Temat: "Bo w górach jest wszystko co kocham"
- Nie mieli odpowiedniego ubioru (podczas zimowych wypraw trzeba miec jakas balaklawe na twarz i najlepiej GOGLE - a zobaczcie jak wyglada autor na zdjeciu!
A np. bedac w zeszlym roku na Kasprowym, gdzie mialem nieco wiekszy wiatr (120 km/h) nie mialem wiekszych problemow ze zjazdem ze szczytu, nie bylo mi zimno itd. A kolega, ktory mial tylko narciarska czapeczke i okulary, nie gogle, przezywal dramat, bo w zamieci gubil sie, wywracalo go itd. , byli za cienko ubrani (odmrozone palce). Plus za folie, jaka posiadali
- Nie mieli wystarczajacej ilosci pozywienia i picia (ciepłego) + energizerow.
- Nie znali dobrze góry (po zejsciu na odpowiednia strone MUSIELIBY trafic na szlak)
- Nie znali dobrze warunków zimowych (w sytuacji awaryjnej [np. brak łączności z GOPR] po zejsciu max 300-400 metrow w pionie, a Diablak ma duże stromizny, wiec nie szli by dlugo, warunki pogodowe uleglyby znacznej poprawie
- Nie mieli ni raków ni rakiet
- Mieli GPS a nie umieli sie nim prawidłowo posługiwać
+ Mieli pokorę dla gór
+ Mieli pojęcie o niebezpieczenstwie i nie wstydzili się zadzwonic po GOPR, nie rozdzielali się itd - NIE NAROBILI GŁUPOT!
+ Mieli kupę szczęścia (40 min na dotarcie GOPRowców, brak wypadków typu skręcenia, złamania itd)
Ergo: Ekstremalne warunki dotknęły średnio zaawansowanych (zimowo) turystów. Nie stracili głowy - wyszli cało. W sumie bardziej przygoda niż dramat.
PS:
Mnie dużo "prostsze" górki niz Babia (Gorce) nauczyły pełnego szacunku dla gór zimą. W lecie 2-godzinna trasa: Stare Wierchy - Turbacz, w warunkach zimowych niemal zegnalismy sie z zyciem.
A komorek wtedy nie było...