Wypowiedzi
-
Przyprawy można jeszcze w opakowaniach po tic-tacach
Kosmetyki w małych opakowaniach po 50 ml można kupić w Rossmanie.
Zamiast jaśka wystarczy sama poszewka - na noc wypychamy ją ubraniami.
Ręcznik - najlepszy fjord nansen - szybko schnie, jest lekki i zajmuje tyle miejsca co kostka masła.
Kubki silikonowe składane
Przy pakowaniu polecam też skorzystać z generatora listy rzeczy aby o niczym nie zapomnieć http://doplecaka.tipy.pl/. -
Witam, właśnie się dowiedziałam, że jeśli się jedzie do Tajlandii na okres nie dłuższy niż 2 tyg, potem się zmienia kraj i znów wraca do Tajlandii (np. wylot powrotny jest z Bangkoku) to wizę trzeba wyrobić w Polsce (kilkukrotnego wjazdu). Na lotnisku w Tajlandii nie dostanie się wizy 2tyg bo trzeba wykazać się biletem powrotnym na datę do 2 tyg.
-
No właśnie nie wiem czy lepiej. Aby załatwić to w ambasadzie to trzeba wziąć urlop i do niej pojechać. Jestem z Rzeszowa więc kawałek drogi jest. Opcja wzięcia urlopu w moim przypadku odpada całkowicie. Teoretycznie można załatwić to przez firmę (dodatkowy koszt z 100zł za usługę + kurier). W sumie sama nie wiem co wybrać. Czy załatwiać to tu, czy na miejscu. Która wersja będzie mniej problemowa?
-
Aha, no właśnie coś takiego słyszałam. Ale nie wiem jak to wszystko zorganizować. Najpierw będę kilka dni w Tajlandii. Z 2-3 w Bangkoku a potem z 3 w Chiang Mai. Później jadę przez Laos do Wietnamu. Więc na lotnisku wystarczy mi na początek wiza 2 tyg. A później jak będę wracać będzie mi potrzebna na jakieś 10 dni więc myślałam, że sobie zrobię na jakimś przejściu granicznym jeszcze jedną. Można tak?
-
Hej. Te wizy doprowadzą mnie do choroby nerwowej. Wszędzie jest napisane coś innego, nigdzie nie da się dodzwonić a jak już się uda jakimś cudem to nikt nic nie wie.
A zatem: Właśnie przeczytałam, że aby dostać wizę na lotnisku w Bangkoku to trzeba mieć przy sobie ksero biletu powrotnego i ksero rezerwacji noclegu przynajmniej na kilka dni. Z tego co wiem to wizę tam dostanę na max 14 dni (tak?). Skoro bilet powrotny mam za miesiąc to wydadzą mi tą wizę (po kilku dniach jadę dalej, po ok 2 tyg wracam do Tajlandii)? A jeśli nie mam rezerwacji noclegu bo chcę sobie na miejscu coś znaleźć, to co, będę mieć problemy?
Wiza do marca była darmowa, a czy wie ktoś w jakiej teraz jest cenie? -
Byłam zarówno na Ibizie jak i na Majorce.
Nieprawda, że na Ibizie nie ma ładnych plaż - jest ich mnóstwo, ale są raczej oddalone od miast w których jest najwięcej imprez tzn od Eivissa czy Sant Antoni. Zobacz sobie na necie zdjęcia takich plaż jak np. Cala san Vicente, Cala Bassa czy Cala Conta. Fakt - są mniejsze niż na Majorce ale wg mnie bardziej urokliwe i dzikie.
Na Majorce dużo fajnych imprez jest w El Arenal - tam plaża jest bardzo długa i dość szeroka - imprez na plaży nie ma w nocy tzn przy plaży sprzedają winko w wiadrach, ludzie się bawią - ale nie jest to typowa impreza. Takie są raczej zamkniętych obiektach. W Palmie jest też duża plaża Playa de Palma - nie wiem nawet czy ona nie łączy się z tą plażą z El Arenal.
Na Ibizie jest dużo więcej młodych ludzi - właściwie to jakieś 90%. Ludzie z całego świata. Otwarci, uśmiechnięci, impreza 24h na dobę.
