Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Hugo Williams

Rzeźnik


Rzeźnik odkrawa dwie porcje cielęciny.
Matowe, kruche plastry kładą się na nóż.

Rozstępujące się mięśnie sprawiają mu ból
I z ulgą podnosi wzrok, kładąc mięso na szali.

Ma młodą zaróżowioną twarz i białe rzęsy,
Jak wół. Ostatnio zawsze mnie tu obsługuje.

Wie chyba, jak wygląda moje życie. Że gdy jest zimno
Wolimy jadać w domu. I że ktoś z obcym akcentem

Potrafi ugotować tylko cielęcinę.
Zapisuje mi cenę na woskowanym papierze

I wytwornie podaje paczkę. Jego uśmiech
To urzędowa pieczątka na moim małżeństwie.

Budowlańcy

Klatka wznosi się przez rusztowanie
Jak rakieta przez czas.

Wysoko na dachu wyraźnie widzę mężczyzn
W żółtych kaskach – rozmawiają.

Jeden śmieje się z czegoś, co widzi na rzece.
Jakiś Murzyn opróżnia kieszenie.
Powoli przesuwa się dźwig,
Wlokąc przez niebo napis.

oba wiersze w tłumaczeniu Piotra SommeraRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.07.10 o godzinie 18:49
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Douglas Dunn

Z rynsztoka


Rozmawiam z mężczyzną, który zamiata rynsztok
Długą szczotką na kiju
Pokrytą twardą, niezawodną szczeciną.
"Odkąd wziąłem tę pracę
Nie chce ze mną rozmawiać nawet żona,
Ale nie było nic innego do wzięcia".
Tak, tak, tak, melancholijny człowieku,
Którego wzrok zwrócony jest na zawsze w stronę
Podartych listów miłosnych,
Resztek zeszłotygodniowych wymiocin, zapałek
I wilgotnego tytoniu, co eksplodował z bibułki,
Wiem, że marzy ci się jesień
I jej zbawienne posłanie,
Ożywione liście, które mówią ci
O rzeczach niepotrzebnych,
I opowiadają ustami nieznajomego
O czterech porach śmieci,
Cudzymi ustami, co trajkoczą
Wśród upuszczonych monet i niedopałków.

Powrót
Szare niebo to tylko płynące chmury.

Duke Ellington

Czyściciel okien nosił
Woreczek pełen drobnych
Którym wydzwaniał taksę
Za umycie szyb.

Oto jego drabiny
Zostawione przy murze.
To jego wiadro. Szmata.
Lecz okna są wybite.

Domy opustoszały
I rdza na antenach śpiewa
Zlot metalu i wiatru
I obojętnych wróbli.

W kominkach kopeć sadzy,
W splądrowanych pokojach
Stos tynku, rozbite belki,
Szczątki gazet i krzeseł.

Marzyła mi się doskonałość.
Marzenia wróciły do domu
By umrzeć tu i przylgnąć
Do mojej anarchii przekonań.

Gdyby nie było chociaż takich zmartwień.
Cała moja polityka
Przepadła na końcu ulicy
Gdzie w naturalnej ekstazie

Piękno łączy się z brudem
Gdzie przy wymarłej kolei
Nic po mnie nie zostało
Gdy poszukuję śladów

Tego, co tu robiłem –
Domator, pracuś i zakochany –
Trzy cechy, które, jak słysz,
Trzeba mi było zwalczać.

wiersz ten jest też w temacie Powroty

Jestem kamerzystą

Cierpią, a ja chwytam tylko naskórek.
Reszta jest niewyrażalna, poza
Tym, co da się zapisać. Nie można by się domyślić
Czym jest ból, choć oni mogliby cię opluć.

Film to tylko odbicie
Niezrównoważonej rozpaczy stulecia.
Już dwadzieścia wieków trwa miłość bliźniego.
Oburzenie jest czymś powszednim,
Trzyma nas z dala od ulic, pozwala obserwować.

Film nie ma własnych słów.
Jest milczącym rumowiskiem rzeczy dziejących się
Bez nas, kiedy za późno na pomoc.
A co z godnością tamtych, przyłapanych na cierpieniu?
Boli mnie to. Okradłem ich z intymności.

