Michał
Gawroński
Dyrektor, wykładowca
marketingu i
logistyki branży
części...
Temat: Polska „B” - czyli zarządzanie inaczej
Wielokrotnie byłem świadkiem, (niby półżartem - niby półserio ale w gruncie rzeczy żenująco) dyskusji dotyczących legendarnej granicy pomiędzy Polską „A” i „B”.Jedni „uczeni w piśmie” twierdzili, że część „B” to wszystko na wschód od Wisły,
inni - bardziej konserwatywni, że ta granica przebiega zdecydowanie bardziej na zachód...
12 lipca wracałem pociągiem z Warszawy i nieświadomy przekraczałem wszystkie te granice, jednocześnie czytając artykuł w GW „Wszyscy byli umoczeni”
(http://www.wyborcza.pl/1,76842,12118023,Wszyscy_byli_u...) o pobiciu jednego z dyrektorów legnickiego Tauronu na zlecenie pracowników.
UWAGA! - uprzedzam - artykuł jest porażający i może być źródłem głębokiej traumy, utraty motywacji, wiary w sens pracy, nauki, doskonalenia i rozwijania się.
Oprócz głównego wątku dotyczącego zespołowego samosądu wobec zarządzających, traktuje szeroko o relacjach w spółce, kulturze organizacyjnej, dyscyplinie, kolesiostwie, kradzieżach, pomówieniach, moralności, egoizmie, kierowcach dyrektorów, związkach zawodowych zapewniających nietykalność, o bandyckich (powszechnie akceptowanych) porachunkach „po godzinach” na zlecenie, finansowanych przez zrzutkę pracowniczą, w tle sztandarów Solidarności.
To istny skansen PRLu z groźną bandycką twarzą i bez cienia pokory, którego kryzys nie dotyczy
Wiem, że wobec powyższego, wobec „taśm PSLowskich” , albo wobec faktu jak ważną personą może być szef kółek rolniczych, lub prezes zarządu działkowców - dylematy, wątpliwości, problemy, rozwiązania. przemyślenia, o których tu piszemy na grupie (lub nawet na całym portalu) to jakby tematy z innej planety, innej czasoprzestrzeni, innej rzeczywistości.
Ale to stąd moje nagłe olśnienie...
To przecież właśnie tutaj przebiega granica między Polską „A” i „B”.
I nie jest ona terytorialna – nie ma wątpliwości gdzie przebiega, jaka jest głęboka i jaki dystans dzieli obydwie części!
I może by to był temat zaledwie na portalowy, lekko sarkastyczny felieton paraekonomiczny, gdyby nie fakt, że ta część „B” („B” od ang. brake) „bawi” się bezczelnie na koszt części „A”!
I tu dopada mnie natychmiastowy natłok skojarzeń związanych z takimi pojęciami jak „rak" lub „pasożyt"...
Stąd muszę się przyznać do moich „tendencji odśrodkowych" – zdecydowanie separatystycznych i niepodległościowych wobec części „A”– (mimo pełnej świadomości odpowiedzialności karnej wobec takich idei i próby wdrożenia ich w życie).
Jakże miło sobie wyobrazić niepodległą część „A” i jej należne miejsce w Europie
Jakże miło sobie wyobrazić pozostawioną samą sobie część „B” wchodzącą w unię - jednocząc się z Białorusią i przejmującą tam władzę…:)
Ale zrobił się to już felieton political-fiction a miało być choć trochę ekonomicznie …
Pozdrawiam
Rozmarzony