konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Włodzimierz Słobodnik*

Sprzedawca starzyzny


Pcha wózek ręczny,
pełen starych mundurów,
czapek oficerskich, żołnierskich,
wytartych marynarek i kapeluszy.
Wskazałem go palcem żonie.
Zatrzymał się i wyczekująco
spojrzał na mnie, sądząc,
że chcę kupić starzyznę.
A ja chciałem tylko zatrzymać
jego obraz w wierszu,
obraz starego człowieka
pchającego wózek ręczny,
zagubionego wśród milionowych
tłumów paryskich
jak pył starzyzny.

z tomu „Listy z Paryża”, 1964

*notka o autorze i linki do innych jego wierszy
w temacie Modlitwa
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 10.01.12 o godzinie 09:33
Ela Gruszfeld

Ela Gruszfeld Szukam pracy -
handel / marketing /
usługi

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

JA WAM JESZCZE ZAGRAM

za sobą taszczę ten wózek
żelastwo rytmicznie szczęka
istna orkiestra i partytura cymes
a ja dyryguję razem z dziurami w asfalcie

zawsze chciałem zagrać w kapeli
ale świnia ogonem przykryła talent
więc sobie pogrywałem na flaszkach
różne tony po kolejnych chlapnięciach

jeszcze tylko dwieście metrów symfonii
i kupię nowy instrument w sklepie dla melomana

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

László Nagy*

Kowal


Czoło – żelazna góra, włosy to las w szronie,
twarz jego – obraz wypisany mieczem.
Współcześni barbarzyńcy kości mu łamali,
ale nie serce, on ma całe serce.

Zawsze miał mocną wiarę, zawsze był prawdziwy,
światu zwyczajnie i po ludzku służył.
Słońce pali, obraca, wysysa twarz jego;
sen jeden tylko może ją rozchmurzyć.

On zdmuchuje pokrętne frazesy plotkarzy.
Trwa, jego mowa – muzyka żelazna.
I dorzuca do ognia, wie – źle będzie, jeśli
morzu marzeń znów da się zamarzać.

z węgierskiego przełożył Bohdan Zadura

*notka o autorze i linki do innych jego wierszy w temacie
Autoportret w lustrze wiersza
Marta K. edytował(a) ten post dnia 12.12.10 o godzinie 16:35

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Dzień nauczyciela
1:
Budzik mi wierci dziurę w głowie.
Wstawaj do szkoły - matka powie.
To nie jest mama, tylko żona,
lecz i tak szkoła to ma dola,
to, że w niej uczę nie ułatwia.
Bywa, że szkoła to jest matnia.
2:
Oto już brama mej fabryki.
Maszyn tu słychać dzikie ryki?
Nie! To gwar tylko z setek gardeł -
młodzież tu tworzy ten harmider
Kiedyś nic to mi nie szkodziło.
Teraz to męczy straszną siłą.
3:
Mrok już przed szkołą znów zapada -
długa to była dziś narada!
uczniów broniłem mych sam jeden
by dać im szansę chociaż w jesień,
a już od jutra walka z nimi,
by się do pracy przyłożyli!
REFREN:
Bowiem dzień pracy nauczyciela
to nie jest bajka czy też niedziela.
Zawsze się tym tak okropnie truję,
jak kto się uczy czy zachowuje.
Chciałbym najlepiej, jak tylko mogę,
aby z każdego tu wyrósł orzeł.

--------------------------------------------------------------------------------

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Jalu Kurek

pieśń murarzy


Jak pięknie układamy cegły, nieprawda, Rimbaudzie?
Nie widzi ich, nie rozumie żaden spacerujący przechodzień.

Oto jest poezja utkana śmigle ścianami.
Powietrze szczelnie opięte i opiewane rękami.

Ileż z nas kropel potu, ileż z nas poematów wyciekło!
My każdą cegłę układamy wierszem, a wiersz każdy cegłą.

