Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Jednym z paradoksów poezji jest między innymi to, że będąc w istocie sztuką słowa, od dawna stara się wyjść poza słowa i ich konwencjonalne znaczenia, poza język, mowę i symbolikę przekazu werbalnego. Pięknie pisał o tym na przykład Zbigniew Herbert w wierszu „Chciałbym opisać” (patrz w temacie Dlaczego piszę?), jak chciałby opisać najprostsze wzruszenia oraz doznania, unikając pospolitych skojarzeń. Niektóre kierunki w poezji współczesnej, np. imaginizm, głosiły w sztuce poetyckiej prymat obrazu nad słowem werbalnym. Ale człowiek odbiera świat nie tylko za pomocą wzroku i słuchu, ale także innych zmysłów. Jak opisać w poezji wrażenia węchowe, smakowe, dotykowe? Na naszym forum mamy odrębne tematy, odnoszące się do tych zagadnień. Oprócz tego pozostaje jeszcze coś więcej, pewna nienamacalna, pozazmysłowa i pozawerbalna sfera, którą niekiedy wyczuwamy blisko nas, która nas w jakiś sposób na coś uczula, zwraca uwagę, pobudza do zatrzymania się i refleksji. Takie niedookreślone imponderabilia, trudne do uchwycenia, opisania i zdefiniowania, a jednak istotne, odgrywające ważną rolę w naszej percepcji i przeżywaniu świata. Z pewnością wielu z Was czegoś takiego doznaje w swoim życiu. Artyści (poeci, malarze, muzycy) są szczególnie wyczuleni na taki „błysk”, aby użyć tu celnej metafory z wiersza amerykańskiego poety Jamesa Dickeya, który wykorzystałem też w tytule tego tematu i którym chciałbym rozpocząć ten wątek

James Dickey*

Błysk


Coś odległego co jest wolne i spoczywa głęboko
W wiejskim krajobrazie zawsze może cios ci wymierzyć
W samo centrum mózgu. Nie wiadomo dokładnie

Czym to coś być może ale idziesz dalej oślepiony błyskiem
Oślepiony i powietrze wszystko kłębiąc się
W tamtą stronę zmierza czeka

Aż dotknie cię ta błyskawica w środku dnia,
Ostrze motyki klamra szkło okularu.
I cokolwiek się stanie

Warto znów zaczekać,
Warto auto zatrzymać warto samotnie przystanąć
I czekać i ułożyć ciało

Tak by światło zadrasnęło ciebie
Sobie właściwym sposobem i przez pola pszenicy
Przez szeroką błękitną dolinę

Przesłało ci tę długo oczekiwaną,
Oślepiającą, pokrewną krwi twojej
Odpowiedź, która się mowie wymyka

tłum. Tadeusz Sławek

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 20.02.12 o godzinie 20:05
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Piotr Sommer

Poczułem się jakby ktoś wszedł


Poczułem się jakby ktoś wszedł
bezgłośnie, ale przez skrzypiące drzwi.
Nie wstałem z miejsca, nie poszedłem sprawdzić,
chociaż po twarzy przemknął mi ten powiew
a drzwi skrzypnęły zaraz, jakby gość wychodził
bez słowa, bez wyjaśnień.

z tomu "Dni i noce",
Biuro Literackie, 2010
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Raymond Clevie Carver,jr.

Pajęczyna


Kilka minut temu, wszedłem na pokład
domu. Mogłem stamtąd widzieć i słyszeć wodę,
i wszystko,co zdarzyło się mi przez te lata.
Było gorąco i nieruchomo. Fala była niewidoczna.
Bez świergotu ptaków. Kiedy oparłem się o poręcz
pajęczyna dotknęła mojego czoła.
Przykleiła się do włosów. Nkt nie może mnie winić, że zmieniłem kurs
i wszedłem do środka. Nie było wiatru. Morze
było śmiertelnie spokojne. Pajęczynę powiesiłem na krawędzi klosza,
gdzie mogłem patrzeć jak teraz dygocze i wtedy, kiedy dotykam ją
oddechem. Ładna nić. Powikłana.
Wkrótce, nim ktokolwiek się zorientuje,
ulotnię się stąd.