Moi młodzi przyjaciele myślą, że cały Film będzie sztuką.
Będzie dowodem rewolucji.
Ich filmy nie będą źle zgadywać i nie będą kłamać.
Będą filmować, co dzieje się za drutem kolczastym.
Będą zawsze znali prawdę i będą sławni.

Polityka rozmiękcza wszystko.
Prawdę znają tylko ofiary prawdy.
Cała reszta to zdjęcia – film dokumentalny
Gdzie giną głodujący i playboye.
Życie przywdziewa maskę zawodowstwa.

Życie opowiada największe z kłamstw
I samo z siebie ciągnie zyski.
Prawda to krajobraz, gdzie wciąż żyją święte plemiona,
I wszystkie soczewki Japonii i Niemiec
Nie umiałyby się na nim skupić.

Życie trzepoce na swojej ramie jak piękne kolibry.
To film, co zawsze się prześwietli.
Obraz, któremu malarz nie może znaleźć odpowiednich kształtów.
Wiersz, co odrzuca każde przymierzane słowo.
Muzyka, której nikt nie słyszał.

wiersz ten jest też w temacie Magia kina

wszystkie wiersze w tłumaczeniu Piotra Sommera

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Błażej Dzikowski

Zawodowcy


Ojciec koleżanki Niki był agentem ubezpieczeniowym. Wszedł do pokoju, kiedy koleżanka właśnie oglądała amerykański film katastroficzny i na ekranie widniały ruiny miasta Denver, zniszczonego trzęsieniem ziemi.
- W wyniku czego powstały te szkody? – spytał z ciekawością.
Z kolei przyjaciel domu był ginekologiem. Wbiegł nieco spóźniony w środek odbywającego się w domu moich teściów piątkowego przyjęcia.
- No – powiedział z głębokim zadowoleniem. – Nareszcie jakieś twarze po tych wszystkich dupach.

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Mariusz Parlicki

Biznesmen


Nie wie co to jest koniunkcja
i Prusa nie czytał,
za to ma na ręku Rolex
i duży kapitał.
Jada drogo i wykwintnie,
jeździ Mercedesem
i ma jak stodołę willę,
a przy willi – piesek,
który zagryzł trójkę dzieci
i zjadł listonosza,
lecz właściciel go wybronił,
bo nie szczędził grosza,
dla policji, dla sędziego,
i dla rodzin ofiar.

Jednym słowem dobry facet
i zwierzęta kocha.

Żonę próżną ma i piękną,
czyli, jak należy,
kościół wspiera hojną ręka,
choć w Boga nie wierzy.
Jest prezesem kilku spółek
i w partii działaczem.

Jednym słowem gospodarny
i aktywny facet.

Czasem ktoś w gazetach pisze,
że to kręt i oszust,
lecz po burzy, czas na ciszę,
dostał tyle głosów
na wyborach, że gazety
wszystko odwołały,
a on kupił je na kredyt.
Procent był tak mały,
ze w zasadzie go nie było.
Z czasem banku zarząd
cały kredyt mu umorzył.

Trzeba trzymać z władzą.
Teraz właśnie jest ministrem
i kradnie tak wiele,
że niedługo, tylko patrzeć,
jak będzie Premierem,
a jeżeli biedakowi
noga się powinie,
zajmie fotel w ambasadzie
lub dom – w Wołominie.

wiersz jest też w temacie Portret (super) męskiMarek F. edytował(a) ten post dnia 08.07.10 o godzinie 20:25

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Jehuda Amichaj

Stewardesa


Powiedziała, żeby zgasić wszystko, co grozi ogniem,
lecz nie wymieniła fajki, cygar ani papierosów.
Powiedziałem w myśli: ty sama grozisz wspaniałym ogniem,
ale nie wymieniłem konkretów.

Kazała mi zaciągnąć pasy
i przymocować siebie do fotela.
Odrzekłem w myśli: wszystkie zatrzaski w moim życiu
niech będą skrojone na wzór twoich ust.