Natchnieniem obu dłoni praw twych śpiewamy słodycz,
Błękicie paryski, do rytmu nam trzeba wapna i wody.

Jakżeż my ciebie kochamy, ty ni e wiesz tego, Rimbaudzie.
Nasz wspólny dwupromienny poemat niebo gwałtownie bodzie.

Skończymy go za rok, pracujemy od 20 maja 1924.
Tutaj jest Paryż, oko świata, nie znamy żadnych Ameryk.

Na dziesiątym piętrze stoimy, wznosimy jedenaste.
Jakże to ładnie będzie, gdy dwadzieścia pięter roztańczy się nad miastem!

Tak codziennie przez osiem godzin kładziemy tysiąc dwieście cegieł.
Za chwilę noc dojrzała przysypie nas księżycem jak śniegiem.

Pozdrawiamy cię, przyjacielu ze szczytu Eiffla mową prostą i silną,
My poeci, pracujący na jedenastym piętrze fabryki filmów.

z tomu „Upały, 1925

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Być programistą
1:Starzał się komputer przez lata
bo pracy co rusz nie ma tata
już żadna gra się nie załączy
bo ten sprzęt już nie rumak rączy
ulotki z rana roznoszę
a płacą mi zaledwie grosze
doczekam się sprzętu nowego
dopiero w wieku dorosłego
REFREN
Tak bym chciał być programistą
by myślą pracować czystą
kreować wspaniałe światy
nie tylko dla mej zapłaty
2:Ktoś mi zaleca zrobić zmiany
najpierw skasować program znany
oszczędny zainstalować
co zmusi by programować
do tego wziąłem się dzieła
znowu ucząc się sam od zera
i już programy tworzę
co ich każdy przez sieć używać może
REFREN…
3:Witrynę sam sobie zrobiłem
ma młodość przydała jej siłę
doglądam serwisu mojego
i ogromną radość mam z tego
wiek ledwie kilkanaście lat
a serwis podziwia wielki świat
to wszystko dzięki rozumowi
a nie najnowszemu sprzętowi
REFREN…
Teledysk Politechniki Poznańskiej z Doriana aranżem gitarowym i śpiewem
http://vimeo.com/11380382

kompozytorski aranż fortepianowy i śpiewa Michał
http://vimeo.com/8380514

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Andrzej Bursa

Rakarz


A w twarzach psów jasności nie było

Rilke

Buldogi wyżły foksteriery
Wiszące na drucie za nogi
Ach to ma swoją wymowę

Nie płaczcie nad brzuchami psimi
Otwartymi najczerwieniej
Ale nie płaczcie też nad hyclem
Nad hyclem pracowitym

Rakarz pracować musi ciężko
Lecz każdy niesie krzyżyk swój
A więc nie płaczcie nad nimi nie
Podobno smaczne jest psie mięso

1957

z tomu "Wiersze", 1958
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Węglarze

Siedzą na rampie kolejowej
wśród hałd lśniącego węgla i białych
parcianych worków
wypełnionych po brzegi drogimi
kamieniami

Młodzi chłopcy z wypisaną
na umorusanych
twarzach i rękach ciężką
fizyczną pracą

W wiosennym słońcu
połyskują ich czarne zmierzwione
włosy i odkryte w szerokim uśmiechu
zdrowe białe zębyRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 28.03.11 o godzinie 15:00
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Gary Snyder

Siano dla koni


Jechał pół nocy
Z odległego San Joaquin
Przez Maripozę, pnąc się
Po niebezpiecznych górskich drogach,
By zjawić się o ósmej rano
Ze swoją platformą wyładowaną sianem na tyłach stodoły.
Przy pomocy dźwigu sznurów i haków
Wyładował sprasowane bele piętrząc je
Pod krokwie rozczepionej sekwoi
Wysoko w ciemności aż pył z lucerny
Zakotłował się w jasnych szparach gontów
A pod koszulą i w butach zaczęła kłuć sieczka z siana.
Podczas południowego posiłku pod czarnym dębem
Na rozgrzanym dziedzińcu
Kiedy stara kobyła obwąchiwała naczynia
A koniki polne grały w trawach -
Powiedział „Mam sześćdziesiąt osiem lat
A po raz pierwszy ładowałem siano mając siedemnaście,
Wówczas zaczynałem,
Z pewnością nie miałem zamiaru robić tego przez całe życie
Ale diabli nadali że to właśnie
Zawsze robiłem”.