Przełożył Kamil Kwidziński

w: "Poezja", nr 83, 2010Zofia H. edytował(a) ten post dnia 05.02.11 o godzinie 12:03
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Zbigniew Herbert

Objawienie


dwa może trzy
razy
byłem pewny
że dotknę istoty rzeczy
i będę wiedział

tkanka mojej formuły
z aluzji jak w Fedomie
miała także ścisłość
równania Heisenberga

siedziałem nieruchomo
z załzawionymi oczami
czułem jak stos pacierzowy
wypełnia trzeźwa pewność

ziemia stanęła
niebo stanęło
moja nieruchomość
była prawie doskonała

zadzwonił listonosz
musiałem wylać brudną wodę
nastawić herbatę

Sziwa podniósł palec
sprzęty nieba i ziemi
zaczęły znowu wirować

wróciłem do pokoju
gdzież ten pokój doskonały
idea szklanki
rozlewała się na stole

usiadłem nieruchomo
z załzawionymi oczami
wypełnionymi pustką
to znaczy pożądaniem

jeśli zdarzy mi się to raz jeszcze
nie ruszy mnie ani dzwonek listonosza
ani wrzask aniołów

będę siedział
nieruchomy
zapatrzony
w serce rzeczy

martwą gwiazdę

czarną kroplę nieskończoności

wiersz jest również w temacie O przemijaniuMichał M. edytował(a) ten post dnia 05.02.11 o godzinie 14:37
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Raymond Clevie Carver,jr.*

Popołudnie


Kiedy pisze, bez spoglądania na morze,
czuje drżenie kocówki swojego długopisu.
Fala przelewa się nad dachówkami.
Ale to nie to. Nie,
ponieważ ona w tym momencie postanawia
wejść do pokoju bez żadnych ubrań na sobie.
Senna, nie jest nawet pewna, gdzie się znajduje
w tej chwili. Jej włosy falują, odgarnianie z czoła.
Siada na klozecie z zamkniętymi oczami,
głowa spuszczona. Nogi rozkraczone. Widzi ją
przez drzwi. Możliwe,
że pamięta co się stało tego ranka.
Po chwili otwiera jedną powieką i patrzy na niego.
Uśmiecha się słodko.

Przelożył Kamil Kwidziński

w: "Poezja", nr 83, 2010

*Żył w latach 1938-88;amerykański prozaik i poeta;mistrz krótkich opowiadań.Zofia H. edytował(a) ten post dnia 06.02.11 o godzinie 18:25
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Louis MacNeice

Śnieg


Pokój był nagle wspaniały i wielkie wykuszowe okno
Roziskrzyło się śniegiem i różowymi różami
Bezgłośnie równoczesnymi i wykluczającymi się zarazem:
Świat jest bardziej nieprzewidywalny niż sobie wyobrażamy.

Świat jest bardziej szalony i bardziej niż sądzimy
Niepoprawnie mnogi. Obieram, dzielę na części
Mandarynkę, wypluwam pestki i czuję
Nietrzeźwość rzeczy tak od siebie odmiennych.

I ogień płonie z musującym dźwiękiem, gdyż świat
Jest dokuczliwszy i bardziej wesoły niż się domniemywa
Na języku, w oczach, w uszach i w dłoniach –
Między śniegiem i ogromnymi różami jest coś więcej niż szyba.

tłum. Bohdan Zadura

wersja oryginalna pt. "Snow" w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.02.11 o godzinie 08:59
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Eugenio Montale

Tylko dotąd


Tylko dotąd i koniec -
mówi cień.
Towarzyszyłem ci i w wojnie, i w pokoju, a także
w czasie między nimi,
byłem dla ciebie żarem i obojętnością,
podszeptywałem cnoty, jakich nie posiadasz,
wady, których nie miałeś. I jeśli teraz się odcinam
od ciebie, trudno, będziesz lżejszy
od liścia, lotniejszy od wiatru.
Muszę odsłonić maskę, jestem twoją myślą,
twoim w-razie-czego, twoją zbędną skorupą.
Tylko dotąd i koniec, oderwij się od mego tchnienia
i jak rakieta leć ku niebu.
Są jeszcze jakieś światła tam na horyzoncie,
a kto je widzi, nie jest szaleńcem, jest tylko
człowiekiem, a ty sądziłeś, że nim nie jesteś
z miłości do cienia. Tak, oszukałem cię,
lecz teraz ci powiadam: tylko dotąd.
Co w tobie jest najgorsze, co najlepsze, to nie twoje,
a to, co masz naprawdę, może obejść się
bez cienia. Teraz
patrz własnymi już oczami, patrz nawet bez oczu.

