konto usunięte

Temat: Matki nie są "święte"!

Stary mit, który najwyższy czas obalić.

Zacznijmy może od naszych matek a potem przejdziemy do partnerek jako matek.

A więc jake były Wasze matki.

1. Zrównoważone emocjonalinie
2. Niezrównoważone emocjonalnie
3. Depresyjne
4. Hipochondryczki
5. Pełne różnych lęków
6. Nadopiekuńcze
7. Nieobecne
8. Dawały poczucie bezpieczeństwa
9. Rozumiały mnie
10. Nie rozumiały mnie

11. Krzyczały
12. Nigdy nie podnosiły głosu
13. Ciepłe
14. Zimne
15. Mogłem rozmawiać o wszystkim
16. Nie mogłem się otworzyć przed matką
17. Bałem się matki
18 Nie bałem się matki
19. Zawsze miała rację
20. Nigdy nie przeprosiła mnie jak coś żle zrobiła
21. Zawsze mnie przeprosiła jak coś źle zrobiła
22. Często mówiła, że mnie kocha
23. Nigdy nie mówiła mi, że mnie kocha
24. Przytulała mnie często
25. Nie pamietam, żeby mnie przytulała
26. Byłem dla niej b. ważny
27. Byłem dla zupełnie obojętny
28. Biła mnie
29. Nigdy mnie nie uderzyła
30. Wykorzystywała mnie emocjonalnie
31. Musiałem szybko dorosnąć
32. Musiałem się opiekować matką
33. Była/jest zadrosna o moje dziewczyny nigdy ich nie akceptowała i mi to okazywała
itppppppppp

dodajcie swoje mi na ten moment to przyszło do głowySabina Gatti edytował(a) ten post dnia 12.02.10 o godzinie 17:32
Elżbieta Buszkiewicz

Elżbieta Buszkiewicz możemy zmienić tylko
siebie...

Temat: Matki nie są "święte"!

Moja Mama była cudownym człowiekiem. jestem Jej wdzięczna za dar życia. To dzięki Niej jestem na tym świecie. Jestem tutaj i codziennie otrzymuję od zycia prezenty. Tak wiele mogę doświadczać.
Moja Mama też była dla mnie wielkim darem, cudownym prezentem, z którego cały czas czerpię . Otrzymałyśmy się wzajemnie w prezencie.
Jest we mnie dużo pokory, i empatii. Nie oceniam, ale biorę rzeczy takie jakimi są. Korzystam z darów i jestem szczęsliwa, że mogę żyć bez oceniania i oskarżania. To wielka umiejętność i taka zdrowa. Moje zdrowie jest coraz lepsze dzięki temu, że potrafię się skupić na tym co jest teraz, właśnie dzisiaj i każdego dnia :))
Jolanta G.

Jolanta G. twórca i redaktor
serwisu SuperKid.pl,
autorka
publikacji...

Temat: Matki nie są "święte"!

No cóż, stereotyp myślenia w społeczeństwie jest taki: "nie mogę matki krytykować, bo przecież kochała mnie na swój sposób i wychowała mnie na porządnego człowieka."

Niestety pod pojęciem "kochała mnie na swój sposób" kryje się często wiele bólu i cierpienia doznanego przez dziecko (głównie bólu emocjonalnego), a pod pojęciem "porządny człowiek" kryje się "człowiek sfrustrowany, który sam ze sobą sobie nie radzi".

Czy to, że wychowałam "nie-złodzieja" i "nie-oszusta" uprawnia mnie do tego, żeby mnie stawiać jako matkę na piedestale? Wątpię. Zadaniem matki jest wychować dziecko na SZCZĘŚLIWEGO człowieka, czyli przede wszystkim dojrzałego emocjonalnie, posiadającego dobre poczucie własnej wartości i potrafiącego wziąć odpowiedzialność za swoje życie i swoje czyny. Takiego, który potrafi przyznać się do swoich błędów i niezwłocznie bierze się za ich naprawianie.

A jak ma wychować takiego człowieka, skoro sama często nie potrafi, nie chce lub boi się przyznać do swoich własnych błędów? Krytykować matkę nie jest bezpiecznie, bo ta przyjmuje to jako atak na siebie i przejaw niewdzięczności dziecka. Tymczasem samo oczekiwanie wdzięczności od syna czy córki już świadczy o tym, że z jakością jej rodzicielstwa jest coś nie tak.