Powiedziała: życzy pan sobie kawy teraz,
później czy wcale?
I minęła mnie natychmiast
wysoka jak kwietniowe niebo.

Jasna blizenka na jej ramieniu
świadczyła, że nigdy nie zachoruje na ospę,
a oczy świadczyły, że nigdy więcej się nie zakocha;
należy, niestety, do partii konserwatywnej,
której członkowie znają jedną wielką miłość
w całym życiu.

przełożył Aleksander Ziemny
Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Bronek z Obidzy

Rębacz


Zginał plecy worek zgrzebny,
gdzie wśród rzeczy niepotrzebnych
miał przyrządy do ostrzenia,
złom z kamienia.
W kształt osełek wyciosane, wygładzone
licem ostrza, co na przestrzał przy rąbaniu
cięło tor w powietrza drganiu.

Wprawną ręką prowadzony, topór, dopadając kloca,
rwał na dwoje drewna słoje, strzelał pień, jak proca w ręce,
która już nie może więcej.

Gawiedź go nazwała katem, lecz to on był jej ofiarą,
często topór przed tą zgrają ciął powietrze;
rzekłby kto - wysłannik piekła, gdy na wietrze
wiatr wplątywał siwe włosy w mocne ciosy,
lecz pod ciosem nikt nie krwawił,
machał jakby błogosławił,
znacząc krzyż wzniesiony w trwodze,

w końcu topór wsparł przy nodze,
zawstydzony zuchwałością
dziurę wiercił szpicem w ziemi,
tępiąc rzaz pośród kamieni.

Gdy się całkiem ciżbie znudził - przestał,
jakby się przebudził, potarł kark z ósmym krzyżykiem,
wolno poszedł do strumyka, drżącą ręką wziął osełkę,
gładząc ostrze przed robotą, znów kłak w ręce się wplątywał
a on śpiewał, śpiewał, śpiewał.
Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Bronek z Obidzy

Iskierka zgasła


Teraz powiedzcie mi, kowalu, czy tam się takie gwiazdy palą?
Tak! Takie jak iskierki w kuźni, tylko nie mówcie mi, że później,
jak wtenczas gdym w kącie oparty, a Wy, nadęty miech dla żartu
uwolniliście z taką mocą, że iskry - jak te gwiazdy w nocy.

Czy halny głaszcze Was oddechem, jak tamten wyzwolony z miechu,
i nie brakuje go z powrotem?.. Nie odkładajcie słów na potem.
Kiedyś tak chętnie gadaliście, gdy wiatr do kuźni naniósł liści:
zostaw te drzwi, on sam posprząta; i znowu podglądałem z kąta.

Powiecie coś kowalu wreszcie, czy zacięliście się jak kleszcze,
te, które chciały z liści płomień… Lecz nie otwarły się już w dłoni,
i tylko wiatr, ten wiatr, co sprząta, to Was postawił teraz w kącie.
Czerwień zaczęła czerń przerastać... a potem, cyt - iskierka zgasła.

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Albert Giraud*

Bladolica praczka


Bladolica praczka pierze
zblakłe chusty nocą ciemną:
z bieli ołowiowej ręce
zanurza w potoku głąb.

Pełzną przez polanę wiatry,
poruszają potok z lekka.
Bladolica praczka pierze
zblakłe chusty nocą ciemną.

Łagodna służąca nieba
w gałęzi przymilnym cieniu
na ściemniałych łąkach płótna
tkane światłem rozpościera,
bladolica praczka — księżyc.

przełożyła Krystyna Jackowska-Pociejowa

*notka o autorze, inne wiersze i linki
w temacie W języku Baudelaire'a
Anna B. edytował(a) ten post dnia 10.07.10 o godzinie 13:07

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Antón Arrufat

O praczce


Żywiołem moim jest woda.
Mówią że święta, że ludzie oddają jej cześć.
Ja innych bogów wielbię.

Przechodzą ludzie w czystych koszulach.
Prałam je po południu, o świcie.
Przeglądam się w tarze: jestem stara.
Kto pamięta, że moje dłonie
prały te koszule?