z tomu „Diario del '71 e del '72”, 1973

tłum. Anna Kamieńska

wersja oryginalna pt. „A questo punto” w temacie
W języku Dantego
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.02.11 o godzinie 13:43
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

e. e. cummings

* * *


O słodka spontaniczna
ziemio ileż to
razy
zaślepione

paluchy
lubieżnych filozofów szczypały
cię
i

trącały
, a sprośny kciuk
nauki szturchał
twe

piękno. ileż
to razy religie brały
cię na swe kościste kolana
ściskając cię i

mocując się z tobą abyś poczęła
bogów
(ale ty
wierna

niezrównoważonemu łożu
swego rytmicznego kochanka
imieniem
śmierć

za całą odpowiedź

dla nich masz tylko

wiosnę )

z tomu „Tulips and Chimneys”, 1923

tłum. Stanisław Barańczak

wersja oryginalna pt. „***[O sweet spontaneous...]”
w temacie Poezja anglojęzyczna


* * *

Chociażby to na przykład:

jeśli barwie północy,
czemuś co jest więcej niż mrokiem (co
jest mną i Paryżem i wszystkim
naokoło) jasny
deszcz
przydarza się głęboko i pięknie

a ja (stojąc u okna
o tej północy)
czuję się bez powodu
głęboko i całkowicie świadomy deszczu czy też raczej
Kogoś, kto posługuje się zręcznie dachami i ulicami, aby
wytwarzać prawdopodobny i piękny szmer:

jeśli jakiś (chyba zegar bije, w pełnym życia
chłodzie, ledwie słyszalny i jeśli
nareszcie poprzez najzupełniej delikatne poruszenia deszczu

przebija się barwa, która jest porankiem. O, nie dziw się, że

(na samej krawędzi dnia) z pewnością
piszę milionowy z rzędu wiersz, który nie całkiem
cię pominie; lub niezawodnie tworzę, pani,
jedno z tysiąca tych ja, które są twoim uśmiechem.

z tomu „&”, 1925

tłum. Stanisław Barańczak

wersja oryginalna pt. „***[Take for example this...]”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 20.02.11 o godzinie 10:12
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Maria Wine

Gdzieś


Gdzieś
musi być przebłysk światła
który rozprasza mrok przyszłości
nadzieja
która nie daje się zabić
beznadziejnością
i wiara
która nie zaczyna natychmiast
nie dowierzać sobie
Gdzieś
musi być niewinne dziecko
którego jeszcze nie zdobyły demony
świeżość życia
co nie tchnie jeszcze
zgnilizną
i szczęście
którego nie osiąga się
nieszczęściem innych
Gdzieś
musi być budzik rozwagi
który ostrzega przed zabawą w samounicestwienie
powaga
która waży się brać siebie poważnie
i dobroć
której korzeniem nie jest tylko
powstrzymane zło
Gdzieś
musi być piękno
które wciąż pozostaje pięknem
czyste sumienie
co nie ukrywa zatajonej zbrodni
musi być
miłość do życia
która nie mówi rozdwojonym językiem
i wolność
której nie zdobywa się niewolą innych

tłum. ze szwedzkiego Zygmunt Łanowski
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Pier Paolo Pasolini*

* * *


Jakaż siła w chęci poruszenia
światem – tym światem zagubionym
w melancholiach, w wesołościach wielkanocnych,

radośnie żywym choć niemym.
Jakaż siła w dostrzeganiu jego wieczorów
i poranków, zamkniętych w wiejskim

świetle, wieczorów i poranków przyszłych
er, płonących bardziej wiarą niż uczuciem.
Jest kwitnieniem i radością ta żądza

przemożna bycia wyrażonym
co rozpalonymi uderzeniami oczywistości
wypełnia przestrzenią każdy pokorny przedmiot.

