Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poetyckie grzybobranie i inne leśne zbieranie

Adam Mickiewicz

PAN TADEUSZ

Księga III. Umizgi
(fragm.)

[...]

Był gaj z rzadka zarosły, wysłany murawą;
Po jej kobiercach, na wskroś białych pniów brzozowych,
Pod namiotem obwisłych gałęzi majowych,
Snuło się mnóstwo kształtów, których dziwne ruchy,
Niby tańce, i dziwny ubiór: istne duchy
Błądzące po księżycu. Tamci w czarnych, ciasnych,
Ci w długich, rozpuszczonych szatach, jak śnieg jasnych;
Tamten pod kapeluszem jak obręcz szerokim,
Ten z gołą głową; inni, jak gdyby obłokiem
Obwiani, idąc, na wiatr puszczają zasłony,
Ciągnące się za głową jak komet ogony.
Każdy w innej postawie: ten przyrósł do ziemi,
Tylko oczyma kręci na dół spuszczonemi;
Ów patrząc wprost przed siebie, niby senny kroczy
Jak po linie, ni w prawo, ni w lewo nie zboczy;
Wszyscy zaś ciągle w różne schylają się strony
Aż do ziemi, jak gdyby wybijać pokłony.
Jeżeli się przybliżą albo się spotkają,
Ani mówią do siebie, ani się witają,
Głęboko zadumani, w sobie pogrążeni.
Hrabia widział w nich obraz elizejskich cieni,
Które chociaż boleściom, troskom niedostępne,
Błąkają się spokojne, ciche, lecz posępne.

Któż by zgadnął, że owi, tak mało ruchomi,
Owi milczący ludzie - są nasi znajomi?
Sędziowscy towarzysze! z hucznego śniadania
Wyszli na uroczysty obrzęd grzybobrania.
Jako ludzie rozsądni, umieją miarkować
Mowy i ruchy swoje, aby je stosować
W każdej okoliczności do miejsca i czasu.
Dlatego, nim ruszyli za Sędzią do lasu,
Wzięli postawy tudzież ubiory odmienne:
Służące do przechadzki opończe płócienne,
Którymi osłaniają po wierzchu kontusze,
A na głowy słomiane wdziali kapelusze,
Stąd biali wyglądają jak czyśćcowe dusze.
Młodzież także przebrana, oprócz Telimeny
I kilku po francusku chodzących.

Tej sceny
Hrabia nie pojął, nie znał wiejskiego zwyczaju,
Więc zdziwiony niezmiernie biegł pędem do gaju.

Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice,
Tyle w pieśniach litewskich sławione l i s i c e,
Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada,
I dziwna; żaden owad na nich nie usiada.
Panienki za wysmukłym gonią b o r o w i k i e m,
Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem.
Wszyscy dybią na r y d z a; ten wzrostem skromniejszy
I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy,
Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory,
Czy zimą. Ale Wojski zbierał m u c h o m o r y.

Inne pospólstwo grzybów pogardzone w braku
Dla szkodliwości albo niedobrego smaku,
Lecz nie są bez użytku: one zwierza pasą
I gniazdem są owadów, i gajów okrasą.
Na zielonym obrusie łąk jako szeregi
Naczyń stołowych sterczą: tu z krągłymi brzegi
S u r o j a d k i srebrzyste, żółte i czerwone,
Niby czareczki rożnem winem napełnione;
K o ź l a k, jak przewrócone kubka dno wypukłe,
L e j k i, jako szampańskie kieliszki wysmukłe,
B i e 1 a k i krągłe, białe, szerokie i płaskie,
Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie,
I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona
P u r c h a w k a, jak pieprzniczka - zaś innych imiona
Znane tylko w zajęczym lub wilczym języku,
Od ludzi nie ochrzczone; a jest ich bez liku.
Ni wilczych, ni zajęczych nikt dotknąć nie raczy,
A kto schyla się ku nim, gdy błąd swój obaczy,
Zagniewany, grzyb złamie albo nogą kopnie;
Tak szpecąc trawę, czyni bardzo nieroztropnie.

Telimena ni wilczych, ni ludzkich nie zbiera.
Roztargniona, znudzona, dokoła spoziera
Z głową w górę zadartą. Więc pan Rejent w gniewie
Mówił o niej, że grzybów szukała na drzewie;
Asesor ją złośliwiej równał do samicy,
Która miejsca na gniazdo szuka w okolicy.