Moja matka straciła rękę w wodzie.
Woda jest dla mnie bóstwem nieprzyjaznym.
Znalazłam ją martwą na podwórku,
z kikutem w namoczonej bieliźnie.
Zajęłam jej miejsce. Mam po niej w spadku tarę.
Muszę ją szanować, prawda?
Przynieś mi mydło, dzieciaku.

przełożyła Krystyna Rodowska

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Listopad i listonosz


Jest listopad czarny, trochę złoty,
mokre lustro trzyma w ręku ziemia.
W oknie domu płacze żal tęsknoty:
Nie ma listów! Listonosza nie ma!

Już nie przyjdzie ni we dnie, ni w nocy,
złote płatki zawiały mu oczy,
wiatr mu torbę otworzył przemocą,
list za listem po drodze się toczy!

Listonosza zasypały liście,
serc i trąbek złocista ulewa!
ach i przepadł w zamęcie i świście
list, liść biały z kochanego drzewa!...

Modelka

Jak stos pereł świeci w kącie modelka,
wśród głów, sztalug, papierów, jaśniejąca i wielka.
W roztopionym owalu leży na dywanie,
z ręką zwisającą jak kiść róży.
Wkrótce wstanie, koszulą się zachmurzy,
włoży czarne półślepe buciki
zapinane na nieliczne guziki i zniknie za parawanem,
i wyjdzie,niby słońce zaćmione suknią i kaftanem.

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Stanisław Grochowiak

Fryzjer


Leszkowi Terleckiemu

Na chmurze W potop W upał
On stoi pędzel gryzie
On stoi brzytwę ostrzy
Zielony całkiem fryzjer

A kitel na nim brudny
A wszystko na nim zwisłe
On stoi Brzytwę ostrzy
I to z potwornym świstem

Spadają włosy z chmury
Kępkami deszczu gradu
Zbielałe włosy zgrozy
Struchlałe brody drabów

Klientów w trumny kładą
Klienci bardzo grzeczni
Wymyci ogoleni
I w ondulacji wiecznej

A mówią o nim Boże
A on po prostu fryzjer
Na chmurze gładzi ostrze
I krzywy pędzel gryzie

z tomu "Menuet z pogrzebaczem", 1958Marek F. edytował(a) ten post dnia 10.07.10 o godzinie 17:44
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Seamus Heaney*

Robotnik drogowy


W sztywnym jak kora drelichu,
z młotem przykuwającym mu przeguby
do iłołupka, stoi tam
gdzie nawierzchnia jest nierówna

i gdzie wyboje zachodzą
na wolniejsze pasmo szosy
i macha, żeby zwolnić. Bagniska
które omija tłuczeń drogi

połknęły przed czterema laty
jego żółty buldożer i ułożyły go
w pobliżu siedlisk nad jeziorem, wydrążonych łodzi,
dzid, toporów, kościanych szpilek,

tego wszystkiego, co jest mu obojętne.
Nie zmiękł pod wpływem
niepogody ani obelg,
mój podłączony do twardego rdzenia

brat i stróż,
wyrównujący dalej
tę odciśniętą pręgę
krzywej świata.

tłum. Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Tom Paulin

Kamieniarz


Kiedy pracuje obok cmentarza
W oświetlonym oknie warsztatu,
Cyzelując daty i nazwiska
Na tanich marmurowych płytach,
Jego potulna siła drażni nas.

Odwrócony tyłem do ulicy,
Żłobi w nich tę miłość
Którą umarli nie mogą się przejąć,
W swoim spranym drelichu
Jest bardziej funkcją

Niż sobą. Ludzie
Przywykli do niego
Kiedy tak ślęczy pilnie
Złocąc wycięte litery,
Wystawiony na pokaz, kamieniarz.

