Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154
Miałem już nie pisać w tym wątku aby nie prowokowac zbędnych dyskusji, ale czuje się w obowiązku zwrócenia uwagi, że załoga wykonywała podejście nieprecyzyjne.
A w takim podejściu, jak sma nazwa wskazuje, nie ma możliwości utrzymania precyzyjnego położenia samolotu na ścieżce schodzenia. Nie znam człowieka, który jest w stanie utrzymać samolot o masie kilkudziesięciu ton lecący z prędkością około 300 km/h z dokładnością do kilku czy kilkunastu metrów wysokości.
Owszem, można skorzystać z autopilota ale i "on" bez precyzjnych sygnałów systemu lądowania (ILS) sam z siebie nie poprowadzi samolotu idealnie po ścieżce.
Dlatego nie można stosować skrótu myślowego, że skoro na mapie podejścia zaznaczono 400 m nad "dalszą" i 60 m nad "bliższą" to pilot ma precyzyjnie takie wysokości utrzymać. One są tylko oreintacyjne i nikt nie siedzi w kabinie z kalkulatorem licząc prędkość opadania, tylko korzysta z zamieszczonej na mapie podejścia tabeli wg której w zależności od prędkosci lotu dobiera prędkość opadania. Utrzymuje te parametry aż do osiągnięcia wysokości decyzji - jeśli nie widzi ziemi lub świateł pasa to, jak to ładnie Andrzej ujął "spierdala".
Aby mozna utrzymać precyzyjne schodzenie (z dokładnością do metrów czy nawet centymetrów) należy korzystać z precyzyjnego systemu (ILS) - ale uwaga, tutaj też przy warunkach widzialności 400 czy 200 m, pilot nie da rady - podejście wykonuje "automat" bo tylko jemu "ręka nie zadrży".
Tomasz Jesiołowski edytował(a) ten post dnia 12.06.10 o godzinie 13:07