[…]

1834


Obrazek
Franciszek Kostrzewski „Grzybobranie”, 1866; ilustracja do Księgi III „Pana Tadeusza”Ten post został edytowany przez Autora dnia 01.07.14 o godzinie 05:35
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poetyckie grzybobranie i inne leśne zbieranie

Michael Longley

Grzybobranie


O świcie, zionąc bydlęcym tchnieniem,
Z tej nieuprawnej, małomównej ziemi

Akr koło akru wyrastały grzyby -
Bezładnie w jamach się wszędzie pleniły.

I jakby po to, by wmieszać w podziemne
Spiętrzenia, w tamte małżeństwa tajemne

Nasze pochody, wśród pól stawaliśmy
I krok po kroku się przyciągaliśmy.

z tomu "No Continuing City”, 1969

tłum. z angielskiego Bohdan Zadura

wersja oryginalna pt. „Gathering Mushrooms”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.09.13 o godzinie 09:52
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poetyckie grzybobranie i inne leśne zbieranie

Sylvia Plath

Zbieranie jeżyn


Nikogo na dróżce i nic, nic prócz jeżyn,
Jeżyny z obu stron, choć głównie skupione na prawo,
Aleja jeżyn schodzi zakrętami do morza,
Które u jej krańca faluje. Jeżyny,
Wielkie jak poduszeczka kciuka i nieme jak oczy
Z hebanu w zaroślach, wzbierają
Sinoczerwonym sokiem, który wylewają na moje palce.
Nie prosiłam o takie pobratymstwo krwi; widocznie mnie kochają.
Przystosowują się do mej butelki na mleko rozpłaszczając się bo bokach.

Nad głową kruki przelatują czarnym, kakofoniczym stadem –
Strzępy spalonego papieru krążące po wietrznym niebie.
Ich głos jest samotny i protestuje, protestuje.
Myślę, że morze w ogóle się nie ukaże.
Wysokie, zielone łąki płoną jakby oświetlone od środka.
Zbliżam się do krzaka jeżyn tak dojrzałych, że stał się krzakiem much
Zwieszających swe zielono-modre brzuszki i szkliste skrzydła
jak na chińskim parawanie.
Miodowa uczta jeżyn tak je odurzyła, że uwierzyły w niebo.
Jeszcze jeden zakręt. A jeżyny o krzaki kończą się.

Jedyną osiągalną rzeczą jest teraz morze.
Spomiędzy wzgórz nagły wiatr przewiewa mnie,
Uderzając swą widmową bielizną w moją twarz.
Te wzgórza są zbyt zielone i miłe, by znały znak soli.
Idę pośród nich ścieżką dla owiec. Ostatni zakręt doprowadza mnie
Do północnego stoku wzgórz z pomarańczowej skały,
Który wychodzi tylko na rozległa przestrzeń
Biało-cynowych świateł, gdzie słychać jakby
Złotników kujących, kujących niepodatny metal.

z tomu „Crossing the Water”, 1971

tłum. z angielskiego Teresa Truszkowska

wersja oryginalna pt. „Blackberrying” w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.09.13 o godzinie 09:51
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poetyckie grzybobranie i inne leśne zbieranie

Sylvia Plath

Grzyby


Wśród nocy, bardzo
Blado, dyskretnie,
Bardzo cichutko

Nasze paluszki, nasze noski
Ugruntowują się w glebie,
Sięgają po powietrze.

Nikt nas nie ujrzy,
Nie zatrzyma, nie zdradzi;
Drobne cząsteczki ustępują.

Miękkie piąstki uparły się,
Aby podważyć igłę sosny,
Podściółkę z liści,

A nawet bruk.
Nasze młoty, nasze tarany
bezuche i bezokie,

Doskonale bezgłośne
Poszerzają pęknięcia,
Rozpychają otwory. My

Pożywiamy się wodą
I okruchami cienia,
Grzecznie ułożone, prosimy

O trochę albo o nic.
A takie mnóstwo nas!
A takie mnóstwo nas!

Możemy być półkami, możemy
Być stołami, jesteśmy pokorne,
Jesteśmy do jedzenia,

Rozpychamy się łokciami
na przekór nam samym,
Nasz szczep się mnoży.

