Temat: Meandry nauki :o)
Andrzej B.:
Totalny brak konsekwencji wypowiedzi,przecież dalej domagasz się wręcz ustawy o zawodzie psychologa, aby tylko dzięki rekomendacjom można było prowadzić psychoterapie. Przecież w takiej Radzie zasiadaliby ci sami, co dziś zasiadają w PTP (a w których najwidoczniej Witkowski jeszcze nie zasiada) i do których to ma on pretensje (być może za niezasiadanie).
Domagam się uregulowań prawnych (i zawsze o tym pisze), aby sytuacja była jasna: kto może udzielać psychoterapii, jakie powinien spełnić kryteria (wykształcenie, kwalifikacje, uprawnienia). Nie za bardzo rozumiem dlaczego ta sfera miałaby być wyjęta poza prawo/ponad prawem. Potrzeba dużo dobrej woli ze strony wszystkich lekarzy, psychologów i psychoterapeutów (o różnym wykształceniu podstawowym), aby dopracować szczegółowe rozwiązania prawne. I to się dzieje, pracują różne komisje, w skład których wchodzą przedstawiciele różnych towarzystw i ośrodków akademickich i oni pracują nad rozwiązaniami, które będą do zaakceptowania przez większość.
Samorząd zawodowy skupiałby wszystkich psychologów i zasiadać w nim mieliby prawo wszyscy psycholodzy, a nie tylko Ci z PTP. Nie wiem skąd przypuszczenie, że tylko Ci z PTP mieliby tam zasiadać.
Ustawa o zawodzie psychologa w takim kształcie, jakim jest obecnie jest nie do przyjęcia. Co nie zmienia faktu, że ustawa jest potrzebna, ale w innej, zmienionej formie.
Poza tym, ja w kilku grupach psychologicznych na GL pisałem już, że jestem za państwową licencją, która byłaby przyznawana przez niezależną komisję na podstawie jasnych kryteriów. Wszelakie rekomendacje towarzystw mogą pełnić funkcję dodatkową, ale one nie powinny decydować o dostępie do zawodu, czy uprawnianiach (np. kwestia certyfikatów dwóch PTP-ów w realiach NFZ).
Jasne kryteria są w ustawie Ministerstwa Zdrowia- najpierw uprawnienia lekarskie, potem podyplomówka z psychologii klinicznej. Takie wykształcenie gwarantuje rzeczywiste kwalifikacje, których humanistyczna psychologia nigdy nie da i dać nie może.
Zaczynając od tego, że na medycynie psychoterapii się nie uczy, nawet często nie uczy się jej na specjalizacji z psychiatrii. Stąd wielu psychiatrów i tak kończyło dodatkowo szkoły psychoterapii. Specjalizacja z psychologii klinicznej (nadzorowana przez Ministrostwo Zdrowia) również nie jest ukierunkowana przede wszystkim na prace terapeutyczną, a raczej diagnostyczną. Dyskusja zresztą na ten temat rozgorzała przy okazji rozporządzenia MZ, w którym próbowano zrównać kompetencje psychologa klinicznego i psychoterapeuty stosując je wymiennie, co jest błędne. Psycholodzy kliniczni również uczą się psychoterapii i po ukończeniu kursu mogą wtedy być zarówno psychologami klinicznymi, jak i psychoterapeutami.
Poza tym studia psychologiczne nie przygotowują do zawodu psychoterapeuty i nie dają takich kompetencji. Dają wiedzę psychologiczną, którą później można rozszerzać, jak i uzupełniać szkoleniem praktycznym w zakresie psychoterapii, na których kursanci uczą się konkretnych technik i ich stosowania.
Zresztą nie od dziś powszechnie wiadomo, że wielu idzie na psychologie, aby poznać co im samym dolega. Zamiast pomagać, przenoszą swoje problemy na tych, którym mieli pomagać. Dlatego Witkowski pisze o wyrachowaniu i wydzieraniu kasy.
A lekarze idą na medycynę leczyć siebie...