tłum. Julia Hartwig

wersja oryginalna pt. „Hay for the Horses” w temacie
Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 29.04.11 o godzinie 12:13
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Pierre Reverdy

Prasowaczka


Kiedyś jej ręce tworzyły dwie różowe plamy na olśniewająco białej bieliźnie, którą pracowała. Ale w ty sklepie, gdzie piec jest zawsze zbyt rozgrzany, powoli wyparowała z niej krew. Staje się coraz bledsza i w unoszącej się parze zaledwie ją można dostrzec wśród lśniących fal koronek.
Jej jasne włosy powiewają w powietrzu w puklach promieni i żelazko posuwa się niestrudzenie, wznosząc z bielizny chmury – a wokół stołu jej dusza prasowaczki biegnie
i składa się jak bielizna, nucąc piosenkę – na co nikt nie zwraca uwagi.

tłum. Julia Hartwig

wersja oryginalna pt. „La repasseuse” w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 02.05.11 o godzinie 17:29
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Charles Reznikoff

Biblioteka Cooper Union


Mężczyźni i kobiety nad otwartymi książkami
i nigdy nie przewracają kartek: przychodzą
tylko po ciepło,
nie światło.

tłum. Pior Sommer

wersja oryginalna pt. „Cooper Union Library”
w temacie Poezja anglojęzyczna

wiersz jest też w temacie Miniatury poetyckie
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 19.05.11 o godzinie 20:00
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Tonino Guerra

Pieśń piąta


Pirìn od Pszczół ma imię po ojcu,
który z kolei dostał je po dziadku,
krótko mówiąc, Pirìnowie od Pszczół nigdy się nie kończą,
a zwykli robić miód
o zapachu mięty.
Ich dom, w połowie wzgórza,
stoi daleko od miasteczka i doliny.

Wy nie wiecie, że w Ameryce, na wiosnę,
pociągi wjeżdżają na równiny pełne jabłoni i brzoskwiń
i przywożą ule z pszczołami,
które od kwiatka do kwiatka fruwają jak stręczycielki,
by nieruchome gałęzie w miłosnym rzemiośle wyręczyć,
bo one same nie mogą napełnić wnętrz kwiatów.

Taki to fach Pirìn wykonuje na wiosnę:
wędruje po wsiach ze swoimi ulami,
a potem czeka w cieniu, aby kupry pszczół,
łakomych i niecierpliwych, zapłodniły kwiaty.
Owoce rodzą się właśnie dlatego.
Inaczej nie byłoby jabłek ani brzoskwiń, niczego.

z tomu „Il Miele”, 1981

tłum. Joanna Wajs

wersja oryginalna pt. „Canto quinto. Pierìno delle Api
ha il nome di suo padre...” w temacie W języku Dantego
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.06.11 o godzinie 19:52
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Craig Raine*

Rzeźnik

A nawet sam św. Jerzy – jeśli Gibbon się nie myli -
nosił kiedyś cylinder; był zaopatrzeniowcem i dostarczał armii
marnej wieprzowiny.


E. M. Forester: Abinger Harvest

Rzeźnik stoi w otoczeniu kiełbas,
zaciąga się ołówkiem, jak Isambard Kingdom Brunel.

Pojedynkuje się sam ze sobą, umizga do klientek,
oferuje im cieniutkie korale z parówek,

serce lamowane kryształkami ludu, udziec wieprzowy
niczym plugawy bukiet i banknoty drukowane krwią.

Wie wszystko o nagości – klaps i strużka krwi,
kurczaki rozebrane do rosołu w ażurowych podkoszulkach.

