i opowiadań opublikowanych w „Literaturze na Świecie” (1989, nr 11 – 12) oraz w antologii Intymność i inne sfery (2007)

„Kiedy nic innego nie pomaga, czytaj Clarice“

Clarice lispector / Já escondi um amor com medo de perdê-lo

Já escondi um amor com medo de perdê-lo, já perdi um amor por escondê-lo.
Já segurei nas mãos de alguém por medo, já tive tanto medo, ao ponto de nem sentir minhas mãos.
Já expulsei pessoas que amava de minha vida, já me arrependi por isso.
Já passei noites chorando até pegar no sono, já fui dormir tão feliz, ao ponto de nem conseguir fechar os olhos.
Já acreditei em amores perfeitos, já descobri que eles não existem.
Já amei pessoas que me decepcionaram, já decepcionei pessoas que me amaram.
Já passei horas na frente do espelho tentando descobrir quem sou, já tive tanta certeza de mim, ao ponto de querer sumir.
Já menti e me arrependi depois, já falei a verdade e também me arrependi.
Já fingi não dar importância às pessoas que amava, para mais tarde chorar quieta em meu canto.
Já sorri chorando lágrimas de tristeza, já chorei de tanto rir.
Já acreditei em pessoas que não valiam a pena, já deixei de acreditar nas que realmente valiam.
Já tive crises de riso quando não podia.
Já quebrei pratos, copos e vasos, de raiva.
Já senti muita falta de alguém, mas nunca lhe disse.
Já gritei quando deveria calar, já calei quando deveria gritar.
Muitas vezes deixei de falar o que penso para agradar uns, outras vezes falei o que não pensava para magoar outros.
Já fingi ser o que não sou para agradar uns, já fingi ser o que não sou para desagradar outros.
Já contei piadas e mais piadas sem graça, apenas para ver um amigo feliz.
Já inventei histórias com final feliz para dar esperança a quem precisava.
Já sonhei demais, ao ponto de confundir com a realidade... Já tive medo do escuro, hoje no escuro "me acho, me agacho, fico ali".
Já cai inúmeras vezes achando que não iria me reerguer, já me reergui inúmeras vezes achando que não cairia mais.
Já liguei para quem não queria apenas para não ligar para quem realmente queria.
Já corri atrás de um carro, por ele levar embora, quem eu amava.
Já chamei pela mamãe no meio da noite fugindo de um pesadelo. Mas ela não apareceu e foi um pesadelo maior ainda.
Já chamei pessoas próximas de "amigo" e descobri que não eram... Algumas pessoas nunca precisei chamar de nada e sempre foram e serão especiais para mim.
Não me dêem fórmulas certas, porque eu não espero acertar sempre.
Não me mostre o que esperam de mim, porque vou seguir meu coração!
Não me façam ser o que não sou, não me convidem a ser igual, porque sinceramente sou diferente!
Não sei amar pela metade, não sei viver de mentiras, não sei voar com os pés no chão.
Sou sempre eu mesma, mas com certeza não serei a mesma para sempre!
Gosto dos venenos mais lentos, das bebidas mais amargas, das drogas mais poderosas, das ideias mais insanas, dos pensamentos mais complexos, dos sentimentos mais fortes.
Tenho um apetite voraz e os delírios mais loucos.
Você pode até me empurrar de um penhasco que eu vou dizer: - E daí? Eu adoro voar!

tłumaczenie Alena Mrázová

Clarice Lispector - Już ukrywałam miłość w obawie, że ją stracę.

