Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wojna

Kornelius Platelis*

Początek wojny


Ładny jest początek każdej wojny: orkiestra,
Czyste mundury, uderzenia obcasów o bruk
Jak bicie serca,
Które wtłacza w siatkę żył
Mocną krew narodu,
Błyszczą oczy
I karabiny, a w duszy lekkość,
Jaką ma spadający jastrząb,
Wypuszczona strzała albo pięść
Zanim zada cios...
Ładny jest początek każdej wojny.
Kto w takiej chwili rzeczywiście myśli o wojnie?

z litewskiego tłum. Zuzanna Mrozikowa
*Kornelius Platelis (ur. 1951) - litewski poeta, tłumacz i eseista, bardzo aktywny w życiu społecznym i politycznym, m. in. minister kultury i edukacji w latach 1991-1993, minister edukacji w latach 1998-2000. Jego wiersze są tłumaczone na wiele języków, w tym na: angielski, francuski, niemiecki, hiszpański, rosyjski, szwedzki, węgierski i polski. - R. M.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wojna

Josip Osti*

Znowu zawiał silny wicher wojny


Znowu zawiał silny wicher wojny.
Opustoszył pola i osiedla. Wyrwał
z korzeniami również stuletnie drzewa.
W powietrzu domy, świątynie, mosty… -
z białymi łukami pomiędzy ziemią i niebem.
Napiętymi jak ciała nagich kochanków.
Nad pustymi łąkami i zrujnowanymi miastami
lecą ludzie, którzy przeżyli. Starcy,
kobiety, dzieci … Z węzłami wspomnień.
Wszystkim urosły niewidzialne skrzydła. Lecą,
tak jak śnieżą puszyste śnieżynki przekwitłych
mleczy. Lecą bez kierunku i celu. Wytrwale,
kurczowo za ręce trzymają się wszyscy ci,
których nie rozłączyła fala wojennego nieszczęścia.
Ci, którzy nie będą już tkwili w bursztynie
zimowego powietrza, będą padać na płodne
lub niepłodne podłoża. Będą poszukiwać zacisza.
Z ostatków kruchej, nigdy niedojrzałej
nadziei będą próbowali zbudować nowy dom.
Ciepły kącik, w którym będą, objęci
w złym jak nigdy wcześniej w dobrym,
w nieugaszonym ogniu serca jedni drugim
topić zlodowaciałe łzy. Dopóki znowu
nie zawieje silny wicher wojny.

tłum. Katarzyna Szproch

*notka o autorze w temacie Listy poetyckie
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wojna

Max Jacob

Wojna


Nocą peryferyjne bulwary są pełne śniegu; bandyci są żołnierzami;
atakują mnie śmiechem i szablami, odzierają mnie: uciekam,
aby wpaść w inną matnię. Czy to dziedziniec koszar czy podwórze oberży?
Ile tu szabel! Ilu konnych z dzidami! Śnieg! Nakłuwają mnie strzykawką:
to trucizna, która ma mnie zabić: trupia główka okryta krepą gryzie mnie
w palec. Mgliste latarnie rzucają na śnieg martwe światło.

tłum. Adam Ważyk

wersja oryginalna pt. „La Guerre” w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 20.01.12 o godzinie 17:41
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wojna

Adam Kowalski*

Pognała wojna


Pognała wojna na Bukowinę
Znad modrej Wisły wojsko jedyne,
Pognała, rozbiła,
Za drutami nad Dunajem więziła.

Z więzień, z niewoli żołnierz uciekał,
Zwabiła wszystkich Francja daleka.
Zwabiła, zmamiła,
Dobrowolnie głowę w jarzmo włożyła.

Z płochliwej Francji do dzielnej Szkocji
Przybyli nasi waleczni chłopcy.
Musztrować, wojować,
Po angielsku ze Szwabami tańcować.

