Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Szukanie lata

Witajcie, Kochani! Nie wiem, jak spędziliście z wczoraj na dzisiaj Noc Kupały? Próbowałem Was troszkę rozruszać i rozrzewnić, przypominając stary przebój Trubadurów "Ej, Sobótka, Sobótka", w temacie Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj. Notabene, nie rozumiem, dlaczego piosenka i album, z którego pochodzi, mają w tytule "ej", a w tekście Janusza Kondratowicza wyraźnie stoi "hej" i tak też, z wyraźnym "h", to "ej" Trubadurzy śpiewają? W każdym razie, w tym pierwszym dniu astronomicznego lata - na przekór żartom, jakie sobie z nas robi pogoda - chciałbym Was wszystkich bardzo gorąco i słonecznie powitać oraz pozdrowić, a na zachętę do kontynuacji tego nowego tematu i zwiększenia Waszej aktywności na forum grupy załączam jako poetycko-muzyczną ilustrację piękne i liryczne "Looking for the Summer" Chrisa Rea.



Chris Rea
       
      
Szukając lata


Spójrz głęboko w kwietnia twarz
Jakie zmiany w niej dostrzegasz
Szukając lata

Oczy na pewno patrzą ci
Zostawiają za sobą wiosenne dni
Idź szukać lata

To nie jest pocałunków i rozmów gra
Skutki które każdy dobrze zna
Idź szukać lata

Czas przyszedł i musi odejść jak gość
I grać prześladującą cię namiętność
Szukając lata

Pamiętamy miłość która była taka sama
Jak rozdrapywana coraz większa rana
Kiedy szukaliśmy lata

I stoję wciąż w tym dniu poniekąd
Z palącym pragnieniem odlecieć stąd
Szukając wciąż szukając lata

tłum. z angielskiego Ryszard Mierzejewski
        
        
Looking for the Summer

Look deep inside the april face
A change is clearly taking place
Looking for the summer

The eyes take on a certain gaze
And leave behind the springtime days
Go looking for the summer

This ain't no game of kiss and tell
The implications how you know so well
Go looking for the summer

The time has come and they must go
To play the passion out that haunts you so
Looking for the summer

Remember love how it was the same
We scratched and hurt each others growing pains
We were looking for the summer

And still I stand this very day
With a burning wish to fly away
I'm still looking, looking for the summer

z albumu "Auberge", 1990

http://www.youtube.com/watch?v=FIL8PxLmjm4Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.06.17 o godzinie 22:44
Jolanta Chrostowska-Sufa

Jolanta Chrostowska-Sufa Redakcja, korekta,
adiustacja, kampanie
internetowe, zlec...

Temat: Szukanie lata

Mnie także sprzykrzyło się już czekanie na prawdziwe lato. U nas niebo ciągle zaciągnięte chmurami, granatowe i smutne od deszczu. Doskonale oddaje tę atmosferę lapidarny wiersz Białoszewskiego:

Miron Białoszewski

lato
obwisłe
koci się i koci
chmurami

cykl: Kocie lato; tomik: "Rozkurz"

Co prawda taka pogoda nie zachęcała do wyjścia w plener, niemniej granatowe lato okazało nam trochę litości i oszczędziło wczoraj mieszkańcom Bielska-Białej obfitych deszczów, pozwalając na udział w Jarmarku Świętojańskim zorganizowanym na ulicach naszego miasta. Zaroiło się od średniowiecznych rycerzy i białogłów, kupców i kuglarzy, a klimat wytęsknionego lata przywołały barwne stroje i kolorowe tańce, średniowieczna muzyka i uliczny gwar.


Obrazek



Obrazek


Jarmark Świętojański 21 czerwca 2009 Bielsko-Biała
fot. Jolanta Chrostowska-Sufa

Pozdrawiam gorąco mimo tymczasem skąpego lata. JolaJolanta Chrostowska-Sufa edytował(a) ten post dnia 22.06.09 o godzinie 17:00
Ewa Granat

Ewa Granat Bezpieczeństwo ruchu
szynowego,kołowego
oraz pieszych, PK...