Zdziera tiulowe spódniczki z martwych świń baletnic,
a potem słychać świst długich nóg jego sekatora.

Jakże śmieją się klientki! Jego pasiasty fartuch
brudzi się prędko jak materac w burdelu...

O 10 pije herbatę, przytrzymując palcem łyżeczkę,
a parowiec Great Eastern idzie prosto na dno.

Fryzjer

Fryzjer kłania się, dysząc jak okarynka,
by zorać czyjąś szyję maszynką z jelenim porożem.

Lub wypuszcza w powietrze elektryczne nożyce,
które drzemią w szeregu niczym nietoperze.

Jego nożyczki plotkują wokół uszu,
przycinają grzywkę, opisując twarz węglowym pyłem.

Łańcuszki tłustych włosów wplatają się w jego grzebień.
Wciera brylantynę wnętrem dłoni o zapachu fajki,

masuje skalp jak pianista klawisze fortepianu,
a potem gestem malarza zamiata z twarzy żelazne opiłki.

Myje nadgarstki i jak mucha,
bierze zapłatę i czeka: następny mebel,

pokryty prześcieradłem, zasiada, aby go odkurzyć.
Gdy świeci tarcza radioodbiornika, myśli o sianokosach.

Ogrodnik

Chodzi po trawniku tam i z powrotem, jego ręce
rowerzysty drżą na stetoskopie kosiarki.

Za kolanami migają zagniecenia.
Przygląda się pryskającej trawie,

walczy samotnie z Lewiatanem. Triumfalnie
wytrzepuje skrzynkę jak drewniany chodak...

Sekator to litera Y, która chce być X,
trzyma go jak różdżkarz

i wiesz do góry nogami – widełki do wróżb.
Jego dłonie z wyczuciem wiosłują na tłoku,

wysadzają ziemię w powietrze. Daje klapsa grudom.
Na drżących zębach wideł ukołysał chwasty.

Leżą jak sterta delikatnie wytrzepanych ścierek.
Wieczorem wybija rytm szlauchem, którego wachlarz

przypomina szczoteczkę perkusisty. Chce wyhodować
Kreml – w zaciśniętych kopułach róż

dzwoni znajomy ton... Dlatego tak się trudzi,
zmęczony jak czajniczek, łapiąc się za krzyż.

z tomu „The Onion, Memory”, 1978

tłum. Jerzy Jarniewicz

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.07.11 o godzinie 15:44

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Elżbieta Szemplińska-Sobolewska

Nogi sprzątaczki


Sprzątaczka nie ma piersi...
Ani serca, ani brzucha, ani rysów.
Nie jest człowiekiem ani kobietą, ani nawet zwierzęciem.
Oczy znikły, usta wklęsły, mózg wysechł -
Jak przerażający automat
sprzątaczka na wielkich stopach
w kieracie pracy się kręci.

Sprzątaczka żyje bez myśli...
Sprzątaczka nie żyje, nie myśli, nie cierpi.
Schody, klozety, poręcze, klamki, podłogi, łyżki -
łyżki, podłogi, klamki, pomyje, ścierki.
Jak przerażający automat
sprzątaczka na ogromnych stopach
myje, trzepie i czyści.

Sprzątaczce tylko nogi zostały...
Ogromne, rozrosłe nożyska, które ją noszą po schodach.
Łydy jak drzewa lianą obrosły żyłami,
jak kora rozpękły się w szpary od mrozu i wody.
Maleńka, starcza głowina. Oczy zblakłe od wpatrzeń w garnek .
Móżdżek wysechł już dawno - bezużyteczny.
Tylko nożyska żyją ogromne, mięsiste, mocarne,
oddane w niewolę okrutną pracy ciężkiej, katorgi wiecznej.