Nigdy nas, nigdy wróg nie powali,
Będziem się bili o Polskę dalej,
Miesiąc, rok, czy pięć lat,
Aż do skutku, aż udławi się psubrat.

A jak szczęśliwie wojnę wygramy,
Wrócimy wszyscy zdrowi do mamy,
Do lubej dziewczyny
Po najsłodszą, po nagrodę za czyny.

Uradowana, żeś się odnalazł,
Da ci najmilsza buziaka zaraz.
Jak zaraz - to zaraz,
Siedemdziesiąt siedem razy,
Raz po raz!

Douglas, Szkocja, lipiec 1940

* Adam Kowalski (1896-1947) - kpt., był jednym z najbardziej znanych poetów żołnierskich okresu I wojny światowej i niepodległej II Rzeczypospolitej. Autor m.in. piosenek: Marszałek Śmigły-Rydz i Morze, nasze morze.
W czasie II wojny światowej internowany w Rumunii, od kwietnia 1940 r. służył w Armii Polskiej we Francji, zaś po ewakuacji do Wielkiej Brytanii był od sierpnia 1940 r. kierownikiem referatu kulturalno-oświatowego 1 Brygady Strzelców.
Najbardziej znanym utworem jego autorstwa okresu wojny pozostaje Modlitwa obozowa, powstała w październiku 1939 r. (w obozie internowanych w Rumunii) była najpopularniejszą pieśnią żołnierską, do czasu powstania Czerwonych maków na Monte Cassino Feliksa Konarskiego.
Zmarł w 1947 r. w Edynburgu.Michał M. edytował(a) ten post dnia 27.09.09 o godzinie 10:15
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wojna

Wisława Szymborska

Koniec i początek


Po każdej wojnie
ktoś musi posprzątać
Jaki taki porządek
sam się przecież nie zrobi.

Ktoś musi zepchnąć gruzy
na pobocza dróg,
żeby mogły przejechać
wozy pełne trupów.

Ktoś musi grzęznąć
w szlamie i popiele,
sprężynach kanap,
drzazgach szkła
i krwawych szmatach.

Ktoś musi przywlec belkę
do podparcia ściany,
ktoś oszklić okno
i osadzić drzwi na zawiasach.

Fotogeniczne to nie jest
i wymaga lat.
Wszystkie kamery wyjechały już
na inną wojnę.

Mosty trzeba z powrotem
i dworce na nowo.
W strzępach będą rękawy
od zakasywania.

Ktoś z miotłą w rękach
wspomina jeszcze jak było.
Ktoś słucha
przytakując nie urwaną głową.
Ale już w ich pobliżu
zaczną kręcić się tacy,
których to będzie nudzić.

Ktoś czasem jeszcze
wykopie spod krzaka
przeżarte rdzą argumenty
i poprzenosi je na stos odpadków.

Ci, co wiedzieli
o co tutaj szło,
muszą ustąpić miejsca tym,
co wiedzą mało.
I mniej niż mało.
I wreszcie tyle co nic.

W trawie, która porosła
przyczyny i skutki,
musi ktoś sobie poleżeć
z kłosem w zębach
i gapić się na chmury.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wojna

Na Kaszubach jest słonecznie

Siedzę w domu
moim sanktuarium bezpieczeństwa
zatopiony
w rutynowych czynnościach
bez znaczenia
otulam się w samotność przed
jesiennym chłodem.

Bez przerwy całą okrągłą dobę
mówi do mnie przyjaciel
teraz czyta właśnie
najnowsze wiadomości
że na Kaszubach jest słonecznie
a w górach mroźno i ślisko należy
jechać ostrożnie
że coraz mniej oszczędzamy i przejadamy
coraz więcej.

Nie patrzę na niego
lecz słyszę co mówi nagle
podnoszę głowę
i czytam na czerwonym pasku
płynącym w jego oczach:

Polski żołnierz zabity na wojnie
a trzech innych rannych
w tym jeden ciężko
poległy w pokojowej misji pozostawił żonę
i dwoje dzieci
to już dwudziesta ósma ofiara
złożona tam
daleko od naszego kraju
niewarta aby mówić o niej zbyt głośno

bo na Kaszubach jest słonecznie
a w górach ślisko i mroźno.