Zanim nastanie dzień,
Odziedziczymy ziemię.
Już nogę mamy w szparze drzwi.

z tomu „The Colossus and Other Poems”, 1960

tłum. z angielskiego Jan Rostworowski

wersja oryginalna pt. „Mushrooms” w temacie
Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.09.13 o godzinie 09:51
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poetyckie grzybobranie i inne leśne zbieranie

Richard Wilbur
       
      
Jeżyny dla Amelii


Skraj lasu, ściany kamieni i ścieżki poboczne,
Stare zarośla wszędzie budzą się do życia.
Ich nowe liście piątkami wychodzą z ukrycia,
Zwisającymi pnączami przez pędy tegoroczne.

Mają też swoje kwiaty, w czerwcu urodzone,
I tu i tam w jeżynowym cieniu i jasności
Małe, pięciopłatkowe w kredowej białości,
Jakby przypadkiem związane albo rozrzucone

Niczym gwiazdy odległe, o których powiedziane,
Że wciąż szybciej daleko uciekają
I że noc może przyjść kiedyś, jak podają,
Gdy będą przez nas tylko w ciemności oglądane..

Nie mam czasu na żadne tak duże zmiany,
Ale wnet zobaczę, jak impuls sierpniowej pogody
Zamieni młode kwiaty na dojrzałe jagody -
Ciemne jagody, dziką słodycz, a więc poczekamy -

I nadejdzie ta chwila, ten niezwłoczny czas
I ocalę któregoś z tych ptaków, wystarczą mi
Dwa wiadra, stare ubranie, poplamione jak z krwi
I wnuczka, z którą w lesie rozmowa połączy nas.

z tomu „Collected Poems 1943-2004”, 2004

tłum. z angielskiego Ryszard Mierzejewski

wersja oryginalna pt. „Blackberries for Amelia”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 25.05.17 o godzinie 21:49
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poetyckie grzybobranie i inne leśne zbieranie

William S. Merwin*
           
           
Grzybobranie o wschodzie słońca


                                        Jean i Billowi Arrowsmithom

Jeszcze nie ma dnia
A ja chodzę po stuleciach martwych liści kasztanowców
W tym miejscu bez smutku
Chociaż wilga
Gdzieś z innego świata przypomina mi
Że już nie śpię

W zadeszczonym mroku
Złote pieprzniki przedarły się przez nie mój sen
Budząc mnie
Abym wszedł na zbocze i je znalazł

Tam gdzie rosną już raz chyba byłem
Rozpoznaję ich grzybnie jakbym wspominał
Inne życie

Gdzie to jeszcze wędruję teraz
Szukając siebie

z tomu „The Second Four Books of Poems”, 1993

tłum. z angielskiego Tadeusz Rybowski

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.09.13 o godzinie 10:20
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Poetyckie grzybobranie i inne leśne zbieranie

Borys Pasternak
       
       
Na grzyby


Na grzyby kosze plecione.
Szosy, lasy, rowy
I słupy przy drodze,
Z obu stron lewy i prawy.

Po szerokiej szosie
W cienie lasu wchodzimy.
Brodząc po kostki w rosie,
Rozproszeni błądzimy.

A słońce pod krzakami
Na bielaki i mleczaje,
Przecinane matecznikami
Błyska lasu skrajem.

Grzyb ukryty za pniem,
A na pniu siedzi ptak.
Znaczymy drogę cieniem,
Aby nie zgubić trakt.

Ale godziny września
Tak kuso są wymierzone,
Że ledwie rano zaświta,
Już przez zmrok wypełnione.

Wypchane kobiałki,
Kosze napełnione,
Niektóre borowiki
W części tylko zaliczone.

Wracamy. Za naszymi plecami
Ściany lasu zamarłe,
A dzień swoimi wdziękami
Zapłonął nagle.

1956

z tomu: Борис Пастернак „Сочинения в двух томах”, 1993

tłum. z rosyjskiego Ryszard Mierzejewski

Wersja oryginalna pt. „По грибы” w temacie Стихи –
- czyli w języku Puszkina


Wiersz jest też w temacie Kalendarz poetycki na cały rok
Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.09.16 o godzinie 05:35



Wyślij zaproszenie do