konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Zainspirowany niejedną zasłyszaną (a czasem i przeżytą osobiście) historią postanowiłem w wolnej chwili napisać coś na kształt kilkuodcinkowego opowiadania prezentującego realia kariery managera muzycznego w Polsce. Każdy z opisanych tutaj faktów miał miejsce w rzeczywistości i każdy jest częścią jednej z wielu historii, które słyszałem osobiście. Aby nadać tej krótkiej opowiastce niezbędny rys osobowościowy posłużę się fikcyjną postacią Jacka. Jacek ma 20-kilka lat, głowę pełną pomysłów, wiele zapału i chęci do pracy, a jego marzeniem jest wypromowanie prawdziwej gwiazdy i zrobienie poważnej kariery w naszym polskim (a może nawet i światowym) showbiznesie. Bankiety z możnymi tego świata, drogie auta, apartamenty nad morzem, ubrania najlepszych projektantów, wakacje w towarzystwie paparazzi pstrykających z ukrycia fotki- kogo by nie pociągała wizja takiego życia! A przecież w showbiznesie jest to proste jak w żadnej innej branży- wystarczy tylko znaleźć sobie kapelę, która dobrze gra i oto wkraczamy na prostą drogę do realizacji marzeń… Tak to wygląda w teorii przynajmniej ;)

Odcinek 1 Początek

Jacek zaczyna swój plan od przeszukiwania niezmierzonych zasobów Internetu- portale społecznościowe, serwisy z ogłoszeniami, strony o tematyce muzycznej… Nagle okazuje się, że można przebierać w zespołach jak w ulęgałkach- cała masa kapel szuka akurat managera, a do tego szczęśliwym trafem większość całkiem nieźle gra (przynajmniej według Jacka). Jakby tego było mało, nagle pojawia się oferta od zespołu, który akurat występował w jednym z licznych talent show- niby odpadli w pierwszych odcinkach, ale jednak w tv się pokazali, a do tego mają już gotową płytę (nagraną co prawda pewien czas temu, ale Jackowi wydaje się to nieistotne). No i gatunek muzy obiecujący, bo pop-rock, czyli to, co tygrysy (czyt. duże stacje radiowe) lubią najbardziej. Tak więc gwiazda już jest! Nasz Jacek niesiony falą optymizmu myśli sobie jednak: „a właściwie to czemu mam się ograniczać tylko do jednego zespołu- wezmę sobie drugi band!”. Tym razem wybór pada na kapelę grającą mocnego rocka- muza co prawda mocno niekomercyjna, ale jest potencjał na drugiego Vadera czy Behemotha, bo na Zachodzie lubią taką muzę i cenią. A więc ogólnoświatowa kariera staje otworem i nasz bohater czuje się tak, jakby złapał Pana Boga za nogi…

Odcinek 2 jutro :)Maciej B. edytował(a) ten post dnia 13.07.12 o godzinie 13:24

konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

boję się, że nie będzie happy endu :(

konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Nie zdradza się zakończenia :) Jeszcze kilka odcinków i się dowiesz :)
Jacek Wojtkowski

Jacek Wojtkowski Oprawa muzyczna i
techniczna imprez
rozrywkowych DJ
Konfe...

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Wciągające, pisz pisz ! dziś jest jutro

konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Zgodnie z obietnicą :)

Odcinek 2 Pierwszy koncert

Po okresie euforii przychodzi czas pracy. Pierwszą rzeczą, jaka spada na głowę Jacka, jest zadanie zorganizowania jak największej ilości płatnych występów dla swoich gwiazd. Wydaje się to zadaniem prostym, bo przecież tyle się latem w Polsce dzieje jeśli chodzi o imprezy plenerowe- dni miast wszelakich, juwenalia, festiwale itp.- istne Eldorado! Do tego jeszcze kluby- po zapoznaniu się z ich ilością Jacek zastanawia się nad rzuceniem nieźle płatnej posady w agencji reklamowej- w końcu trzeba zaryzykować i poświęcić się w całości swoim gwiazdom, a to poświęcenie z pewnością przełoży się na profity i satysfakcję. Na całe szczęście dziewczyna Jacka wyperswadowuje mu tę decyzję słusznie doradzając, aby poczekał, aż faktycznie zacznie dobrze zarabiać.