Temat: Szukanie lata

Piosenka mówi również o ochłodzeniu uczuć,poszukaj ciepła<poszukaj lata>.
Pięknie to wyraziła
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria

"O śniegu w lecie"

W dniach upału, w gorączkowym śnie,
Na morskim brzegu,
Jakże miło jest wspomnieć polski śnieg,
Przetrzeć czoło myślą o śniegu.

Kiedy na górskim stoku
Śniegi w łukach falowały życzliwie,
A narciarze jak lotne jaskółki fruwali
Po srebrnej niwie -

Gdy krokusy, jak widzów kolorowe tłumy
Stały w podziwie,
I sennie, i najwolniej spadało z obłoków
Symetryczne, gwiezdne igliwie -

O, wówczas żyliśmy szafirowo i biało,
Każdy w swojej czarodziejskiej zagrodzie,
Z których wszystkie (jak się później okazało)
Zbudowane były na lodzie...
Zofia Szydzik

Zofia Szydzik wolna jak wiatr -
emerytura

Temat: Szukanie lata

Przyłączam się do tej miłej zabawy, może w ten sposób zachęcimy wspólnie tą piękną porę do zaistnienia w całej okazałości - czekamy przecież - zniecierpliwieni !

Lato

w kropli brylantowej rosy przegląda się cudnie
o poranku - przysłuchując się ptaków trelom
to zza obłoku promykiem słońca mrugnie
to zaleje złotem łąkę - pracowitym trzmielom

lubi się bawić i psocić - jak dziewczę młode
malując pejzaże – igra kolorem i odcieniem
tańczy z zefirem nad stawem muskając lekko wodę
o zmierzchu - spada do stóp kochanków – marzeniem

nęci zapachem ściętych traw i ziół upojnych
zwiewnie kołysze łanami złocących się zbóż
gdzie chabry, kąkole i czerwień maków strojnych
jak pąsowe wykrzykniki - to lato – lato już… !

a nocą – zagląda do naszych okien księżycem
zerka ciekawie i mruga zalotnie gwiazdami
że chciałoby się ten złoty denar dłońmi pochwycić
niestety – on z promieni złotej tęsknoty utkany

Zofia SzydzikZofia Szydzik edytował(a) ten post dnia 22.06.09 o godzinie 19:49
Małgorzata B.

Małgorzata B. Ale to już było.....

Temat: Szukanie lata

znowu zrzucę z siebie grzechy i smutki
nadchodzi czas ciepły, milutki...
zrzucę z siebie ubranka przykrótkie
zrobię myślom i słowom pobudkę!!!
Na mój grzbiet
z lekka przygarbiony
wrzucę marzenia i sny niespełnione
po raz kolejny nabrać się dam
lato, lato .... nieś mnie tam...
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Szukanie lata

Yves Bonnefoy

Piękne lato


Ogień nawiedzał i wypełniał nasze dni,
Jego miecz ranił czas o szarzejącym świcie,
Wiatr potrącał o śmierć nad stropem naszych izb,
Chłód nie przestawał obejmować naszych serc.

To było piękne lato, mdłe, męczące i ciemne,
Tak bardzo polubiłaś słodycz deszczu latem
I śmierć polubiłaś nad latem panującą
W drżeniu chorągwi swych skrzydeł z popiołu.

Tego roku umiałaś już dostrzec nieomal
Znak wiecznie czarny ku oczom twoim niesiony
Przez kamienie, wiatr, wodę i liście na drzewach.

Lemiesze w pulchną ziemię zaczęły się wgryzać
I podobało się twej dumie nowe światło,
Na ziemi letniej upojenie własnym lękiem.

tłum. Artur MiędzyrzeckiRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.05.10 o godzinie 18:16
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Szukanie lata

Jacek Dehnel

Ekskursja letnia


Z lilii na lilię – motyle różowe.
Trąbki i flety, pająk na dnie kwiatu.
Panna Marianna lekko skłania głowę
i, nucąc Vivaldiego, przygląda się latu.

Drewniana kładka, a za kładką obój
i klarnet. Struga wije się śród mięty.
Uczep zaczepia suknię, dłoń owija powój.
Marianna idzie dalej, pomiędzy drzew rzędy.