Na Majorce - najwięcej młodych ludzi w El Arenal jednak nie aż tyle co w Eivissie czy Sant Antoni na Ibizie. Na Majorkę jeździ dużo rodzin z dziećmi.
Na Ibizie nie ma dużo do zwiedzania - znane kluby, plaże i targ hipisowski (Es Cana i San Carlos - nie są codziennie - musisz sprawdzić w jakie dni).
Na Majorce koniecznie jaskinie w Portocristo (Caves of Drach), dom Chopina w Valldemossie (właściwie nie pamiętam czy to jego dom, ale na pewno tam przebywał), przejażdżka z Palmy do Soller starą, zabytkową ciuchcią, wycieczka do Pollenca - ładna plaża i dalej na północ najwyższy punkt Majorki i fabrykę pereł - aa i oczywiście centrum Palmy - katedrę itp.
Zależy po co jedziesz - zwiedzać czy się bawić. Mi mimo wszystko bardziej podobało się na Ibizie. -
No tak... od dzisiaj (15 luty) do końca tygodnia ambasada wietnamska nieczynna. Świętują Nowy Rok.
-
Dzięki wielkie :)
-
Czy wizę trzeba składać i odbierać osobiście? Dzwoniłam do agencji pośredniczącej w ubieganiu się o wizę do Wietnamu i pani mi powiedziała, że jej szef ma upoważnienie do odbioru wiz, więc mogę załatwić sobie wszystko korespondencyjnie przez ich biuro. Jednak, czytałam na forach, że kilku osobom załatwili wizę znajomi - tzn złożyli papiery i odebrali wizę kilka dni później. Więc, jak to w końcu jest? Czy może mi to załatwić ktoś znajomy, czy jednak muszę sama się pofatygować lub skorzystać z biura pośrednictwa? Bardzo proszę o odpowiedź.
-
Szczerze mówiąc to akurat mi się nie podobało w Cameron Highlands. Fakt - byłam tam tylko jedną noc. Pola herbaciane są ładne, można zwiedzić fabrykę herbaty, degustować. Są jeszcze wycieczki fakultatywne typu: ferma pszczół (dużo pszczół), kwiatów (tu można ładne zdjęcia porobić), truskawek (zjeść dobre lody i dżemy truskawkowe) itp. Jest przyjemnie, ale bez rewelacji.
Jeśli chodzi o te 2 dni to bardziej polecam Taman Negara. Dżungla, bardzo dużo różnych fajnych tras, kryjówki w których można spędzić noc podpatrując zwierzęta (niestety nic nie widziałam oprócz węży i wielkich jaszczurek), wioska aborygenów (uczą strzelania z dmuchawek), ukryte kąpieliska. Przewodnicy bardzo mili - podczas wędrówek po dżungli objaśniają właściwości różnych roślin i drzew, uczą jak się zachować w przypadku napotkania tygrysa czy pytona.
Także co kto lubi - w Cameron Highlands można odpocząć, trochę się ochłodzić i orzeźwić a w Taman Negara można spędzić czas bardziej aktywnie (większa przygoda). -
Hej, chciałabym się dowiedzieć w jakiej cenie są tkaniny batikowe i gdzie można je kupić? Z góry dziękuję za odpowiedź :)
-
oj, chyba chodzi po prostu o sklep ze sprzętem turystyczno - wspinaczkowym :). Tak myślę.... Coś takiego jest na ulicy Mickiewicza - od strony ulicy Kreczmara. Tam są plecaki, liny i karabińczyki a co innego to nie pamiętam.
http://maps.google.pl/maps?num=100&hl=pl&q=rzesz%C3%B3... -
Do Krzysztof Presz
O tutaj też bardzo miłe zaskoczenie. Nie ma zakładki katamarany ponieważ sport ten nie jest tak bardzo popularny i nie sądziłam, że znajdzie się ktoś, kto życzyłby sobie go widzieć w tym serwisie ;). Jednak znów się myliłam. Jak tylko troszkę ogarnę ten serwis i postawię go jakoś na nogi, obiecuję że katamarany się pojawią :).
