Temat: tym razem ja proszę o poradę - dziecko poparzone w...
Jerzy B.:
Jarosław Markieta:
Tu jest tekst dyrektywy http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=...
Dyrektywa jest bardzo konkretna, jednak żeby ją zrozumieć, potrzebny jest chemik ;)
Dzięki, z chemikiem nie ma problemu. Może wczoraj na wpół przytomnie nieprecyzyjnie się wyraziłem - raczej nie byłem pewien, czy w momencie gdy wygasło rozporządzenie (jak zrozumiałem) zawierając katalog tych substancji, to można się posiłkować nieznanym mi katalogiem substancji z dyrektywy unijnej?? Jerzy B. edytował(a) ten post dnia 25.11.10 o godzinie 16:06
Myślę, że nie ma takiej potrzeby, ale o tym na końcu. Jeśli skupimy się na przepisach o odpowiedzialności za produkt niebezpieczny (art. 449[1] i nast. k.c.), to należy zauważyć, że za niebezpieczny może być uważany każdy produkt "nie zapewniający bezpieczeństwa, jakiego można oczekiwać, uwzględniając normalne użycie produktu." (art. 449[1] par. 3 k.c.).
Za normalne użycie produktu uważać należy przede wszystkim używanie zgodne z jego przeznaczeniem, ale też i takie jego wykorzystanie, które nie odpowiada typowemu przeznaczeniu rzeczy, ale może być przewidziane przez producenta, importera lub sprzedawcę w związku ze sposobem jego używania lub też cechami osób, które rzeczy tej używają. Przedmioty przeznaczone dla osób niepełnosprawnych, zabawki dla dzieci, środki kosmetyczne, czy farmaceutyczne muszą być konstruowane i wykonywane w taki sposób, i z takich materiałów, aby uniemożliwić korzystanie z nich niezgodnie z przeznaczeniem, bądź zminimalizować niepożądane skutki takiego ich użycia. Odpowiedzialności producenta nie wyłączy okoliczność, iż produkt został użyty w niewłaściwy sposób, w szczególności niezgodnie z podanymi do wiadomości konsumenta informacjami o jego właściwościach, czy sprzecznie ze wskazaniami zawartymi w instrukcji obsługi, skoro takie użycie dało się przewidzieć ze względu na ogólne przeznaczenie tej rzeczy. (E. Gniewek [red.] Kodeks cywilny Komentarz, Warszawa 2008, - art. 449[1] II, 5)
Jeżeli mamy do czynienia z substancją lub preparatem chemicznym, to sprawdzamy, czy jest on z mocy ustawy uznany za niebezpieczny. W tym miejscu należy sięgnąć do art. 2 ust. 2 ustawy zgodnie, z którym substancjami niebezpiecznymi i preparatami niebezpiecznymi są substancje i preparaty wybuchowe, palne, toksyczne, szkodliwe, żrące, drażniące, uczulające i inne.
Idąc dalej, zgodnie z art. 28 ust. 1 w/w ustawy opakowania substancji niebezpiecznych i preparatów niebezpiecznych wprowadzanych do obrotu powinny między innymi mieć konstrukcję uniemożliwiającą wydostanie się zawartości z opakowania w sposób przypadkowy, być wykonane z materiałów odpornych na niszczące działanie ich zawartości i uniemożliwiających tworzenie się substancji niebezpiecznych w wyniku chemicznego oddziaływania zawartości na materiał opakowania, zachowywać szczelność w warunkach działających na opakowanie obciążeń i napięć w trakcie jego normalnej eksploatacji.
I na tym w zasadzie nasza refleksja może się kończyć. Jeśli dziecko nie miało problemu z otworzeniem tego pojemnika, albo opakowanie nie zapewniało szczelności, to znaczy, że wymogi z art. 28 ust. 1 w/w ustawy nie zostały spełnione. I w tej sytuacji nie jest nam potrzebne ani rozporządzenie, ani dyrektywa, dlatego, że wracając znowu do kodeksu cywilnego zauważamy, że zgodnie z art. 449[3] par. 2 k.c. producent nie odpowiada wtedy, gdy nie można było przewidzieć niebezpiecznych właściwości produktu, uwzględniając stan nauki i techniki w chwili wprowadzenia produktu do obrotu,
albo gdy właściwości te wynikały z zastosowania przepisów prawa.. Innymi słowy rozporządzenie jest potrzebne producentowi, aby wykazał, że przy produkcji lub wprowadzania substancji do obrotu zastosował się do przepisów prawa. Jeśli rozporządzenia nie było, to jest to w tym momencie zmartwienie producenta, bo odpada jedna z jego linii obrony.
Przypadek bardzo ciekawy. Dobrze by było, gdybyś podał więcej szczegółów dotyczących stanu faktycznego tzn. datę zdarzenia, szczegóły zdarzenia, wiek dziecka, zakres obrażeń, nazwę produktu itp.
I teraz wracamy do samej dyrektywy. Dyrektywa jest adresowana do państwa, z tym że państwo jest tu pojmowano bardzo szeroko i obejmuje także osoby prawne kontrolowane choćby pośrednio przez państwo. Nie możemy zatem dyrektywy zastosować w stosunku do podmiotu, który nie jest emanacją tak rozumianego państwa. W tej sprawie mamy do czynienia prawdopodobnie z prywatnym - niezależnym od państwa producentem, dlatego nie możemy się powoływać wprost na dyrektywę. Możemy mieć w tej sytuacji co najwyżej do czynienia z odpowiedzialnością Skarbu Państwa za nieimplementowanie dyrektywy, o czym pisałem w jednym z poprzednich postów.