W poobiedzie niedzielne, półdrzemiąc,
sprzątaczka oknem wygląda,
i różaniec bełkocze, i nie wie:
frunie ona czy stoi na nogach?
I wszystko tak dziwnie się troi,
zmęczenie, ulica, Bóg...
Sprzątaczce w półśnie się roi,
ze się modlić należy do nóg,
do ogromnych nożysk opuchłych,
których już nie ma w kuchni,
które wyszły same na ulice,
maszerują rytmicznie przez miasto,
kroczą poprzez parki, kamienice,
rozdeptują dachy stopą płaską,
ogromne, zwycięskie, zuchwałe,
mocarne, piękne, zbuntowane,
z głuchą groźbą uderzają w bruk
i niszcząc, czego nie dostały,
i mszcząc się za życie zmarnowane,
odbierają
dług.

z tomu „Wiersze”, 1933

wiersz jest też w temacie
Nogi, stopy i wszystko to, do czego służą
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 02.08.11 o godzinie 08:32
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Oddvar Rakeng*

Flisacy


Flisacy
apostołowie
ciszy
spiętrzoną wodą
spławiali najpierw
pojedyncze pasy
łączące się
w sztukę rękodzielnictwa
przed opuszczeniem
jezior
w drodze do
fabryki papieru
na potrzebę
Williama Nygaarda**
i wielu innych

Z tomu „Paparazzi. Dikt”, 2009

tłum. z norweskiego Ewa Jarvoll Nilsen

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja skandynawska

**William Nygaard – ur. 16 marca 1943 roku w Oslo były dyrektor naczelny jednego
z największych wydawnictw książkowych w Norwegii, Aschehoug. 11 listopada 1993 roku zorganizowano na niego zamach przed jego domem, w wyniku którego został ciężko ranny. Sprawców nie ujęto do dziś. Uważa się, że przyczyną zamachu było wydanie przez Nygaarda książki Salamana Ruschdiego „Dzieło szatana (6 grzechów głównych)”. - przyp. polskiego
wydawcy w: Paparazzi. Wiersze. Wyd. Adam Marszałek, Toruń 2011, s. 71.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 24.08.11 o godzinie 15:26

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Miguel Ángel Asturias*

Pochwala kowali


Żelazo płacze,
Kowalu!

Kuźnie,
węgiel,
miechy,
sztaby,
olbrzymie cienie,
gwałtowne muskulatury.

Dwa młoty
jak dwa psy
gryzą żelazo
ogrzane do białości.
Rozłupane żelazo,
forma nadal ognista
jak nóż rozcinający języki.

I wszystko milknie.
Tylko czerwone żelazo
rozmawia w wodzie,
płonący język
nie gaśnie.

Żelazo płacze,
Kowalu!

Wielki pieśniarz sławi stolarzy

Drzewo: oddaję się
tobie, stolarzu.
Na gałęziach
gwiazda uśpiona
i mało mnie obchodzą
siekiera, która przecina,
piła, która gryzie
zębami suki,
szpony, pazury!

Drzewo: oddaję się
tobie, stolarzu.
Na gałęziach
rześki deszcz,
nie, nic mnie nie obchodzi,
galopuj, galopuj
po mnie swym heblem!

Nieznaczna zmiana:
Kto był twym dachem,
stołem i krzesłem?
A kto był łóżkiem?

Drzewo: oddaję się
tobie, stolarzu.
Na gałęziach
rześki deszcz,
na gałęziach
gwiazda uśpiona!

przełożył Alojzy Pałłasz

*notka o poecie, inne jego wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Tadeusz Śliwiak

Kataryniarz


Uchylcie okna, wraca dziś do was
zapomniany dawno już głos.
To kataryniarz z ulic Krakowa,
z lat minionych miły gość.

Pogodę w progi wasze wnosi,
dobre rady na smutek zna,
do stóp mu rzućcie chociaż grosik,
dla was przecież tak pięknie gra.

Kapelusz stary, włosy już siwe,
w twarzy uśmiech dawno już zgasł.
Na katarynce śmiesznej i krzywej
gra nam dziadek dawny swój czas.