Jednym z poważniejszych błędów, jakie moim zdaniem popełniają zarówno matki, jak i ojcowie, jest zakładanie, że "skoro kocham dziecko, to wiem, co jest dla niego najlepsze" i - idąc dalej - "zawsze mam rację i nikt mi nie musi doradzać, co mam robić". Nie ma otwartości na wiedzę z zewnątrz, otwartości na inne idee i metody. Tak naprawdę wszystkie dobre metody wychowywania dziecka sprowadzają się do jednej zasady - SZANOWAĆ dziecko jako człowieka. Niestety, często zamiast je szanować, robi się z dziecka małą, głupiutką istotę, która niczego nie rozumie.

konto usunięte

Temat: Matki nie są "święte"!

Temat bardzo trudny więc rozumiem doskonale, że z różnych względów nie każdy chce albo może się ujawnić w związku z tym jeżeli ktoś chciałby podzielić się swoim doświadczeniem i napisać o swojej matce co zrobiła źle, lub coś dodać do listy, którą ja rozpoczęłam to proszę przesyłać na priv. a ja zamieszczę to anonimowo.

Jedna osoba już mi zaufała i dziękuję jej bardzo, że wzbudziłam w niej zauafnie pomimo, że nie znamy się osobiście.

--------------------------------------------

Miałem 11 lat, bylem nijadkiem strasznie chudym, mama dawała mi specjalne tabletki przepisane przez specjalistę abym przytył. A ponieważ były one na bazie hormonalnej, spowodowały (prowdopodobnie) szybsze dojrzewanie płciowe.
I rzeczywiście, kiedy moi koledzy z klasy i na koloniach, choc wyżsi ode mnie, wciąz jeszcze byli chłopcami, ja już bardziej mężczyzną. Ale co oczywiste, nie byłem jeszcze dojrzały psychicznie i jednocześnie pełen kompleksów nt swojego wyglądu.

Ale hormony już we mnie działały i już interesowałem się zdjęciami kobiet. Pamiętasz tygodnik młodzieżowy "Razem"? tam zawsze na końcu było zdjęcie półnagiej dziewczyny.
Wszystko to pobudzało moją wyobraźnię, ale jeszcze nawet nie wiedziałem dokładnie o swojej fizjologii, nie robiłem tego sobie bo po prostu o tym nie wiedziałem. Wiedzialem, ze jest seks ale nie tak do końca świadomy jego przebiegu... teraz to śmieszne, ale ja naprawdę nie byłem uświadomiony:)
Na zdjęciach czy rysunkach nie było widac żeńskich organów......

Zacząłem więc rysowac sam ,wyobrażając sobie i dopowiadając jak to się dzieje.
Pamiętaj, że ja byłem jedynakiem, dośc zamkniętym, nieśmiałym i wstydliwym - lubiącym przebywac sam w swoim pokoju.

Któregoś wieczora mama nagle wchodząc do pokoju nakryła mnie, jak pod kołdrą przyświecając sobie latarką patrzyłem na własne rysunki kobiet. Nic więcej nie robiłem Zapaliła światło, stanęła nade mną i kategorycznie zażądała abym oddał te kartki, które schowałem pod plecy.
Byłem przestraszony, zmieszany i cholernie zawstydzony - nie chciałem ich oddawac i prosiłem mamę, żeby mnie nie naciskała.
Ale ona jeszcze ostrzej, podniosla na mnie głos i zagroziła, że powie w szkole!!!
Oddałem jej te kartki, byłem przerażony i nie mogłem długo zasnąc. Zacząłem obgryzac nerwowo paznokcie, ręce mi się trzęsły ze strachu.

Schowała je w szafie w dużym pokoju.

Doznałem urazu psychicznego, wstrząsu - byłem przecież wrażliwy, nieśmiały i zamknięty w sobie. Zacząłem siebie samego obwiniac, ze to co robię to złe.
Nikomu o tym nigdy nie mówiłem, ojciec znał sprawę ale nigdy na ten temat ze mną nie rozmawiał.

Ostatnio jak byłem u mamy znów, pośród różnych miłych wspomnień przytoczyła zabawną (dla niej) historyjkę o latarce świecącej pod kołdrą...

nigdy nie przemogłem się aby powiedziec jej, jak z własnej głupoty wówczas mnie skrzywdziła, jak strasznie to przeżyłem w moim początkowym okresie dojrzewania i że ten uraz do niej, mam niezaleczony do dziś...
Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 12.02.10 o godzinie 17:21

konto usunięte

Temat: Matki nie są "święte"!