A w lesie Mahler dudni po wąwozach
i suknię nieba łachocą gałęzie.
W górze – jak motyl, upity eterem,

pod szkłem rozpięty – stoi czarna brzoza.
I znowu Mahler. Stopa w bagnie grzęźnie,
i w zimne torfy zstępuje. Z Mahlerem.

Warszawa 21 IV 2002

z tomiku "Wiersze (1999-2004), 2006
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 23.06.09 o godzinie 11:25
Luiza Karaban

Luiza Karaban dziennikarz, mgr
filologii polskiej

Temat: Szukanie lata

Jarosław Iwaszkiewicz: Lato

Nikt twojego imienia nie powiedział: lato,
Nikt słowemswym nie zajrzał do twojego wnętrza,
Bo twoja treść - monstrancja jest to przenajświętsza,
Przedzielona od świata upalną makatą.

Ciało jesteś gorące, żółte, doskonałe,
Obnażonena żądze, ale nie na miłość,
Niezamieszkana w tobie drży chuci zawiłość,
I zielone ogrody, i kołacze białe.

I jedna tylko sprawa za twe żary stanie,
Jedno tylko do ciebie, o lato, podobne
I jak ty - rozpalone, i jak ja - osobne,
I w ogień spowinięte - samotne kochanie.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Szukanie lata

No tak, mamy już lato! Dzieci rozpoczęły zasłużone wakacje, nasi parlamentarzyści wściekli ze złości, bo im każą jeszcze siedzieć w ziejących nudą salach na Wiejskiej,
a oni już spakowani, na walizach, przeliczają tracony, bezcenny czas „mężów stanu”.
A ten cold hard rain nie odpuszcza i nie tylko pada, ale leje, scebrzy, wlewa nam się
do uszu, nosa i piwnic, a ulice i deptaki zamienia w rwące potoki. I tak by się chciało, ach jak bardzo by się chciało – jak Chris Rea - zmienić ten czas, te reguły...
na prawdziwe gorące i słoneczne lato. Póki co, możemy się delektować na naszym forum latem wirtualnym. Pozdrawiam, jak zwykle gorąco i słonecznie – Ryszard.

Chris Rea

Zmieniają się czasy


Zmieniają się czasy – zmieniają się reguły świata
Spraw, że mędrzec przypomina wariata
Nie idź tu dłużej na przedzie
Oczekuj tych znaków tych zmieniających się reguł
Oczekuj uważniej
Ty uważnie oczekujesz
Oczekuj tych zmieniających się czasów
Nie możesz zatrzymać tamtych zmieniających się czasów

Zmieniają się czasy zimny rzęsisty deszcz
Wszystko się zmienia
Nic staje się tym samym, jak wiesz
Mógłbyś uważniej oczekiwać
Bo nie możesz zatrzymać tych zmieniających się czasów
Nic zawsze dąży, aby być tym samym
Mógłbyś uważniej oczekiwać
Oczekuj tych zmieniających się czasów

tłum. z angielskiego Ryszard Mierzejewski


Changing Times

Changing times - changing rules
Make a wise man look a fool
Gone before no longer here
Look out for these signs of these changing rules
Better look out
You better look out
Look out for these changing times
Can't stop those changing times

Changing times cold hard rain
Everything's a changing
Nothing's gonna be the same
You'd better look out
'Cos you can't stop these changing times
Nothing going ever to be the same
You'd better look out
Look out for these changing times

z albumu „Stony Road”, 2002

http://www.youtube.com/watch?v=fpOjXmZVXQo

Utwór jest te z w temacie Czas, zegary...Ten post został edytowany przez Autora dnia 06.03.15 o godzinie 22:30
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Szukanie lata

Robert Lowell*

To złote lato


To złote lato,
ta szczodra susza,
ten chrupki chleb –
nic w tym złotego.

Pola mają żółtobiałe włosy
Patriarchów, co żyli
o dwóch kozach i bez jutra –
płodność tak obfita, że zapiera dech.

Nasza kotka, od niedawna matka, włożyła mi
pod nogi łapę, kiedy szedłem z tacą;
pobladła i czmychnęła z piskiem
przez otwarte okno, obrażone babsko.

Czyżby nasz krótki sezon bycia razem
był tak nieodwołalny, że powinienem
wyobrażać sobie cień w kącie...
na dole... za drzwiami?