Już ukrywałam miłość w obawie, że ją stracę, i straciłam miłość, bo ją ukrywałam.
Już trzymałam kogoś za rękę pełna strachu i byłam tak przerażona, że nie czułam ręki.
Już wyrzuciłam ze swojego życia ludzi, których kochałam, i potem było mi przykro.
Już płakałam całe noce i wyczerpana zasnęłam, już poszłam spać tak szczęśliwa, że nie mogłam zmrużyć oka.
Już wierzyłam w doskonałe miłości a następnie stwierdziłam, że ich nie ma.
Już kochałam ludzi, którzy mnie rozczarowali, i zawiodłam ludzi, którzy mnie kochali.
Już spędziłam godziny przed lustrem, próbując odkryć, kim jestem, i byłam tak pewna siebie, że zapragnęłam zniknąć.
Już kłamałam, a potem było mi przykro, już mówiłam prawdę i też było mi przykro.
Już udawałam, że nie zależy mi na ludziach, których kocham, a potem cicho w kącie płakałam.
Już wierzyłam ludziom, którzy nie byli tego warci, i przestałam wierzyć tym, którzy naprawdę byli wartościowi.
Już uśmiechałam się, kiedy miałam w oczach smutne łzy, już płakałam z szalonego śmiechu.
I śmiałam się, aż nie mogłam złapać tchu.
Już z wściekłością rozbijałam talerze, szklanki i wazony.
Już czułam, że kogoś bardzo mi brakuje, ale nigdy mu tego nie powiedziałam.
Już krzyczałam, kiedy należało być cicho, i milczałam, kiedy powinna byłam krzyczeć.
Już wiele razy nie mówilam, co myślę, żeby zadowolić niektórych ludzi, a wiele razy mówilam, czego nie myślałam, by ranić innych.
Już udawałam, że nie jestem tym, kim jestem, aby zadowolić innych, i udawałam, że nie jestem tym, kim jestem, aby zdenerwować innych.
Już powiedziałam wiele głupich żartów tylko dlatego, żeby moi przyjaciele byli zadowoleni.
Już wymyśliłam wiele opowieści ze szczęśliwym zakończeniem, aby dać nadzieję tym, którzy jej potrzebowali.
Już tyle marzyłam i śniłam, że pomyliłam marzenia z rzeczywistością.
Już bałam się ciemności, a teraz w ciemności odnajduję siebie, zwijam się w kłębek i po prostu jestem.
Już wiele razy upadłam na ziemię, myśląc, że się nie podniosę, a następnie wiele razy podnosiłam się myśląc, że już nigdy nie upadnę.
Już dzwoniłam do kogoś, do kogo nie chciałam dzwonić, żeby nie zadzwonić do osoby, do której naprawdę chciałam zadzwonić.
Już pobiegłam za samochodem, który zabierał kogoś bliskiego.
Już wzywałam matkę w środku nocy, przerażona jakimś koszmarem, ale ona nie przyszła i to był jeszcze gorszy koszmar.
Już myślałam że niektórzy znajomi są moimi "przyjaciółmi", a potem zdałam sobie sprawę z tego, że nimi nie są, zaś niektórzy ludzie, których nigdy nie nazywałam przyjaciółmi, zawsze byli dla mnie czymś wyjątkowym.
Nie próbujcie skrępować mnie konkretnymi zasadami, bo nie zawsze mogę ich przestrzegać.
Nie pokazuj mi, czego oczekujesz ode mnie, bo ja podążam tylko za swoim sercem.
Nie każcie mi być tym, kim nie jestem, nie zachęcajcie mnie do bycia taką, jak wszyscy, bo, szczerze mówiąc, jestem inna.
Nie mogę kochać tylko połowicznie, nie mogę żyć w kłamstwie i nie mogę latać, kiedy moje stopy są na ziemi.
Nadal jestem taka sama, ale z pewnością nie będę taka na zawsze.
Lubię truciznę o powolnym działaniu i bardziej gorzkie napoje, największe wzloty i szalone pomysły, złożone idee i najgłębsze uczucia.
Mam ogromny apetyt i najdzikszą wyobraźnię.
Możecie mnie rzucic w dół klifu, powiem po prostu - Uwielbiam latanie!Alena Mrázová edytował(a) ten post dnia 17.08.12 o godzinie 18:02