2 listopada 2007
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wojna

Marian Jachimowicz

* * *


Ołowiany śnieg
Śnieg opadających orzełków

Zielonej gałęzi
krzyk nie podeprze

Pod butem żelaznym czołgu
transfuzja krwi dla ojczyzny

Bohaterze
Pod hostię pszeniczną
wróg
wyjącymi tankami orze.

19 X 1939

z cyklu „Kamienna twarz klęski”, w: „Jaskółki jutra”, 1996
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wojna

Yusef Komunyakaa

Kamuflarz Chimery


Przymocowaliśmy gałęzie do hełmów.
Pomalowaliśmy twarze i karabiny
błotem z brzegu rzeki,

źdźbła trawy zwisały z korzeni
naszych tygrysich mundurów. Wpletliśmy
siebie w teren,
szczęśliwi, że kolibry widzą w nas swój cel.

Ściskaliśmy bambusy, opierając się
o wiatr od strony rzeki,
wolno tańczący z duchami

od Sajgonu po Bangkok,
z kobietami zostawionymi na progach,
dosięgającymi nas z Ameryki.
Braliśmy na cel śpiewające ptaki o ciemnych sercach.

Na naszym posterunku cieni
skalne małpy próbowały rozwalić nam kryjówkę,
ciskając kamieniami w zachód słońca. Kameleony

właziły nam na plecy, zmieniając się z dnia
na noc: z zieleni na złoto,
ze złota w czerń. Lecz czekaliśmy tak długo,
aż księżyc dotknął metalu,

aż niemal coś w nas
pękło. Vietcong zmagał się
ze wzgórzem, jak czarny jedwab

przepychający żelazo przez trawę.
Nas tam nie było. Rzeka płynęła
przez nasze kości. Małe zwierzęta uciekały
pod nasze ciała; wstrzymywaliśmy oddech,

gotowi wyskoczyć z korytarza
zasadzki, podczas gdy świat obracał się
pod każdą powieką.

1988

tłum. Katarzyna Jakubiak


w wersji oryginalnej pt. "Camouflaging the Chimera"
w temacie Poezja anglojęzycznaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 28.10.09 o godzinie 18:36
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wojna

Laco Novomeský*

Do góry nogami


Baletnice wybuchów w świecie pełnym wojny
tańczą na głowie,
na głowie:
suknie ich podkasane straszliwą ulewą.

To jest ta róża z listkami ciemnymi
na wyschłej piersi starej Europy,
fontanna, która zdrojami ognistymi
albo mrozem opada na masowe groby.

To jest taniec starej Europy,
ten na głowie taniec
jej zawrotnej muzyki, jej przewrotnych słów,
ten na głowie taniec,
do góry nogami.

tłum. Adam Włodek

*notka o autorze w temacie Spacery poetów
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Wojna

Aleksander Nawrocki

List z wojny


Dla mnie
ręce twoje wywodzą wiosnę z ciemnych wód.
Zapominam, że są: łzy i ból -
śnie mój pod białym drzewem lata.

Czas potrząsa żelaznym łańcuchem. Ty nie umrzesz.
Skomlą rozstrzeliwani. Ty jesteś moja.
Błękitnieje niebo, gdy milczysz.
Patrzę i kocham małe cienie na twoich kolanach.

Nie umrzesz. Róże piersi zapalają świt.
Cisze odległych wzgórz zrównały z ziemią bomby.
Nikt nie płacze. Tu zabici
są szczęśliwi, żywi wykonują rozkaz,
tam krucha pszczoła zachowuje słońce - dla ciebie.