Dzięki i pozdrawiam :) -
do Dariusz Wieczorkowski
hej, dziękuję za odpowiedź - nie liczyłam na to, że w ogóle ktoś będzie miły i bardzo miło mnie to zaskoczyło :).
Jeśli chodzi o forum to ono faktycznie jeszcze nie jest jeszcze zintegrowane z serwisem, ale prędzej czy później będzie.
Zakładki kontakt nie ma, jakoś nie zwróciłam na to do tej pory uwagi :). Dziękuję -
Łukasz Gruszczyński:
Alicja Śnieżek:
Cóż moje pytanie było skierowane do autora stwierdzenia. Chodziło o kontekst a nie znaczenie.
Brytanowiec to taki co szczeka za dużo ;)
Pochodzenie zwrotu jest następujące: kiedyś wspinanie.pl to brytan.
Zdaje się, że zapewne w sposób niechcący, obraziłaś znaczną część środowiska.
Warto popatrzeć gdzie i jak się promuje coś co się promuje.
Ups, to naprawdę przepraszam Was bardzo. Byłam również ciekawa znaczenia tego słowa i właśnie takie znalazłam w Internecie. Przyznaję, mój wielki błąd.
Warto popatrzeć gdzie i jak się promuje coś co się promuje.
- Promuję sporty ekstremalne. Te które są mi bliskie to snowboard, wakeboard, nurkowanie i downhill. Prawdopodobnie gdybym miała więcej czasu zajęłabym się również wspinaczką czy paralotniarstwem, ale póki co nie było mi to dane. Promuję serwis również w tej grupie, ponieważ uważam, że to co łączy te wszystkie sporty jest właśnie adrenalina i skłonność do ryzyka. Nie znam mowy i slangu wszystkich grup, tak jak nie umiem wielu innych rzeczy.
Naprawdę Cię przepraszam za te słowa. "odszczekuję to". -
Umieściłam info na publicznym forum w celu zawiadomienia, poinformowania konkretnych grup o powstaniu nowego serwisu. Oczywiście liczę się z krytyką ale z krytyką konstruktywną a nie bezpodstawną. Atakujesz mnie pisząc że nie było wywiadu, badań, piszesz że projekt można schować do szuflady. W porządku, ale skoro tak mówisz to może przedstaw jakieś fakty.
Póki co jedyne co się dowiedziałam to, że jest za duży chaos i za dużo reklam. Z tego właśnie wnioskujesz, że projekt jest całkowicie do bani? Piszesz, że masz doświadczenie w zarządzaniu projektami w oparciu o sport. Pochwal się więc jakimś swoim osiągnięciem. Może się czegoś nauczę od Ciebie :).
Pozdrawiam -
Do Filip Szawarski :)
Dlaczego myślisz, że nie było badań? Masz jakąś podstawę aby tak sądzić? Poza tym, projekt został opracowany wraz z pomocą ludzi, którzy są pasjonatami różnych sportów ekstremalnych. Myślę, że o niektórych z nich nawet słyszałeś. Wierz mi, są to osoby, które naprawdę znają się na rzeczy.
Myślę, że za bardzo starasz się całkowicie "zmieszać z błotem" cały serwis, tak zresztą jak to wielu Polaków ma w naturze - narzekać i pluć na wszystko dookoła. Taka delikatna ignorancja, nie uważasz? -
Oki. Bardzo dziękuję za wasze opinie. Naprawdę są one dla mnie bardzo cenne i wezmę je pod uwagę.
PS. Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi ;) -
Reklamy Google Cię odstraszają? Mnie bardziej irytują reklamy typu pup up. A już szczególnie te, które uciekają przed myszką i nie dają się wyłączyć. Tutaj nie ma reklam agresywnych. A część z tych reklam, które rzekomo Cię denerwują będzie wymieniona na reklamy różnych partnerów medialnych. Poza tym, czy ty widziałeś jakikolwiek darmowy serwis bez reklam? Na jakiej zasadzie wyobrażasz sobie jego funkcjonowanie? Mało osób jest chętnych do prac charytatywnych. Z czegoś żyć trzeba kolego.Alicja Śnieżek edytował(a) ten post dnia 10.01.09 o godzinie 11:15
-
Brytanowiec to taki co szczeka za dużo ;)
- 1
- 2