Temat: Porozmawiajmy wreszcie o skuteczności
W sumie to nie wiem, jak napisać o tej skuteczności, opiszę więc jak ona wygląda w mojej pracy.
Zacznijmy od tego, że „wychowałem się” w działach sprzedaży małych i dużych firm. A tutaj wszystko, można przeliczyć na wyrażone w liczbach wyniki. Można też zmierzyć skuteczność osiągania tychże wyników :)
Mój znajomy dyrektor sprzedaży mawiał
„Wszystko, co dotyczy biznesu można, a nawet trzeba wyrazić w liczbach. Jeśli nie można, to znaczy, że nie dotyczy biznesu i my się tym nie zajmujemy”.
Ponieważ zajmuję się coachingiem biznesowym postanowiłem mierzyć jego skuteczność. Nawet jeśli na szkoleniu, w którym uczestniczyłem mówiono, że skuteczności coachingu nie da się zmierzyć.
Nie zwracałem na to uwagi. Koncentrowałem się na tym, co mówią osoby, które mierzą skuteczność coachingu, albo skuteczność funkcjonowania całych firm, jak i pojedynczych pracowników.
Z czasem opracowałem swoją metodologię mierzenia skuteczności i efektywności coachingu, a nawet
cały schemat prowadzenia coachingu w taki sposób, aby można było zmierzyć jego skuteczność i efektywność.
Tutaj poglądowy schemat:
http://coaching-wewnetrzny.pl/ofc.html
Z czasem doszedłem do wniosku, że
skuteczność i efektywność coachingu można zmierzyć, trzeba tylko prowadzić coaching w sposób, który uwzględnia mierzenie owej skuteczności.
1. Czy skuteczność coachingu można zmierzyć?
Jeśli coach potrafi przeprowadzić coaching tak, aby zmierzyć jego skuteczność i przygotować jeszcze raport z tego, odpowie:
TAK, skuteczność coachingu można zmierzyć.
Jeśli coach prowadząc coaching nie zwraca uwagi na mierzenie jego skuteczności, odpowie na powyższe pytanie:
NIE, nie można, a przynajmniej trudno jest ją zmierzyć.
2. Czy skuteczność coachingu trzeba mierzyć?
Jak już opracowałem swój sposób prowadzenia coachingu tak, aby można było zmierzyć jego efektywność zacząłem go proponować różnym klientom. Ku mojemu zdziwieniu większość nie chciała ode mnie mierzenia efektywności coachingu! Tym bardziej jeśli za mierzenie i sporządzanie raportu poprosiłem o dodatkowe wynagrodzenie :)
Duże firmy zwykle odpowiadają mi:
My nie potrzebujemy, aż tak dokładnego mierzenia efektywności coachingu. Mamy swoje wyznaczniki mierzenia efektywności personelu i na nich bazujemy. Jeśli uczestnik coachingu będzie miał wyższe wyniki w naszej ocenie okresowej, uznamy że efektywność coachingu jest wystarczająca. Jeśli jego wyniki będą niskie, to niezależnie od tego co panu wyjdzie w pańskim badaniu efektywności coachingu, my uznamy, że coaching nie jest efektywny, ani skuteczny.
Klienci indywidualni zwykle odpowiadają mi:
A po co mi to? Ja dokładnie wiem, czy osiągam swoje cele, czy nie, czy robię postępy czy nie. Jak nie będzie wyników, to coaching jest nieskuteczny i tyle. Jak będą wyniki i postęp w osiąganiu celów to coaching jest skuteczny i tyle.
3. Kto potrzebuje mierzyć skuteczność coachingu
Skoro moi klienci twierdzą, że nie potrzebują mierzenia skuteczności i efektywności coachingu, to ja pozwalam im mieć takie zdanie. W końcu prowadzę coaching niedyrektywny :)
Jednak po kilku coachingach z mierzeniem skuteczności i bez zauważyłem coś ciekawego:
Mierzenie skuteczności coachingu jest potrzebne przede wszystkim mnie samemu (jako coachowi)!
Kiedy nie mierzę skuteczności moich metod coachingowych proces coachingu zwykle się wydłuża, a całość wygląda jakbym ja i klient błądziliśmy we mgle. Spada motywacja klienta i moja.
Zupełnie inaczej jest kiedy monitoruję skuteczność stosowanych narzędzi i całego procesu coachingu. To pozwala mi o wiele szybciej podejmować decyzje o rezygnacji z danego narzędzia (strategii, modelu itp.). Jak i zwiększa moją zaradność coacha.
Zauważyłem też, że samo sporządzanie krótkich raportów z tego, co zostało zrobione i jak to wpłynęło na osiągnięcie celu klienta dodaje mi pewności siebie w prowadzeniu coachingu, a klientowi pewności siebie i wiary w siebie (oczywiście jeśli krótko omówię z nim raport, czyli dokonam podsumowania tego, co zostało zrobione i jakie to skutki przyniosło).
U mnie monitorowanie skuteczności coachingu w dużym stopniu zastępuje mi superwizję. Kiedy nie badałem skuteczności prowadzonych coachingów, znacznie częściej korzystałem z superwizji.