Tak więc nasz bohater poświęca kilka wolnych weekendów i tworzy obszerną bazę kontaktów. Z oczywistych względów są to główne maile podane na stronach www klubów. Kolejnym krokiem jest przygotowanie oferty (profesjonalnej, a jakże), która prezentuje sylwetki zespołów i ich dokonania. Teraz jeszcze tylko rozesłać i czekamy na spływające zamówienia na występy. Mija dzień, dwa, trzy, tydzień… Cisza. Jacek myśli sobie „to chwilowe problemy, zaraz zaczną dzwonić”. Kolejny tydzień mija, ale telefon wciąż milczy. Nasz lekko zaniepokojony manager wpada więc na pomysł, żeby osobiście dzwonić do klubów. Akurat ma kilka dni urlopu, więc postanawia to wykorzystać właśnie na załatwianie koncertów. Dziewczyna Jacka nie jest zadowolona z takiego obrotu sprawy, ale cóż… Kariera wymaga przecież poświęceń! I tak zaczyna się telefonowanie- na początek tam gdzie najłatwiej, czyli w rodzinnym mieście. Okazuje się, że nie za bardzo chcą rozmawiać i wymigują się brakiem osoby kompetentnej, albo też każą przesłać ofertę na tego samego maila, na którego już poszła. W kilku przypadkach udaje się wyprosić telefon do managera klubu lub jego bezpośredni adres mailowy. Tak więc Jacek „atakuje” właśnie tam. W zdecydowanej większości przypadków słyszy to samo- „proszę wysłać ofertę na ogólnego maila- zapoznamy się”. Czasem manago klubu, do którego się dzwoni chce, żeby podesłać linki i nawet daje swój prywatny mail.

Niby nie jest więc źle, ale kolejne tygodnie mijają, a koncertów jak nie ma, tak nie ma. Jacek nie jest jednak w ciemię bity i uruchamia swoją kreatywność- trzeba osobiście odwiedzić kluby i pogadać, a na pewno coś się trafi! Tak więc pewnego pięknego dnia przyszedł czas na tour po miejskich przybytkach rozrywki. W kilku z nich managerów nie było i kazali przyjść za parę dni, w kilku innych grzecznie prosili o przesłanie oferty na adres mailowy podany na stronie www (3 raz z kolei by to był), w innych znów klubach mówili wprost, że takich ofert to oni mają dziesiątki każdego dnia a terminy zabookowane do końca roku (Jacek działał w marcu) i na razie nie ma co liczyć na występ. W jednym klubie okazało się, że nasz bohater spotkał kolegę, który był tam managerem. Kolega ten, wzruszony losem naszego manago, powiedział mu wprost, że on ofert od zespołów wpływających na firmowego maila nawet nie czyta, tylko kasuje od razu. Jedynym sposobem załapania występu w dobrym klubie jest osobista znajomość z jakąś ważną personą stamtąd, a najlepiej połączona z „odpaleniem” działki od występu do kieszeni. Słysząc to Jacek nieco posmutniał, ale kolega pocieszył go, żeby się nie załamywać- „póki masz za co żyć, to działaj, działaj!”. Na całe szczęście los się uśmiechnął- w dwóch klubach manago powiedzieli „a czemu nie, mamy wolny termin”!