Można prosić o jakieś potwierdzenie tychże słów, czy "powszechnie wiadomo" ma być niepodważalnym argumentem, który tłumaczy i uzasadnia?
Nie jest idealnie? Jest tragicznie. Koneksje, wynaturzenie, pazerność i .... walka z wróżkami o ostatnich klientów.
Nie wydaje mi się, że jest aż tak tragicznie. Dobrzy psycholodzy i psychoterapeuci z wróżkami walczyć nie muszą i o klientów martwić też się nie muszą.
Wręcz przeciwnie. Dobrzy psycholodzy (o ile jest takie określenie) rywalizują z wróżkami już nie tylko na łamach gazet i stacji tv, ale i w marketingu szeptanym- i zazwyczaj przegrywają, dlatego sięgają w narzędziach po to, co modne- choćby wspomnianego Hellingera.
Mam tu odmienne obserwacje i doświadczenia.
Ta grupa zawodowa jest tragiczna nie dlatego, że nie potrafi zdobyć zaufania, ale dlatego, że zamiast o nie walczyć, wdaje się w utarczki o skuteczność metod z specjalistami od huny. Komedia :-)))
Podzielam opinię o tragi-komediowości tej grupy zawodowej. To wina samych psychologów, że ustawy nie mają, jak innych uregulowań prawnych. Skoro nie potrafią dogadać się między sobą, we własnym środowisku, trudno oczekiwać by dogadali się z przedstawicielami innych zawodów, czy politykami, którzy o prawie decydują. Stąd w Polsce mamy, to, co mamy.
Ja mam nadzieję, że jednak powoli dojdzie do porozumienia i w końcu powstaną jakieś wspólne ustalenia, ale wiem i widzę, że łatwo nie będzie.
Są też regulacje co do szamanów, wróżek i radiestetów- stąd pojawienie się tych zawodów na liście pani minister J.Fedak.
Nie wiem czy są regulacje, z tego co kojarzę to te zawody były po prostu wypisane na liście zawodów i tyle.
Skoro naukowcy wystąpili przeciwko takim zawodom, tym bardziej wystąpią przeciwko bezhołowiu psychoterapeutów. Witkowski jest tylko prekursorem tego, co będzie się działo- powszechnej inwigilacji psychiatrów i konieczności używania co dziennie psychotropów (weź pigułkę, weź pigułkę) ;-)
Z tego co pisze Witkowski ja nie odniosłem wrażenia, że jest przeciwnikiem psychoterapii, a zwolennikiem farmakoterapii. Jest wiele badań, metaanaliz, które wykazują skuteczność psychoterapii, byłoby dziwne gdyby Witkowski zaprzeczał tym wynikom.
Oczywiście są badania nad psychoterapią, które są dyskusyjne, czy dobrze zostały przeprowadzone i czy ich wyniki rzeczywiście świadczą o tym, że działa, ale oprócz nich jest wiele badań wobec, których zastrzeżeń takich nie ma i ich wyniki traktowane są poważnie.
Poza tym wielu psychiatrów ogranicza się do przepisywania leków, nie prowadzą psychoterapii, więc nie za bardzo rozumiem po co i w jakim celu mieliby być inwigilowani.
Połączeniem psychoterapii z farmakologią jest właśnie psychiatria. Psychoterapia jako niepotwierdzona badaniami naukowymi zniknie, ...albo stanie się tworem wypranym z ludzkich odczuć i potrzeb jak psychiatria.
Psychiatria niestety raczej idzie w stronę farmakoterapii niż łączenia farmakoterapii z psychoterapią. W Stanach podnoszono tą kwestię, że pomimo wiedzy i wyników badań coraz bardziej promuje się leczenie farmakologiczne i to nie tylko dotyczy zdrowia psychicznego, ale też somatycznego. Model bio-psycho-społeczny, który wydaje się optymalny w leczeniu człowieka, ponieważ bierze pod uwagę wszystkie sfery i daje możliwość działania na wielu płaszczyznach, przez co jest skuteczniejszy jest tym modelem, który jest pożądany i do którego powinno się dążyć. Natomiast napór na wykorzystywanie wszelakiej farmakoterapii nie bierze się też znikąd, firmy farmaceutyczne odkrywają tu sporą rolę, bo to ogromny biznes.
