Temat: W Polsce jest za mało zbiorników retencyjnych!
Piotr Baryła:
Krzysztofie tutaj możemy się zastanowić co zrobić, aby coś poprawić. Możemy się też pospierać na temat odszkodowań, gospodarki wodnej itp. Mówię całkiem poważnie i zapraszam do dyskusji, chętnie dowiem się, jak zapobiegać kolejnym powodzią
Bez robienia offtop'a w temacie o zbiórce dla powodzian, zacytuję TUTAJ Twoje wypowiedzi z tamtego wątku i TUTAJ się do nich bezpośrednio odniosę.
Piotr Baryła:
Dobra, wypowiem się po raz ostatni. Kompletnie mnie nie obchodzą Twoje poglądy, bo to NIE JEST TEMAT POWÓDŹ, ALE "POMÓŻMY POWODZIANOM"
Toteż do pomocy powodzianom się w swojej wypowiedzi odniosłem, pisząc iż twierdzenie iż jest to "obywatelski obowiązek" jest w MOJEJ ocenie zwykła hipokryzją, oraz argumentowałem dlaczego tak właśnie sądzę, a nie inaczej (stąd nawiązanie do polityki, czy gospodarki zasobami wodnymi w Polsce).
Ja nie czekam na powódź bo nikomu nie życzę źle, ale tak, wybierzemy jednego z 2 kandydatów
Ja również nikomu źle nie życzę, ale zasady są proste: jeśli dajesz dziecku żyletkę to masz pełne prawo zakładać, że bawiąc się nią, zrobi sobie krzywdę, a jeśli taką a nie inną mamy gospodarkę wodną w Państwie to również pewne jest, że powódź (szybciej lub bliżej) będzie i wiadomo jak będzie ona wyglądała. Jak się ktoś bardzo prosi o nieszczęście nie robiąc nic by temu zapobiec to je w końcu dostaje - tak odbieram powódź (zarówno tegoroczną jak i tę z 1997 roku).
No dobrze, odniosłem się. jak widzisz rozumiem co piszesz i mam tego świadomość, w zdecydowanej większości się nawet zgadzam, ale czy to wnosi coś do tematu??? To nie zmienia absolutnie NICZEGO w kwestii, że ludzie potrzebują zwyczajnej pomocy.
Owszem wnosi - pewnie, że potrzebują, ale warto chyba mówić dlaczego tej pomocy potrzebują zamiast bezmyślnie cieszyć się, że "rząd da" albo "ludzie dadzą" (organizujący podobne do Twojej zbiórki), a za chwilę będzie "po staremu" (czyli oczekiwanie na kolejne nieszczęście w słodkim nicnierobieniu).
Jeśli idziesz do szpitala ze złamaną ręką to udzielą Ci pomocy, czy spytają dlaczego chodziłeś po śliskiej nawierzchni, dlaczego nie odśnieżyłeś schodów, dlaczego byłeś nie ostrożny.....? Owszem, później warto się zastanowić nad wymianą płytek przed domem na mniej śliskie, ale najpier potrzebujesz doraźnej pomocy.
Oczywiście, że nie zapytają po jakiej nawierzchni chodziłeś, bo najpierw zapytają o to, czy jesteś ubezpieczony :) Pod samym szpitalem możesz równie dobrze skonać i nikt Ci pomocy nie udzieli (jeśli o własnych siłach się tam doczołgałeś, a nie dowiozło Cię pogotowie - były już takie przypadki w kilku miastach i szpitalach, ale... nie róbmy offtopa).
Ja rozumiem, że skończyłeś jakiś tam wydział na politechnice łódzkiej, wiem że to ciężkie i męczące studia bo właśnie kończę Warszawską- wiem że wyniosłeś z tego trochę wiedzy i znasz się na zbiornikach retencyjnych lepiej niż reszta Piotrkowian razem wzięta, ale nie o to tu chodzi- jeśli chcesz to działaj w temacie po swojemu- zamiast dużo mówić spróbuj coś zmienić w tym kraju.
Gwoli ścisłości - nie skończyłem i nie uzyskałem tytułu inżyniera. Nie czuję się też w tym ani żadnym temacie mądrzejszy niż reszta piotrkowian razem wziętych - ale wiedzy owszem trochę wyniosłem i jestem w temacie zorientowany. Pracuję w zupełnie innym zawodzie (jako informatyk) i na tej płaszczyźnie działam i się realizuję - zmieniając ten mały kawałek świata na lepsze.
Ja zamiast mówić, że nie wybudowali zbiorników wolę zebrać kilka kawałków chleba, parę śpiworów i pojechać pomóc zwyczajnym ludziom. Bo zbiorników nie wybuduję, a gadaniem nic nie zdziałam
Gadaniem do samego siebie nie zdziałasz nic, ale rozmową z ludźmi i informowaniem/edukowaniem ich przede wszystkim zdziałać możesz bardzo wiele. Co z tego, że znajdzie się ktoś z głową na karku i będzie chciał gdzieś wybudować zbiornik retencyjny czy spalarnię śmieci (odrębny temat, ale problemy podobne) jeśli niedoinformowana przez nikogo okoliczna ludność pogoni go z widłami? (dosłownie i w przenośni). Jeśli nie będziemy mówić i dyskutować o problemach naszego kraju to NIC się w Polsce nie zmieni, w końcu po co zmieniać coś co jest "dobre", prawda? (bo jeśli nie mówi się otwarcie, że coś jest złe to wszyscy myślą, że jest dobre).
Myślisz, że dlaczego w swoich porównaniach odnoszę się do krajów Europy? Bo jesteśmy w końcu częścią tej Europy, więc do tych krajów nas porównuję pisząc o typowo polskiej amatorszczyźnie w wielu dziedzinach, która to ZAWSZE kończy się dla nas Polaków niezbyt miło. Nie jest głupi ten kto głupio postępując wyciąga ze swojego zachowania wnioski. Sztuką jest uczyć się na błędach i powinniśmy to robić ucząc się - nie tylko na tych własnych, ale również na cudzych.
Mówisz mi, że jak mi się nie podoba to mogę wyjechać. Pewnie, że mogę - urodziłem się i wychowałem w Piotrkowie, teraz mieszkam w Toruniu, za jakiś czas mogę mieszkać np. w Poznaniu, albo i w Niemczech - biorę pod uwagę wszystkie te opcje. Mam tu jeszcze coś do zrobienia i dopóki tak jest - robię to, ale nie wykluczam, że moja własna cierpliwość też ma swoje granice. Nie jest mi wstyd, że na tle wielu krajów Europy wypadamy bardzo kiepsko, ale wstyd mi gdy widzę, że NIC z tym nie robimy i kiedy słyszę, że "jest ok". Przyznajmy wreszcie otwarcie, że mamy jeszcze wiele do zrobienia (a nie, że "nasza kiełbasa przegoniła już dawno ich kiełbasę") i zacznijmy iść do przodu. Nie rozwijając się, nie stoimy w miejscu, ale się cofamy.