No i wreszcie! Miesiąc działania i jakieś efekty będą, a jak efekty to i kasa. Tak więc skoro mamy wolne terminy, to teraz pora na omówienie warunków finansowych. I tutaj małe zdziwienie, ponieważ kluby nie chcą płacić żadnych pieniędzy za koncerty! Manager klubu spokojnie tłumaczy, że „u nas gra się w systemie: my dajemy salę, a kasa z biletów dla was”. Nie ma innej opcji. Jacek, nieświadomy jeszcze warunków branżowych, pyta się o cenę biletów jaką można zaproponować oraz o potencjalną liczbę osób, które mogą przyjść na taki koncert. W odpowiedzi słyszy, że jakieś 10-15 PLN to max, co można dostać za bilety, bo więcej ludzie nie zapłacą za obejrzenie zespołu „z 3 ligi rozpoznawalności”. Z kolei manager klubu z góry zapewnia, że tak 100-150 osób przyjdzie pewnie, bo tyle zwykle przychodzi na podobne wydarzenia. Po szybkiej kalkulacji wychodzi, że 2000 PLN to górna półka tego, na co można liczyć w takim przypadku. Od tego należy odliczyć koszty biletów, plakatów, paliwa (szczęściem zespół jest z tego samego miasta) i mamy zarobek na czysto. Tak więc pierwszy koncert dochodzi do skutku! W piękny sobotni wieczór w klubie pojawia się jakieś 150 osób (z czego połowa chciała wejść za free, bo „znają właściciela / managera / barmana / ochroniarza”). Zysk z biletów wyniósł 2250 PLN- po odjęciu kosztów zostało 2000 PLN. Jacek wynegocjował z zespołem kontrakt gwarantujący mu 15% wpływów od występów, więc skasował całe 300 PLN. Po podsumowaniu ilości czasu potrzebnego do zorganizowania tego koncertu i w przeliczeniu na stawkę godzinową nie wyszło nawet 5 PLN/h, ale to przecież dopiero początek- najważniejsze, że się ruszyło!Maciej B. edytował(a) ten post dnia 13.07.12 o godzinie 13:25

konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Odcinek 3 Kręcimy klipa!

Bohaterem dzisiejszego odcinka jest kapela metalowa, którą prowadzi Jacek. Tak się złożyło, że chłopaki ukończyli właśnie prace nad materiałem na nową płytę. Po długiej selekcji zostały wybrane dwa utwory, które będą miały za zadanie pełnić rolę „lokomotyw” ciągnących promocję całego albumu. A jak tak, to kręcimy teledysk! Na początek jeden wystarczy, a potem się zobaczy. Wiadomo, że na akceptowalnej jakości klip potrzebna jest kasa (bo byle co to można zwykłą cyfrówką nakręcić i obrobić na spiraconym programie), tak więc Jacek stanął przed zadaniem znalezienia sponsorów. Aby to uczynić niezbędne są oczywiście:
a) orientacja w kosztach
b) dobry plan sponsorski

Odnośnie punktu a, to nasz bohater miał fory, ponieważ dość dobrze znał branżę reklamową. Za pośrednictwem swoich kontaktów dość szybko dotarł do niezłego freelancera z fajnym portfolio z tego zakresu, który zgodził się na pełną realizację klipu za 4000 PLN- jeden dzień zdjęciowy z obróbką materiału i scenariusz. Cena całkiem przystępna jak na taką robotę, więc Jacek zadowolony zwołał spotkanie zespołu i przedstawił jak sytuacja wygląda. Chłopaki popatrzyli i powiedzieli, że „owszem, fajne, ale oni nie mają kasy, żeby tyle zapłacić i sponsor musi być!”. Tak więc trzeba się zabrać za szukanie kogoś, kto wyłoży tę kasę. I tutaj pora na punkt b- nasz manago znał się na promocji, więc doskonale zdawał sobie sprawę, że filantropia w dzisiejszych czasach to utopia- dla sponsora liczą się konkretne korzyści promocyjne. Najlepiej jak sponsor zyska stricte pod kątem ekspozycji brandu oraz wizerunkowo jednocześnie, no i oczywiście wszystko powinno być tak dograne, żeby wpasować się w indywidualną długofalową strategię marketingowo-wizerunkową tegoż sponsora. Aby dobrze ogarnąć te wszystkie sprawy, niezbędny jest dobry plan sponsorski poparty konkretnymi symulacjami, bo inaczej żadna poważna firma czy instytucja kasy nie da. Tak więc Jacek zabrał się do roboty- na początek spisał to, co można zaoferować. Tak więc były to:

- baner sponsorski przed klipem na YouTube; poprzedni amatorski teledysk miał ok. 10 tys. wyświetleń, ale poparcie najnowszego klipu małą akcją promocyjną w necie powinno skutkować przynajmniej dwukrotnym wzrostem oglądalności, tak więc pomnożył razy 2- a niech będzie 20 tys. wyświetleń
- baner sponsorski na oficjalnej stronie zespołu; zespół co prawda nie ma jeszcze własnej strony, ale to się wkrótce zmieni
- wzmianka i podziękowania na oficjalnym profilu zespołu na Facebooku (ok. 1000 fanów)
- wymienienie nazwy sponsora w zaprzyjaźnionej stacji radiowej podczas wywiadu z zespołem
- możliwość użycia wizerunku zespołu w akcjach reklamowych sponsora
- logo sponsora na wydanej płycie
- logo sponsora na plakatach, biletach itp.
- wzmianka o sponsorze na kilku zaprzyjaźnionych serwisach piszących o muzyce (mocno niszowych)

I to by było na tyle. Tyle można zaproponować za 5000 PLN (tysiąc więcej niż koszty produkcji klipu, bo wiadomo, że zarobić manager też musi). Jacek z doświadczenia wie, że ludzie z działów marketingowych momentalnie postawią problem z kategorii „ale wie Pan co, za taką kasę zainwestowaną w pozycjonowanie czy też w dobrze stargetowaną kampanię banerową mielibyśmy prawdopodobnie kilkakrotnie większy feedback...”. Dlatego trzeba zagrać korzyściami wizerunkowymi oraz dobrze dobrać firmę. A co by pasowało do muzyki heavy metalowej…? Jakiś producent sprzętu grającego, producenci napojów energetycznych (wiadomo- rock = energia), producenci akcesoriów dla motocyklistów (jak Harley Davidson to i mocna muza), warsztaty tuningujące motocykle, może jakaś firma ochroniarska (rock = siła) i jeszcze kilka innych typów. W ostateczności można się zwrócić do lokalnych firm i wyżebrać po kilkaset złotych od kilku lub też znaleźć jakąś instytucję wspomagającą artystów. Tak więc teraz tylko stworzyć bazę potencjalnych sponsorów i można przystąpić do negocjacji! Ale o przebiegu takowych i o tym, jak to się skończyło, już w kolejnym odcinku.Maciej B. edytował(a) ten post dnia 13.07.12 o godzinie 13:32

konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

czekam na kolejny odcinek :)
Piotr O.

Piotr O. Doradca medialny

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Czekamy:)

konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Odcinek 4 Kręcenia klipu ciąg dalszy

Tak więc Jacek ma już bazę potencjalnych miejsc do których można się udać, przygotowaną ogólną ofertę (którą jednak będzie nieco modyfikował pod kątem konkretnych sponsorów) i dużo chęci. Pora więc na rozesłanie zapytań o pozwolenie na przesłanie informacji- wiadomo, że spamować nie wypada, więc spytać się trzeba. Z ok. 100 firm może ze 30 odpowiedziało na zapytanie, a reszta olała totalnie sprawę. OK, ale 30 to też w sumie niezły feedback... Oczywiście Jacek nie straszył już na wstępie kwotą, lecz przezornie napisał, że jest ona „do negocjacji w zależności od możliwości i potrzeb sponsora”. Nietrudno się domyślić, że z tych 30 zapytań prawie wszystkie były o wysokość wsparcia oraz odnośnie współpracy na zasadzie barteru. Hmmm… Nasz manago nie był zbyt chętny na wsparcie bezgotówkowe (w końcu głównym celem było zdobycie kasy), ale lepiej zachować taką ewentualność na okazję działań promocyjnych, więc odpisał, że owszem, może być barter, ale gotówka mile widziana- tutaj podał już kwotę maksymalną. Parę dni trwało oczywiście zanim przyszły odpowiedzi, ale niestety prawie wszystkie odmowne- „wyczerpaliśmy już budżet na działania marketingowe- tylko barter wchodzi w grę”. Na szczęście prawie, bo przedstawiciele trzech firm poprosili o szczegółowy plan sponsorski! Jacek przysiadł więc w wolną sobotę i zmodyfikował niektóre założenia dodając do tego parę ciekawych pomysłów dostosowanych pod konkretnego sponsora. Dziewczyna znów była niezadowolona, że zamiast wypadu do kina czy na disco została kanapa i telewizor, ale trudno- taki los manago. Tak więc po przesłaniu 3 propozycji minął kolejny tydzień po którym odezwał się przedstawiciel jednej firmy i zaproponował spotkanie. Bingo! „Będzie dobrze!” pomyślał sobie nasz bohater i od razu zadzwonił do chłopaków z zespołu z wieścią, że sponsor już, już prawie jest.