Widzę nawet, jak w to złote lato
wyschnięte włochate pająki
dyszą niewiarygodną złością,
kiedy drgające nitki łapią światło.

Zerwaliśmy zakazane ziarno,
widzieliśmy biblijną
kruchość kwiatów –
gdzie się podziała nasza sielankowa niedorosłość?

Zejdę z ziemi
w zasznurowanych butach,
jak gdyby ta przechadzka bez nich
mogła mi zranić stopy.

z tomu „Day by Day”, 1977

tłum. Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.07.13 o godzinie 05:17
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Szukanie lata

Ulla Hahn

Piękne kłamstwo


To lato jest jaskółką
z twoich listów.

To lato gra Mozarta
z kasety magnetofonu.

To lato jest twoim głosem
w słuchawce telefonu.

Tego lata wyleguję się
pod drzewami z kart pocztowych.

Tego lata wpinam sobie sama
wieczorem we włosy
różę.

tłum. z niemieckiego Krystyna KamińskaTen post został edytowany przez Autora dnia 22.08.14 o godzinie 08:42
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Szukanie lata

Volker Braun

Leżysz taka cicha...


Leżysz taka cicha, zatopiona w tobie
Każda noc zwyczajna, skarbie;
Pozwól mi przyjść, nie zamykaj się
Jak uwięziona, po dniu,
Który widział ciebie do wszystkiego ochoczą.

Przyjdź, otrząśnij się, strąć z siebie
Ołów, ciężar, który tobie
Ciąży — jestem przy tobie

Wynurz się z owego szarego snu,
Który psuje twój dzień, płyń
Na powierzchni niby spławik, trzymaj się
Owej deski ratunku, nie zastanawiaj się.
Na plaży, białej od słońca,
Przy każdym poruszeniu odnajdujemy siebie
Ramię przy ramieniu
Co jeszcze zamierzasz? Moje zamiary
Spoczywają w twojej dłoni,
Którą mi kładziesz na głowę.

tłum. z niemieckiego Eugeniusz Wachowiak

Obrazek

Vangelis „La petite fille de la mer”,
z albumu “L'Apocalypse des animaux”, 1973
Ten post został edytowany przez Autora dnia 22.08.14 o godzinie 08:43
Zofia H.

Zofia H. Życie jest poezją,
poezja-życiem.

Temat: Szukanie lata

Witam sedrecznie i pozdrawiam z kapryśnych i zamglonych Beskidów (Międzybrodzie Żywieckie). Zaglądnęłam dopiero dzisiaj na forum po dłuższym czasie, pakując się zresztą z powrotem na północ. Rysiu, pytasz o noc Kupały? W tym roku wigilię tego wieczoru na Hali Miziowej :-)(w Twoim Bielsku, Jolu, byłam dzień wcześniej i tak popatrywałam na przechodniów,bo może - a nuż...Może następnym razem. Pięknie mieszkasz :-))

Pozdrawiam serdecznie
Zosia

Wojtek Bellon

Pejzaże harasymowiczowskie



Kiedy stałem w przedświcie a Synaj
Prawdę głosił przez trąby wiatru
Zasmreczyły się chmur igliwiem
Bure świerki o górach wsparte

I na niebie byłem ja jeden
Plotąc pieśni w warkocze bukowe
I schodziłem na ziemię za kwestą
Przez skrzydlącą się bramę Lackowej

I był Beskid i były słowa
Zanurzone po pępki w cerkwi baniach
Rozłożyście złotych
Smagających się wiatrem do krwi

Moje myśli biegały końmi
Po niebieskich mokrych połoninach
I modliłem się złożywszy dłonie
Do gór do Madonny Brunatnolicej

A gdy serce kroplami tęsknoty
Jęło spadać na góry sine
Czarodziejskim kwiatem paproci
Rozgwieździła się bukowina


I był Beskid i były słowa
Zanurzone po pępki w cerkwi baniach
Rozłożyście złotych
Smagających się wiatrem do krwi

W ramach projektu poetyckiego związanego z twórczością J.Harasymowicza i w.Bellona powstała trzecia strofa powyższego wiersza, stanowiąca nostalgiczną pointę, autorstwa Tomka Borkowskiego:

Tak umykałem pod żaglem słońca
W uśpionych dolin puste ogrody
Pomiędzy chyże w podniebnych trawach
Aż po komina szczyt zatopione
Wreszcie pożegnać przyszło piosenką
Zadumane przy drodze kapliczki
Mgłę tułaczkę ująć pod rękę
Po raz ostatni górom się przyśnić


"Pejzaże harasymowiczowskie";muzyka:Wojtek Bellon;wykonanie:Wolna Grupa BukowinaZofia M. edytował(a) ten post dnia 28.06.09 o godzinie 13:37
Zofia Szydzik

Zofia Szydzik wolna jak wiatr -
emerytura

Temat: Szukanie lata

http://www.youtube.com/watch?v=VUQBAnwBE3c

Deszczowa rapsodia

letni koncert nad jeziorami
pod batutą skrzydeł perkoza
błyskawicą rozdarta czerń
grzmiącą muzyką nabrzmiewa
wzmaga się czerwcowa rapsodia
niczym na zgubę
na dwa bębny
i tubę

wiatr smykiem pomyka
po strunach płaczącej wierzby
szumiącej żalem - łez spragnionej
pod staccato kropli o liście
płynie koncert deszczowy
na miliony kropel
okarynę
i wiatr

noc aksamitem wycisza wszystko
wciska w czerń futerału
delikatnie trącona struna
stłumiona piano brzmi
powoli cichnie koncert
na dwa serca
koral ust
i sny

Zofia Szydzik

Szukając lata, natknęłam się na piękną muzykę GIOVANNI MARRADI - zapraszam na koncert, pozdrawiam szukających Z.Zofia Szydzik edytował(a) ten post dnia 25.02.10 o godzinie 15:27
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Szukanie lata

Michael Donhauser

* * *


Nad stawem w BELBO
nasze nagie ciała
- błękit ważki.

Świeży wiatr wieczorny
dotyka mnie: mojego snu
sponad wzgórz.

Swojskie okrzyki
- samogłoskowy szept
motyl: bez ruchu.

Podczas wyłuskiwania, krojenia
pomidora wołowego serca:
nieskalane ostrze.

Aleja kasztanowców
Morze w twoich liściach
- późnoletnie.

Murazzano 30. 8. 1992

z tomu „Das neue Leben“, 1994

tłum. Sława Lisiecka


Obrazek
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.05.10 o godzinie 18:37
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Szukanie lata

Georg Trakl

Lato


Pod wieczór milknie skarga
Kukułki w lesie.
Niżej pochyla się zboże,
Czerwony mak.

Czarna burza groźnie nadciąga
Ponad wzgórzem.
Stara piosnka świerszcza
Zamiera w polu.

Nawet nie drgnie listowie
Kasztana.
Na krętych schodach
Szeleści twoja suknia.

Cicho płonie świeca
W ciemnym pokoju;
Srebrzysta dłoń
Ją gasi.

Bezwietrzna, bezgwiezdna noc.

tłum. z niemieckiego Wanda MarkowskaTen post został edytowany przez Autora dnia 22.08.14 o godzinie 08:45
Jerzy Andrzej Masłowski

Jerzy Andrzej Masłowski poeta, autor tekstów
piosenek, prozaik

Temat: Szukanie lata

Bruno Schulz - Sklepy cynamonowe

Sierpień (fragment)

W lipcu ojciec mój wyjeżdżał do wód i zostawiał mnie z matką i starszym bratem na pastwę białych od żaru i oszołamiających dni letnich. Wertowaliśmy, odurzeni światłem, w tej wielkiej księdze wakacji, której wszystkie karty pałały od blasku i miały na dnie słodki do omdlenia miąższ złotych gruszek.

Adela wracała w świetliste poranki, jak Pomona z ognia dnia rozżagwionego, wysypując z koszyka barwną urodę słońca - lśniące, pełne wody pod przejrzystą skórką czereśnie, tajemnicze, czarne wiśnie, których woń przekraczała to, co ziszczało się w smaku; morele, w których miąższu złotym był rdzeń długich popołudni; a obok tej czystej poezji owoców wyładowywała nabrzmiałe siłą i pożywnością płaty mięsa z klawiaturą żeber cielęcych, wodorosty jarzyn, niby zabite głowonogi i meduzy - surowy materiał obiadu o smaku jeszcze nie uformowanym i jałowym, wegetatywne i telluryczne ingrediencje obiadu o zapachu dzikim i polnym.