1. Wyśmiewała się ze mnie
2. Bałam/łem się matki
3. Nie potrafiła bronić mnie przed ojcem
4. Szantażowała mnie
5. Starszyła
6. Zmuszała mnie do jedzenia
7. Obrażała się na mnie i potem nie odzywała się do mnie.
8. Mówiła, że wpędzę ją do grobu albo przeze mnie skonczy w szpitalu psychiatrycznym
9. Szperała w mich rzeczach, po kieszeniach, w pokoju.
10. Narzekała na mnie rodzinie i znajomym
11. Krytykowała mnie nigdy nie chwaliła
12. Nie pozwalała mi płakać
13. Jak chiałem/łam się przytulić odpychała mnieSabina Gatti edytował(a) ten post dnia 12.02.10 o godzinie 17:30
Elżbieta Buszkiewicz

Elżbieta Buszkiewicz możemy zmienić tylko
siebie...

Temat: Matki nie są "święte"!

Wybaczenie . Pomyśl o tym. Matka zareagowała, tak jak potrafiła.
Chciała jak najlepiej. Dzisiaj jest czas na szczerą rozmowę. Jeżeli boimy się rozmawiać o uczuciach, a oczekujemy zmiany w tych, którzy nie wiedza czego nam trzeba, to zapewne nic się nie może wydarzyć. Świat jest taki jaki myślimy, że jest. Wystarczy zmienić myśli, a przede wszystkim działania. Nikt nie jest duchem świętym, żeby wiedział , czego potrzebujemy. Powiesz, poprosisz, zobaczysz jaki odniesie skutek. Jesteśmy kowalem własnego losu.
Oskarżaniem i ocenianiem nie możemy niczego zmienić. To jest niemożliwe. Możemy tylko zmienić siebie, swój punkt widzenia.
Z miłością w sercu. Nienawiść jest dobrą drogą do chorób i złego samopoczucia. Wybaczenie uwalnia .
Sabina Gatti:
Temat bardzo trudny więc rozumiem doskonale, że z różnych względów nie każdy chce albo może się ujawnić w związku z tym jeżeli ktoś chciałby podzielić się swoim doświadczeniem i napisać o swojej matce co zrobiła źle, lub coś dodać do listy, którą ja rozpoczęłam to proszę przesyłać na priv. a ja zamieszczę to anonimowo.

Jedna osoba już mi zaufała i dziękuję jej bardzo, że wzbudziłam w niej zauafnie pomimo, że nie znamy się osobiście.

--------------------------------------------

Miałem 11 lat, bylem nijadkiem strasznie chudym, mama dawała mi specjalne tabletki przepisane przez specjalistę abym przytył. A ponieważ były one na bazie hormonalnej, spowodowały (prowdopodobnie) szybsze dojrzewanie płciowe.
I rzeczywiście, kiedy moi koledzy z klasy i na koloniach, choc wyżsi ode mnie, wciąz jeszcze byli chłopcami, ja już bardziej mężczyzną. Ale co oczywiste, nie byłem jeszcze dojrzały psychicznie i jednocześnie pełen kompleksów nt swojego wyglądu.

Ale hormony już we mnie działały i już interesowałem się zdjęciami kobiet. Pamiętasz tygodnik młodzieżowy "Razem"? tam zawsze na końcu było zdjęcie półnagiej dziewczyny.
Wszystko to pobudzało moją wyobraźnię, ale jeszcze nawet nie wiedziałem dokładnie o swojej fizjologii, nie robiłem tego sobie bo po prostu o tym nie wiedziałem. Wiedzialem, ze jest seks ale nie tak do końca świadomy jego przebiegu... teraz to śmieszne, ale ja naprawdę nie byłem uświadomiony:)
Na zdjęciach czy rysunkach nie było widac żeńskich organów......

Zacząłem więc rysowac sam ,wyobrażając sobie i dopowiadając jak to się dzieje.
Pamiętaj, że ja byłem jedynakiem, dośc zamkniętym, nieśmiałym i wstydliwym - lubiącym przebywac sam w swoim pokoju.