Minęło parę dni i nadszedł czas spotkania z „bardzo ważnym ktosiem”. Jacek wbił się w najlepszy garniak, wsiadł w auto i ruszył. Po dotarciu na miejsce miła Pani z recepcji skierowała go wprost do Dyrektora d.s. marketingu. Ten przyjął Jacka bardzo miło, zaproponował kawę i ciasteczka, a następnie wysłuchał całej prezentacji. Na sam koniec pokiwał głową i rzekł: „wie Pan co, ciekawie Pan to przedstawił, ale jaką mamy gwarancję, że większość założeń zostanie spełnionych?”. Oczywiście Jacek był przygotowany na taką ewentualność i zaczął przedstawiać rozmaite wyliczenia, szacunki itp. z zaznaczeniem jednak, że nigdy nie ma w 100% pewnych rezultatów (podobnie jak w każdej kampanii promocyjnej zresztą). Dyrektor posłuchał, zadał jeszcze kilka pytań i na samym końcu powiedział: „dziękuję bardzo, odezwiemy się do Pana”. I to właściwie był koniec rozmowy. Na pytanie o przewidywany czas oczekiwania na odpowiedź padł termin dwutygodniowy i nastąpił uścisk dłoni na pożegnanie. Nasz manago wrócił więc do domu bez konkretnych rezultatów i nieco podłamany. Minęły oczekiwane dwa tygodnie i nic się w tym czasie nie stało- ani jednego maila ani telefonu. Zniecierpliwiony Jacek postanowił zadzwonić i dowiedzieć się jak wygląda sytuacja. Niestety odpowiedź była odmowna- „na ten moment nie przewidujemy jednak zaangażowania się w podobne projekty”. I tak oto marzenia o pozyskaniu firmy-sponsora legły w gruzach. Jednak w życiu nie należy się poddawać! Kierując się tą maksymą Jacek postanowił wdrożyć swój plan B. Ale o tym już w kolejnym odcinku.Maciej B. edytował(a) ten post dnia 16.07.12 o godzinie 19:55
Wojtek K.

Wojtek K. Wolny strzelec =
free(not)lancer

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Cha, cha, cha... FAJNE! Podnosisz mnie na duchu. :)
Kopalnia wiedzy dla początkującego menedżera.

P. S.
Mogę sobie kopiować Twoją pisarską twórczość?
Oczywiście tylko dla siebie - w celach dydaktycznych. :)
Wojtek K.

Wojtek K. Wolny strzelec =
free(not)lancer

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Wojciech Kołaczyk:
boję się, że nie będzie happy endu :(

Spoko! End będzie prawie happy... :)

Jacek dostanie wiatru w żagle - tak się nakręci, że rzuci robotę w agencji, zainwestuje trochę (?) własnej odłożonej kaski i będzie tak zapier... (piii!), że ...
...dziewczyna będzie miała dość i się wyprowadzi, co będzie miało swoje dobre strony, bo Jacek będzie miał więcej czasu i nikt nie będzie mu suszył głowy.
Potem zagra parę koncertów ze swoimi kapelami, może nawet wyda płytę albo dwie.
Kasy wielkiej nie zarobi, a już na pewno nie tyle ile mui płacili w agencji reklamowej, ale przecież ... zdobędzie Bezcenne doświadczenie no i pozostanie Satysfakcja, że na takim trudnym rynku, tak wiele osiągnął - a tego na szmalec nie przeliczysz. :)
Zbyszek Ziemka

Zbyszek Ziemka Handel Detaliczny,
Produkcja,
Nowoczesne
wzornictwo, Pol...

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Maciek napisz książkę zarobisz dużo więcej niż Jacek...
Piotr O.

Piotr O. Doradca medialny

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Może ten artykuł przyda się wam:

http://natemat.pl/23581,prosze-ukradnij-moj-album-niec...

