Temat: Przodkowie - bliżsi i dalsi
Adrienne Rich*
BABKI
1. Mary Gravely Jones
Nie mieliśmy dla ciebie przezwisk, zdrobnień,
pojawiałaś się zawsze jak normalny gość pod dachem mego ojca:
Byłaś „babką Jones” i odwiedzałaś nas rzadko.
Widzę jak przemierzasz wzdłuż i wszerz ogród.
Ruchliwa, z południowym akcentem, pełna rezerwy,
nie wydawałaś się matką mojej matki ani czyjąkolwiek babką.
Byłaś Mary, wdową po Williamie, nic z matriarchy,
do końca w zapasach ze sfrustrowanym życiem,
z pomysłami, których nikt nie chciał słuchać, zwłaszcza mój ojciec.
Pewnej letniej nocy siedziałaś ze mną i z moja siostrą
na drewnianej huśtawce długo po zmierzchu
trzymając nas przy sobie potokami od dawna dławionych słów.
Potrafiłaś zacytować każdego poetę o którym kiedykolwiek słyszałam,
znałaś „Zjadacza opium”, Amiela i Bernarda Shaw
twoje zielone oczy nie znały co to cudzy sprzeciw.
Wyszłaś za mąż zaraz po ukończeniu szkoły klasztornej,
pochodziłaś ze wsi, zostawiłaś po sobie maszynopis
nigdy nie zagranej sztuki o Burrze i Hamiltonie,
byłaś bezsilna i wspaniała, nikogo nie obchodził
twój umysł, mogłaś skończyć
gdzie indziej, nie na tej huśtawce
opowiadając dzieciom swoje nienapisane powieści.
2. Hattie Rice Rich
Twoja słodycz była dla mnie tajemnicą,
pokrywałaś pokrowcem krzesła, sklejałaś stłuczoną porcelanę.
Miałaś jedną walizkę rzeczy w naszym pokoju gościnnym
przez lato i jesień, potem w swojej granatowej sukni i słomkowym kapeluszu
odjeżdżałaś pociągiem pullmanowskim do Alabamy
krążąc co pół roku między synem a córką.
Twoja słodycz była wszystkim na rękę,
wstawałaś razem z ptakami i dziećmi, gotowałaś swoje jajko,
godzinami łowiłaś ryby z pomostu pod otwartym parasolem,
jechałaś tramwajem do centrum po niezliczone zakupy
spełniając kaprysy swego syna, kaprysy geniusza,
notowałaś wydatki w zeszycie, pisałaś co dzień listy.
Przez całą drugą wojnę światową zabronione słowo
„Żyd” rzadko pojawiało się w domu twojego syna;
twój gniew wybuchał z powodów niezbadanych.
Raz zobaczyłam jak skulona na gościnnym łóżku
z dłońmi zaciśniętymi do białości na kolumience łóżka
odprawiałaś z łkaniem jedyną krótką, pamiętną scenę buntu:
nie chciałaś tego roku wracać na Południe.
Nie byłaś nigdy „babką Rich”, zawsze „Ananą”;
miałaś własne pieniądze, lecz byłaś bezdomna,
Hattie, wdowa po Samuelu, nie matriarcha,
rozproszona między dzieci i wnuki.
3. Wnuczka
Łatwiej zamknąć wasze życie
na taśmie obrazkowej notującej przeżycia i wrażenia
grać rolę dziecka lub ofiary, operatora kinowego
łatwiej wymyślić scenariusz dla każdego z was
ze mną wciąz w centrum
niż zapisać słowa, w których mogłybyście się odnaleźć
i powiedzieć patrząc mi w oczy:
„Tak, byłam taka, ale też byłam czymś więcej...”
Danville, Virginia, Vickburg, Missisipi,
żywa pamięć o „wojnie między stanami”
jej pozostałość – miasto pomoru zamykające
swoje bramy, próbujące uleczyć się truciznami.
Mogę niemal dotknąć tego miasta
małego białego miasta otoczonego Murzynami
jak głębokim cieniem padającym na biel.
Urodziwszy się jako kobieta biała, Żydówka, a więc o umyśle pełnym ciekawości -
- podwójnie obca, choć wierząca w przyłączenie,
broniąca przyczółka półprawd
złamana jedną uporczywą ideą
„krwi”, wszechpotężny, straszny temat
- jaką stąd można było wyciągnąć naukę? Jeśli mam
wierzyć córce jednego z was – odpowiedzią była amnezja.
przełożyła Julia Hartwig
*notka o autorce, inne jej wiersze i linki w temacie
Poezja anglojęzycznaMarta K. edytował(a) ten post dnia 02.05.11 o godzinie 03:24