Doris, Ukochana Żona
I matka albo ŚP.
Agnes,
ich imiona należą
Do wszystkich, ale zapominamy o nich,
Przelotnie dostrzegając tkliwość

Na nagim kamieniu, kilka martwych;
Lub, kiedy ruch gaśnie,
Słysząc jak z zakładu pogrzebowego
Obok, dyskretne postukiwanie
Wtóruje jego uważnemu kuciu.

tłum. Piotr Sommer
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Tak było

O piątej rano młody piekarz
wraca po pracy
do domu
idzie powoli lekko przygarbiony
stawia niezgrabnie ciężkie kroki
pod pachą niesie
zarumieniony poranną
świeżością
bochenek chleba część jego
wypłaty za ciężką pracę

tak było zawsze ale
piekarze przedstawiciele
najważniejszego na świecie zawodu
to byli dorośli silni mężczyźni
a ten w wieku mojego syna
to jeszcze dziecko

24. 05. 2010

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Walt Whitman

Iskry spod koła


Tam, gdzie miejski nieustanny tłum śpieszy przez cały dzień,
Odchodzę na bok, przyłączam się do patrzących dzieci, zostaję z nimi.

Tuż przy jezdni, na skraju chodnika,
Szlifierz pracuje przy swoim kole ostrząc wielki nóż.
Pochylając się uważnie trzyma go przy kamieniu stopą i kolanem.
Miarowym ruchem stopy nadaje szybki obrót, lekko przyciska pewną ręką.
Obfitym złotym strumieniem lecą wtedy
Iskry spod koła.

Ta scena i jej szczegóły przenika mnie i zostaje we mnie:
Smutny stary człowiek ze spiczastym podbródkiem, w wytartym ubraniu,
z szerokim skórzanym pasem na ramieniu,
Ja w nadmiarze, płynny, duch dziwnie wędrujący, teraz tu zatrzymany,
Ta gromadka (niezamierzony składnik szerszej całości),
Uważne, ciche dzieci, hałaśliwa, dumna, nieposkromiona ulica,
Niski, chrapliwy ton wirującego kamienia, lekko przyciskane ostrze,
Sypiący się, opadający, rozpryskujący się złoty deszcz,
Iskry spod koła.

przełożył Czesław Miłosz

Wersja oryginalna pt.„Sparkles from the Wheel” w temacie
Poezja anglojęzyczna


Obrazek

Wiersz jest też w temacie Motyw koła w poezjiKrzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 07.06.11 o godzinie 18:28

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Charles Bukowski*

robotnicy


bez przerwy się śmieją
nawet kiedy
spadnie deska
i zniszczy komuś twarz
albo zniekształci
ciało
nie przestają szczerzyć zębów,
słabe oświetlenie
zmiana koloru oczu
w przestraszoną bladość
a oni się śmieją;
przedwcześnie
pomarszczenie i głupkowaci
żartują z siebie samych:
facet który wygląda na
sześćdziesiątkę powie:
mam 32 lata, wtedy
znowu wybuchają śmiechem
wszyscy bez wyjątku;
czasami wypuszczani są T a m
aby zaczerpnąć powietrza
ale łańcuchy których nie potrafiliby
przerwać
nawet gdyby chcieli
szybko zmuszają ich do powrotu;
wypuszczeni poza zakład chodzą
pośród wolnych ludzi
i śmieją się dalej,
idą powłócząc bezmyślnie
nogami
jak gdyby pomieszało się im
w głowach; na wolności
przeżuwają kromki chleba
targują się śpią liczą grosz w kieszeni,
gapią się na zegar
i wracają;
zdarza się im w tym uwięzieniu
utrzymać powagę,
mówią wtedy o świecie T a m,
o tym
jak strasznie
musi być
kiedy się jest zamkniętym na zawsze
T a m, nigdy nie wpuszczonym
z powrotem tutaj;
tu przy pracy jest ciepło
i trochę się tutaj
pocą,
pracują ciężko i
dobrze, tak ciężko
że puszczają im nerwy
i cali drżą,
ale to nic przecież często
chwała ich ci
którzy dzięki nim wznieśli się
wysoko
jak gwiazdy,
teraz gwiazdy
czujnie obserwują
badają czy
aby ktoś może nie
usiłuje pracować
wolniej albo pracuje
bez przekonania, może
ktoś udaje
chorego
aby trochę
odpocząć (na odpoczynek
trzeba zasłużyć i wykorzystać
go by wykonywać
pracę lepiej).
czasami jeden z nich umiera
albo popada w obłęd
wtedy S t a m t a d
przychodzi ktoś nowy
i dostaje swoją szanse.

