Temat: Projekt typowy - za i przeciw
Witam
Powtórzę jeszcze raz to, co Pani powyżej próbuje podważyć - z punktu widzenia prawa budowlanego projektant adaptujący ponosi pełną odpowiedzialność za rozwiązania zawarte w adaptowanym projekcie, natomiast sprzedawca "projektu typowego" w formie wydawnictwa nie ponosi żadnej. Pozwolę sobie zacytować opinię izby zawodowej oraz informację prawna dot. stosowania projektów i niezbędnych uprawnień projektantów do załączenia:
"Zgodnie z interpretacją ustawy projekt przeznaczony do wielokrotnego zastosowania (tzw. projekt gotowy), po przystosowaniu do warunków konkretnej inwestycji, może stanowić projekt architektoniczno-budowlany w rozumieniu art. 34 ust. 3 pkt 2 ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (Dz. U. z 2000 r., Nr 106, poz. 1126 z późn. zm.), będący częścią projektu budowlanego zatwierdzanego w decyzji o pozwoleniu na budowę.
Za wszystkie rozwiązania zawarte w projekcie budowlanym odpowiada osoba dokonująca przystosowania projektu gotowego do wymagań decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu oraz do warunków otoczenia. Osoba ta jest projektantem w rozumieniu art. 20 Prawa budowlanego, ze wszystkimi wynikającymi z tego faktu prawami i obowiązkami, w związku z czym musi być członkiem właściwej izby samorządu zawodowego (zob. art. 6 ust. 1 ustawy o samorządach zawodowych architektów, inżynierów budownictwa oraz urbanistów).
Oznacza to, że w celu spełnienia obowiązku, o którym mowa w § 3 ust. 1 pkt 4 Rozporządzenia w sprawie szczegółowego zakresu i formy projektu budowlanego, w projekcie budowlanym należy na stronie tytułowej zamieścić tylko dane osoby będącej projektantem. Przy czym, niezbędne jest złożenie podpisu na oryginalnym projekcie stanowiącym załącznik do wniosku. Pozostałe załączniki mogą stanowić kserokopię oryginału z naniesionym podpisem.
Nie ma również potrzeby załączania do projektu kopii uprawnień osoby, która faktycznie sporządziła projekt gotowy, lecz jedynie osoby będącej projektantem, czyli pełniącej samodzielną funkcję w budownictwie (art. 12 Prawa budowlanego)."
Źródło:
http://www.z500.pl/dzial/adaptacja-projektu.html (strona firmy sprzedającej "projekty" typowe, mam nadzieję, że dla Pani wiarygodne)
I niestety, ale nie można zaskarżyć z powództwa cywilnego wydawcy gazety, która zawierała błędne rysunki. To, że ktoś się pod nimi podpisał, a może nawet miał przy okazji uprawnienia nie ma żadnego znaczenia.
Chyba, że Pani umowa zakupu projektu gotowego stanowiła inaczej i np. zawierała oświadczenie o jego zgodności ze sztuką budowlaną i aktualnymi przepisami, wystawione przez sprzedawcę projektu? Albo ta sama firma adaptowała swój projekt?
PS. Autor projektu gotowego konstrukcji do końca nie przeliczył, bo nie wiedząc w jakiej strefie klimatycznej stanie budynek nie miał jak do końca zebrać obciążeń - chyba, że założył wariant najgorszy.
Podsumowując kwestię odpowiedzialności – moim zdaniem ustawodawca powinien w znikomy choćby sposób powiązać odpowiedzialnością autora projektu typowego z jego realizacją. Myślę, że byłby to zapis prokonsumencki i ukróciłby nieuczciwe praktyki wprowadzania klientów w błąd poprzez stosowanie nazw typu "projekt gotowy" i załączanie kopii uprawnień jego autorów, sugerując, że są projektantami za cokolwiek odpowiedzialnymi.
W kwestii tego z jakich etapów powinno się składać projektowanie - analiza przedprojektowa, jak nazwa wskazuje, najlepiej jeśli odbywa się zanim postawimy pierwszą kreskę. Zgoda, jeśli mamy działkę w formie płaskiego prostokąta wyciętego z pola, to prawdopodobnie możemy z powodzeniem postawić tam dom wybrany z katalogu, o ile zgramy czynniki takie jak: wymiary zewnętrzne, potrzeby funkcjonalne, formę architektoniczną, kierunki świata, plan miejscowy i harmonia z otoczeniem.
Ale nie wszystkie działki tak wyglądają. Niektóre mogą być wąskie, trapezowe, ze spadkiem terenu, ze starym drzewostanem, niepowtarzalnym widokiem, wrednym sąsiadem, strumykiem, skarpą, niekorzystnym nasłonecznieniem itp. Wtedy naprawdę warto nieco pogłówkować PRZED rozpoczęciem projektowania, aby działkę maksymalnie wykorzystać, a jej walory zachować i wyeksponować.
Gorzej, jeśli inwestor zaczyna myśleć kategoriami: "jak zrównam tą skarpę, wytnę drzewo, każę adaptującemu zwężyć dom o metr i doprojektuję kawałek niepotrzebnej mi piwnicy, to będzie pasował projekt "Gienia L300" i w ten sposób mnóstwo zaoszczędzę, bo nie zamówię projektu indywidualnego. Mam nadzieję, że ekonomiczny i logiczny (bez)sens takiego rozumowania nie wymaga dalszych wyjaśnień.
Jeśli chodzi o koszty budowy - przecież projekt to chyba najodpowiedniejszy moment, żeby szukać przyszłych oszczędności!
Lepsze rozwiązania przestrzenne nie kosztują więcej, natomiast jeśli inwestor chce aby w projekcie zastosować nietypowe lub „dezajnerskie” rozwiązania, to architekt powinien ostrzec, że będą one droższe (że w przypadku Pani znajomej tego nie zrobił to również nie powód do generalizowania). Nie należy natomiast oczekiwać, że architekt na każdym etapie projektu będzie rzucał sumami za elementy budynku, bo kosztorys to nie jego branża.
Dodam tylko, że ewentualny kosztorys dla „projektu typowego” traktowałbym z dużym przymrużeniem oka, bo nie da się zrobić dokładnego kosztorysu inwestorskiego na podstawie projektu budowlanego bez dokładnej specyfikacji materiałowej, a ostateczny koszt będzie zależał od wielu czynników (budowa przez firmę czy systemem gospodarczym, standard materiałów, stolarki i wykończeń, lokalne warunki fundamentowania, koniunktura rynkowa, aktualne ceny materiałów...)