Przez ciemne mieszkanie na pierwszym piętrze kamienicy w rynku przechodziło co dzień na wskroś całe wielkie lato: cisza drgających słojów powietrznych, kwadraty blasku śniące żarliwy swój sen na podłodze; melodia katarynki, dobyta z najgłębszej złotej żyły dnia; dwa, trzy takty refrenu, granego gdzieś na fortepianie, wciąż na nowo, mdlejące w słońcu na białych trotuarach, zagubione w ogniu dnia głębokiego. Po sprzątaniu Adela zapuszczała cień na pokoje, zasuwając płócienne story. Wtedy barwy schodziły o oktawę głębiej, pokój napełniał się cieniem, jakby pogrążony w światło głębi morskiej, jeszcze mętniej odbity w zielonych zwierciadłach, a cały upał dnia oddychał na storach, lekko falujących od marzeń południowej godziny.

W sobotnie popołudnia wychodziłem z matką na spacer. Z półmroku sieni wstępowało się od razu w słoneczną kąpiel dnia. Przechodnie, brodząc w złocie, mieli oczy zmrużone od żaru, jakby zalepione miodem, a podciągnięta górna warga odsłaniała im dziąsła i zęby. I wszyscy brodzący w tym dniu złocistym mieli ów grymas skwaru, jak gdyby słońce nałożyło swym wyznawcom jedną i tę samą maskę - złotą maskę bractwa słonecznego; i wszyscy, którzy szli dziś ulicami, spotykali się, mijali, starcy i młodzi, dzieci i kobiety, pozdrawiali się w przejściu tą maską, namalowaną grubą, złotą farbą na twarzy, szczerzyli do siebie ten grymas bakchiczny - barbarzyńską maskę kultu pogańskiego.

Rynek był pusty i żółty od żaru, wymieciony z kurzu gorącymi wiatrami, jak biblijna pustynia. Cierniste akacje, wyrosłe z pustki żółtego placu, kipiały nad nim jasnym listowiem, bukietami szlachetnie uczłonkowanych filigranów zielonych, jak drzewa na starych gobelinach. Zdawało się, że te drzewa afektują wicher, wzburzając teatralnie swe korony, ażeby w patetycznych przegięciach ukazać wytwomość wachlarzy listnych o srebrzystym podbrzuszu, jak futra szlachetnych lisic. Stare domy, polerowane wiatrami wielu dni, zabawiały się refleksami wielkiej atmosfery, echami, wspomnieniami barw, rozproszonymi w głębi kolorowej pogody. Zdawało się, że całe generacje dni letnich (jak cierpliwi sztukatorzy, obijający stare fasady z pleśni tynku) obtłukiwały kłamliwą glazurę, wydobywając z dnia na dzień wyraźniej prawdziwe oblicze domów, fizjonomię losu i życia, które formowało je od wewnątrz. Teraz okna, oślepione blaskiem pustego placu, spały; balkony wyznawały niebu swą pustkę; otwarte sienie pachniały chłodem i winem.

Kupka obdartusów, ocalała w kącie rynku przed płomienną miotłą upału, oblegała kawałek muru, doświadczając go wciąż na nowo rzutami guzików i monet, jak gdyby z horoskopu tych metalowych krążków odczytać można było prawdziwą tajemnicę muru, porysowanego hieroglifami rys i pęknięć. Zresztą rynek był pusty. Oczekiwało się, że przed tę sień sklepioną z beczkami winiarza podjedzie w cieniu chwiejących się akacyj osiołek Samarytanina, prowadzony za uzdę, a dwóch pachołków zwlecze troskliwie chorego męża z rozpalonego siodła, ażeby go po chłodnych schodach wnieść ostrożnie na pachnące szabasem piętro.