Dzień już węszy nad wąwozem.
Nie śpiewa przejmująco Melpomene.
Nasz czas jest naszym obowiązkiem, a śmierć
srebrnym oceanem, w którym
ptaki odnajdują swój krzyk - lecąc dalej.

Z wysp nieznanych niosę ci miłość, zabieram
twój uśmiech, z ikon bizantyjskich madonn.

w "Dedykacje. Barbarze - Bajce", 2009r.Zofia M. edytował(a) ten post dnia 03.10.09 o godzinie 10:41

konto usunięte

Temat: Wojna

Blaise Cendrars

Szrapnele

I


We mgle trzaska strzelanina i głos armat dobiega aż do nas
Bizon amerykański nie jest straszliwszy
Ani piękniejszy
Laweta
Podobna do łabędzia z Kamerunu

II

Przyciąłem ci skrzydła moje zapalne czoło
A ty nie chcesz nosić kepi
Na szosie 400 tysięcy stóp krzesze iskry pod szczęk manierek

Myślę
Przechodzę
Cyniczny i głupi
Cuchnący baran

III

Moi ludzie leżą pod akacjami pustoszonymi przez pociski
O niebo błękitne nad Marną
Kobieto
Z uśmiechem aeroplanu
Zapominają o nas

październik 1914

przełożyła Julia Hartwig
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Wojna

Jacek Kaczmarski

Koniec wojny trzydziestoletniej


- Wydzieraliśmy oczy palcami - Tak jest!
- Przegryzaliśmy gardła zębami - Tak jest!
- Przez trzydzieści lat bez wytchnienia
Zabijaliśmy w sobie sumienia! - Tak jest!
- Zdobywaliśmy twierdze i miasta! - Tak jest!
- Wyżywaliśmy się na niewiastach! - Tak jest!
- Niemowlęta na halabardach
Poznały, co gniew i pogarda!
- W wypełnionych ciałami okopach
Tak rodziła się Europa! - Tak jest!

Stratowaną dziedziną Bawarów
Oddział wlecze się osobliwy:
Maruderzy spod wszelkich sztandarów,
Jeden bliźni drugiemu, bo żywy.
Przy ognisku katolik z kalwinem,
Z mrocznym gnostykiem i ateistą
Na plebanii zdobytym winem
Z zawodowym dzielą się sadystą.

Pordzewiały im szczątki pancerzy,
Dawne rany ropieją aż miło.
Długo w noc się kłócą - kto w co wierzy
I o co w tym wszystkim chodziło.

- O msze, o odpusty, o świętych! - Tak jest!
- O nadania! O sakramenty! - Tak jest!
- O szalbierstwa i nadużycia!
- O wieczny spór o sens życia! - Tak jest!

Jakiś mnich, zwisając z gałęzi
Patrzy na nich z wyrzutem i rzęzi:

- Zaprzestańcie wzajemnych podbojów.
Korzystajcie z dobrodziejstw pokoju.
Pochowajcie urazy i zwłoki
I dojrzyjcie do nowej epoki...

- Wydzieraliśmy oczy palcami - Tak jest!
- Przegryzaliśmy gardła zębami - Tak jest!
- Przez trzydzieści lat bez wytchnienia
Zabijaliśmy w sobie sumienia! - Tak jest!

- Teraz, gdy stygną stosy ofiarne
Chcesz, by to wszystko poszło na marne?

- Tak jest.

19.12.1991

"Koniec wojny trzydziestoletniej", muzyka: Jacek Kaczmarski,Przemysław Gintrowski, Zbigniew Łapiński; wykonanie: Jacek Kaczmarski i Przemysław GintrowskiZofia M. edytował(a) ten post dnia 05.10.09 o godzinie 21:44
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wojna

Victor Segalen

Pisane krwią


Jesteśmy u kresu. Zjedliśmy nasze konie, nasze ptaki, szczury i kobiety. I nadal jesteśmy głodni.

Szturmujący zatykają otwory strzelnicze. Jest ich więcej niż cztery miriady; nas jest mniej niż czterystu.