konto usunięte

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska


Obrazek
Eduardo Lizalde (ur. 1929) – meksykański poeta, tłumacz i eseista. Studiował śpiew
i kompozycję (jego wielką namiętnością była opera), a także filologię hiszpańską i filozofię.
W młodości zafascynował się ideologią komunistyczną, w latach 1955-1960 był członkiem Komunistycznej Partii Meksyku. Jednak szybko rozczarował się do komunizmu, czego wyraz dawał w swoich utworach, a z partii został usunięty. Debiutował w 1957 roku tomem wierszy „La mala hora” (Zła godzina), od którego odciął się później ze względów na inspiracje ideologią komunistyczną. Podobny stosunek miał tez do wierszy ze swojego drugiego tomu „Odesa y Cananea” (Odessa i Cananea, 1958). Po zerwaniu z ideologią komunistyczną szukał inspiracji w estetyce hiszpańskiego baroku i konceptualizmu, a także klasycznej filozofii niemieckiej (Kanta, Husserla, Schelera). Widoczne to jest w jego z lat 60-tych
i później, w takich tomach poezji, jak: „Cada cosa es Babel” (Każda rzecz to Babel, 1966),
„El tigre en la casa” (Tygrys w domu, 1970 – wyróżniony prestiżową nagrodą Xavier Villaurutti), „La zorra enferma” (Chora lisica, 1974), „ Caza mayor” (Największe polowanie, 1979), „Memoria del tigre” (Pamiętnik tygrysa, 1983), „Antología impersonal” (Antologia bezosobowa, 1986), „Otros tigres” (Inne tygrysy, 1995). W 1988 roku Lizalde otrzymał Państwową Nagrodę Literacką w Meksyku. W 2007 roku został przyjęty w poczet członków Meksykańskiej Akademii Języka. W 2009 roku uhonorowany Złotym Medalem Sztuk Pięknych za całokształt twórczości. Jego wiersze tłumaczyła na polski Krystyna Rodowska. Ukazały się one w „Literaturze na Świecie” nr 12/1975 oraz w antologii: Krystyna Rodowska: Umocz wargi w kamieniu. Przekłady z poetów latynoamerykańskich. Biuro Literackie, Wrocław 2011.

z tomu „El tigre en la casa” (1970)


Obrazek


El amor es otra cosa, señores

Uno se hace a la idea,
desde la infancia,
de que el amor es cosa favorable
puesta en endecasílabos, señores.

Pero el amor es todo lo contrario del amor,
tiene senos de rana,
alas de puerco.

Mídese amor por odio.
Es legible entre líneas.
Mídese por obviedades,
mídese amor por metros de locura corriente.
Todo el amor es sueño
- el mejor áureo sueño de la plata -
Sueño de alguien que muere,
el amor es un árbol que da frutos
dorados sólo cuando duerme.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Miłość jest czymś
innym, panowie” w temacie Miłość


Z tomu „La zorra enferma” (1974)


Obrazek


La mano en libertad

Escribir no es problema.
Miren flotar la pluma
por cualquier superficie.
Pero escribir con ella
-Montblanc, Parker o Pelikan-,
sin mesa a mano, tinta suficiente
o postura correcta,
es imposible,
y a veces pernicioso.
Puedo escribir, señores,
con los ojos cubiertos,
vuelta la espalda al piso,
atadas las muñecas,
esparadrapo encima de los labios.
Puedo:
pero no garantizo el producto.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Ręka na wolności”
w temacie Być poetą...


Carta urgente al creador del universo

Afortunadamente, Dios.
afortunadamente para ti,
no existes.
Se te hubiera mezclado en este horrendo asunto,
si existieras.
Grande era el riesgo:
Te habrían juzgado en Nüremberg
como criminal de guerra,
con otras inocentes y alemanas
criaturas tuyas
y como el principal entre los delincuentes,
el lobo entre los lobos.
Sólo el Papa Pío XII
(siempre tan piadoso como su apelativo),
confabulado tiernamente con los nazis,
por purísima bondad seguramente,
y dulcemente aliado con las peores causas,
                te hubiera defendido.
¡Las que hubieras pasado!
Habrías -estoy íntimamente persuadido-,
abjurado
de la filosofía tomista
y ostentado
tu carnet del partido comunista antes oculto,
y hubieras creado en Auschwitz
una suntuosa cámara de gases,
con otra cruz en medio,
para autoejecutarte
y autocrucificarte solo frente al mundo
con tu estrella infamante de judía
colgada al cuello.