Płoną nią bezbarwne rowery
Cervignano, nagromadzone na postojach
odpustów, wzdłuż ubogich murków

sparzonych słońcem, lub przy zrobaczywiałych cumach
promów na błękitnych kanałach;
płoną nią koszule płócienne i surowe

spodnie wesołych czeladników
Spółki Visosa, szeregiem na asfalcie
alei...

I kurzawa słońca i plewów
co zbiera i rozsiewa pomarańcz i żółć
w jakimś kącie zagubionym w skwarze

między wyczerpanymi wierzbami, jak w tańcu
niedzielnym, uwięziona brzegami
Tagliamento, lub w wyschłych dolinach

pól uprawnych, kub na wznoszącą się
bladość wychudłych łodyg; gdzie ogłuszająca
młocka wstrząsa ciężkim dreszczem

szopy i stajnie, w pochwalnym warczeniu,
wymieszanym ze światłem, ludzkim potem,
smrodem starego i niewinnego stada

koni stłoczonych w miedziany blask...
Umiłowanie Rudy, wykrzyczane z czerwonej
estrady przez ubogie mikrofony, pozostaje

czyste w twoim życiu. A ten co poruszony
lękiem przed niedostateczną czystością,
wdycha w wiosennym wietrze, ruchliwy

smak śmierci, zazdrości twojego niezawodnego
rozprzestrzeniania się w uroczystych, świętujących kolorach
teraźniejszej wesołości, pogodnej przyszłości.

z tomu „Le ceneri di Gramsci” 1957

tłum. Marzena-Maria Smoleńska

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie W języku Dantego
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Wallace Stevens

Wieczór bez aniołów


wielkie pasje człowieka: powietrze i światło,
radość z posiadania ciała, pożądliwość
spojrzenia.


Mario Rossi

Dlaczego serafini jak lutniści rozmieszczeni
Ponad drzewami? I dlaczego poeta to
Wieczny chef d’orchestre?

Powietrze jest powietrzem,
Jego pustka połyskuje wokół nas.
Jego dźwięki to nie anielskie sylaby,
Lecz nasze duchy nieuformowane, wyrazistsze
W rozszalałych umysłach

A światło,
Które wychowuje serafinów i jest dla nich
Fryzjerem aureol, płodnym jubilerem –
Czy słońce sporządzono dla aniołów czy dla ludzi?
Smutni ludzie ulepili anioły ze słońca.
A z księżyca ulepili opiekuńcze duchy,
Które wiodły ich po śmierci znowu do aniołów.

Niech to będzie jasne: jesteśmy ze słońca
I dnia, a nie kolczastej nocy,
Powtarzamy najstarsze dźwięki powietrza
W unisono powtórzeń. Ale powtarzamy,
Bo to wiatr, co nas otula,
Przemawia bez końca naszą mową.

Światło też nas inkrustuje i odsłania
Poruszenia umysłu, nadaje formę
Pustym nastrojom, na przykład tęsknocie za porankiem,
Spełniającej się na świetlistym Wschodzie,
Tęsknocie za spoczynkiem w zamierającym morzu
Mroku, które z zapadającym w siebie mrokiem
Jest odpoczynkiem i ciszą posłaną do snu.

...wieczność, kiedy z rytmu wypada jeden takt,
A potem jeszcze jeden, i jeszcze jeden, aż wszystkie
Nagle zaczynają kipieć w tonacji molowej.
Naga noc jest najlepsza. I pusta ziemia. Pusto, pusto,
Tylko nasze domy przycupnęły nisko
Pod łukami i ich rozgwieżdżonym eterem,
Pod rapsodiami powracających ogni,
Gdzie nasz wewnętrzny głos daje prawdziwą odpowiedź,
Gdzie ten wielki wewnętrzny głos wznosi się ku górze,
Kiedy stoimy, wpatrzeni w krągłą tarczę luny.

z tomu „Ideas of Order”, 1936

tłum. Jacek Gutorow

wersja oryginalna pt. „Evening Without Angels”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 21.03.11 o godzinie 15:35
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Jules Supervielle*

Schwycić


Schwycić zmierzch, jabłko, posąg, schwycić płomień świecy.
Schwycić mur, cień na ścianie, kawałek ulicy.

