Temat: Wiersze jak kartki z pamiętnika
Kristin Berget*
Dzień 1
Istnieją domy jak noce
Istnieją domy jak dni
Ciało jest świątynią
Kilka ciał na dzień kilka
ciał na noc
W świetle dnia znika wrażliwość
oka
Próbuję być teorią
Noc
To tu jesteśmy
Nikt nie strzeże już granic
Ciała są otwarte
Dzień 4
Jakbym stała przed bogiem
i wyznawała grzech
Droga mario dziewico Myślę, że
seks z tobą byłby wspaniały To nie
obietnica która znaczy że oświadczę
ci się nad ranem Mówię tylko
Czemu masz takie wywrócone
oczy gdy odkrywasz pierś w porę
i nie w porę Marzę o
twoich biodrach I że twój język
liże moje ramię
Dzień 9
Jestem piękna i nie Tak o mnie
mówią Wiele o mnie mówią
Piękna i nie
Mówią że jestem
usposobiona teoretycznie Chodzi mi o to
że jestem tytanem pracy
Czy te dłonie
to nie dłonie do pracy
Wyciągam je w stronę słońca Te
przezroczyste żyły
Jeśli dłonie są dłońmi do pracy
Czy jest to warunek do życia
Dzień 15
To co widzisz nie jest tym co widzisz
Musisz się tego nauczyć
Jesteś chorym człowiekiem Pięknym
i nie
Jesteś tu żeby Nie wiesz
Jesteś ruchem
Zaprzeczeniem
Noc
Żadnego pojednania Miasta jedno za drugim
wstyd i sen i zapomnienie
Warszawa Miasto konstruowane na
nowo w czasie gdy dekonstrukcja
pustoszy nas w rzędach smutków
Odbudowują historię
Pustkę Architektura zmienia
wspomnienie
Fasady są jak twarze Musimy
przywrócić je by pamiętać
Dzień 17
Kto mówi w
ciemności?
Kogo słychać gdy
świat jest ciemny?
Noc
Agresja w twarzach Nie-
nawidzę Nas
Wciskam się w twoją otwartą buzię
pracuję systematycznie w stronę podniebienia
Napełniam cię moim fikcyjnym nasieniem
Łamiesz się Dławisz
Pracuję na rzecz mojej osobistej
winy
Poniosę odpowiedzialność Która później
będzie
Dzień 20
Napełniam ciało wszystkim
na co natrafią usta
Albo łono które otwieram by włożyć do środka
różne palce przedmioty
Aż dostaję się w czyjeś usta
Jestem ciemna ciemniejsza
Piję kawę aż zaczynam się trząść
Nie przestaję jeść pić
Palić papierosów
Usta nie są filtrem
Usta biorą co im dają
Dzień 22
Minął tydzień
Światło jest szczególnie piękne między
godziną czwartą a wpół do piątej
po południu
Kolory domu naprzeciwko staja się
głębokie błyszczą żarzą się
Stąd nie widać nieba
Jeśli nie zna się
tradycji to mniej boli
Noc
Ciało się zaciska
Dym Ciężkie zasłony
Muzyka pracuje Nikt
mnie tu nie zna Nikt nie wie
o mojej płci
Pieprzę je za firankami aż
zapominam mojego imienia
twojego imienia
Uważasz że to poniżenie
nie słyszeć już morza
Lizać mury i betony
Różnica między zmysłem a smutkiem
Wybacz mi Moja wina
Dzień 25
Noc
Samodzielnie rysuję kreski
pomiędzy podłogami gdzie
poprowadzę nóż
Rana którą potem będę
całować w Polsce
Wojny wprowadzają się do ciała
Wściekłość nie jest osobista
Nigdy nie bierz mnie osobiście
Wyszeptałam to o zmroku
do ucha bo U mnie nie ma
żadnej intymności
Dzień 27
Że ktoś mógłby wiedzieć kim jestem
Że miałabym wiedzieć kim jestem
Że łańcuch DNA miałby wyjaśnić
to czego nie rozumiem
Że miałoby istnieć coś na poziomie
szczegółu co przetłumaczyłam
Noc
Ludzie poruszają się tak jakby
to nie miało konsekwencji
Jakby ciało wyprostowane tylko teraz
Jakby nic nie miało po tym
nastąpić
Bezsensowny jest sposób w jaki
odwracają twarze
Każdego dnia musimy stworzyć
nowy sposób wypowiadania naszych imion
Nowy sposób oddawania twarzy
Ciemno na świecie gdy
świat taki ciemny
To ja to powiedziałam
Dzień 30
To prawda
Jestem nowym mężczyzną we wsi
Spójrzcie na mnie
My name is tom 22 lata 76 lat
Taką mamy możliwość
W jakim stopniu jesteśmy kłamcami
W jakim stopniu jesteśmy widzialni
W jakim stopniu podnosimy się
z resztek
Przemoc zapisano czarno na białym
Jestem całkiem jawny
z tomu „Der ganze Weg”, 2009
tłum. z norweskiego Justyna Czechowska
*notka o autorce, inne jej wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja skandynawskaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.12.11 o godzinie 12:53