1. Nasz wydawca nie jest w stanie dotrzeć do wszystkich ludzi, którzy chcą słuchać muzyki Skowytu.
2. Nasz wydawca nie jest tym nawet specjalnie zainteresowany
3. Chcemy żeby każdy mógł dotrzeć do naszej muzyki bo taka jest istota dzielenia się swoją twórczością.
....Piotr O. edytował(a) ten post dnia 18.07.12 o godzinie 01:19

konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Do Wojciecha- można kopiować na własny użytek. To nie dzieło komercyjne ;)
Do Zbyszka- ciii... nie zdradzaj jednego z wariantów zakończenia ;)

Odnośnie linka Piotra- ciekawy apel :) Ehhh ci młodzi idealiści... :)

"My nie mamy z tego żadnego zysku poza tym, że nasza muzyka jest dostępna dla wszystkich. A o to w tym wszystkim zawsze chodziło, zanim pojawił się wydawca, sklep i każdy inny pośrednik. Są artyści, którzy udostępniają swoje nagrania za darmo, albo za „co łaska”. Ale nam nie o to chodzi. Nam chodzi o to żebyś nie wspierał pośredników. Słuchając naszej muzyki wspierasz nas."

Przy stawkach, jakie spływają do kieszeni młodych artystów od każdej sprzedanej płyty wydanej za pośrednictwem wytwórni, pójście drogą niezależności nie jest wcale takie głupie... ;) Bo gdyby te wytwórnie przykładały się jak należy do promocji takich młodych zespołów to jeszcze... Ale jak jest, wie każdy, kto liznął tego biznesu. Tymczasem idę pisać kolejny odcinek serialu :)Maciej B. edytował(a) ten post dnia 18.07.12 o godzinie 09:23

konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Odcinek 5 Klip- nakręcimy, czy nie nakręcimy…?

Jak zapewne niektórzy pamiętają z poprzedniego odcinka, naszemu bohaterowi nie udało się niestety znaleźć „firmowego” sponsora na klip. Dlatego przyszedł czas na plan B- city placement. City placement, jak sama nazwa mówi, jest wersją product placementu, z tą jednak różnicą, że zamiast produktów / brandów promuje się w ten sposób miasta. Miasto można oczywiście również podciągnąć pod kategorię brandu, ale nie będziemy się w to wgłębiać, bo to rozważania na poziomie teoretycznym. W każdym razie chodzi z grubsza o to, że kapela miała nakręcić klip w danym mieście (prezentując oczywiście w odpowiedni sposób walory miejscowości), a w zamian dostać kasę. Pomysł nie jest bynajmniej jakąś nowością, ponieważ kilka teledysków na podobnej zasadzie już w Polsce powstało, ale ok.

Także Jacek przygotował maila z ofertą, wytypował kilka miejscowości i rozesłał. Oczywiście znów standardowy tydzień czekania, ale odezwali się- z kilku miast napisali, że nie mają budżetu na ten rok na tego typu działania, ale jedna miejscowość wyraziła zainteresowanie. A więc już coś… Znowu parę dni czekania i jest telefon- miła Pani po drugiej stronie słuchawki zaprasza na spotkanie w przyszły czwartek przed południem. No, to już jakiś konkret jest. W „dniu sądu” Jacek jedzie więc na spotkanie. Przebieg tej pogawędki, skądinąd przyjemnej, standardowy- pytania o jakieś gwarancje, koszty, przykłady umów itp. Po dwóch godzinach rozmowy uścisk dłoni Pani Kierownik Działu Promocji i zapewnienie „skontaktujemy się z Panem, ale jak będziemy znać dokładny budżet”. I znów nic… Chłopaki z zespołu zaczynają naciskać, że kasy nie ma, że klip by się przydało kręcić i że z koncertami słabo. Na domiar złego w agencji reklamowej, w której pracuje Jacek, doszło kilku nowych klientów i roboty tyle, że trzeba codziennie zostawać po godzinach. A czas kiedy znaleźć na promocję i bookowanie koncertów…? A tu ten sponsor dla klipu jeszcze… Jacek pomału czuje, że jednak chyba się przeliczył i chciał chwycić zbyt wiele srok za ogon jednocześnie. Na domiar złego dziewczyna coraz częściej zła chodzi i czuje się zaniedbana… Co za życie… Nie o tym jednak będziemy tutaj pisać- minęło kilka dni, a telefonu z informacją wciąż nie ma. Jacek tradycyjnie zadzwonił więc sam i usłyszał: „niestety, mieliśmy nieprzewidziane wydatki i nie mamy na ten moment budżetu- proszę się z nami skontaktować tak gdzieś w czerwcu (był kwiecień), może wtedy jakieś niewykorzystane środki zostaną, to będziemy rozmawiać." I marzenia o konkretnym dofinansowaniu prysły.