Schwycić stopę i szyję kobiety uśpionej.
Otworzyć ręce! Ileż ptaków wypuszczonych!

Ileż tych utraconych ptaków jest znów świecą,
Cieniem, wieczorem, jabłkiem, posągiem, ulicą!

Ta gra wcale niebłaha
Wyczerpie was, ręce.
Trzeba będzie was uciąć
Kiedyś, jak najprędzej.

*

To wspomnienie wyniesione z dymu i wrzawy,
Tulone w ramionach
Jak młoda kobieta uratowana z płomieni,
Pora już ułożyć na białej pościeli pamięci.
Pora zaciągnąć story
I wpatrywać się w nie z uwagą.
Niech nikt nie wchodzi do pokoju!
Tam się w tej chwili znajduje ciało nieskończenie nagie,
I usta, które, zdawało się, zamilkły na zawsze,
Szepcą "Miłość" wargami samej prawdy.

*

Któż umieścił was w tej twarzy,
Oczy palące się trwogą?
Jakiego wy rozbitego
Statku jesteście załogą?

Od której godziny lęku
Oczekujecie pomocy
Otwarte pośrodku nocy?

O, czarne światła okrętu,
Nawet zdumieniem posłuszne
Burzliwym prawom odmętów.

Wtedy gdy północ wybije,
Więźniowie złudzeń kalekich,
Ażeby nabrać otuchy
Spuśćcie na chwilę powieki.

*

Idziecie doń, kobieto rozległych przestrzeni,
Dali słoneczna, ciemny splocie pożądania.

Gdy jego twarz powolna do was się zbliżała,
Wasze wargi ścinały się gwałtownie szronem.

Mówiłyście, a wasze słowa dochodziły
Do niego już nieżywe, jak słowa posągu.

Wy zrobiłyście z niego dom z kamienia,
Fasadę gładką, ślepą dzień i noc.

Czy nie mógłby w tym murze, w sobie, wybić okno
Albo drzwi, żeby zrobić sześć kroków na zewnątrz?

*

Kiedy opuszcza mnie wszystko,
Schwycić, ale czyją ręką?
Schwycić myśl daleko-bliską,
Schwycić, ale czyją ręką?
Schwycić bodaj promień światła,
Schwycić go za skórę karku
I trzymać, choć się wyrywa
Jak zając schwytany żywcem.
Śnie, na pomoc mi przybywaj,
Ty za mnie schwycisz to wszystko,
Co od mych pragnień jest prędsze,
Bo twoje ręce są większe.

*

Jaka twarz do mego ucha,
Twarz, co zeszła ze zwierciadła,
Przybliżyła się wśród mroku?
Twarzy piękna, czuwaj, słuchaj,
Nie trwóż się i nie niepokój,
To jest człowiek i sen jego.
Wpuść ich obydwu do lasu,
Lasu siedmiomilowego,
Gdzie liście są zawieszone,
Tak jak powieki spuszczone,
Do tej krainy, gdzie ptaki
Śpiewają złożywszy skrzydła
I budzą się o świtaniu,
Aby zamilknąć i patrzeć.
- Spij, wzrokiem i słuchem sprawdzań
Czy ziemia jest jeszcze ziemią,
Czy drzewa są wciąż drzewami,
Czy drogi posłusznie biegną,
Czy ta młodziutka gwiazdeczka,
Którą wypatrzyłeś wczoraj,
Świeci na niebie jak świeczka
I dzisiejszego wieczora.
Śpij, niech podczas twego spania
Znużone ciągłym starzeniem
Domy na chwilę choć znikną
W kwiecie pięter i kamieni.
- Czy to twój głos rzeczywisty
Słyszę przez sen nieprzespany,
Biały łańcuch gór spiętrzonych,
Co mnie oddziela od ciebie?
Czy na starej ziemi jestem,
Gdzie oddalę się rozchodzą
Jak wróżebne linie dłoni?
Jakim je zatrzymać gestem?
- Każdej łodyżki, źdźbła trawy,
Najbardziej znikliwej ryby
Strzegę, byś mógł je odnaleźć,
Ocalam twój dzień jutrzejszy.
Po to, ażebyś na nowo
Mógł świat odkryć, znajdziesz także
Ptaki, owady, rośliny,
Kolor oczu, dźwięk godziny.
Niechże sen przyjdzie po ciebie.
Już łóżko twe odzyskało
Pamięć, że było kołyską.
Niech dłonie siłę uronią,
Niech jej słabości nie bronią.
Niech serce od swojej strony
Zaciągnie wreszcie zasłony.
Niech krew po cichu się toczy,
By znowu dać szansę nocy.