Podwórza wszystkie, wszystkie place
znają dobrze zgarbiony cień.
Dziś jeszcze za nim często płacze
rozżalony, deszczowy dzień.

Tak było dawniej – dzisiaj w Krakowie
katarynek nie zna już nikt.
Piosenka tylko o nich ci powie,
dziadek dawno z ulicy znikł.

Na krótko stanął tu przed nami,
noc jego cień pochłonie wnet,
z ballady starej uliczkami
pewnie długo do nas tu szedł.

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Adam Ziemianin

Zegarmistrz Tymoteusz


Podobno studiował astronomię
ale mu nie wyszło
Czasem jeszcze patrzy w niebo
może bada przyszłość

Do zegarków nie ma ręki
często mu się spóźniają
Wtedy dzwoni do zegarynki
żeby wyjść na cało

Ludzie i tak tu przychodzą
bo jedyny w okolicy
dobrze bowiem mieć zegarmistrza
na swojej ulicy

A on z Zegarynką Kasią
wędruje pod rękę wieczorem
I w chmurach z nią błądzi
bo miał być astronomem

(ale mu nie wyszło)

Listonosz z naszej ulicy

Wieści ze świata rzadko tu przychodzą
chyba że syn jest na studiach
a tak to tylko pisma urzędowe
przeważnie w niebieskich kopertach

Tu czasem liść jest listem od Boga
i wtedy wszystko dzieje się po cichu
pan Władek ręki do tego nie przykłada
choć listonoszem jest u nas od wieków

Nasz listonosz znaczek nosi na czole
blizna nie z wojny lecz od piły
List zwykły wrzuca do ogródka
bo polecony już trzeba potwierdzić

Najbardziej kochamy pana Władka
gdy jest rentowny - lecz to raz w miesiącu
Wtedy to nawet naprzeciw mu wychodzimy
żeby aż tak bardzo się nie męczył

z tomu „Ulica Ogrodowa”, 1996

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Stanisław Grochowiak

Fryzjer


Leszkowi Terleckiemu

Na chmurze W potop W upał
On stoi pędzel gryzie
On stoi Brzytwę ostrzy
Zielony całkiem fryzjer

A kitel na nim brudny
A wszystko na nim zwisłe
On stoi Brzytwę ostrzy
I to z potwornym świstem

Spadają włosy z chmury
Kępkami deszczu gradu
Zbielałe włosy zgrozy
Struchlałe brody drabów

Klientów w trumny kładą
Klienci bardzo grzeczni
Wymyci ogoleni
I w ondulacji wiecznej

A mówią o nim Boże
A on po prostu fryzjer
Na chmurze gładzi ostrze
I krzywy pędzel gryzie

z tomu „Menuet z pogrzebaczem”, 1958Marek F. edytował(a) ten post dnia 07.11.11 o godzinie 13:31

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Marek Danielkiewicz

Noc barmana


Dotykam błyszczących nakrętek
Jakbym oczekiwał czułości
Na speed racku butelki z brzuchami pełnymi alkoholi
Przytulają się do siebie jak samotni
Na brzegu kieliszka ślad szminki
Rudowłosa zamawia śrubokręta – patrzę bezradny
Owady krążą wokół podświetlonej szyby
Po drugiej stronie lady klient obejmuje klienta
Would you to go with me? – pyta
Z niebieskiego shakera przelewam schłodzony gin
Na dnie oliwka otwiera zaspane oko
Wystukuję SMS: zawsze jakiś tam twój
Zawsze bardziej, niż wszystkich innych –
Psy mojego języka wysłane do twoich tętnic
Kręcisz mnie, kręci mnie wiele rzeczy w tobie
Lubię myśleć o twojej organiczności

Wyobrażam sobie kolejne zdrady
Plemniki jak karpie, nocne hierofanie
Czuję zbliżający się kryzys, taką retrospektywę z Hitchcocka

2007

„Akcent” nr 3/2009

Następna dyskusja:

Prosba o rzut okiem :)




Wyślij zaproszenie do