Nie możemy już napiąć łuku ani obrzucić ich przekleństwami, możemy jedynie zaciskać szczęki nie mogąc ich kąsać.

o

Jesteśmy naprawdę u kresu. Jeżeli cesarz raczy przeczytać to pismo napisane krwią, niech nie ma za złe naszym trupom.

Lecz niech nie wzywa także naszych duchów: chcemy zostać demonami,
i to najgorszego gatunku.

Żeby wciąż kąsać i pożerać tamtych.

tłum. Tomasz Różycki

w wersji oryginalnej pt. "Écrit avec du sang"
w temacie W języku Baudelaire'a
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 28.10.09 o godzinie 23:57
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Wojna

Jaromir Nohavica


Kraina po bitwie


Mierzymy do siebie, mierzymy ja i ty
Wokoło cisza trwa, czasem szczekają psy.
Martwe motyle padły niczym kłos,
dzwoni deszcz nad równiną.
Nam dwóm ze wszystkich nie dozwolił los
po bohatersku zginąć.

Mierzymy do siebie, mierzymy ja i ty
Tylko granatów huk jeszcze nam w uszach brzmi.
Kostucha łypie na nas okiem złym,
poprzez dym lekko kroczy.
A w dwóch okopach tylko ja i ty
patrzymy sobie w oczy.

Mierzymy do siebie, mierzymy ja i ty
Spod łopat uciec nam udało się - jak nic!
W stu wielkich szturmach los w opiece miał,
tysiąc luf z dala grzało.
Dziś nas sto kroków dzieli albo strzał
Czy dużo to czy mało?

Myślimy o sobie, myślimy ty i ja
Z niezmiennych reguł gry zmieniamy co się da.
Wszak pożar wciąż się jeszcze w kraju tli.
Wzbrania coś - by wybaczyć,
bośmy nawzajem zabijali swych
przyjaciół oraz braci.

Nie wiemy prawie nic, nie znamy swoich zdań.
Powietrze pachnie krwią, oddech kaleczy krtań,
a odór śmierci bije z naszych ciał.
Pierwszy akt - trzy odsłony
A do przelania krwi zostało nam
sześć litrów z każdej strony.

Mierzymy do siebie, mierzymy ja i ty
Ospali, spragnieni, brodaci, głodni, źli
Szarzeje niebo i nadchodzi noc,
oczy są ciężkie jak granit
Nie można liczyć na pomocną dłoń,
gdy obaj zasypiamy.

Tak więc...
Mierzymy do siebie, mierzymy ja i ty
A gwiazdy lecą w dal, w przestrzeń z kosmicznej mgły
Obaj ku niebu kierujemy wzrok,
a ziemia tuli nas jak człowiek.
Płyniemy we śnie i po kroku krok
zbliżamy się ku sobie.

przekład: Antoni Muracki
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wojna

Michael Longley*

Rany


Oto dwa obrazki z głowy mojego ojca –
Dotąd przechowywałem je jak tajemnicę:
Pierwszy – Dywizja Ulsterska nad Sommą
Idąca do ataku z okrzykiem „Chuj z papieżem!”
„Nie ustąpimy!”, śmiertelnie ranny chłopiec
wrzeszczący „Dajcie im za Shankhill!”
„Wścieklejsi niż Gurkowie” mówił ojciec
pełen podziwu i oszołomiony.
Drugi to szkocko-londyński kapelan
Który przestawiał Szkotów szykowną laseczką,
Backhandem w niezłym stylu i modlitwą.
Przez pejzaż martwych końskich zadów
Ojciec szedł za nim przez pięćdziesiąt lat.
I w końcu, sam spóźniona ofiara –
Bo ołów w ciele palił coraz mocniej – powiedział
„Powoli umieram, za kraj i za Króla”.
Dotknąłem jego ręki, dotknąłem drobnej głowy.