We wzbierających wokół mnie mrokach tkliwości
Tonę jak człowiek w studni. O dłonie, o oczy,
Nie żałujcie mi ani gwiazd, ani ciemności,
Wysypcie wszystko, 90 wam pozostało z nocy.

Tutaj jak u siebie będziesz
Wśród tych szmerów niewyraźnych,
Co, nie mówiąc, mówią naraz
O życiu i umieraniu.

Tutaj jak u siebie będziesz,
Miła, o wargach zdziwionych,
Wargach nabrzmiałych rozkoszą
Jakże od ciebie odległą.

*

Płynę, wchłania mnie fala, azyl mej miłości,
Już algi mają zapach i smak księżycowy.
Widziałyście jej ciało, ryby dni szczęśliwych?
Jakże pięknie się pieni jego kształt surowy!

Mewy snu, obudzono was do niepokoju.
Czuwajcie, oszalałe serca, lotne straże.
Ratunku, fale żywe, iskry głębinowe!
Płynącemu bez tchnienia kto drogę pokaże?

*

Słyszycie? Ona moje imię wywołuje,
A ja jestem milczeniem i spuszczeniem oczu,
Książęta wysokości, książęta parowów,
Co mnie znacie i na mnie w tej chwili patrzycie,
Czyżbym już stracił życie?

*

Czy to jestem ja mimo
Tej twarzy przepłoszonej
I tych nóg zagubionych
W ciężkim jedwabiu nocy.
Nierozsądnego serca
Przy szczelnych okiennicach,
Wielkiego poruszenia
Tego całego domu,
Czy to jestem ja mimo
Tego, co ze mnie wzięła
W swych posępnych bagażach?

Czy to jestem ja jeszcze
To, co pozostawiła?

z tomu „Le Forçat innocent”, 1930

tłum. Zbigniew Bieńkowski

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 02.04.11 o godzinie 18:37
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

José Ángel Leyva*

* * *


Na tym padole zwątpienia
nie widać górskich stoków Boga
nie ma rzek
ani choćby strumyczka jego łaknienia
który by spotkał się z naszym

Odkąd odszedł nie ma łączności
z jego światem
tylko mgliste przeczucie jego głosu
Stwardniałe echo
morski ślimak
Nieobecność co dotyka ucha
lekką pianą
językiem wszechobecnego oceanu

z tomu „Entresueños”, 1996

tłum. Krystyna Rodowska

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Jean-Michel Maulpoix

[To. Nikt nie wie, co to jest]


To. nikt ni ewie, co to jest. Jak oddech. Czyjś krok. Głos dolatujący znikąd. Gesty rąk, których nie ma. I dłoni nie ma. Oko, które nie patrzy. Tylko sama pamięć. Bez wspomnień. Albo same wargi. Ubranie bez ciała. A przecież nie opada na ziemię. Szelest spódnicy na schodach. Pukanie do drzwi. Początek jakiejś miłości. Albo zdania. Które trzeba będzie napisać.
Jest głodny, chce pić. Pragnie. Trzeba koniecznie, żeby to wszystko zdecydowało się nareszcie, żeby zaczęło mówić.

[To jest jak lekkie dotknięcie]

To jest jak lekkie dotknięcie tej, która szła za nim ciemnym korytarzem... Odwrócił się za wcześnie. Wyciągnął ręce, ale nie mógł dosięgnąć. Tylko muśnięcie. Przypomina sobie spojrzenie, w którym życie było już rozdarte...
To go unosi z sobą i zostawia, przyciąga i odpycha, rytmem tak niecierpliwym jak oddech morza. Będzie szedł długo przez świat, ze śpiewem smutnym i uroczystym, który wyrywa drzewa z korzeniami i gromadzi wokół niego ptaki i dzikie zwierzęta. Aż do dnia, gdy zazdrosne kobiety, uzbrojone w kamienie, gałęzie i grabie, rozszarpią go w kawałki, a potem rozrzucą resztki jego ciała po morzu. Wtedy jego cień połączy się z cieniem jego miłości.

z tomu „Ne cherchez plus mon coeur”, 1986

tłum. Aleksandra Oledzka-Frybesowa


[Materia nieba ma w sobie przedziwną czułość]

„Materia nieba ma w sobie przedziwną czułość”.