Któregoś wieczora mama nagle wchodząc do pokoju nakryła mnie, jak pod kołdrą przyświecając sobie latarką patrzyłem na własne rysunki kobiet. Nic więcej nie robiłem Zapaliła światło, stanęła nade mną i kategorycznie zażądała abym oddał te kartki, które schowałem pod plecy.
Byłem przestraszony, zmieszany i cholernie zawstydzony - nie chciałem ich oddawac i prosiłem mamę, żeby mnie nie naciskała.
Ale ona jeszcze ostrzej, podniosla na mnie głos i zagroziła, że powie w szkole!!!
Oddałem jej te kartki, byłem przerażony i nie mogłem długo zasnąc. Zacząłem obgryzac nerwowo paznokcie, ręce mi się trzęsły ze strachu.

Schowała je w szafie w dużym pokoju.

Doznałem urazu psychicznego, wstrząsu - byłem przecież wrażliwy, nieśmiały i zamknięty w sobie. Zacząłem siebie samego obwiniac, ze to co robię to złe.
Nikomu o tym nigdy nie mówiłem, ojciec znał sprawę ale nigdy na ten temat ze mną nie rozmawiał.

Ostatnio jak byłem u mamy znów, pośród różnych miłych wspomnień przytoczyła zabawną (dla niej) historyjkę o latarce świecącej pod kołdrą...

nigdy nie przemogłem się aby powiedziec jej, jak z własnej głupoty wówczas mnie skrzywdziła, jak strasznie to przeżyłem w moim początkowym okresie dojrzewania i że ten uraz do niej, mam niezaleczony do dziś...
Sabina Gatti edytował(a) ten post dnia 12.02.10 o godzinie 17:21
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Matki nie są "święte"!

tak odnośnie tego wszystkiego co powyżej...
najpierw się przedstawię nieco, bo nie wszyscy mnie tu znają choć temat matki poruszałem kilka razy w moich wypowiedziach na różnych forach...
ja od kilku lat nie rozmawiam z moją matką...ale nie rozmawiam z nią nie z powodu zaszłości czyli nie z powodu dzieciństwa, a raczej z powodów wynikłych w okresie mojego życia dorosłego...
może nie rozmawiam jest złym słowem...rozmawiam grzecznościowo tylko...i to nie do końca grzecznie...;))

a teraz Sabinka bezpośrednio do Ciebie...;))(bo lubić to ja Cię lubię , aczkolwiek nie popieram...:)) )
powyżej wykazałem, że mam predyspozycje do nabycia praw wypowiadania się w tym wątku... ale nie bardzo rozumiem jego myśli przewodniej...
mamy przeprowadzić analizę matek/partnerek..?
dojść do wniosku, że wszystkie "baby są głupie" bez względu na stopień pokrewieństwa...???

podałaś powyżej przykład zachowania matki, które spowodowało kompleksy? krzywdę?
podaj proszę jak Ty zachowałabyś się w tym przypadku...

matki są ludźmi...jako ludzie popełniają błędy...od których również Ty nie jesteś wolna...a przecież nie chciałabyś usłyszeć od Twojego syna o krzywdach , które mu wyrządziłaś...???

bo tak naprawdę ja nie wiem...czy chwilowy dyskomfort można nazwać krzywdą...???

pozdrawiam serdecznie...;))
Elżbieta Buszkiewicz

Elżbieta Buszkiewicz możemy zmienić tylko
siebie...

Temat: Matki nie są "święte"!

Tak oczywiście Matka nie jest święta. Zgadzam się z Tobą całkowicie. Jest matką . Tylko tyle i aż tyle. Ale też człowiekiem, z którym trzeba rozmawiać, wyjaśniać i mówić o swoich niezaspokojonych potrzebach. Jeżeli zamiast rozmowy, chcesz tworzyć getta dla matek, to może też znajdziesz chętnych.
Jednak miłość może więcej. Jestem za miłością i traktowaniem z miłością. Miłość i empatia, zapewne wiele dobrego może wnieść.
Dla tych, którzy tak chcą. Robimy tak jak chcemy. Każdy ma swój sposób i uszanujmy to. Nie twórzmy jakichś mitów, dla tych , którzy potrzebują wsparcia.