Qué reprise del Góngora, Dios mío.

Qué colofón al Nuevo Testamento.

Sólo es un bello sueño,
pero de buena gana
yo habría puesto el puño y el pulgar hacia abajo
en tu presencia,
porque aun no existiendo
eres el verdadero responsable,
y exactamente por eso
-creo que lo dijo algún ruso-,
porque tú has cometido la vileza espantosa
de no existir,
todo está permitido.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Pilny list do Stwórcy świata”
w tematach: Listy poetyckie i Między sacrum a profanum
(motywy religijne w poezji świeckiej)


Amor

                        A Pilar Orraca

La regla es ésta:
dar lo absolutamente imprescindible,
obtener lo más,
nunca bajar la guardia,
meter el jab a tiempo,
no ceder,
y no pelear en corto,
no entregarse en ninguna circunstancia
ni cambiar golpes con la ceja herida;
jamás decir "te amo", en serio,
al contrincante.

Es el mejor camino
para ser eternamente desgraciado
y triunfador
sin riesgos aparentes.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Miłość"
w temacie Miłość


Bellísima
            Y si uno de esos ángeles
             me estrechara de pronto sobre su corazón,
             yo sucumbiría ahogado por su existencia
             más poderosa.


                Rilke, de nuevo

Óigame usted, bellísima,
no soporto su amor.
Míreme, observe de qué modo
su amor daña y destruye.
Si fuera usted un poco menos bella,
si tuviera un defecto en algún sitio,
un dedo mutilado y evidente,
alguna cosa ríspida en la voz,
una pequeña cicatriz junto a esos labios
de fruta en movimiento,
una peca en el alma,
una mala pincelada imperceptible
en la sonrisa...
yo podría tolerarla.

Pero su cruel belleza es implacable,
bellísima;
no hay una fronda de reposo
para su hiriente luz
de estrella en permanente fuga
y desespera comprender
que aun la mutilación la haría más bella,
como a ciertas estatuas.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Najpiękniejsza”
w temacie Piękno


Prosa y poesía

            A Carlos Fuentes

La prosa es bella
-dicen los lectores-.
La poesía es tediosa:
no hay en ella argumento,
ni sexo, ni aventura,
ni paisajes,
ni drama, ni humorismo,
ni cuadros de la época.
Eso quiere decir que los lectores
tampoco entienden la prosa.

przekład Krystyny Rodowskiej pt. „Proza i poezja”
w temacie Czym jest wiersz?


Inne wiersze Eduardo Lizalde w tematach:
Poetyckie studium przedmiotu, Wiersze „zaangażowane”, Smutek czy radość...
miłość, czy nienawiść...
, Nierząd i prostytucja, W poetyckim terrarium, Kwiaty,
Gdy otworzysz oczy wydaje ci się już, że widzisz, Powroty, Apokalipsa i eschatologia (motyw końca świata i sądu ostatecznego w poezji)
Marta K. edytował(a) ten post dnia 17.02.13 o godzinie 08:16
Piotr Majewski

Piotr Majewski Senior Service
Manager, S&T
Services Polska

Temat: Poezja iberyjska i iberoamerykańska

Mar P.:
Federico García Lorca

La luna asoma

Cuando sale la luna

Kiedy księżyc się zjawia
dzwony gubią się w ciszy
z której rodzą się ścieżki,
w których myśl ludzka ginie.

Kiedy księżyc się zjawia
morze ziemię przykrywa,
serce tonie jak wyspa
w nieskończonej głębinie.

Pomarańczy nikt nie je
przy poświacie księżyca.
Kto by chciał jeść owoce
zamarznięte w zieleni ?

Kiedy księżyc się zjawia
o stu twarzach tożsamych,
opuszczona moneta
szlocha cicho w kieszeni.

Następna dyskusja:

Góry, poezja i my




Wyślij zaproszenie do