Teraz, przy zachowaniu wojskowych honorów,
Wraz z jego odznakami, medalami jak tęcza,
Obrotowym kompasem, chowam obok niego
Trzech wyrostków w mundurach z rozpiętym rozporkiem,
Wypełnionych ołowiem i irlandzkim piwem.
Dorzucam mu paczkę woodbine’ów i
Zapałkę, i Najświętsze Serce Jezusowe
Które zdrętwiało, gdy ogień cekaemów
Na zawsze zgasił w żłobku nocne światło;
A także mundur konduktora autobusu –
Padł na podłogę obok swych kapci
Bez jednego słowa, z głową przestrzeloną
Przez drżącego chłopca, który wszedł do środka
Zanim zdążyli ściszyć telewizor
Albo odstawić talerze po kolacji.
Do dzieci, do oszołomionej żony
Powiedział zdaje się „Bardzo jest mi przykro”.

z tomu "An Exploded View", 1973

tłum. Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 01.06.11 o godzinie 17:33
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wojna

Howard Nemerov*

Zmiana sytuacji


Mówią, że wojna się skończyła. Ale nadal
z kurków cieknie woda krwawa, a mój ulubiony kot
wymiotuje robakami, które szybko uciekają. Może
opuszczą dom. Robaki te są białe, nakrapiane
kropelkami krwi kota.

Może i wojna się skończyła. Znam kogoś,
kto przechowuje przyjemną pamiątkę z wojny, niebieskie
źrenice żołnierza, który poległ. Znalazł
je gdzieś. Twarde jak kreda, niebieskie jak płytka do pisania.
Grzechocze nimi w kieszeni w czasie rozmowy.

Teraz mamy karaluchy w domu,
upijają się lekko DDT,
są szybkie, ruchliwe, zwinne. Można je utopić,
ale trzeba je trzymać pod wodą przez dłuższy czas.
Mówią, że odmiana meksykańska nawet potrafi latać.

Koniec wojny. Przyjąłem go ze spokojem.
Usiłowałem zmyć brud z włosów i spod paznokci.
Włożyłem czystą, białą bieliznę
i położyłem się spać.
Słyszałem, jak kurz osypywał się ze ścian.

tłum. Tadeusz Rybowski

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 15.11.09 o godzinie 12:06

konto usunięte

Temat: Wojna

Krzysztof Kamil Baczyński

Z głową na karabinie

Nocą słyszę, jak coraz bliżej
drżąc i grając krąg się zaciska.
A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała mnie chmur kołyska.
A mnie przecież wody szerokie
na dźwigarach swych niosły ptaki
bzu dzikiego; bujne obłoki
były dla mnie jak uśmiech matki.
Krąg powolny dzień czy noc krąży,
ostrzem świszcząc tnie już przy ustach,
a mnie przecież tak jak innym
ziemia rosła tęga - nie pusta.
I mnie przecież jak dymu laska
wytryskała gołębia młodość;
teraz na dnie śmierci wyrastam
ja - syn dziki mego narodu.
Krąg jak nożem z wolna rozcina,
przetnie światło, zanim dzień minie,
a ja prześpię czas wielkiej rzeźby
z głową ciężką na karabinie.
Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
kręgiem ostrym rozdarty na pół,
głowę rzucę pod wiatr jak granat,
piersi zgniecie czas czarną łapą;
bo to była życia nieśmiałość,
a odwaga - gdy śmiercią niosło.
Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością.

4 XII 1943r.
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wojna

Geneviève Taggard

Weteranom z brygady im. Abrahama Lincolna*


Powiedz o tym,
Oni nie znali hiszpańskiego,
Po pierwsze, a także sztuki wojennej,
Po pierwsze,
jak strzela się, atakuje, rusza do odwrotu,
Jak się zabija, jak wita się śmierć,
Po pierwsze,
Powiedz, że klęli jak woźnice
Pomrukując i zaciskając zęby;
Przywołaj ich urwane słowa i surowe twarze. Powiedz
Że byli młodzi,
Umęczeni w okopach, martwi na wzgórzu oliwnym,
Młodzi wszyscy. Wychudli, chorzy i obłędni,
I oślepli, w szpitalach, wszyscy młodzi.