Wszystko można uleczyć, jeżeli się chce.
Jeżeli lepiej wybrać urazy do śmierci i karmienie się nienawiścią, to wolny wybór . mamy wolną wolę :)))))))))
Sabina Gatti:
Elżbieto,

nie jestem wprwdzie moderatorem tej grupy ale mam uprzejmą prośbę, żebyś przeniosła tą wypowiedź na wątek który przed chwilą założyłam pt. Matki są święte. Tutaj chciałabym, żeby wypowiadały się tylko i wyłacznie osoby, dla których matka nie jest "święta", osoby które nie boją się otwarcie o tym mówić i są zainteresowane aby obalić stary mit.


Z góry dziękuję i pozdrawiam
SabinaSabina Gatti edytował(a) ten post dnia 12.02.10 o godzinie 17:32
Beata M.

Beata M. Darth Miracle

Temat: Matki nie są "święte"!

Witam.

Na innej grupie kiedyś napisałam jak poniżej.

-----
Archetyp pochłaniającej Matki,
bardzo obecny w naszym życiu, a już w Polsce szczególnie,

bardzo ciężko kobietom sie od niego uwolnić
bo co to za matka, co ma swoje zainteresowania, pasje,
poświęca na nie dużo czasu, a w tym samym czasie mogłaby zająć się domem, dziećmi i mężem?
słyszycie te komentarze rodziny, sąsiadów?

i w ten sposób mnóstwo kobiet określa siebie jedynie przez to jakimi są matkami, żonami, gospodyniami...

z zaangażowaniem sterują życiem dziecka, nawet wtedy gdy ono dorośnie, bo to jest sens ich życia

a u podłoża tego wszystkiego leżą nierozwiązane problemy w własnym animusem i świadomą kobiecością

------

jak to widzicie?
Elżbieta Buszkiewicz

Elżbieta Buszkiewicz możemy zmienić tylko
siebie...

Temat: Matki nie są "święte"!

Sądzę, że matka, która kocha siebie, jest świetną matką kochającą dziecko. Szczęśliwa matka, daje szczęście i miłość dziecku.
Jeżeli bierzemy odpowiedzialność za siebie, nie obchodzi nas co mówią inni o nas. Jestem w zgodzie ze sobą i to wystarczy.
Jolanta G.

Jolanta G. twórca i redaktor
serwisu SuperKid.pl,
autorka
publikacji...

Temat: Matki nie są "święte"!

Elżbieta B.:
Tak oczywiście Matka nie jest święta. Zgadzam się z Tobą całkowicie. Jest matką . Tylko tyle i aż tyle. Ale też człowiekiem, z którym trzeba rozmawiać, wyjaśniać i mówić o swoich niezaspokojonych potrzebach. Jeżeli zamiast rozmowy, chcesz tworzyć getta dla matek, to może też znajdziesz chętnych.
Jednak miłość może więcej. Jestem za miłością i traktowaniem z miłością. Miłość i empatia, zapewne wiele dobrego może wnieść.
Wszystko można uleczyć, jeżeli się chce.
Jeżeli lepiej wybrać urazy do śmierci i karmienie się nienawiścią, to wolny wybór . mamy wolną wolę :)))))))))

To wszystko prawda, jest tylko jeden problem. Żeby rozmawiać z matką o swoich niezaspokojonych potrzebach, trzeba mieć matkę dojrzałą emocjonalnie, która potrafi powiedzieć "Tak, popełniłam błąd. Przykro mi, ale wiesz, że bardzo cię kocham". Natomiast skoro istnieją takie niezaspokojone potrzeby, to znaczy, że matka nie potrafiła zapewnić dziecku bezpieczeństwa emocjonalnego i tym bardziej nie będzie potrafiła tego zrobić 20 lat później. I nigdy nie powie takiego zdania, które zacytowałam.Taka matka poczuje się wręcz urażona próbą rozmowy o niezaspokojonych potrzebach, bo przecież ona "chciała jak najlepiej".

I nie chodzi o to, żeby karmić się urazą czy nienawiścią. Często jednak bywa po prostu tak, że między dzieckiem a matką nie została wytworzona na tyle bliska więź, żeby można było z nią rozmawiać naprawdę o wszystkim. Na prawidłowy kontakt z dzieckiem pracuje się przez pierwszych kilkanaście lat jego życia - jeśli w tym okresie zawali się sprawę, to potem tego kontaktu nie ma. Jest tylko grzeczność i uprzejmość i drażliwe tematy tabu, których się nie porusza dla świętego spokoju. I to się nazywa "uleczeniem".