byłem wśród niech
przez wiele lat;
na początku ich praca
wydawała mi się
monotonna, nawet
głupia
ale teraz widzę
że wszystko ma sens,
że pracujący
bez twarzy
nie są wcale tacy
brzydcy, że głowy
bez oczu –
teraz wiem że te oczy
też widzą
że potrafią
robić to co robią.
pracujące kobiety
są często najlepsze,
przystosowują się do tego naturalnie,
z niektórymi z nich
kochałem się w czasie przerw;
z początku kojarzyły mi się
z małpami w kobiecym ciele
ale potem kiedy
zrozumiałem więcej
zdałem sobie sprawę
że są tak samo żywe
i prawdziwe
jak ja.
parę nocy temu
stary pracownik
siwy i ślepy
a więc już bezużyteczny
odszedł na rentę
odszedł T a m.
przemowy! chcemy przemowy!
krzyczeliśmy.

to było prawdziwe
piekło, powiedział.

wybuchliśmy śmiechem
wszyscy, a było nas
4000:
zachował poczucie
humoru
do samego
końca.

przełożył Piotr Madej

*notka o autorze, inne wiersze i linki w temacie Poezja anglojęzyczna

wiersz jest również w temacie Śmiech
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Zdzisław Prus

Sprzątającej w kościele zebrało się na szczerość


gdybym się urodziła chłopakiem
poszłabym na księdza
na pewno
jak amen w pacierzu
każdej niedzieli
gdy tylko z babcią wróciłam
z kościoła
zamykałam się w
swoim pokoju
i odprawiałam mszę
dla lalek
mama przestrzegała
że to grzech
tak pajacować
ze świętych rzeczy szopki
sobie robić
z czasem wyrosłam z tego
ale nie do końca
bywa że kiedy
wyszoruję posadzkę
ławki powycieram
powiędłe kwiaty wybiorę
sprzed bocznych ołtarzy
a świętemu Antoniemu
co lubię najbardziej
kamienne czoło
mokrą szmatką przetrę
i kiedy w całym kościele
nie ma duszy żywej
to wtedy - - bywa
że odstawię kubeł
by sobie przysiąść
choć na małą chwilkę
w konfesjonale
tym najładniejszym
gdzie spowiada proboszcz
i myślę wtedy
fartuchem przysłaniając oczy
o babci o mamie o lalkach
i o tym
że to moje życie
jednak nie najgorzej mi się
ułożyło

Ubojowiec dementuje plotki

kto się dowie
gdzie pracuję
zaraz mnie o to pyta
jakby nie było
ważniejszych tematów
na tym świecie
jakby wszystko co ludzkie
było nam obce
a tylko co bydlęce
chwytało za serce
a więc oświadczam
po raz nie wiem który
nie
cielęta nie płaczą
na rzeź prowadzone
ani krowy ani owce
czasem strużka
jakiegoś śluzu
wycieknie im z oka
i to wszystko
i nic poza tym
jesteście rozczarowani
wiem
i nie mogę zrozumieć
dlaczego
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Michael Longley

WIĄZANKI

Urzędnik państwowy


Szykował sobie na śniadanie sadzone jajka
Kiedy ktoś wszedł do kuchni i go zastrzelił -
Kula weszła ustami i przebiła czaszkę,
Książki, które czytał, melodie, które umiał zagrać.

Leżał w szlarfoku i piżamie, kiedy tamci
Opylali kredens, by zdjąć odciski palców,
A potem wycofywali się przez ogród
Robiąc notatki, zdjęcia, pomiary odległości.