Powiedz, że byli młodzi, wielu spraw nie znali,
I byli ludzcy. Powiedz: to prawda. I jeszcze,
że kiedy wielcy, wygodni, sędziwi,
Niezastąpieni i wyrachowani
Zajmowali się targiem głośnym i sprzedażą,
Zdradzali, paktowali, dzieląc włos na czworo,
Fałszywe artykuły pisali i czeki,
Fałszywe podawali z rąk do rąk banknoty,
Jęcząc płacz udawali, brali się za gardła,
Uprawiali przekupstwo i szantaże - oni
Wiedzieli i działali;
pojęli i marli.
A jeśli żyli nadal, znajdowali w domu
Spoczynek niespokojny,
powiedz, że już nie są
Młodzi i że nigdy się nie nauczyli
Sztuki odpoczywania wśród podstępów strachu;
Że wszystko pamiętają
i że są odważni.

przeł. Artur Międzyrzecki

*Brygada im. Abrahama Lincolna - utrwalona historycznie mylna nazwa jednej z ochotniczych formacji amerykańskich walczących w latach 1937-38 w Hiszpanii przeciw generałowi Franco. 2800 ochotników amerykańskich podzielonych było na dwa bataliony: The Abraham Lincoln Battalion i The George Washington Battalion[/], oraz jedną baterię: [i]The John Brown Battery. (przyp. red. wyd. Sic!)
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wojna

Randall Jarrell

Straty


To nie była śmierć: umarli wszyscy.
To nie była śmierć: umarliśmy wcześniej
W zwykłych wypadkach — i nasze lotniska
Zawiadamiały prasę, pisały do krewnych,
I liczby rosły, a to wszystko przez nas.
Umieraliśmy na mylnej kalendarza karcie,
Rozproszeni po górach na pięćdziesiąt mil,
Nurkując w stogi siana, ze swoimi walcząc,
Eksplodowali w okopach nie widzianych nigdy.
Umierali jak ciotki, pieski, cudzoziemcy.
(Gdy rzucaliśmy szkoły, nie zmarło nic jeszcze,
Nie było z czym porównać naszej śmierci.)

W nowych samolotach z nowymi załogami
Bombardowaliśmy wybrzeża i pustynie,
Strzelali do tarczy, czekali na wynik -
Tworzyli nowy kontyngent i pewnego ranka
Ocknęli się nad Anglią, w akcji.
Lecz to żadna różnica: gdybyśmy zginęli,
To nie przypadek byłby, lecz omyłka
(Którą łatwo może popełnić każdy).
Czytaliśmy listy i liczyli nasze misje -
W bombowcach o imionach dziewcząt paliliśmy
Miasta, o których uczono nas w szkole -
Aż zdarło się życie, nasze ciała legły
Pośród zabitych przez nas, nigdy nie widzianych.
Co trwalszym z nas rozdzielano medale,
Gdyśmy ginęli, stwierdzano: „Straty były małe.”
Mówili: „Oto mapy"; paliliśmy miasta.

To nie była śmierć, nie, żadne umieranie,
Lecz w nocy mojej śmierci, ja nie żyję - śniłem,
I pytały mnie miasta: „Dlaczego umierasz?
W porządku, ty umarłeś, dlaczego ja ginę?”

tłum. Michał Sprusiński

wersja oryginalna pt. „The Losses” w temacie
Poezja anglojęzyczna

Inny przekład, Leszka Elektorowicza pod tym samym
tytułem, w temacie Między zyskiem a stratą