A komfort psychiczny ludziom dają indywidualne podejście i intuicyjna trafność wzajemnego postrzegania. Stąd rekordy porad wróżów. Stąd zadowolenie z pozytywnych skutków terapii hellingera.
Stąd też niezadowolenie przy braku efektów, bądź po jakimś czasie, gdy wróżba się nie spełnia.
Poza tym, jak już w innych tematach pisałem, że nie jestem zwolennikiem delegalizacji wróżek, zakazywania im pracy. Wróżki były, są i będą. I ludzie chodzić do nich również będą, więc ja nie czuję potrzeby z tym walczyć.
Niech tylko ludzie wiedzą do kogo przychodzą, tyle.
A więc jednak kierujesz swoją uwagę, jak przypuszczałem, w zwalczanie tego, co do psychologii nie należy. Pewnie to łatwiejsze, niż znalezienie plusów w swoich metodach.
Znam plusy, które są w metodach psychologii. Mam pełne prawo zabierać głos na podstawie swojej wiedzy co psychologią jest, a co nie. I nie widzę powodu, by o tym nie mówić.
Ja niczego nie zwalczam, ja oczekuję tylko jednego, tak jak jest medycyna tradycyjna i niekonwencjonalna, tak i tu jest psychoterapia oparta na podstawach naukowych, weryfikowana empirycznie oraz wszelakie nurty leczenia alternatywnego.
Najwyraźniej zapominasz, że ludzie potrafią odróżnić psychologa od skutecznego terapeuty-i wybierają np.hellingera- i o to jest cała twoja i kolegów wojna, aby konkurencję ustawowo zakasować. Może to takie pragmatyczne, a może po prostu: A fe :-(
Ludzie często nie odróżniają psychologa od psychiatry, psychoterapeuty. Już nie mówiąc o psychoterapeutach pracujących w różnych podejściach psychoterapeutycznych. Biorąc pod uwagę, jak wygląda sytuacja statusu psychoterapii w Polsce, to też nie ma co się temu dziwić, bo wg mnie panuje wciąż wiele zamieszania.
Po pierwsze ja nie jestem psychoterapeutą i na rynku psychoterapeutycznym nie działam, więc dla mnie to nie jest żadna konkurencja.
Po drugie, nie wierzę, że jakakolwiek ustawa, czy regulacje prawne ograniczą/zlikwidują taką działalność alternatywą (wróżki, ustawienie Hellingera itp.) i tego po tych regulacjach nie nie spodziewam. Oczekuję jedynie jasnego rozgraniczenia co jest metoda konwencjonalną, opartą na podstawach naukowych, a co jest metodą niekonwencjonalną.
Tak jak funkcjonuje w Naszym kraju medycyna konwencjonalna, tak samo funkcjonuje medycyna niekonwencjonalna. I tutaj ludzie wiedzą, kiedy idą do lekarza (który ma odpowiednie kwalifikacje i uprawniania), a kiedy idą do przedstawiciela medycyny niekonwencjonalnej (który wg prawa nie może podawać się za lekarza, jeśli nie spełnia określonych kryteriów).
Ludzie mają prawo iść, gdzie chcą, niech wybierają. Tylko niech mają świadomość, że wybierają metodę konwencjonalną lub niekonwencjonalną. Każdy kto wybiera metodę niekonwencjonalną robi to na własne ryzyko i nie może mieć później pretensji do psychologii/psychologów, że coś nie działa albo że przyniosło negatywne efekty, bo psychologia za niekonwencjonalne metody nie odpowiada. Tyle.
Według mnie jest to uczciwe postawienie sprawy. A wg Ciebie?