Lazur nieba w niektóre wieczory nabiera odcieni starego złota. Pejzaż jest ikoną. Wydaje się, że o zachodzie słońca niebo, już całe w szczelinach, zdobędzie się na to, by chociaż przez chwilę uwierzyć w swój błękit. Niespodziewanie rozjaśnia się, podczas gdy noc szuka sprzymierzeńca w morzu.

Tajemnica przemieszcza się z jednego na drugi kraniec horyzontu.

Nie sposób opisać, z czego utkana jest ta chwila ani jaki ma kolor. Coś w rodzaju namawiania się szeptem światła z ciemnością, coś z gestu czy z dobrej intencji. Nieznane jest gotowe zatroszczyć się o wszystko; każdy wiedziałby, że żyjąc na tej ziemi, jest na swoim miejscu, że to miejsce jest właśnie dla niego, że nawet nieszczęście jest tutaj tylko błędem w sztuce, przeoczeniem, które wkrótce zostanie naprawione, albo że to po prostu nieokrzesane maniery szczęścia, które już się rysuje na horyzoncie i którego niebo wieczorne nie zwolni z raz danej obietnicy.

z tomu „Une histoire de bleu”, 1992

tłum. Krystyna Rodowska

wersja oryginalna pt. „[La substance du ciel est d’ une tendresse étrange]” w temacie
W języku Baudelaire'a, tam też notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale
i linki do polskich przekładów.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.04.11 o godzinie 21:24
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Renate Schoof*

Drgnięcia


Niekiedy motyl spogląda
w okno swym karcącym wzrokiem
ot tak przelatując nad 4tym piętrem

Niekiedy uśmiechnie się
odnaleziona część zdania
tryska atrament po kolumnach
pośród myśli

a potem w zapalczywym gniewie
mdleje
nękane słowo

z tomu „Verrückte Wolke”, 2001

tłum. Danuta Wojciechowska

*notka o autorce, inne jej wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Armin Senser

Teichoskopia* wenecka

I


Tutaj, gdzie nawet duchy z trudem
schodzą sobie z drogi, czas się nie kończy, nie
kończy, tylko, jak każdy drapieżnik,
zaznacza swój rewir i pozostawia
morzu zacieranie (lub pióru
tuszowanie) jego nieustannie
znaczonego śladu, przez co pociągi
prawie zawsze przejeżdżają spóźnione.

II

Z takiego punktu widzenia tylko morze jest
nieskończone i wcześniej czy później nikt
nie uniknie chodzenia po wodzie, w czym
perspektywa – jak nieraz – okazuje się
pomocna, co nie zabrzmi zbyt pochlebnie
dla cudów. Tak starzeje się blask – dopóki
także twojemu ciału przyćmione światło
nie obieca korzystnej sylwetki.

III

Pałace zanurzone po szyję
w przeszłości, która, choć czas już
bardzo późny, bez przerwy
rozmawia ze sobą. Samotność
staje się tam obcym słowem,
choć posłanie twej marmurowej koi
nie wystawia na jej spojrzenia
niczego prócz twojej nagości.

IV

W Pensione Seguso winda wozi każdego -
nie tylko zakochanych – w kierunku nieba,
oni także wysiadają najpóźniej na czwartym,
co wcale nie mąci im widoków.
Przez ściany nic się nie wydostanie, tylko
czas zdradza rzeczywistości wszystkie
swoje tajemnice, które pokojówka
chichocząc ściera co rano

V

Jak Minotaur aniołowie niebiescy
taszczą się do najbliższego kościoła,
żeby modlić się o jakieś wyjście. Nawet
skrzydła nie pomagają, podcinane
przy wzbijaniu się w górę. Łatwiej mają te,
które noszą futro, bo podążają za
instynktem i myszami, a one już dobrze wiedzą,
jak bawić się w pasażera na gapę.