Zostało jeszcze kilka dróg w postaci chodzenia po lokalnych firmach, ale nasz bohater nie miał zwyczajnie na to czasu (i szczerze mówiąc również ochoty, żeby przy obecnym nawale pracy jeszcze latać po mieście za niepewną prowizję w postaci 100 czy 200 PLN). Dlatego też zwołał naradę zespołu i wprost powiedział: „sorry chłopaki, ale nie dałem rady załatwić sponsora i naprawdę nie mam czasu teraz za nim latać, bo mam masę roboty, a żyć z czegoś trzeba”. Zespół przyjął to z dużym rozczarowaniem i niezadowoleniem, no ale trudno- jak tak, to trzeba będzie kręcić za własną kasę, czy na maxa niskobudżetowo. Jacek podsunął jeszcze pomysł, żeby można by stworzyć samą animację zamiast klipu w stylu filmowym, miał bowiem kolegę, który chciał otworzyć własną agencję zajmującą się min. animacjami komputerowymi i taka realizacja pomogłaby mu zbudować odpowiednie portfolio. Czyli coś w stylu klipów Gorillaz, ale dostosowane do realiów niskobudżetowych. Niestety dla Jacka jego gwiazdy nie zgodziły się na taką ewentualność, uznając, że oni muszą być zaprezentowani na scenie i nie ma innej opcji. Ma być koncert, tłum szalejący, do tego „dogrywka” w jakiejś starej fabryce i już. Jacek jako osobowość kreatywna znalazł na to dwa określenia- nuda i sztampa aż do bólu. Chłopaki obruszyli się na taką ocenę ich pomysłu i spotkanie zakończyło się w niezbyt miłej atmosferze. Jacek rozgoryczony postanowił, że ręki nie przyłoży do tego i niech sobie sami radzą- on skoncentruje się na koncertach. Jak to się dalej potoczyło…? O tym w następnym odcinku.Maciej B. edytował(a) ten post dnia 19.07.12 o godzinie 09:01
Wojtek K.

Wojtek K. Wolny strzelec =
free(not)lancer

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Maciej B.:
Do Wojciecha- można kopiować na własny użytek. To nie dzieło komercyjne ;)
Do Zbyszka- ciii... nie zdradzaj jednego z wariantów zakończenia

Jasne, że tylko na własny. Przecież wiemy, że w tej branży prawa autorskie to świętość!
Dzięki ;)

konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

No problem :) Jak będziesz chciał dotrwać do końca, to jeszcze trochę czasu zajmie- serial miałem zamiar rozpisać na 6-7 odcinków, ale widzę, że pewnie drugie tyle będzie, żeby "podstawowe podstawy" opisać :) A nie będę za długich tekstów dawał, bo zwyczajnie się źle to czyta.

konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

heloł? nie katuj człowieka z długim czekaniem na cd :)

konto usunięte

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

Odcinek 6 Klip wreszcie nakręcony!