Śmierć strzelca z wieżyczki bombowca

Wprost ze snu matki wpadłem w Państwo; w jego brzuchu
Kuliłem się, aż mokrą sierść szklił mi całkiem
Lód. Sześć mil ponad ziemią, śnionym przez nią życiem,
Zbudził mnie czernią ostrzał i koszmar myśliwców.
Po śmierci wypłukali mnie z wieżyczki szlauchem.

tłum. Stanisław Barańczak

w wersji oryginalnej pt. „The Death of the Ball Turret Gunner”
w temacie Poezja anglojęzyczna

wiersz jest też w temacie Śmierć
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 29.09.11 o godzinie 12:09

konto usunięte

Temat: Wojna

Rudyard Kipling

Powrót wojsk


Pokój zawarty i wracam oto
do Hackneystadtu, ja - lecz nie ja:
bo nauczony już, jaką cnotą
i czym jest dla nas ta Wielka Gra.
Trud mój był taki jak innych trudy -
gdzie zmian początek, w czym one są? -
byłem dzieciakiem z kraju ułudy,
a oto ze mnie myślący mąż.

O, gdyby Anglię stanowić miały
jedynie farba, mosiądz, kit, lak,
nie zaś mit twoich snów oniemiałych,
to byś ją rzucił. LECZ NIE JEST TAK!

Jeszcze z ust moich słowo nie pada,
a już je niesie kolegi głos,
już zrumieniło lica sąsiada,
nim na twarz moją spadło jak cios.
Wreszcie poczułem - czy z tego dumny,
zarozumiały z tego być mam? -
(wybaczcie, mili, termin zbyt szumny)
cholerną duszę już w sobie mam.

Nocami szydzą bulgotem rzeki,
księżyc równiny zmienia w mórz gładź,
góry wędrowcom zawsze dalekie
z gwiezdną wiecznością mówiące snadź,
ciemność dysząca szybko spod chmury,
w polanach puszczy i w głębi kniej,
gdy wiatr przedziera się przez pagóry -
to wszystko uczy więcej lub mniej.

Dziesięć ataków na gród bezludny,
dziesięć odwrotów, łuna i dym,
w czas marszu kolumn wyżeł wychudły,
goniący wzrokiem za panem swym,
rozmowa cicha o matki domu
nocą, z żołnierzem (kto on? cóż wiesz?) -
twarz tę widziałeś raz w błyskach gromu
i noc ją starła. To uczy też.
Dzień ma bieg zwykły. Rankiem promienie
pod daszkiem czapki, gdyś wziął na cel,
w skwarze południa wojsk uciszenie,
potem, do nocy, luty ryk strzelb;
biedni zabici, co przed godziną
młodzi, a mają tak starczy wzrok,
nogi spętane, nim chłód w nie spłynął,
każda z tych rzeczy - ku wiedzy krok.

A także czas ten, idący w lata,
tysiąc okolic, przez którem szedł,
z ludźmi z dwóch półkul wielkiego świata
słowa o sławie trudów i bied;
choć nie mówiło serce, że bliscy
ci ludzie - wielkość ich w sercu mam,
teraz - sam zawsze - jak i my wszyscy,
braterski uścisk każdemu dam.

Samo to przyszło - czy z tego dumny,
zarozumiały z tego być mam?
(Wybaczcie, mili, termin zbyt szumny)
cholerną duszę posiadłem sam.
Uwolnionego ostatni przemarsz
I wiedzie już tylko do małych dni.
Boże, wiesz wszystko, na co słów nie ma -
Thamesfontein ukaż, o ukaż mi!

O, gdyby Anglię stanowić miały
jedynie farba, mosiądz, kit, lak,
nie zaś mit moich snów oniemiałych
to bym ją rzucił. LECZ NIE JEST
TAK!

przełożył Józef Czechowicz

w wersji oryginalnej pt. „The Return”
w temacie Poezja anglojęzyczna
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 12.02.10 o godzinie 20:41

Następna dyskusja:

Wojna




Wyślij zaproszenie do