W życiu dorosłym jednak, w wielu sytuacjach życiowych, wychodzą nieprawidłowe reakcje wyuczone w dzieciństwie i tego się nie da ot tak zagłuszyć czy uleczyć, bo mają często podłoże wręcz fizjologiczne (drżenie lub nadmierne napięcie mięśni, tiki nerwowe itd.)

W tym wątku nie chodzi na pewno o to, by pokazać, że matki są złe. Chodzi raczej o to, by ich nie stawiać na piedestale tylko dlatego, że są matkami. Na bycie dobrą matką też trzeba zapracować, rozwiązując codzienne problemy w sposób dojrzały i jednocześnie stale rozwijając się jako człowiek.
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Matki nie są "święte"!

Jolanta G.:
ogromny plus za całokształt wypowiedzi...:))
natomiast jedna uwaga co do końcówki...
stawiać na piedestale na pewno nie należy, ale miejsce szczególne maja zagwarantowane bez względu na kwalifikacje...i moim zdaniem to dobrze...
ważne są korzenie...każdy z nas musi je mieć...bez względu na to jak je oceniamy...;))

konto usunięte

Temat: Matki nie są "święte"!

Jolanta G.:

W tym wątku nie chodzi na pewno o to, by pokazać, że matki są złe. Chodzi raczej o to, by ich nie stawiać na piedestale tylko dlatego, że są matkami.

Dokładnie o to chodzi

Na bycie dobrą matką też trzeba zapracować, rozwiązując codzienne problemy w sposób dojrzały i jednocześnie stale rozwijając się jako człowiek.

a do tego potrzebna jest odpowiednia wiedza

konto usunięte

Temat: Matki nie są "święte"!

Tomasz T.:
ważne są korzenie...każdy z nas musi je mieć...

dokładnie, musimy mieć korzenie ale ZDROWE a nie CHORE.

Tak jak każda roślina, roślina która ma chore korzenie jest byle jaka, schnie i w końcu umiera.

Tak więc wychodzimy z chorymi korzeniami, jesteśmy potem byle jakimi rodzicami i byle jakimi partnerami.

A te chore korzenie możemy uzdrowić i o to uzdrowienie tych korzeni w tym wszystkim tutaj chodzi.

Ale żeby to zrobić trzeba najpierw zobaczyć, że te korzenie są chore.
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Matki nie są "święte"!

Sabina Gatti:
Tomasz T.:

ważne są korzenie...każdy z nas musi je mieć...

dokładnie, musimy mieć korzenie ale ZDROWE a nie CHORE.

Tak jak każda roślina, roślina która ma chore korzenie jest byle jaka, schnie i w końcu umiera.

Tak więc wychodzimy z chorymi korzeniami, jesteśmy potem byle jakimi rodzicami i byle jakimi partnerami.

A te chore korzenie możemy uzdrowić i o to uzdrowienie tych korzeni w tym wszystkim tutaj chodzi.

Ale żeby to zrobić trzeba najpierw zobaczyć, że te korzenie są chore.
nie chciałbym Cię urazić, ale jeśli chodzi o zdrowie korzeni..punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...
i nie ma to nic wspólnego z nowoczesnością, czy innowacyjnością Twojego punktu widzenia...
myślę, że nie powinienem wypowiadać się więcej w tym watku...:))

konto usunięte

Temat: Matki nie są "święte"!

Tomasz T.:
< a przecież nie chciałabyś > usłyszeć od Twojego syna o krzywdach , które mu
wyrządziłaś...???

oczywiście, że chciałabym nie rozumiem dlaczego w to wątpisz skoro od lat czytasz moje wypowiedzi.
bo tak naprawdę ja nie wiem...czy chwilowy dyskomfort można nazwać krzywdą...???

o jakim chwilowym dyskomforcie mówisz, doprecyzuj, bo nie rozumiem tego pytania.
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Matki nie są "święte"!

w mojej ocenie wylewasz niejako dziecko z kąpielą, martwiąc się jednocześnie o to, czy wylewana woda ma odpowiednia temperaturę...;))
różnimy się po prostu w ocenie zdrowotności korzeni i przyjętych do tej oceny kryteriach...:))

konto usunięte

Temat: Matki nie są "święte"!