Jak już napisałem we wcześniejszym odcinku Jacek w złości postanowił nie przykładać ręki do tworzenia sztampowego jego zdaniem klipu. Ale złość przeszła to raz, a dwa, że manager obowiązki ma i wypełniać je trzeba. Spotkał się więc z chłopakami z zespołu aby przedyskutować jeszcze raz całą sprawę. Na początek pytanie o scenariusz itp. Okazało się, że głównym problemem jest brak klubu w którym można by nakręcić część ujęć. To zadanie spadło oczywiście na naszego bohatera. Jacek odpalił więc komputer i zaczął typować kluby, które jego zdaniem miały wystrój umożliwiający nakręcenie niezłych ujęć. Jakieś 5 wyglądało całkiem, całkiem i do tych trzeba było złapać kontakt. Pierwotne założenie było takie, żeby spróbować „wejść” do lokalu za darmo i nakręcić w zamian za zademonstrowanie brandu klubu w klipie oraz w zamian za podziękowania na stronie na FB itp. Założenie to jednak zostało szybko zweryfikowane przez managerów klubów- o kręceniu za darmo (czy też raczej w zamian za barterowe korzyści promocyjne) można zapomnieć. Stawki za wynajęcie lokalu zaczynały się od 500 PLN. Cóż, niby niewiele, ale jednak zawsze dodatkowy koszt. Do tego przecież dojdą koszty kamerzysty, oświetlenie, obróbka materiału itp. Tak więc jakieś 2000 PLN minimum- to i tak baaardzo niskobudżetowo. Jacek postanowił „uderzyć” do Urzędu Miasta- w końcu powinni wspierać miejscowe kapele. Tym razem już nie na zasadzie propozycji związanych z city placement, ale "daj Pan co łaska na lokalną kulturę". Cóż, niestety zgodnie z przewidywaniami nie udało się niestety uzyskać wsparcia finansowego- przemiła Pani Naczelnik Wydziału Promocji oznajmiła, że miasto wyczerpało już pulę tegoroczną na wspieranie kultury. Ale za to Jacek dostał telefon do kierownika miejscowego Domu Kultury i osobistą rekomendację Pani Naczelnik w zakresie wypożyczenia sprzętu oświetleniowego wraz z obsługą. Cóż, zawsze to jednak coś...

Nadszedł więc wielki dzień- chłopaki ubrali się jak rasowi rockmeni i zaczęły się zdjęcia. Oczywiście okazało się, że ujęcia nie wychodzą zgodnie z oczekiwaniami i trzeba powtarzać ciągle. A to zanim się rozstawili, a to światło nie tak, a to wokalista brzydko wyszedł, a to trzeba było make-up poprawiać itp., itd. Tymczasem klub został wynajęty w niedzielę od rana i miał być otwarty od 16 tej, więc czas naglił. Przedłużenie terminu realizacji zdjęć o następny dzień kosztowałoby kolejne kilkaset złotych. Jacek pluł sobie w brodę, że nie przyjechali przynajmniej od 6tej rano tylko przywlekli się dopiero koło 9tej. Wiadomo przecież, że pod presją czas leci dwa razy szybciej. Niby tylko dwie minuty klipu, a kręcenia kilka godzin. Wreszcie tuż po 15 tej udało się uzyskać zadowalający efekt. Teraz jeszcze przejazd do starej, opuszczonej fabryki i nagranie kilku ujęć w klimatycznych, industrialnych wnętrzach. Cóż, tutaj zeszło aż do 22giej- zanim ekipa dotarła na miejsce i się rozłożyła. Dodatkowo jeszcze facet od oświetlenia z Domu Kultury nie bardzo chciał jechać do ruin ze sprzętem, ale Jackowi udało się go jakoś przekonać. W końcu czego się nie robi dla prawdziwej sztuki… Po nakręceniu przyszedł czas na montaż i obróbkę. Rezultat „jaj nie urywał” delikatnie mówiąc i przypominał proste produkcje kapel rockowych połowy lat 90tych, ale cóż… Jakie możliwości taki klip… Ważne że jest co na YouTube wrzucić i że bez wielkiego wstydu można to pokazać. Tak więc teraz przyszła pora na promocję singla i teledysku. Ale o tym już w kolejnych odcinkach.Maciej B. edytował(a) ten post dnia 24.07.12 o godzinie 20:44
Michał Budzyński

Michał Budzyński ImpactProject Sp. z
o.o.

Temat: Kariera młodego managera, czyli GLowy serial netowy

stanowczo protestuję przeciwko publicznemu wywlekaniu moich poczynań z lat studenckich;-]

Maciek? nie znam żadnego Maćka, skąd Ty mnie znasz?;-]

ehhh, stare dobre czasy...

Następna dyskusja:

Lubert zmienia managera czy...




Wyślij zaproszenie do