Temat: Pochodnie, świece, znicze - symbolika ognia i poetyckie...
Andrzej Babiński
Znicz I
Jeśli jest tu co potomne, w zaprzeczeniu swym nieodwrotne
składam ramię na ramię, może wawrzyny splatam, a może śpiewam Żal.
Wylewny jak potop z dna sumienia, długom pisał na sumieniu
- na próżno. Dziś otwieram dłoń, z dłoni czytam testament.
Wyszedłbym z domu, by zupełnie zbezdomnieć
lecz zamieszkiwałem długo w upiornej twierdzy, by po mieście
kroczyć upiorem...
Tyle mam utrat, żem Ziemię pod stopami utracił...
nikt przede mną nie wydarł tylu z serc powiernictw,
by zapalić nad sobą Znicz...
nikt nie zdeptał tylu żmij, na widok których Znicz już truchlał...
nikt nie domagał się od bliźnich spokoju jak łaski,
by czcić się tym spokojem, który pozagrobowy...
Jeśli jest jaka siła, to siła z podźwignień,
że duch się wciela w Fausta. Nie wiesz czy przetrwasz, dożyjesz
do głoski... GNIEW jest, gniew na światła...
ZNICZ
Znicz II. Ratuje mnie oczu groza
Jeśli jest tu co potomne, w zaprzeczeniu swym nieodwrotne
tak puste jak gadanie nadaremne, że historia to podtekst
odkląć kamień
nie płaszcz – las z pleców zrzucam, wracam z ogniem
wracam z pożogą. W gruz rzucałem pomniki, burzyłem miasta
wyzwalałem ziemię... Łamię się, jak opłatkiem w wigilię
z tobą skrawkiem ziemi po której chodzę... łamię się
jak opłatkiem, a że jest we mnie groza
(ratowała mnie oczu groza) to dlatego że niczego się nie wypieram
i z niczego nie wycofam. Wyrzekłem się tyle, że ze słów swych
nie wolno mi się wycofać... I niechże tu wszyscy zamrą
na mój widok... odejdę na odległość ZNICZA Jakbym już
żywa pochodnia był, spiskowiec czy zamachowiec Nieprawda
za wiele mam wrodzonego obycia...
Kraj jest mały Od domu do poczty w miłych uliczkach
Własne kroki ludzi dobrze ułożonych
Na krzyk jednego wróbla w sercu się krzewi
Żyć nie można bez wróbla by być powszednim dalej za świergotem to przekleństwa...
Znicz III. Sumienie stanie pionem
Jeśli jest tu co potomne, w zaprzeczeniu swym nieodwrotne
znajdę scenę i ścianę, że sumienie stanie pionem
nie zmylę się w słowie, lecz zamrę w przestrachu
gdy zginę w szepcie Wykradłem jeden wymiar temu światu
wymiar sprawiedliwości i ten mi starczy
Po co tu błagałem o zrozumienie i miłosierdzie?
trzebaż mi było od razu być zaklinaczem i wklinaczem
... po co zapragnąłem odnaleźć swą wielką przestrzeń?
gdy utraciłem miłego adresata znajdę jakąś pamiątkę serca, wątpliwe będzie
czy zwróci mi ją szubrawiec
Lecz odmieszkałem te ściany zdradne Obaliłem je krzyżem
odszedłem Odszedłem chatynka stała na jednej nodze Głusza śnieżna dokoła
i byłby znów obłęd, gdyby nie było ziemi pod stopą
Lecz była ziemia
I wszędzie to za plecami słyszałem:
był tu jeden przybłęda co... absolutnie czuł
Znicz IV
Jeśli jest tu co potomne, w zaprzeczeniu swym nieodwrotne
w toaście kieliszkiem się trącam o kieliszek
i jak góra pozostanę samotny...
Z całej nadziei w mrokach zamków... z całej nadziei z promykiem
odejdę na czole – po inną nadzieję. I jak zdrajca będę krążył
na cenzurowanym
O schodek niżej w mrokach ze Zniczem lecz zamurowany
umniejszę się o imię Za mną jest promyk światłocienia, który legł
na dnie zwątpienia. Nie ma najwyższej górnej ręki, która mój dar
strąci i rozsypie
Nie ma nieba – jest omyty krwią kruszec, że wróg mnie musi uznać
aż takie przezwyciężenie i wywalczenie...
z tomu „Znicze i inne wiersze (1954 – 1983)”, 1985
wiersze te są też w temacie ”Poeci przeklęci”, tam również notka
o autorze.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 30.11.10 o godzinie 18:50