Tak wędrowaliśmy z matką przez dwie słoneczne strony rynku, wodząc nasze załamane cienie po wszystkich domach, jak po klawiszach. Kwadraty bruku mijały powoli pod naszymi miękkimi i płaskimi krokami - jedne bladoróżowe jak skóra ludzka, inne złote i sine, wszystkie płaskie, ciepłe, aksamitne na słońcu, jak jakieś twarze słoneczne, zadeptane stopami aż do niepoznaki, do błogiej nicości.

Aż wreszcie na rogu ulicy Stryjskiej weszliśmy w cień apteki. Wielka bania z sokiem malinowym w szerokim oknie aptecznym symbolizowała chłód balsamów, którym każde cierpienie mogło się tam ukoić. I po paru jeszcze domach ulica nie mogła już utrzymać nadal decorum miasta, jak chłop, który wracając do wsi rodzimej, rozdziewa się po drodze z miejskiej swej elegancji, zamieniając się powoli, w miarę zbliżania do wsi, w obdartusa wiejskiego.

Przedmiejskie domki tonęły wraz z oknami, zapadnięte w bujnym i zagmatwanym kwitnieniu małych ogródków. Zapomniane przez wielki dzień, pleniły się bujnie i cicho wszelkie ziela, kwiaty i chwasty, rade z tej pauzy, którą prześnić mogły za marginesem czasu, na rubieżach nieskończonego dnia. Ogromny słonecznik, wydźwignięty na potężnej łodydze i chory na elephantiasis, czekał w żółtej żałobie ostatnich, smutnych dni żywota, uginając się pod przerostem potwornej korpulencji. Ale naiwne przedmiejskie dzwonki i perkalikowe, niewybredne kwiatuszki stały bezradne w swych nakrochmalonych, różowych i białych koszulkach, bez zrozumienia dla wielkiej tragedii słonecznika.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Szukanie lata

Jurku! Dziękuję Ci, że przypominasz nam tu tak piękną prozę Brunona Schultza,
w której przecież tyle poezji się kryje. Pozdrawiam, dzisiaj akurat upalnie - RyszardRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.07.09 o godzinie 11:32
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Szukanie lata

Leopold Staff

Lato


W wieńcach pszenicznych kłosów, a sierpem złotym w dłoni,
Ciosane w głazie twardą, surową robotą,
Stoją me bogi, dumne szlachetną prostotą,
A cisza o dojrzałych zbóż gwarzy im woni.

Gotując mi czcigodnych urodzajów święto,
Brzemienne ciężkich plonów powagą dostojną:
Błogosławieństwem pieczy darzą mą skroń znojną,
Łaską swą dobroczynnie słońcem uśmiechniętą.

I jestem dziś pogodny jak siewca najkrzepszy,
Bo jeden dzień mych trudów od drugiego lepszy,
A słońce gna mnie w pracę dobrą, złotą chłostą
I pocałunki swoje ojcowskie, kapłańskie
Sieje w serce. - O, lato ty pogańskie!
Że też to wszystko stało się tak dziwnie prosto!...
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Szukanie lata

Jan Zych

Ze zmrużenia powiek


Lato było jak złoto. Słońce prosto w oczy
złote źdźbła rzucało, całe snopy złote.
Ogromne było blasków żniwo,
podwójnym światłem lipiec mnie zaskoczył:
zobaczyłem nagle, że najwierniej by było
sanskrytem opisywać twoją wschodnią urodę.

Żebyś była najjaśniejsza i najbardziej bliska,
prosiłem cię o pamięć od pierwszego wschodu słońca.
Wołałem znad Wołynia, znad twojego dzieciństwa
pogodne niebo zaprzężone w woły,
jakbym szukał morza, z którego – jak Venus wschodząca –
z sinym płatkiem kąkolu wychodzisz w zmierzch lipcowy.

Ciążą wszystkie rzeczy. Do nieba
nic nie idzie z tej ziemi prócz dymu
w pogodny dzień. Dlatego smutniej jeszcze,
o niebo smutniej patrzeć za odchodzącymi.
Mrużą się oczy przed światłem. Z bólu mrużyć je trzeba.
Ze zmrużenia powiek widać, jak blisko jestem.

1959

z tomu „Wędrująca granica”, 1961



Wyślij zaproszenie do