Kiedy monitoruję efektywność prowadzonego coachingu i idę na superwizję, superwizja jest o wiele szybsza, a mój superwizor mówi mi, że jestem bardzo świadomy tego co dzieje się w procesie coachingu, że wszystko mam spójne i uporządkowane.
Podsumowując,
mierzenie skuteczności coachingu jest potrzebne przede wszystkim coachowi!
4. Czy można zmierzyć skuteczność coachingu, przed jego rozpoczęciem?
Jak napisałem wcześniej, ja badam skuteczność coachingu (i coacha) w trakcie trwania coachingu. Pewnego dnia jednak wydarzyło się coś, co spowodowało, że zacząłem zastanawiać się w jaki sposób zbadać skuteczność coachingu (i coacha) zanim zacznę prowadzić coaching?
Mianowicie jakiś czas temu miałem taką zasadę, że jak po 2 sesjach nie ma postępu w osiąganiu celów (w moim badaniu skuteczności wychodzi, że mam brak skuteczności), to przerywam coaching, a klientowi zwracam zapłacone mi pieniądze.
Rozmawiałem wówczas z przedstawicielem działu personalnego międzynarodowej korporacji. Korporacja ta szukała coacha dla jednego ze swoich menadżerów. Po kilkunastu minutach rozmowy powiedziałem, że mierzę skuteczność prowadzonego coachingu i jak po pierwszych 2 sesjach nie widzę postępów, to przerywam coaching, rezygnuje z niego i zwracam pieniądze.
Wówczas ku mojemu zdziwieniu, mój rozmówca powiedział:
„Nie będzie takiej potrzeby, żeby pan zwracał nam pieniądze. My (dział personalny) jesteśmy po to, żeby znaleźć właściwego coacha dla naszego menadżera. Jeśli uznamy, że pan jest odpowiednim coachem, to gwarantuję panu, że pan bardzo dobrze poprowadzi ten coaching i wszyscy będą zadowoleni. Jeśli jednak coś pójdzie nie po naszej myśli, to i tak panu zapłacimy za pańską pracę, bo to nie pan, ale my popełniliśmy błąd – to my zatrudniliśmy niewłaściwego coacha i my za to ponosimy odpowiedzialność”.
Trochę mnie zamurowało. Pomyślałem – jaki fajny klient, bierze na siebie całą odpowiedzialność za moją pracę i moje błędy – jakiś hazardzista, a przynajmniej lubi ryzyko.
Z perspektywy czasu doszedłem do wniosku, że tam wcale nie było ryzyka. Tak się stało, że przeszedłem pomyślnie proces rekrutacji coacha, przeprowadziłem coaching i wszystko skończyło się bardzo pomyślnie – zadowolony był menadżer, firma jak i coach. Krótko mówiąc dział personalny zbadał, że mój coaching jest skuteczny dla tego menadżera i uczynił to przed rozpoczęciem coachingu.
Współpracując z owym działem personalnym dowiedziałem się wielu ciekawych, które zainspirowały mnie do poszerzenia wiedzy z zakresu doboru personelu, ocen kompetencji i badania profili osobowości.
Podsumowując,
skuteczność coachingu można zmierzyć przed jego rozpoczęciem, a przynajmniej są ludzie, którzy potrafią to uczynić.
5. W jaki sposób zmierzyć skuteczność coachingu przed jego rozpoczęciem?
Rozmawiałem ze znajomymi dyrektorami personalnymi, konsultantami HR i pewnym coachem, który twierdzi, że po 15 minutach rozmowy z klientem wie czy mu pomoże osiągnąć cel, czy nie.
Wypracowałem coś w rodzaju siatki swoich kompetencji, cech osobowości i sytuacji, w których dobrze sprawdzam się jako coach. Do tego „dobieram” klientów. Po kilkudziesięciu minutach (maksymalnie 1 godzinie) jestem w stanie z dużym prawdopodobieństwem określić czy jestem w stanie sprawnie pracować z celami danego klienta.
W obecnej chwili potrafię zbadać skuteczność mojego coachingu przed rozpoczęciem coachingu konkretnego klienta. Badam głównie sytuację klienta, kompetencje, które trzeba u niego rozwinąć i poznaję jego profil osobowości. Porównuję to z moimi wynikami i podejmuję decyzję, czy pracuję z klientem czy nie.
Jak już pracuję, to ciągle monitoruję skuteczność mojego coachingu.
6. Czy to można przenieść do life-coachingu?
Teoretycznie tak. Praktycznie, kilka razy próbowałem i udało mi się. Jednak najczęściej pracuję z klientami biznesowymi. Dlatego nie będę się tutaj za wiele wypowiadał.
Ogólnie mówiąc -¬ nie da się wtedy, kiedy nie można celu przełożyć na rozwój konkretnych kompetencji i wyznaczyć wskaźników.
Podsumowując całość, tak kwestia skuteczności wygląda w mojej pracy. Jeśli coś nie jasno opisałem, chętnie rozwinę.