VI

Niebo to ponura piwnica z jednym tylko
oknem, ktoś zostawił zapalone światło, żeby
myśli zaglądały, czy wszystko w porządku.
Od czasu do czasu Faeton okłada batem
konie (czy musi?) i kopyta stukają
o asfalt obłoków, dopóki gdzieś,
utraciwszy panowanie nad pojazdem,
nie skręci sobie karku.

VII

Wieczorem Helios na przedgalileuszowy moment
wystawia na horyzoncie język, jak zwykle
przed zupełnym zamroczeniem. Nie można mu
brać tego za złe, przy jego ostrości wzroku
nie umknie mu żaden skok w bok, musi
wszak wiedzieć, co się dzieje
w najlepszych rodzinach, przymykać
oko dla świętego spokoju.

VIII

Canal Grande, ten wąż, ma także
tutaj skutki dla poznania -
gdy się mu wymkniemy,
robi się nam lżej na sercu. Ale jeszcze
przed roztrwonieniem pieniędzy
każy opłaca obola, żeby zebrać trochę
nadwyżki sławy w jednej z ksiąg gości,
może obok Stephena Spendera.

z tomu „Grosses Erwachen. Gedichte”, 1999

tłum. Ryszard Wojnakowski

wersja oryginalna pt. „Venezianische Teichoskopie”
w temacie A może w języku Goethego?

*teichoskopia (gr. „teichos” - mur) – w teatrze relacja jednej z postaci dramatu o akcji niewidocznej dla innych osób na scenie oraz dla widowni, oglądana np. z muru, przez okno
lub przez dziurkę od klucza – przyp. R. M.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 18.06.11 o godzinie 05:40
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

***[oślepiona brzozą...]

moje wiersze ostatnie
lśnią ciszą
z powodu brzozy
ujrzanej na letniej polanie

tyle bieli
próbuję w nich zmieścićZofia H. edytował(a) ten post dnia 19.07.11 o godzinie 20:23
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Kristin Berget

* * *


bóg stworzył nas jako mężczyznę i kobietę
jacy jesteśmy naiwni     moje imię puste
twoje imię puste     to jest
strefa wojny     to napis na
ciele     słowom brakuje brzmienia
czytam z ust

z tomu „Der ganze Weg”, 2009

tłum. z norweskiego Justyna Czechowska

wersja oryginalna pt. „***[gud skapte oss til mann
og kvinne...]” w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 10.12.11 o godzinie 12:20
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

Ann Jäderlund
       
      
* * *


Powiedzieć to mało. Monotonność
która czyni wielość z tego. Wychodzi
przez oczy w każdym włóknie. Sadowi
się naprzeciw. Jak ta niska forma.
Przeniknięta aby nie być. Jak
jest jakaś jeszcze.

z tomu „Vad hjälper det en människa om hon
häller rent vatten över sig i alla sina dagar”, 2009

tłum. ze szwedzkiego Ryszard Mierzejewski

wersja oryginalna pt. „***[Att säga är lite...]
w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.05.12 o godzinie 20:54
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Oślepiony błyskiem, czyli o tym, co się mowie wymyka

William S. Merwin
         
         
Właśnie teraz


Rano gdy sztorm zaczyna wiać zawzięcie
czyste niebo pojawia się na moment i wydaje mi się
że zaszło coś prostszego niż coś w co mógłbym kiedykolwiek uwierzyć
prostszego niż mógłbym zacząć szukać na to słów
nie będąc cierpliwy nie czekając nawet na bardziej ukryte
niż to samo powietrze które stało się częścią mnie na chwilę
w każdym oddechu i pozostało ze mną niezauważone
coś co było tutaj nienazwane nieznane w tych dniach
i nocach od nich nieodłącznych jak ci którzy przyszli i odeszli
to musiało być tutaj ani wcześniej ani później więc
jak mogę nazwać zaadresować i przekazać moje podziękowania

z tomu „The Pupil”, 2001

tłum. z angielskiego Ryszard Mierzejewski

wersja oryginalna pt. „Just Now” w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 29.08.14 o godzinie 02:45



Wyślij zaproszenie do