Tomasz T.:
w mojej ocenie wylewasz niejako dziecko z kąpielą, martwiąc się jednocześnie o to, czy wylewana woda ma odpowiednia temperaturę...;))
różnimy się po prostu w ocenie zdrowotności korzeni i przyjętych do tej oceny kryteriach...:))

A w mojej ocenie Tomek "rompi le palle" !!!!!! -:))
Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Matki nie są "święte"!

Sabina Gatti:
Tomasz T.:
w mojej ocenie wylewasz niejako dziecko z kąpielą, martwiąc się jednocześnie o to, czy wylewana woda ma odpowiednia temperaturę...;))
różnimy się po prostu w ocenie zdrowotności korzeni i przyjętych do tej oceny kryteriach...:))

A w mojej ocenie Tomek "rompi le palle" !!!!!! -:))
buahahahahahahaha...:))
to nie jest fer ...nie każdy tutaj zna włoski...;))
Elżbieta Buszkiewicz

Elżbieta Buszkiewicz możemy zmienić tylko
siebie...

Temat: Matki nie są "święte"!

Nie rezygnuj tak wcześnie. Ziarno wysiane nie zawsze kiełkuje. Zdarza się , że czasem wogóle nie wzejdzie.
Nie słyszałam o leczeniu korzeni.
Wiedząc jakie są , możemy podejmować działania, aby pomóc sobie.
Tego co było nie da się zmienić. To już było.
Teraz mamy czas do działań zgodnie z wolną wolą i własnym sumieniem. Oskarżenia, narzekania, piętnowanie i jątrzenie niczego w naszym życiu nie zmieni. Może zmienić na tyle, że wyhodujemy sobie raka na własne życzenie.
Wyliczanki co nam złego mama zrobiła sa dobre dla rewanżystów, którzy karmią się nienawiścią.
Na przeszłość nie mamy wpływu. Możemy zmieniać aktualną rzeczywistość. Na to mamy wpływ, na tamto nie mamy żadnego.
Szkoda energii i czasu. Możemy poznać siebie, nasze ukształtowane w dzieciństwie osobowości i podejmować pracę nad sobą.
Poznawanie siebi to niestety nie jest prosta sprawa, jeżeli lubimy szukać przyczyn naszego nieszczęścia tylko w innych.
Teraz mamy swoje dorosłe życie i pracując nad swoją świadomością walcząc z przekonaniami, zmieniajac te ograniczone przekonania na te, które rozwijają, mamy zagwarantowany krok po kroku sukces.
Wiem o tym wiele, ponieważ robię to od 5 lat intensywnie i jestem szczęśliwa, że miłością i empatią tak wiele mogłam zrobić.
Wiem napewno, że rozwój osobisty , to praca na całe dorosłe życie. Dziękuje Bogu, ze to zobaczyłam i nie muszę zajmować się przeszłością. mam wyraźną awersję do archeologii.
Korzenie mnie interesują po ta, abym ogła szukać przyczyn i lkepiej diagnozować dla poprawnych moich działań.
Każdy, kto chce sobie pomóc, niechaj szuka źródła mocy w swoich możliwościach. Życzę tego z całego serca, tym którzy pztrzą sercem. Powodzenia w zaglądaniu w siebie i polepszaniu własnego życia. Naprawdę warto !

Tomasz T.:
Sabina Gatti:
Tomasz T.:

ważne są korzenie...każdy z nas musi je mieć...

dokładnie, musimy mieć korzenie ale ZDROWE a nie CHORE.

Tak jak każda roślina, roślina która ma chore korzenie jest byle jaka, schnie i w końcu umiera.

Tak więc wychodzimy z chorymi korzeniami, jesteśmy potem byle jakimi rodzicami i byle jakimi partnerami.

A te chore korzenie możemy uzdrowić i o to uzdrowienie tych korzeni w tym wszystkim tutaj chodzi.

Ale żeby to zrobić trzeba najpierw zobaczyć, że te korzenie są chore.
nie chciałbym Cię urazić, ale jeśli chodzi o zdrowie korzeni..punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...
i nie ma to nic wspólnego z nowoczesnością, czy innowacyjnością Twojego punktu widzenia...
myślę, że nie powinienem wypowiadać się więcej w tym watku...:))

Następna dyskusja:

MATKI SĄ ŚWIĘTE




Wyślij zaproszenie do