Zwinęli go jak czerwony dywan i zostawili
Jedynie otwór po pocisku w szufladzie na sztućce -
Wdowa przyniosła później później młotek oraz dłuto
I usunęła czarne klawisze z jego fortepianu.

wersja oryginalna pt.”The Civil Servant”
w temacie Poezja anglojęzyczna


Sprzedawca warzyw

Prowadził porządny sklep, i umarł
Obsługując nawet handlarzy śmiercią
Co go zastali jak zwykle zajętego
Po drugiej stronie lady, z zapasem
Wiązanek na Boże Narodzenie i
Choinek na chodniku przed sklepem.

Astrologowie albo trzej mędrcy,
Co niezadługo być może wyruszą
W kierunku małego domu na Shankill
Albo Falls, powinni przystanąć, żeby
Kupić podarki u Jima Gibsona,
Daktyle, kasztany i mandarynki.

wersja oryginalna pt.”The Greengrocer”
w temacie Poezja anglojęzyczna


Robotnicy z fabryki lnu

Zęby Chrystusa poszły do nieba razem z nim -
Przez dziurę w jednym z trzonowców
Gwiżdże wiatr – za odsłonięte kły na dobre
Przytwierdzono go do zimowego nieba.

Oślepiła mnie jasność tamtego uśmiechu
I pamięć sztucznych zębów mojego ojca
Wypełniających kubek – spowitych pęcherzykami
A po wyjęciu z ust, grymasem śmierci.

Kiedy zmasakrowano dziesięciu robotników
Na jezdnię obok nich leciały okulary,
Portfele, bilon i sztuczna szczęka -
Krew, resztki pożywienia, chleb, wino.

Zanim ponownie będę mógł pochować ojca
Muszę oczyścić okulary, włożyć mu je
Na nos, kieszenie napełnić pieniędzmi
I w martwe usta wsunąć mu protezę.

wersja oryginalna pt.”The Linen Workers”
w temacie Poezja anglojęzyczna

z tomu "The Echo Gate", 1979

tłum. Piotr Sommer


Lodziarz

Rum z rodzynkami, wanilia, toffi, orzech, brzoskwinia -
Składałaś te smaki do rymu. To było jeszcze zanim
Zamordowano lodziarza z Lisburn Road i zanim
Położyłaś mu goździki pod lodziarnią.
A ja ci nazwałem po imieniu wszystkie kwiaty polne
Jakie widziałem w Burren jednego dnia: wrzos,
Jaskier, bodiszek, dzięgiel, lebiodka, dębik,
Firletka, trybuła leśna, rosiczka, szałwia, wyka,
Gwiazdnica, przytulia, krwawnik, powój, kurzyślad.

z tomu Gorse Fires", 1991

tłum. Piotr Sommer

wersja oryginalna pt.”The Ice-Cream Man"”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 31.05.11 o godzinie 09:21

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Reiner Kunze

murarze oparci w drzwiach baraku


Jeśli mierzyć poziomnicą flaszek piwa w rękach,
stoją pod kątem prostym
do deszczu

Słoneczny weekend
będzie ich tajemnicą
bez podatków

Nocą nadszedł deszcz
i dobrze jest na mur beton:
żadna tam dzisiaj robota

przełożył Jakub Ekier

konto usunięte

Temat: Zawody i profesje widziane okiem poety

Charles Simic*

Czyściciel okien


I znów to skrzypienie szafotu
W górze, gdzie się zbiegają wszystkie nasze myśli.
Wiszący wraz z zawrotem lekkomyślnej głowy
Na skórzanym pasie,

Dwadzieścia pięter nad ziemią
W zimnym powietrzu późnego listopada,
Przeciera zapaćkane szyby
Tych niezliczonych okien

Nie dających się otworzyć,
Zabarwionych przeciwsłonecznie,
Odbijających chmury (które, jak posągi
Jeźdźców, widmowych oswobodzicieli,

Wznoszą szable przed tymi ciemnymi biurami),
Anonimową rzeszą
Chylących się w podziwie
Nad bezużytecznością tej dzisiejszej pracy.

przełożył Stanisław Barańczak

*notka o autorze, inne wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Marta K. edytował(a) ten post dnia 14.07.10 o godzinie 18:55

Następna dyskusja:

Prosba o rzut okiem :)




Wyślij zaproszenie do